
amerrozzo
Użytkownicy-
Postów
945 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
nigdy
Treść opublikowana przez amerrozzo
-
Witam. Zgadzam się z peelem: pisze on byle co. 1. strofa egzystuje w oderwaniu od reszty tekstu. Zaczęła Pani jakąś myśl, że pisze Pani byle co, plącze litery, gubi myśli. I nagle finito, kolejna strofa to już nowy tekst. Wie Pani, jak to wygląda? Jak objaśnienie do kolejnych strof, tyle że powinno się ono pojawić w nowym komentarzu, a nie bezpośrednio pod tytułem. 1. strofa to "meta-strofa", kolejne to już zwykłe strofy. Jak by Pani dalej pociągnęła tę myśl, to w porządku, napisałaby Pani wiersz o wierszu, o pisaniu, czyli "meta-wiersz". I wtedy niczego bym się nie czepiał, bo takie rzeczy się pisze (nawet sam jestem w trakcie takiego wiersza). Chce Pani dowód na absurdalność egzystencji pierwszej strofy w tym tekście? Proszę bardzo: proszę pierwszą strofę wyciąć i przeczytać wiersz. Czegoś brakuje? Może jakiegoś komentarza, że tekst ten to byle co? ;-) "piszę byle co\ plącząc litery słowa\ gubię myśli" można przypiąć do każdego tekstu. [Cholera, to uniwersalna myśl. ;-)] A jednak prawie żaden wiersz nie jest zbudowany m.in. z takich wersów, co świadczy, że doskonale daje radę bez nich. Innymi słowy: te 3 strofy są tak idiotyczne, że głowa mała. Są, bo są, ale po co? Co więcej? Widzę w wierszu ale-czcigodne ;-) Dlaczego tak go ("go" ponieważ mam na myśli "spójnik") nazwałem? Ponieważ podarowała mu Pani cały wers. Czym sobie zasłużył, hę? ;-) Nie wiem, co to za próba kiczu, ale ja się na to nabrać nie dam. Nie rozumiem, jak można spójnik umieścić samotnie w wersie, kiedy nie widać motywacji dla takiego postępowania? Czasem ma to sens. Widziałem już rozdzielone czasowniki zwrotne, tak że "się" było "samotne", np. na tym forum ktoś napisał "drze\ się" i to miało usprawiediwienie, bo to było jakby zobrazowanie przez autora podarcia rzeczy, o której mowa była w tekście. Ale tutaj spójnik sam w linijce? Przez to "skacze się", a nie czyta. Tekst o niczym, pardon, tekst napisany tak, że "nihil novi". "z kątów rozpychając się wyłaził smutek", czyli smutek wyłaził z kątów, myśl co najmniej tak stara jak zbudowanie pierwszego pomieszczenia z kątami ;-) Antropomorfizacja smutku, czyli to, że się rozpychał, to maskowanie własnych braków poetyckich. Moim zdaniem nie wystarczy do nieoryginalnej myśli dodać jednego wyrażenia, by nagle myśl ta stała się świeża. Może są wyjątki od reguły, ale nie w tym przypadku. 3. strofa - można pominąć to "wiesz", skoro peel nie zadaje sobie więcej trudu i tylko raz tak się zwraca. Jedno "wiesz" i tak ulatuje zaraz w niepamięć. To nie jest, przynajmniej jeśli chodzi o zapis, wiersz, w którym peel wyraźnie do kogoś się zwraca. Tu raczej tak ogólnie mówi, co mu leży na wątrobie. "prócz pustego horyzontu niczego nie było" - po co tak owijać w bawełnę. Nie prościej: "ale był tylko pusty horyzont"? Zapis, wg mnie, "prócz pustego horyzontu itd.", byłby tafiony, gdyby prócz pustego horyzontu, była jeszcze jedna bądź dwie rzeczy. Wtedy to jakoś wygląda: "prócz tego, był/była/było jeszcze [coś]". A w Pani przypadku radzę postawić na ekonomię wypowiedzi. Ostatnio strofa. Do kotów mam słabość, tak samo jak do koni, psów, krówek i innych "milusińskich" (nie mylić z dziećmi proszę), tak że siłą rzeczy podoba mi się. Ale warto zauważyć, że nie jest istotne, gdzie kot "zwija ciemność". Tu "w drugim pokoju" to też "zapychacz" tekstu. Podsumowując, jestem na bardzo, bardzo duże NIE. Nie wiem, kto Pani wmówił, że ten wiersz nadaje się na poezję współczesną, w każdym razie nieźle Panią ten ktoś wyrolował. ;-) Pozdrawiam.
