Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Tomasz roman

Użytkownicy
  • Postów

    769
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez Tomasz roman

  1. ty pierwsza... nie chcę być niegrzeczny...
  2. to jest chyba koniec tego wiersza, poprostu chciałem aby stał się jeszcze bardziej wciągający, u was więc szukałem pomocy...
  3. poetom nie da się stać odrazu, trzeba pisać od młodośći.., a największymi poeatmi stają się ludzi którzy w wieku 15 lat są równi np 30letnim, doświadczonym poetom... tyle...
  4. ubodzy w nocy ułożonej malinowo wzbiera się zarząd żebraczy, krwiopijców biegnie bo biegnie, bo tak jest zdrowo przez łuny tropików, mórz i krasów wedle czyny ich, umówione z kasztanem są takie, kasztan korale na szyji zwisa. piękni ich, bogaci, jak bogata jest paryska ulica opływająca jedynie snem, nie czynem... jak światło księżyca w nogi się wierci gwiazdy plotą włosy, wszechświat plecie szumy. oni snem kładą do podziemia piersi podziemia mogiły, wręcz mogiły... jakie ich oczy, spocone ruchem neonów korzystają z krajobrazów dalekich, odległych im do żywota trzeba zapisać kolorów bo cień za nimi powlekający, cieniem poległych...
  5. to są tak jakby rozterki, pojedyncze zwroty do całego swiata o naszą milość... zwieńczone puentostrofą...
  6. Opowiedanie I pół - cięcie, w ćwierć - świecie, od wiekó - zarośniętego pajęczyną łzy jego, z tajno - wiadomych przecieków - Dunaju płyną rozcięcie pętli zawieruszonej w kole platońskiej myśli i ciągle Homerowej - wyobrażni... Opowiadanie II Eden zawieszony na wstędze Venus wystającej z pod białej chusteczki której minus - to łzy gorzkie - jako ciężkie są sole beczek - opadających spod cięciw podłogowych - rajskiego dobytku - materialnego i jego spraw duchowych... Opowiadanie III opowiadanie o czarnojeścy z Paryża który na dwusilnikowym rumaku napędzanym spalinami koloru bieli ruszył wprost aby wyzwolić spod niewoli olbrzymiego, sadystycznego gmachu dziewczynę swoją i wprowadzić ją na dywan z spiża gwiazd... Opowiadanie IV przypowieść o pewnym rzymianinie który zawlukł nad orbitriony - gwiazdy wyciąga sztylet z pod pochwy - prześpiewał cenzony rozmaite - wzniosłe... aż tak bardzo, iż żywot u boku meduz za ciasny a towarzyszki gwiazdy, nie warte ucałunku - ani kszty! po pięciu dniach zmarł...od uderzenia piorunem...
  7. przypomina sonet(nad którymi się teraz głowię) al mnie się podoba..
  8. przykro mi to mówić kaju...bardzo mogę się mylić, ale wybitną poetką nie jesteś... przepraszam...
  9. takie kije nie do mnie p.S. odgryzaż się za negatywne komentarze... pozdrawiam.. wiersz, a nie wiersz...Lipnie panie, lipnie..
  10. Dlaczego niezrozumiały? przeciaż tytuł wskazuje na cel tego wiersza samotność jest darem
  11. ten wiersz to przeszłoś, on pochodzi jeszcze z wojny między mną a panem Lillianna, ale obiecuje że napisz jeszcze coś na oddalenei złych emocji, dal Lillianny i tego forum pszyszłośći...
  12. Kocham ciebie, innej nie mam... mej jednynej pierwsza wypłakałem do pół - kokosowego kieliszka litr niebieskiego rumu - w smaku twych łez przepaliłem skórę - skórzana, antyprzemakalna. czeka - początku i końca. ustwiałem godziny szczytu wedle twojego zegarka - z kolorowych wnętrz... rozpaliłem ognisko - wskoczyło na połysk wody... jak dwie struny, po twym języku. złapałem pelikana, podrywał - od wnętrza, pół - srebrny grób... ty mówisz, tak, pocałuj wschód, ja powiem: tak pocałuję zachód jak magnes przyciągający: dwa półkóla życia... druga złapałem horyzont nadziei otarty jak kra lodu - gra pięknośći na snach pierwszej nocy... z anomali - o trzynastej kropło wypiłem całe niebo. namaszczyłem twe udo olejkiem do - defibliracji duszy tak pachniało: ..., ..., ..., uszykowałem namiot: gdy przyjdą uczucia ten namiot pomieść - koniec i początek. trzecia istniejemy tutaj pośród gwiazd, styków ciał by przeżyć: lęk przed sobą... patrzymy tutaj w wielkość twoją. by mnie, starca - wypaliła w Dawida... rolkowana biel słońca - żagluje nam przed ustyma mówi tu i teraz: mów kochana, tu i teraz... czuły był ten sen, którego - za czarta klętego nie było... o tak moja, jesteśmy tutaj, aby na dolegliwośći wynależć inkantacyjne leki - mów więc... czwarta spijasz: łza za łzą - jakby chcieć znów nalać w siebie - koniec i początek... patrzysz na tą skórę wicher do ciepła: ukazuje ci twierdzę, suszy łzy ten pelikan w różowej klatce... - klniesz mnie! jak burze niebo za susze... - wypite do cna, ku tobie... twoja skóra połyskuje jak piasek ten olej chyba wypromienił: magię, abecdło wdzięków... sterczy tutaj: kwadratowa wyrwa w ziemi widzę w niej milion twarzy wskakujemy tam? pytam zdrów ty powiesz, mogiłą? o nie! słońce się wypaliło... - lecz: Koniec jest początkiem...
