Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

amerrozzo

Użytkownicy
  • Postów

    945
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez amerrozzo

  1. Witam. Staż mój na tym forum jest krótki, więc może nie powinienem się wypowiadać (bo i wojna nie moja), ale skoro już temat powstał na forum ogólnym, to ode mnie przysłowiowe trzy grosze. Zgadzam się, że nie można komentować niekulturalnie, ale "rzęch" nie jest wyrazem wulgarnym, jest wyrazem potocznym. Inna sprawa, że jeśli ktoś nowy dostanie taki komentarz, to się bardzo zdołuje i wpadnie w depresję (taki szok debiutanta). No ale nie o to się tu rozchodzi. Nawołuje Pan do kulturalnego komentowania i jako przykład niekulturalnego cytuje Pan czyjąś wypowiedź. Może Pana zawiodę, ale nie ma w tej wypowiedzi niczego niestosownego. Jedyne, co można jej zarzucić, to to, że ma niski poziom merytoryczny. Nie chce Pan nowej wojny? Nie wiem, ile już ich Pan stoczył, tudzież wywołał, w każdym razie podnosi Pan larum, kiedy nie ma, o co. To sprawa indywidualna, jak ktoś wyrazi swoją dezaprobatę dla tekstu, jeśli robi to w ramach kulturalnego zachowania. Jeden powie "mizerny tekst", drugi "słaby", trzeci "kiepski", czwarty "mega rzęch, nuda, banał i zaawansowana grafomania", co w tym złego? To chyba dobrze, że są ludzie, którzy mówią wprost, co im na sercu leży, zamiast owijać w bawełnę i słodzić dufnym "artystom". Sam również sobie życzę, żeby ludzie gnoili moje teksty, jeśli faktycznie tak czują. I na koniec - kiedy ktoś wystosuje komentarz w stylu "tekst jest fatalny. W ogóle mi się nie podobał" albo "Do bani!", to dlaczego nikt wówczas nie podnosi alarmu? Przecież taka wypowiedź niesie tę samą treść, co cytowana przez Pana. Tak więc albo cytujemy większą liczbę osób, albo nie czepiamy się jednego człowieka. Cytowana zaś przez Pana wypowiedź ma większy ładunek emocjonalny i napisana jest z większą ekspresją. Nic więcej. Nie ma żadnego "obrażania", jak Pan napisał. Pokrzykiwanie? Niektórych trzeba sprowadzić na ziemię. Zresztą to subiektywne odczucie. Dla mnie to opinia, jakich wiele. Nie rozumiem, o co ten cały hałas. Pozdrawiam.
  2. amerrozzo

    Prognoza pogody

    Proszę czytać uważniej, bo ja nigdzie nie napisałem, że teraz uznaję ten wiersz za udany. Przyznałem jedynie rację Pani Oxyvi w niektórych kwestiach. Pozdrawiam.
  3. amerrozzo

    Prognoza pogody

    Nic dodać nic ująć. Ma Pani rację. Nigdzie nie napisałem, że krytyka nie podlega ocenie. Ale Pani pytanie brzmiało: "Uważasz się za wprawnego krytyka?", a to pytanie dotyka w sposób bezpośredni mojej osoby. Ale druga sprawa, że trochę racji Pani ma. Rozmowa przecie, Szanowna Pani, cały czas toczy się sympatycznym torem. Przynajmniej ja to tak odbieram. Pozdrawiam. PS. I znowu wyszło na to, że to Kobieta miała rację. Ech, jakiś niefart z tą meską płcią ;)
  4. amerrozzo