-
* * *((poete maudit)
amerrozzo odpowiedział(a) na JacaM utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Witam. A cóż to za pseudoprzerzutnia z przyimkiem "na"? Chwila truzimów: a) przerzutnia ma być przeskokiem płynnym b) dobrze, jeśli w jakiś sposób zaskakuje czytelnika. Nie mówię o wywoływaniu szoku czy innych mało przyjemnych wrażeniach, no ale po to ją poeci stosują, bo chcą wyszczególnić coś, co ich zdaniem zasługuje na uwagę. I robią to w sposób najmniej oczekiwany dla czytelnika. A tu? Nagłe złamanie zdania w miejscu, w którym powinno ciągnąć się dalej (fakt, nie oczekiwałem tego ;p). Przechodzi Pan na raperkę? Tam tak niektórzy mają. Łamią zdania, wyszczególniając "i", "ale" itp. Ciekaw jestem jeszcze, dlaczego niby ta "billboardowa ulica" taka ważna jest, że podarował jej Pan wers cały? Ani odkrywcza ani żadna. Ot jest, bo tak właśnie w miastach jest, że billboardy je "przyzodabiają". Z "poety wyklętego" podoba mi się tylko moment arogancji, kiedy peel zwraca się do moralizatorów. To jest ciekawe i wers z bananami na bardzo duży plus za wysokiej jakości humor. Po wersie z bananami, jest wers z drzewami: niestety, nieoryginalny tak, że głowa mała. Ile to już razy słyszałem o drzewach pochyłych po spożyciu napojów wyskokowych? Takimi wersami nie tworzy się poezji, ale powiela kicz. Jeśli już ma tak zostać, to chociaż dodać "są" w środek, bo wers ten jest równoważnikiem zdania, a jak się nie umie dobrze posługiwać równoważnikami, to wychodzą takie "kwiatki" jak tu. Proszę spojrzeć: "banany wyprostowały się same, a drzewa pochyłe jak zawsze". To oznacza, że banany wyprostowały się same i drzewa, które zwykle są pochyłe, też wyprostowały się same. Ale o co chodzi w takim razie poecie? Nawiązanie do Wojaczka, bo zalicza się go do grona "poetów wyklętych". Zastanawiam się tylko, czy udało się Panu pociągnąć główną myśl przez cały wiersz, czy nagle zgubił się Pan i spuentował zupełnie nie na temat? Widzę to tak: peel mówi o samym sobie, ble, ble, ble, nagle pojawia się w końcówce Wojaczek i zamyka treść. Może ja nie rozumiem czegoś do końca, ale, wg mnie, zrobiły się dwie zupełnie różne myśli. Po co peel zwierza się nam przez tyle wersów, by w końcu uraczyć nas uwagą, że Wojaczek też kiedyś bywał w tej knajpie? Peel w jakiś sposób przyrównuje się do legendy. I niby wszystko w porządku, ale nie widzę związku pomiędzy pointą a resztą tekstu. Że niby Wojaczkowi też prostował się banan, ups, znaczy się, że niby Wojaczkowi po spożyciu też prostowały się banany, też miał "estetyczny brak smaku", itd.? Ta pointa jest z kosmosu i mówi o kimś innym niż reszta wiersza. Ja na NIE. Pozdrawiam. PS. Biorę od uwagę moją niewiedzę i może bredzę z tym Wojaczkiem, ale na usprawiedliwienie dodam, że muszę już lecieć i szybko kończę komentarz. Miałem już nic nie komentować, ale skoro już tyle napisałem, niech idzie w eter, znaczy się w Internet. ;-) -
He, he, a ja nie chciałem tak ostro komentować ;-)))))))))))) Oczywiście, że Szanowna Pani ma prawo się nie zgodzić. No ale czy to przystoi poetce? ;-)) Proszę nie kichać w moją stronę! ;p Pozdrawiam i gratuluję zdrowego podejścia do krytyki. Teraz już wiem, gdzie mogę wpadać i sobie pobesztać tekst, i ujdzie mi to na sucho. ;-)
-