  13. tutaj są tylko drobne zmiany, drobniutenkie... proszę, aby wiesz mógł się stać doskonałym, proszę o poprawki...
  14. Kocham ciebie, innej nie mam... mej jednynej pierwsza wypłakałem do pół - kokosowego kieliszka litr niebieskiego rumu - w smaku twych łez przepaliłem skórę - skórzana, antyprzemakalna. czeka - początku i końca. ustwiałem godziny szczytu wedle twojego zegarka - z kolorowych wnętrz... rozpaliłem ognisko - wskoczyło na połysk wody... jak dwie struny, po twym języku. złapałem pelikana, podrywał - od wnętrza, pół - srebrny grób... ty mówisz, tak, pocałuj wschód, ja powiem: tak pocałuję zachód jak magnes przyciągający: dwa półkóla życia... druga złapałem horyzont nadziei otarty jak kra lodu - gra pięknośći na snach pierwszej nocy... z anomali - o trzynastej kropło wypiłem całe niebo. namaszczyłem twe udo olejkiem do - defibliracji duszy tak pachniało: ..., ..., ..., uszykowałem namiot: gdy przyjdą uczucia ten namiot pomieść - koniec i początek. trzecia istniejemy tutaj pośród gwiazd, styków ciał by przeżyć: lęk przed sobą... patrzymy tutaj w wielkość twoją. by mnie, starca - wypaliła w Dawida... rolkowana biel słońca - żagluje nam przed ustyma mówi tu i teraz: mów kochana, tu i teraz... czuły był ten sen, którego - za czarta klętego nie było... o tak moja, jesteśmy tutaj, aby na dolegliwośći wynależć inkantacyjne leki - mów więc... czwarta spijasz: łza za łzą - jakby chcieć znów nalać w siebie - koniec i początek... patrzysz na tą skórę wicher do ciepła: ukazuje ci twierdzę, suszy łzy ten pelikan w różowej klatce... - klniesz mnie! jak burze niebo za susze... - wypite do cna, ku tobie... twoja skóra połyskuje jak piasek ten olej chyba wypromienił: magię, abecdło wdzięków... sterczy tutaj: kwadratowa wyrwa w ziemi widzę w niej milion twarzy wskakujemy tam? pytam zdrów ty powiesz, mogiłą? o nie! słońce się wypaliło... - lecz: Koniec jest początkiem...