    Prognoza pogody

    Witam raz jeszcze. Proszę wybaczyć, jeśli zabrzmiało to nietaktownie. Nie mam zamiaru Pani szkalować. Ale czuję się niejako zmuszony do odpowiedzi na powyższe słowa. 1. To nie był rozkaz, ale prośba. Proszę zauważyć, że napisałem "proszę". 2. Kiedy tekst istotnie nie nadaje się do działu dla "wprawnych poetów", nie powinien się tam znaleźć. Powinna posiadać Pani na tyle wyczucia i mieć tak rozwiniętą samokrytykę, by móc trzeźwo ocenić, czy dany tekst może być wklejany do tego działu. 3. Przez to, że ludzie wklejają byle gdzie swoje teksty, nie bacząc na ich poziom, podział tego forum na poetów takich i takich nie ma już żadnego znaczenia. Równie dobrze by było zlać oba te fora w jedno, by wszyscy zamieszczali w tym samym miejscu. A tak, to mamy jakby dwa fora, na których można komentować z tego samego konta. A podział jest mylący. 4. Czy uważam się za wprawnego krytyka? Pani wybaczy, ale tu oceniamy tylko i wyłącznie Pani tekst, żadnych wycieczek osobistych. Mógłbym oczywiście odbić piłeczkę i spytać się: Czy naprawdę uważa się Pani za wprawnego poetę, skoro zamieszcza w tym dziale takie teksty, które, jak sama Pani widzi, zbierają raczej niepochlebne opinie? Umówmy się, że było to pytanie retoryczne. Pozdrawiam.
  5. amerrozzo