Witam. Szczerze - nie znam się i może z tego wynika to, że ten wiersz mi się nie podoba. Ech, może to za ostro powiedziane - nie widzę tu nic takiego, co utkwiłoby mi w pamięci na dłużej. Ot wiersz jest, i tyle. A teraz krótka argumentacja (na bardziej rzeczową mnie nie stać, dlatego proszę przyjąć choćby taką): 1) powtórzenie "w niedzielę" wywołało u mnie tylko zdziwienie, że jeszcze komuś dzisiaj chce się operować takimi oklepanymi pomysłami. To znaczy - jasne, powtórzenia mają czasem sens. Ale tu nawet nie zwiększa to ekspresji. Nie wiem, czy ktoś wcześniej zwrócił na to uwagę, bo nie czytałem komentarzy, ale dla mnie jest to bardzo nieudolne. Najlepszym chyba dowodem na to jest fakt, że czytając bez drugiego "w niedzielę", nie czuje się, że pominięto coś kluczowego. 2) wewnętrzna sprzeczność. No bo tak - drugie powtórzenie, jeśli je jednak zostawić, sugeruje, że podmioty liryczne (fajnie brzmi w liczbie mnogiej ;p) poszły na skraj miasta właśnie w niedzielę, gdzie znudzą się swoim deszczem i nałogiem. A przecie kilka wersów wyżej jest napisane, że w niedzielę jest tylko uroczo i słodko. Niby można przyjąć - i tak to odczytuję - że na tym skraju miasta będzie aż za uroczo i za słodko, tak że dojdzie do znudzenia, niemniej to mi nie pasuje. 3) zdaje mi się, że w 2. strofie, w 2. wersie powinno być "dobro moje", a nie "dobre moje". Czy tak? 4) Trzecia od końca oraz przedostatnia strofa, wg mnie, fatalne. To znaczy jest tak: wers "ta odległość to elektryczna aureola" jeszcze w porządku. Ale dalej jest tak wyliczeniowo, jakby Autor nie potrafił w 1, góra w 2 wersach zapisać swojej idei. Zamiast krócej, uwzględniając ekonomię języka, o którą tak przecież walczymy (rzecz jasna, nie chodzi o skrajności w cięciu tekstu czy wypowiedzi), mamy aż 4 wersy. Dodam też, że jeśli chodzi o trudność takiego zapisu, to jest to poziom raczkowania, no bo schemat wygląda mniej więcej tak: podmiot + czasownik egzystencjalny + przymiotnik z rzeczownikiem (podmiot z 1. wersu w domyśle) + rzeczownik (podmiot z 1. wersu w domyśle) + rzeczownik (podmiot z 1. wersu w domyśle) + rzeczownik A że każdy swój łeb ma, to i takich skojarzeń można tworzyć "milion dwieście". Każdy ma rzecz, którą może wstawić jako podmiot. Najbardziej banalnie to "miłość". I dla przykładu: miłość to gorzkie upojenie natchnienie poetów opaska na oczach migotanie serca etc., etc., etc. Zawsze jesdnak będzie to się obijało o banał. Ważna rzecz - pisać jakoś trzeba, to jasne. Ale skoro już tak, to chociaż krócej, bo - moim zdaniem - takie pisanie to zakrywanie własnych braków w obyciu z piórem. 5) Pointa - ktoś już wyśmiewał kiedyś puenty zbudowane z jednego słowa. Ma to sens, kiedy ma to mocniejszy wydźwięk. A tu? No cóż, żartobliwie powiem, że to meta-pointa, czyli pointa o sobie samej, bo wg mnie to właśnie taka pointa-nic. ;-) Podsumowując, jestem na NIE. Ale będę starał się dalej zaglądać. Ten kawałek mnie nie wzruszył. ;-) Pozdrawiam serdecznie.
-
Szlag. Mocny tekst. Nie będę się rozpisywał, bo jestem tak wzruszony powrotem, że mi łzy zasłaniają klawiaturę, ale cosik może zdołać napisać ;-) Pierwsza rzecz to drobnostka, chodzi o zapis słowa "pierdole". Wg zasad polskiej pisowni powinno być "ę" na końcu, chyba że to zabieg specjalny mający podkreślić stosunek peela do rzeczy pierdolonych. Takie cyniczne niedbalstwo. Znów kosmetyka: "pale" i brak "ę". Koniec 3. strofy: napisał Pan: "wszystko jest proste [...] jak to że słońce świeci". Z tą równoległą zgoda, ale ze słońcem to jednak błąd, chyba nawet nie muszę tłumaczyć, dlaczego, więc tylko poprzestanę na zauważeniu tego faktu. Zastanawiam się nad 3. wersem w 1. strofie, czy nie lepiej byłoby pozbyć się "to też"? I płynniej mi się czyta i - chyba - nie psuje odbioru. 2. strofa: z 3. wersu można wyautować drugie "wieszać" i wstawić spójnik "i". Nie sądzę, że dużo się na tym straci, a myślę nawet, że zyska. I nie podoba mi się to, że "pokolenie zdechło", a nie po prostu "umarło". Jak sam Pan widzi, wszystko, co napisałem, to tylko jakieś detale. Generalnie wiersz bardzo mi się podoba. Mocne zakończenie. Bardzo dobrze coś takiego poczytać. Pozdrawiam.