  15. Kocham ciebie, innej nie mam... Mej wspaniałej(o końcu i początku) 1 . nalałem do pół - kokosowego kieliszka litr niebieskiego rumu - w smaku twych łez przepaliłem skórę na taką, jaką chciałaś skórzaną, antyprzemakalną - na wypadek końca i początku... ustwiałem godziny szczytu wedle twojego i nietwojego zegarka - wznisłej ekstazy i opadu ikr... rozpaliłem ognisko - wyskoczyło na połysk wody jak dwa łabędzie po fali jak dwie struny po twym języku już są i znów będą... złapałem pelikana, który podrywał - twą siostrę, koleżankę przyjaciólkę, mamę, złapałem horyzont nadziei... otarty jak kra lodu - spod płomyka - twego - końca i początku. z anomali - o trzynastej miało kropić wypiłem całe niebo dla ciebie skrabie - dla początku i końca. namaszczyłem twe udo olejkiem do - defibliracji duszy tak pachniał - jak koniec i początek... uszykowałem namiot - na wypadek nadejścia uczuć ten namiot pomieść - koniec i początek. nas... 2 wielka, istniejemy tutaj pośród gwiazd i styków ciał by przeżyć: lęk przed samym sobą wielka, patrzymy tutaj w tą wielkość twoją by i mnie, Romana wywyższyła. impresja majowa: wielka, rolkowana biel słońca żagluje nam przed ustyma jakyb chciała powiedzieć tu i teraz: koniec i początek. wielka, czuły był ten sen którego o zgrozo za czarta klętego - nie było! wielka, jesteśmy tutaj aby na te wszystkie dolegliwośći początku i końca. wynależć inkantacyjne leki - mów więc... 3 jesteś moja, jesteś pod namiotem pijesz z kokosa łzę za łzą jakby chcieć znów nalać w siebie - koniec i początek. jesteś moja, patrzysz na tą skórę i tulisz się jak wicher do ciepła bo ona tylko da ci ukojenie - grajmy więc na błękitnych - zachodach i wschodach - końca i początku: słońca... ten pelikan w różowej klatce pierwy raz go dopatrzyłaś klniesz mnie, klniesz mnie! - jak niebo klnie gromy i burze... jak burze niebo za susze... - i to wszystko dla ciebie - ja je wypiłem! twoja skóra połyskuje jak piasek ten olej chyba wytworzył: magię, abecadło wdzięków - znów klniesz mnie, znów - koniec i początek. jesteś moja, choć tutaj sterczy - kwadratowa wyrwa w ziemi, tak dziwna...! widzę w niej milion twarzy milion rękawiczek z ołowiu milion łśniących początków i lśniących końców wskakujemy tam? pytam zdrów ty powiesz, mogiłą? ja powiem wskakujemy i już: Koniec i początek. co? mówisz że wszystko zrobiłem odwrotnie....! że koniec jest początkiem?czy tutaj, na ziemi? dla nas?
  16. Kocham ciebie, innej nie mam... mej jednynej pierwsza nalałem do pół - kokosowego kieliszka litr niebieskiego rumu - w smaku twych łez przepaliłem skórę - skórzana, antyprzemakalna. czeka - początku i końca. ustwiałem godziny szczytu wedle twojego zegarka - z kolorowych wnętrz... rozpaliłem ognisko - wskoczyło na połysk wody... jak dwie struny, po twym języku. złapałem pelikana, podrywał - od wnętrza, pół - srebrny grób... ty mówisz, tak, pocałuj wschód ja powiem: tak pocałuję zachód jak magnes przyciągający: dwa półkóla życia... druga złapałem horyzont nadziei otarty jak kra lodu - lśni, jak pazurek biegnący po twym policzku. z anomali - o trzynastej kropło wypiłem całe niebo. namaszczyłem twe udo olejkiem do - defibliracji duszy tak pachniało: ..., ..., ..., uszykowałem namiot przyjdą uczucia? ten namiot pomieść - koniec i początek. trzecia istniejemy tutaj pośród gwiazd, styków ciał by przeżyć: lęk przed samym sobą. patrzymy tutaj w wielkość twoją. by mnie, starca wypaliła w Dawida. rolkowana biel słońca - żagluje nam przed ustyma mówi tu i teraz: mów kochana, tu i teraz... czuły był ten sen którego - za czarta klętego nie było... jesteśmy tutaj aby na dolegliwośći wynależć inkantacyjne leki - mów więc... czwarta spijasz: łża za łzą - jakby chcieć znów nalać w siebie - koniec i początek... patrzysz na tą skórę wicher do ciepła: ukazuje ci twierdzę i suszy łzy ten pelikan w różowej klatce... - klniesz mnie! jak burze niebo za susze... - ja je wypiłem! twoja skóra połyskuje, jak piasek ten olej chyba wypromienił: magię, abecdło wdzięków... choć tutaj sterczy - kwadratowa wyrwa w ziemi widzę w niej milion twarzy wskakujemy tam? pytam zdrów ty powiesz, mogiłą? o nie! słońce się wypaliło... - lecz: Koniec jest początkiem...