    Prognoza pogody

    Witam. Źle to Pani rozegrała. Jedynie ciekawie się rozpoczyna ("Dzisiaj wisi coś złego w powietrzu"), potem zaś, jeśli już o tym złu pisać, nie powinno być tak dużo słów takich, jak: gniew, nienawiść, wściekłość, przekleństwo etc. Często są to wyrazy bliskoznaczne, zastosowane w tekście po to, by pokazać czytelnikom, że nasz język jest bogaty i żeby nie robić czegoś w stylu średniowiecza, gdzie mniej dbano o piękno języka, bardziej o przekaz. I jeśli chodzi o te wspomniane przeze mnie słowa, to nie buduje się nimi nastroju. Trzeba zrobić tak, żeby to czytelnik sam wyczytał tę nienawiść, tę wściekłość etc. Tu zaś wszystko podane jest jak na tacy. W wersie 1. pojawia się "elektryczność", czyli jakby zapowiedź prawdziwej burzy, co zgodne jest jeszcze z samym tytułem wiersza ("Prognoza pogody"). Ale nagle w wersie 2. mamy już tę burzę, czyli już nie mogę być mowy o zapowiadaniu czegokolwiek. Wprawdzie burza dopiero się zbliża ("że dla piskląt litości nie będzie), ale jest to zbyt czytelne, szczególnie tu: "Niebo ciska ku ziemi błyskami". "Elektryczność" jakoś jeszcze się ratowała, można by później pójść w kierunku spięć, zwarć, przeciążeń, trochę to wszystko zamaskować. Wprawdzie wciąż dałoby się to odczytać, ale przynajmniej tak by nie wiało łopatologią. Da się ją szczególnie wyczuć w 5. wersie ("ludzie myślą zaczepno-obronnie"), gdzie dowiadujemy się, o jaką burzę tak naprawdę chodzi. Z jednej strony wahania natury, z drugiej awantury między ludźmi. Należy jeszcze dodać, że zapis wersu jest fatalny. Dziwnie to brzmi, że "ludzie myślą zaczepno-obronnie", jeśli już chce Pani ukazać taki sens, to chociaż proszę przerobić jakoś ten wers. Zbyt czytelne. 2. strofa - "Niebo ciska ku ziemi błyskami/ znak wściekłości, jak my – spojrzeniami" - to już porażka na całej linii. W tym momencie wszystko już jest tak jasne, że dalej czytałem tylko po to, by móc sprawiedliwie ocenić. No i się zawiodłem, bo potem zamiast jakoś to ciekawie napisać, bazuje Pani głównie na wyrazach o dużej ekspresji, tak że aż mdli czytelnika. Mamy potem "wrzeszczą", "litość", "nienawiść", "granatowe pulsujące pomruki", "warczą", "przekleństwu". Za dużo tego. Takie pisanie o burzy, o stosunkach między ludźmi jest szablonowe. Nie wiem, czy się jasno wyrażam, chodzi o to, że tu nic odkrywczego nie ma. Ostatnia strofa - oddzielona od reszty i chyba słusznie, bo wygląda jakby wzięta żywcem z obcego tekstu. Nawet mamy dowcip ("podenerwowanie w pobliżu urzędów") i chyba dzięki temu jest to najlepsza strofa z całego tekstu. Ja na jej fundamencie zbudowałbym zupełnie nowy tekst. Kończąc, bo czas mnie goni i muszę niebawem wychodzić, nuda, nuda, nuda. Napisane sztampowo i na dodatek w niektórych miejscach brzmi tragikomicznie (patrz: ostatni wers 2. strofy). Ta "nienawiść" rzucająca "gromy", nieciekawe, nieodkrywcze i jeszcze czuje się przesyt. Kilka ciekawych metafor wyłuskałem, choćby z wersu o pisklętach. Brzmi jak alegoria, te pisklęta można ciekawie zinterpretować. Radzę napisać tekst od nowa. Proszę wybaczyć, że tak pobieżnie, ale jak już wspomniałem czas mi iucieka, a więc uciekam. I jeszcze jedno - proszę wklejać do działu niżej, bo ten tekst nie jest tekkstem "wprawnego poety". Pozdrawiam.
  6. Witam jeszcze raz. Nie wiem, do kogo kierował Pan te słowa, ale jeśli do mnie, to proszę napisać, w którym miejscu jest ta "zjadliwość". Każdy swój zarzut uargumentowałem. "rzeczywisty fakt" - dobre sobie (pleonazm). Czy jest zatem nierzeczywisty fakt? Jeśli o mnie chodzi, to dalej się Pan kompromituje (może to jest ta zjadliwość, że o tym mówię?), bo wszedł Pan tu i nie raczył nawet poprawić tekstu. Nawet gdyby chciał pretendować, to i tak nie miałby szans. Poległby w przedbiegach. I to wciąż nie zjadliwość, bo z nas dwóch, to Pan wciąż robi "olewkę". Pozdrawiam.