-
od kumpli z podwórka
amerrozzo odpowiedział(a) na HAYQ utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Witam raz jeszcze. Przepraszam, źle się wyraziłem, pisząc: "to za mało na wiersz". Jest to w ogóle niezgodne z moimi poglądami. Zagalopowałem się nieco, a chciałem w końcówce komentarza podsumować go tylko. Miałem napisać jeszcze raz: "dla mnie to poezja zagadki, którą niezbyt wysoko cenię". Widział Pan może wiersz Jasieńskiego, pt. "Nic"? Po tym tekście wszystko jest już poezją, jeśli tylko chce tego autor, dlatego owszem - Pańskie tekst jest wierszem. Teraz muszę się jeszcze wytłumaczyć, dlaczego to dla mnie "poezja zagadki" (proszę się nie zrażać tym określeniem "poezja zagadki". To tylko tak, żeby zbytnio nie komplikować sprawy. Niech się Pan cieszy, że to nie "poezja kiczu" ;p). Dwie sprawy w tej kwestii. Po pierwsze - podobnie jak w niektórych łamigłówkach również w tym tekście są kropeczki, pod które należy wstawić jakąś literę. Wprawdzie jest oczywiste, że chodzi o "c", niemniej fakt pozostaje faktem. Fizycznie nie ma żadnej litery, a my udajemy, że jest. Dlatego to dla mnie bardziej "poezja zagadki". Po drugie - zaproponowane przez Pana trzecie znaczenie tekstu jest dla mnie naciągane. Pomijając wersyfikację, wygląda to tak: "Mieliśmy przywódcę. A za upokorzenia? Hę? Wkrótce!". Jako dialog wygląda to tak (jeśli dobrze zrozumiałem, rzecz jasna): - Mieliśmy przywódcę. - A za upokorzenia? hę? - Wkrótce! Przełożyłem "gry" na jedno z zaproponowanych przez Pana znaczeń. No i co my tu mamy? Pan naprawdę uważa, że z tego "wkrótce" da się tu wyczytać, że chodzi o zemstę? Tu w zasadzie wszystkiego trzeba się domyślić i jest to zupełnie inna sprawa, jak przy choćby metaforze. Tam też nie jest wypisane wszystko dosłownie, ale jest jednak napisane wszystko. Kwestią jest tylko odpowiednie zinterpretowanie, odgadnięcie pomysłu autora. Tu zaś samemu trzeba sobie dopowiadać i jest to właśnie dla mnie "poezja zagadki". Chylę czoła przed tymi, którzy złapali, o co chodzi. Może jest tak, że ja po prostu jest zbyt mało rozumny na taką poezję. Nie przeczę, że może i tak jest. Może więc ośmieszam się tym komentarzem, twierdząc, że tu nic nie ma napisanego, a wszystko sprawą dopowiadania. No ale skoro zabrnąłem już tak daleko, to wykładam przed Panem, jak ja to widzę. Proszę też zauważyć, że ja nie piszę, że nie dało się odczytać znaczenia słowa "gry". Nie o to chodzi. Dla mnie nie ma tu przejścia od pytania do odpowiedzi "wkrótce". Dla mnie jest samo "wkrótce", które nie wiadomo, do czego przypiąć. Bardziej to wygląda na niepełny zapis. Usłyszeliśmy niepełne pytanie i odpowiedź, z którą nie wiadomo, co począć. Z tego też powodu nie mogę uznać zaproponowanego przez Pana 3. znaczenia wiersza. Za to znaczenie 2. jak najbardziej. Tam jest trochę inna sprawa, bo jeśli jest tak, że "zagrycha" w istocie znaczy "zemścić się", to wszystko jest napisane. Kwestia tylko czy czytelnik zna ten regionalizm (?). Dlatego dla mnie zostaje znaczenie tylko 1. i 2. Szczerze powiedziawszy, to i tak dużo, bo pisząc komentarz spodziewałem się, że zostanie tylko 1. znaczenie, czyli tekst o niczym. No ale muszę być z zgodzie z samym sobą: 2. znaczenia są, czyli wybronił się Pan w moich oczach. Mógłbym coś jeszcze napisać odnośnie regionalizmów, jeśli to są regionalizmy, ale dobra, przemilczę tę sprawę, żeby nie wyglądało tak, że piszę tylko po to, żeby wystawić jak najniższą ocenę wierszowi. Co to przytoczonej przez Pana fraszki. Szumna nazwa dla takiego tekstu. Jeśli jest, jak Pan mówi, to gdzie ta pointa? Poza tym to też taka zabawa słowem, na dodatek niezbyt interesująca, bo bawiąca się nazwą własną. No a tych można podbierać ze świata do wyboru do koloru. Jeśli mam być szczery, to Pana wiersz jest 5 razy lepszy od tego czegoś, bo - choć ja nie wpadłem na wszystko - to jednak trzeba mieć zacięcie do takich pomysłów. Wprawdzie za kilka lat mniej obeznana osoba może zupełnie nie wpaść, o co chodziło z tym przywódcą (to bardziej okolicznościowy wiersz), to jednak Pan zagrał na zwykłych słowach. I mniejsza o to, że raz ta "zagrycha" ma osobliwe znaczenie. Co do "Ortoepisenu" (czy raczej "Ortoepisnu") - przesadna skromność od Pana bije. To, że Białoszewski osiągnął dużo, wie wiele osób. Ale bez przesady, że każdy jest wiersz, jest zjawiskiem wyjątkowym. Dla mnie osobiście po pierwszym tomiku Białoszewski spuścił z tonu. Odszedł jeszcze bardziej w stronę prymitywnych form i wydał wiele kiczowatych miniaturek. Czytałem kiedyś Białoszewskiego i nie mogłem się nadziwić, że tak słabe teksty poszły do druku. Jechał chyba na swojej sławie. Nie mówię, że już nic dobrego nie pisał, bo pisał. Ale proszę późniejsze tomiki Białoszewskiego "zbadać". Będzie dużo śmiechu, zapewniam. "Ortoepisen" nie mam pojęcia, w którym tomiku się ukazał. Choć idę o zakład, że nie był to debiutancki tomik (w każdym razie na tę chwilę sobie nie przypominam). Z tym tekstem jest podobnie jak z "Dylematem Pis" - jest gorszy od Pana tekstu. Pewnie wydaje się to Panu dośc dziwne, bo Pana wiersza też wysoko nie postawiłem, prawda? Ale Białoszewski to już zupełnie "pojechał". Raz "lu" znaczy "lunął", innym razem "ludzie". W taki sposób można nawet dojśc do tego, że lu znaczy "lulać", zważywszy na to, że mówimy tu o śnie. Tak więc przynajmniej tym wierszem Białoszewskie się przy Panu chowa. Kończąc, chcę powiedzieć, że bardzo się cieszę, że tworzy Pan to, co tworzy. Dla mnie to są może za wysokie progi i dlatego tak czasem bajdurzę. Ale proszę dalej to robić. Postaram się następnym razem bardziej wysilić mózgownicę. Kto wie, może coś z tego będzie? ;-) Pozdrawiam. -