  17. Kocham ciebie, innej nie mam... mej jednynej pierwsza nalałem do pół - kokosowego kieliszka litr niebieskiego rumu - w smaku twych łez przepaliłem skórę - skórzana, antyprzemakalna. czeka - początku i końca. ustwiałem godziny szczytu wedle twojego zegarka - z kolorowych wnętrz... rozpaliłem ognisko - wskoczyło na połysk wody... jak dwie struny, po twym języku. złapałem pelikana, podrywał - od wnętrza, pół - srebrny grób... ty mówisz, tak, pocałuj wschód ja powiem: tak pocałuję zachód jak magnes przyciągający: dwa półkóla życia... druga złapałem horyzont nadziei otarty jak kra lodu - lśni, jak pazurek biegnący po twym policzku. z anomali - o trzynastej kropło wypiłem całe niebo. namaszczyłem twe udo olejkiem do - defibliracji duszy tak pachniało: ..., ..., ..., uszykowałem namiot przyjdą uczucia? ten namiot pomieść - koniec i początek. trzecia istniejemy tutaj pośród gwiazd, styków ciał by przeżyć: lęk przed samym sobą. patrzymy tutaj w wielkość twoją. by mnie, starca wypaliła w Dawida. rolkowana biel słońca - żagluje nam przed ustyma mówi tu i teraz: mów kochana, tu i teraz... czuły był ten sen którego - za czarta klętego nie było... jesteśmy tutaj aby na dolegliwośći wynależć inkantacyjne leki - mów więc... czwarta spijasz: łża za łzą - jakby chcieć znów nalać w siebie - koniec i początek... patrzysz na tą skórę wicher do ciepła: ukazzuje ci twierdzę i suszy łzy ten pelikan w różowej klatce... - klniesz mnie! jak burze niebo za susze... - ja je wypiłem! twoja skóra połyskuje, jak piasek ten olej chyba wypromienił: magię, abecdło wdzięków... choć tutaj sterczy - kwadratowa wyrwa w ziemi widzę w niej milion twarzy wskakujemy tam? pytam zdrów ty powiesz, mogiłą? o nie! słońce się wypaliło... - lecz: Koniec jest początkiem...
  18. Kocham ciebie, innej nie mam... Mej wspaniałej(o końcu i początku) 1 . nalałem do pół - kokosowego kieliszka litr niebieskiego rumu - w smaku twych łez przepaliłem skórę na taką, jaką chciałaś skórzaną, antyprzemakalną - na wypadek końca i początku... ustwiałem godziny szczytu wedle twojego i nietwojego zegarka - wznisłej ekstazy i opadu ikr... rozpaliłem ognisko - wyskoczyło na połysk wody jak dwa łabędzie po fali jak dwie struny po twym języku już są i znów będą... złapałem pelikana, który podrywał - twą siostrę, koleżankę przyjaciólkę, mamę, złapałem horyzont nadziei... otarty jak kra lodu - spod płomyka - twego - końca i początku. z anomali - o trzynastej miało kropić wypiłem całe niebo dla ciebie skrabie - dla początku i końca. namaszczyłem twe udo olejkiem do - defibliracji duszy tak pachniał - jak koniec i początek... uszykowałem namiot - na wypadek nadejścia uczuć ten namiot pomieść - koniec i początek. nas... 2 wielka, istniejemy tutaj pośród gwiazd i styków ciał by przeżyć: lęk przed samym sobą wielka, patrzymy tutaj w tą wielkość twoją by i mnie, Romana wywyższyła. impresja majowa: wielka, rolkowana biel słońca żagluje nam przed ustyma jakyb chciała powiedzieć tu i teraz: koniec i początek. wielka, czuły był ten sen którego o zgrozo za czarta klętego - nie było! wielka, jesteśmy tutaj aby na te wszystkie dolegliwośći początku i końca. wynależć inkantacyjne leki - mów więc... 3 jesteś moja, jesteś pod namiotem pijesz z kokosa łzę za łzą jakby chcieć znów nalać w siebie - koniec i początek. jesteś moja, patrzysz na tą skórę i tulisz się jak wicher do ciepła bo ona tylko da ci ukojenie - grajmy więc na błękitnych - zachodach i wschodach - końca i początku: słońca... ten pelikan w różowej klatce pierwy raz go dopatrzyłaś klniesz mnie, klniesz mnie! - jak niebo klnie gromy i burze... jak burze niebo za susze... - i to wszystko dla ciebie - ja je wypiłem! twoja skóra połyskuje jak piasek ten olej chyba wytworzył: magię, abecadło wdzięków - znów klniesz mnie, znów - koniec i początek. jesteś moja, choć tutaj sterczy - kwadratowa wyrwa w ziemi, tak dziwna...! widzę w niej milion twarzy milion rękawiczek z ołowiu milion łśniących początków i lśniących końców wskakujemy tam? pytam zdrów ty powiesz, mogiłą? ja powiem wskakujemy i już: Koniec i początek. co? mówisz że wszystko zrobiłem odwrotnie....! że koniec jest początkiem?czy tutaj, na ziemi? dla nas?
  19. Nie chcę pisać że nieudany bo bym sprowokował do kółtni... nieudany...
×
×
  • Dodaj nową pozycję...