  7. Witam. Nie chcę wchodzić w słowo nikomu, ale Autorce tematu chciałbym coś powiedzieć. Wydawanie tomików to dzisiaj jakaś nikomu niepotrzebna moda. Zgadzam się z moimi przedmówcami - tomik, który się wydaje dla samego wydania, poza wartością sentymentalną dla Autorki, nie ma żadnej wartości. Nie chcę robić się na znawcę, na salonach nie bywam. Ale widziało się tu i ówdzie różne wiersze, których Autorzy reklamowali się jako "mający za sobą debiuty wydawnicze, zdobywcy tej i tej nagrody etc." Było też kilku takich, co mieli już po kilka wydanych tomików na koncie. Była też jakaś kobita, co nigdzie nie zaistniała, nic nie wydała, coś tam sobie jedynie "naskrobała" w domu. Wiesz, co różniło ich wiersze? Zupełnie nic. Wszyscy byli jedną wielką papką. Czytałem jednego - taki sobie. Wziąłem się za drugiego - a tu mam wrażenie, że wciąż czytam pierwszego. Z kobitą podobnie. Pytam się więc, na co ta cała szopka? Niegdyś nowy tomik na rynku był jakimś wydarzeniem. Dziś ten cały kicz nakręca chyba tylko siebie. Nie mówię, że w ogóle nie pojawiają się dobrzy, nowi poeci. Pojawiają się, ale trzeba umieć wyłowić ich w tym gąszczu pseudoartystów. Dalej - wystarczy pochodzić po jakiejś większej bibliotece, by spotkać tomik z ośmioma wierszami wewnątrz. To jest śmiech na sali (choć są wyjątki). Kiedyś tak patrzę w dziale "Poezja", a tu taka cieniutka książeczka. Chyba najcieńsza jaką w życiu widziałem. No to zaintrygowany biorę, otwieram i oczom nie wierzę. Nie dość że zawartość bliska zeru, to jeszcze wiersze okazują się lukrowanymi miniaturami. Wydał to chyba jakiś student albo jakiś inny młody mężczyzna. I teraz coś ode mnie - też w okresie burzy hormonalnej przejawiałem brak krytycyzmu wobec własnej poezji. Pisałem gniot za gniotem, sądząc naiwnie, że to może jest to COŚ. Na szczęście w miarę szybko ktoś mnie "spoliczkował" i teraz siedzę w domu i od czasu do czasu coś tam sobie "szrajbnę". Reszta tekstów poszła z dymem. Też chciałbym wydać tomik poetycki, ale za 10, 15 lat. Może jeszcze później. Nie chcę być jak to stado matołów. Teraz już wiem, że tomik o niczym nie świadczy. Piszę i sam krytykuję swoje wiersze. Nigdy nie jestem zadowolony. Ale powiem Ci, że jeśli kiedyś będę debiutował, to u mnie nawet liczba wierszy w tomiku będzie mieć przesłanie. I Tobie tego też życzę. Mam nadzieję, że nie zabrzmiało to wszystko u góry, jak kolejna utopia jakiegoś człowieczka. Zamierzałem jedynie przedstawić Autorce tematu, że niecierpliwośc w tej branży (he, he) nie wróży nic dobrego. To wyścig szczurów. Co do Twoich tekstów - na razie odradzam myśli o wydaniu tomiku, ale tak jak poprzednicy, mimo tego wszystkiego, co napisałem, również radzę wysyłać swoje teksty tu i tam. Może kogoś to złapie (tylko oby ten ktoś był naprawdę kimś). Chcę również dodać, że tomik powinien być rzeczą przemyślaną. Niech nie wygląda to tak: "A, przydałoby się wydać wreszcie tomik jakiś albo co. No to tak - ten wiersz się nada, ten też jest wporzo, o i ten jest git. Poukłada się to teraz w jakiejś tam kolejności i niech będzie". To złe myślenie. Tomik musi być dopracowany etc. etc. (bo już nie chcę truizmów prawić). Pozdrawiam.
  8. Witam. To może powiem wprost: ten tekst to kompromitacja. Został zamieszczony w dziale dla wprawnych poetów, a nie potrafi spełnić nawet najbardziej elementarnego wymagania - wiersz powinien zawierać polskie znaki. Nie interesuje mnie tłumaczenie, że znajduje się Pan gdzieś tam i nie ma dostępu do polskich liter (bo w Internecie jest mnóstwo programów dających możliwość napisania "ą", "ę", "ś" etc.). Tak więc pierwsza sprawa to "olewka" odbiorców ("widzialem luny pomiedzy torami"). Dalej mamy komiczną "niszę tunelu". Proponuję zapoznać się ze słowem "nisza" to raz, a dwa nawet gdyby przystać, że to nic wielkiego, to nadziwić