od kumpli z podwórka
amerrozzo odpowiedział(a) na HAYQ utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Witam raz jeszcze. Może chodzi o coś z "grychą"? Znalazłem w wyszukiwarce, że "grycha" to regionalizm poznański oznaczający "starą bułkę". Tylko co ja teraz z tą bułką pocznę? Do czego ją tu przypiąć? Hm. Szczerze - dla mnie to "poezja zagadki", a mówiąc inaczej: po prostu zagadka, nie wiersz. Przyrównałbym Twój tekst, HAYQ, do "Ortoepisena" Białoszewskiego. Proszę: ORTOEPISEN Siedzą ludzie schowanimo knąc sobie plecypalt PRĘT...! Lu...! Pręt ! Lu ! nie wytrzymajcie - wyżymajcie plecy z palt szkoda was moknięcia Sens to ma, nie przeczę. Ale na pierwszy rzut oka brzmi jak bełkot. Jasne, można pogłówkować, co tu jest napisane. Ale czy o to chodzi w poezji? Oczywiście, interpretując wiersz, zastanawiamy się nad jego sensem. Tylko że to coś innego od rozgryzania które słowo łączy się z którym, prawda? Nie mówię też, że się tak bawić nie wolno, ale trochę umiaru należy stosować ;-) Jak bym chciał się pobawić w łamigłówki, to poszedłbym sobie na inny serwer, albo kupił w kiosku gazetkę z łamigłówkami. Tyle ode mnie. Dla mnie to za mało na wiersz. Pozdrawiam. -
od kumpli z podwórka
amerrozzo odpowiedział(a) na HAYQ utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Czy ma to sens? Łapię dwuznaczność pierwszego wiersza, ale nie znajduję takowej w drugim wierszu. Zagrycha to jeden, a ta część ukryta dla mnie to...? -
Rzucona rękawica
amerrozzo odpowiedział(a) na Henryk_Jakowiec utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Witam. Umie Pan rymować, ale nie tym razem. To znaczy - jasne, zarymował Pan, tylko dlaczego wszystkie rymy są dokładne? aką aką uie uię atu atu icę icę etc. Brak rymów niedokładnych, a tych wymagam od poezji współczesnej. Jest tak - poezja została zepchnięta na margines na rzecz innych rozrywek, które przyszły wraz z rozwojem cywilizacyjnym. To jasne. Jeśli więc ma zachęcać do czytania, niech to, do licha, robi. Takie pisanie jak powyższe mnie nie zachęca. Napisane jest, bo jest, i tyle. I to główny zarzut - brak ciekawych rymów. Proszę sprawdzić poemat Jasieńskiego pt. "Słowo o Jakubie Szeli". To jest dla mnie rymowanie (kilka momentów lichych, to prawda, ale 8-zgłoskowce to klasyka). Jak będzie miał Pan farta, to trafi Pan na świetnie ilustrowaną wersję tego poematu. To w ramach pracy dyplomowej czy czegoś takiego na jakimś wydziale artystycznym. No a jak Pan nie będzie miał tyle szczęścia, to proszę się zadowolić wersją zwyczajną ;-) Pozdrawiam. -
"nie ma już bohaterów teraz królem jest błazen teraz jest cool, luźno, super, bomba" Eldo - Plaża Wybaczcie, że znów się wtrącam. ;-)
-
Miłosza dylematy o wierszu, języku, poetach i poezji
amerrozzo odpowiedział(a) na JacekSojan utwór w Forum dyskusyjne - ogólne
"Erotyczny pociąg Polaków do języka rosyjskiego jest jedną z tajemnic, której nie umiem zgłębić." (z przedmowy Miłosza do wyboru wierszy i przekładów Czechowicza - tomik "Przez kresy") -
No jeśli Pani z "lirycznego onanisty" wyciąga takie wnioski, to ja się nie dziwię, że mówi Pani o braku szacunku z mojej strony. Nawet wyrwany z kontekstu "liryczny onanista" nie oznacza tego, co Pani napisała. Zgadzam się w całej rozciągłości. Z tym, że ja pisałem, że Wojaczek jest po prostu nudny, monotematyczny. Dobrze się zaczyna jego debiutancki tomik. Wydaje się, że będzie bardzo ciekawie. A później - ciągle to samo. Że nie wspomnę o lichych próbach z rymowaniem. A niby czego można nie zrozumieć w twórczości Wojaczka? Żałuję, że nie mam teraz przed sobą jego dzieł zebranych, bo z głowy trudno mi czymkolwiek wojować. O jaki konkretnie tekst się Pani rozchodzi? Co do obrażania - tak to jest, jak się nadinterpretuje "lirycznego onanistę". ;-) To, że się wojaczek nie może bronić, to i ja o tym wspomniałem. Brak wrażliwości? Być może to przez moje traumatyczne przeżycie CE-4 z włochatymi monstrami, którzy poddali mnie jakimś dziwnym medycznym zabiegom. Tak sądzę. To jak Pani w końcu rozumie "kirycznego onanistę"? ;-) Że niby ptoka trzepę, kiedy tekst piszę, he, he? Pozdrawiam. PS. Małe sprostowanie - zachowanie Pana Messalina w stosunku do krytyka oczywiście mi się nie podoba. Mówiąc, że zgadzam się z Messalinem, miałem na myśli, że zgadzam się z jego zdaniem co do Świetlickiego.
-
Ja tylko dodam, że to ja nazwałem Wojaczka liryczną onanistą. I proszę mnie z błędu wyprowadzić, jeśli taka Pani mądra. Dodam, że w ostatnim wierszu, pt. "samo życie" nazwałem go wojaczkiem-sraczkiem. I jakoś nie czuję, żebym zrobił coś nietaktownego. Pozdrawiam. PS. I zgadzam się z Messalinem.
-
(A gdyby mnie tak spotkali... ***)
amerrozzo odpowiedział(a) na kashmire utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Witam. Rzadko bywam na forum, jeśli zaś jestem, to tylko wstawiam tu jakiś mój wiersz. Staram się nie komentować, bo mało mam do powiedzenia. Ale u Ciebie na gorąco takie wątpliwości mam: 1) "kojący marmur" - bardzo lichy epitet, ponieważ bardzo nieoryginalny. Marmur błyszczy po wypolerowaniu, sprawia wrażenie chłodnego jak kolor niebieski. A co chłodne to kojące. To takie zawsze pierwsze skojarzenie. W codziennym życiu to normalne. Ale od poezji wymagam większego wysiłku. Dlatego to na nie. 2) nie wiem, jak poradzisz sobie z tym "kojącym marmurem", ale radziłbym skasować cały ten wers. Albo przynajmniej go przebudować, by ozbyć się imiesłowu przymiotnikowego czynnego: "wpływającej". Czuję uprzedzenie do imiesłowów na początku wersów. Obecny zapis bardziej przypomina mi prozę, gdzie stosowanie wspomnianego imiesłowa (imiesłowa w ogóle, nie zaś tego konkretnego), jest częste i zrozumiałe. W poezji wygląda to na poszatkowane na wersy zdanie z prozy. Może mam wypczaony gust albo się mylę, ale to mi bardzo nie pasuje. 3) zastanawaim się dlaczego "Jezus" jest z małej, kiedy "Dzierżącej Włócznię" jest z dużej? 4) ostatni dystych: "ten sam" do kasacji. Pozbywasz się zaimka, a odczyt jest i tak jasny, a na domiar czyściejszy. 5) sam początek: "tak" do kasacji. 6) druga strofa: "powiedzieli" to tryb oznajmujący, a Ty przez cały wiersz poruszasz się w trybie przypuszczającym. Winno być więc: "powiedzieliby". 7) odstępy miedzy strofami trochę zmniejszyć. Można też fragment, kiedy oni mówią pochylić bądź ująć w cudzysłów. Ale to już, jak Pan chce. Tyle na gorąco. Tak to wygląda po poprawkach małych: a gdyby mnie spotkali rozpinającego rzemyk przed wyniosłą piersią Dzierżącej Włócznię a Jej sowie oko śledziłoby ruch szaty i powiedzieliby to ten to Jezus schyl głowę a kopuła nieba byłaby mi dzwonem na pamięć na głos babki rzemyk stanąłby mi kołkiem w spluwającym gardle Generalnie - jestem na duże TAK. Pozdrawiam. -
Ja jeszcze tylko na chwilę - Wojaczek monotematyczny jest. Ostatnio wypożyczyłem z Biblioteki Śląskiej Wojaczka "Dzieła zebrane", czyli wszystko, co ukazało się gdziekolwiek za jego życia i po jego śmierci, plus rękopisy (niektóre chyba nigdy nie miały wyjść z szuflady; trochę nieładnie, że tak wszystko mu wygrzebali i pokazali innym). Ale o co chodzi - pierwsze wrażenie pozytywne, a potem, szkoda gadać. O śmierci bezpośrednio w 2/3 wierszach (samo słowo "śmierć" pojawiało się tak często, że aż mdło mi się robiło, niejednokrotnie "śmierć" kończyła puentę, zamykała cały tekst). Poza tym krew, sperma etc. Ziomek całkowicie zatopiony w świecie materialnym. Liryczny onanista. I choć jego życiorys fascynuje (a może tylko koniec jego drogi jest fascynujący?), to wiersze - poza kilkoma wybornymi, jak "Mit rodzinny" - dla mnie nie stanowią czegoś niezwykłego. Wiem, że teraz tak cholernie powierzchownie ujmuję temat, a sam Wojaczek nie może się bronić, ale chciałem wrzucić swoje 3 grosze, bo i tak rzadko się tu pojawiam. Takie moje gadanie. Pozdrawiam. PS. Zresztą o gustach się nie dyskutuje ;) Żeby jasność była - to było tylko moje odczucie po lekturze twórczości Pana W.
-
Tyle że ta kolejność była przez Pana podana...
-
Słowa raczej padły w audycji o której wspomniałem, ja je tylko przytoczyłem bo wydały mi się ciekawe. Co z tego, że pisze Pan o możliwości korzystania z bibliotek? KTO z nich korzysta? Ilu z tych, którzy piszą tu wiersze, czytają to co napisano przed nimi? ;) Gdyby tak było - zamilkliby, przynajmniej do czasu, aż jako tako dorównają poprzednikom. Skoro nikt z tych bibliotek nie korzysta, to po co pisać, że "przyczyna tkwi w cywilizacyjnym dostępie wszystkich do dóbr kulturalnych"? Poza tym sam Pan sobie przeczy, twierdząc, że nikt z bibliotek nie korzysta, a wcześniej, że każdy czyta i pisze. W tej kolejności: czyta, a potem pisze. Pozdrawiam.
-
Boskie Kalosze - Pańskie słowa: "przyczyna twki w cywilizacyjnym dostępie wszystkich do dóbr kulturalnych", czyli między innymi do biliotek, o czym napisałem. To Pańskie słowa i proszę teraz się nie wykręcać. Czyli co - woli Pan ograniczać ludziom swobody? To ja w Pańskim państwie miałbym dostęp do dóbr kulturalnych czy nie? Dalej - naprawdę obchodzą Pana pseudopoeci? Bo mnie tylko poeci. Pozdrawiam.
-
Czyli proponuje Pan, żeby ograniczym co poniektórym osobom dostęp, np. do bibliotek? Gdyby nie było tak łatwego dostępu do dóbr kulturalnych, to wielce możliwe, że np. ja nie zachwycałbym się rzeźbami Dunikowskiego i nie pisał poezji (nie wspominając o jej czytaniu). Bez przesady, ten pogląd jeśli nie jest niefortunny, to na pewno jest zbyt skrajny. Z tym się po części zgadzam. W kulturze, np. w filmie obserwuje się zaniżanie wspólnego mianownika, tak żeby treści z filmu wyprodukowanego ,dajmy na to, w USA były zrozumiałe też dla ludzisk z krajów III świata i innych. Co do wydawania tomików przez pseudopoetów - kogo to obchodzi? Zależy komuś na nagrodach? Niech wydają i zdobywają miejsca nawet w encyklopediach. Jakie to ma znaczenie, kiedy taki człowiek przjdzie obok swojego życia, trwając w ułudzie? Niech wydają se te badziewia. Obchodzi mnie to na równi z tym, że jakiś człowiek gdzię teraz splunął na chodnik. Pozdrawiam. PS. Jakie tam z tego perpetuum mobile.
-
Możliwe, że nim się zalogowałeś, nacisnąłeś na odnośnik do któregoś z wierszy. Kiedy wchodzi się na ten serwer, na stronie głównej są łącza do ostatnio dodanych wierszy z działu P oraz Z. Nie należy na te łącza klikać, kiedy nie jest się zalogowanym. Inaczej: kiedy wchodzisz na tę stronę i wiesz, że nie jesteś zalogowany, powinieneś kliknąć na "Poezja [debiuty]", a na kolejnej stronie już na "zaloguj się". Jeśli jednak już kliknąłeś na odsyłacz, nie będąc zalogowanym, zamykasz okno internetowe, otwierasz nowe i wchodzisz wg instrukcji. Tylko trzeba pamiętać, że musi być to koniecznie nowe okno. Problem wynika stąd, że trwają prace, o których poinformowano kilka tematów niżej. Żeby nie logować się przy każdym wejściu na tę stronę, w swoim profilu powinieneś zaznaczyć opcję "Zapamiętaj mój login i hasło". Problem znika aż do wyczyszczenia ciasteczek (cookies). A to tylko od Ciebie zależy, kiedy usuwasz ciasteczka, więc możesz ich nie usuwać i logować się bez problemu przez długi czas (po jakimś czasie zaleca się bowiem usunąć cookies). Tyle. Możliwe, że to wszystko wiesz, ale na wszelki wypadek zostawiam ten komentarz, bo z doświadczenia wiem, że czasem można się przejechać na najprostszych rzeczach. Pozdrawiam. PS. Jeśli metoda powyższa zawiedzie, zamknij wszystkie okna internetowe i wyczyść historię, ciasteczka etc. Wówczas "czysty" pewnie zalogujesz się bez problemu (pod warunkiem, że nie naciszniesz wpierw odsyłacza ;P).
-
cywilizacja
amerrozzo odpowiedział(a) na Magnetowit_R. utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Witam. Wpadłem tylko na moment, dlatego ledwie kilka uwag. Temat, który poruszasz, znany jest od niepamiętnych czasów. Podejmowany był przez niektórych starożytnych filozofów. Od momentu pojawienia się kolei parowej był poruszany tyle razy, że teraz naprawdę trzeba się wysilić, żeby w tej materii coś ciekawego jeszcze przekazać. Niestety, u Ciebie wieje nudą. Właśnie zauważyłem datę napisania wiersza. Cholera, byłem wtedy dzieckiem i uczyłem się dopiero czytać. Ale mniejsza o mnie - mogłeś pozwolić umrzeć temu tekstowi w szufladzie. Mam nadzieję, że nie odbierasz tego jako jakiegoś personalnego ataku, po prostu nie widzę tu ani jednej rzeczy odkrywczej, a jeśli nieodkrywczej to chociaż w ciekawy sposób ukazanej. "Wyprani z uczuć" - temat tak zwałkowany, że artyści już tylko powielają przeszłe pomysły. Można to zaobserwować w filmie, rzeźbie czy muzyce. Jest tego mnóstwo. Jeśli szukasz inspiracji w tym kierunku, polecam film "Metropolis". Stare, przedwojenne, monumentalne dzieło. Urywki można znaleźć choćby na youtubie. Do ściągnięcia pewnie jest też przez jakieś program p2p. A najlepiej jest po prostu film nabyć w sklepie z DVD (sam fakt, że film z lat 20. jest na DVD jest dość wymowny i pokazuje, jak wielki jest to film). Tekstu głebiej nie dotykam, bo wszystko jest aż za jasne i wyświechtane, toteż musiałbym przy każdym wersie napisać to samo. Pozdrawiam serdecznie. -
ślepa ufność jest mi obca, a Biblia to Słowo Boga, które skłania do własnych przemyśleń. Chyba nie sądzisz, że to Księga dla debili? Nie chcę wchodzić w dłuższe dywagacje, bo dyskutowanie o Bogu kończy się często pod blokiem i na noże, więc jeszcze ostatni raz krótko: 1) Uważam, podobnie jak Puszkin, że interpretacja Biblii została przez wieki wypaczona. To, jak ludzie rozumieją dane ustępy, jest wynikiem tego, co wtłoczą w ich umysły duchowni, których poglądy na przestrzeni wieków bardzo się różniły (a nie powinny, skoro zawsze - ponoć - głoszą tę samą prawdę). 2) To, że jest to Słowo Boże, jest kwestią wiary jedynie. Na pewno jest to słowo wielu ludzi, i tylko to w tej materii jest pewne. Idzie Pani drogą wiary, która - niestety - nie potrzebuje żadnego dowodu. 3) By zakończyć swe uczestnictwo w tej dyskusji powiem, że Kant-gigant twierdził, że NIE MOŻNA dowieść ISTNIENIA Boga, ale też NIE MOŻNA dowieść Jego NIEISTNIENIA. I w zasadzie dziś stoję już tylko na stanowisku, jakże płytkim, że Bóg jest (choć i tu dopuszczam się profanacji, bo to przecie, wedle nauk Dionizego Aeropagity, droga afirmatywna, a potem jest jeszcze negatywna i w końcu najwyższa, więc może powinienem powiedzieć, że Bóg hiper-jest, ale dla mnie, człowieka, to jest niezrozumiałe). A Biblia? Można poczytać jako ciekawostkę - w końcu nawet mądra lektura. Można rzec, uczy wrażliwości, ale nic poza tym. Pozdrawiam.
-
Jak człowiek może mówić coś o Bogu i być tego tak pewien? Przecież w taki sposób najbardziej obraża się Boga, bo twierdzi się, że coś się o nim wie. Dostąpiła Pani tego hiper-zaszczytu i widziała Boga stąpającego na prościutkich kulfonikach? Nie sądzę. Żeby jasność była - ja swoją belkę w oku widzę, ale - skoro grunt pod takie rozważania się zrobił - napominam także Panią: o Bogu nie wiemy nic. Mikołaj z Kuzy ("O Bogu ukrytym"): "Nie jest Niczym ani nie nie jest, ani jest i nie jest...". Proszę też sprawdzić filozofów wieków średnich. Trochę tego jest. No i - najważniejsze bodaj - własne przemyślenia, a nie ślepa ufność we wszystko, co napisane jest w Biblii. Zastanawiała się Pani np. nad tym, jaki jest stosunek Boga do zdania: "Bóg to skończony drań"? Pozdrawiam.
-
otacza nas z każdej strony dając nam tlen świeżość pomysłów ale czy my nie traktujemy Zbyt oschle kogoś Można się tak bawić długo, kładąc nacisk na odpowiednie słowa. Tyle że to bezproduktywne, bo ta miniatura jest - dla mnie - nudna. Zostawiłbym ostatnie pytanie: "czy nie traktujemy kogoś zbyt oschle?" i na bazie tego próbowałbym coś nowego zbudować. I na pewno wyrzuciłbym łopatologiczny początek (tytuł: "Powietrze", a pierwszy wers: "otacza nas z każdej strony"). Pozdrawiam.
-
Zaiste - powinno być "tę", ale kiedyś pewien językoznawca powiedział mi, że w zdaniu (dla przykładu wezmę to z wiersza): "tą samą kawę", "tą" można jeszcze uznać jako wzmocnienie słowa "samą" (choć błąd oczywiście błędem będzie, ale już JAKBY trochę miejszym). Pozdrawiam.