się nie mogę, dlaczego zamiast zapisać po prostu "w tunelu", pisze Pan "w niszy tunelu"? To ewidentne zasłanianie swoich braków, ekhm, poetyckich. Przekombinowałeś, Autorze. Strofa 1. - "wspomnij na mnie" - co to znaczy? Czy zamiast "na" nie powinno być "o"? Dlaczego nie zredagował Pan tekstu, nim go tutaj wrzucił? Chce być Pan traktowany poważnie, a sam lekceważy, co najgorsze, swoją własną pracę? Strofa 2. - "jeszcze mniejsi ,mali" - czasem lepiej darować sobie rym i zwyczajnie nie pisać czegoś takiego. Strofa 5. - "Piotrek Lebioda kiedys byl Panem!" - i po co tego pana z dużej litery zapisywać? no chyba nie był Panem Bogiem? ;) Strofa 6. - "Plywal na statkach.obce bandery" - "bandery" chyba tylko po to, żeby zarymować do "cholery". Ale co dalej? Rozumiem powiązanie statek i bandera, ale co to za równoważnik "obce bandery"? Do czego go przypiąć? Rozumiem, że na statkch były zagraniczne bandery (więc i statek pewnie zagraniczny), ale tak budować zdań nie można. To tak jakbym napisał: "Chodził do liceum. Piękne koleżanki.", że niby miał ktoś w klasie piękne koleżanki. Fatalnie to wygląda. Pointa - tragiczna. "czy moga w tobie wiecej obudzic szare i brudne,liche lachmany?" - to pytanie oddzieliłem od wersu z ranami, bo samodzielnie może egzystować, tak więc wyrwane z kontekstu powinno mieć jakiś sens, ale go nie ma. Zupełnie tego nie rozumiem. Dodam jeszcze, że gdyby pojawił się tu krytyk z prawdziwego zdarzenia, to nie zostawiłby suchej nitki na tekście. Ja tylko tak wybiórczo skomentowałem (zaraz serial w tv). Dla mnie wstawianie takich tekstów do tego działu jest kompromitowaniem się Autora (przydałby się jakiś moderator). Tekst kiepski. Pozdrawiam.
  9. Witam. Ta "siódma wieczór" to nawiązanie do "Wieczorynki" na TVP? Rozumiem chęć peela do zatrzymania w sobie dziecka, może nawet do powrotu do lat nieodpowiedzialności. Swoją drogą taką postawę nazywa się infantylizmem, i (chyba) ma ona znaczenie ujemne, choć sam nie wiem, dlaczego. Ja mam zresztą podobnie jak peel z wiersza. Na pewno na plus rytmika. Pierwsze 4. strofy czyta się niezwykle gładko, potem przy peuncie nagle Autor zrywa z rytmiką, zaskakując czytelnika. To bardzo dobrze wyszło, tzn. samo zaskoczenie, bo o reszcie na końcu napiszę. Jednakże poza samą koncepcją i rytmem, kilka oklepanych zwrotów (choć z drugiej strony to sfera marzeń, więc i z konieczności musiało tak być). W 2. strofie słabo też wygląda to "cieni" i "westchnień" koło siebie, acz wiem, że bez takiego zapisu zepsuje się rytm (no chyba że wymyślisz coś innego). Pointa - nagła zmiana stylu i sam nie wiem, czy to nawiązanie do "Wieczorynki" (jeśli dobrze rozumuję) dobrze wyszło czy źle. Nie mogę się zdecydować. Jedyne, co mogę doradzić w tej materii, to zbliżenie do siebie strof, koniec za bardzo rozrzucony. Na razie nie mogę się zdecydować, czy plus czy minus, bo pomysł niekiepski, ale na tę chwilę mogę powiedzieć tylko tyle, że na pewno tekst nie rzucił mnie na kolana (bo gdyby rzucił, to opiewałbym walory wiersza, a nie głupio się zastanawiał, czy dać mu plusa czy minusa). Wybacz, mało doradziłem, nie lubię ingerować w czyjeś teksty. Dodam jeszcze, że moim zdaniem tekst mógłby spokojnie trafić do innego działu niż warsztat, no chyba że chcesz tu coś jeszcze dobudowywać. Pozdrawiam.
  10. Witam. Rad dawał żadnych nie będę, bo widzę, że z nas dwóch to Ty tu jesteś prawdziwym poetą. Zresztą - jakie rady mogę dawać Autorowi tak wyśmienitego tekstu? Re-we-la-cja. Napisane "z jajem", dowcipnie, nieschematycznie, interesująco. Świetna zabawa słowem. Najlepszy tekst, jaki do tej pory czytałem na tym forum. Ciekawy język i nie wiem, czy mogę (bo może tak właśnie ma być), ale wyraz "baja" odmienia się "bai" (podobnie "nadziei" etc.). Niemniej to tylko kosmetyczna uwaga, zresztą to "baji" pasuje jakoś bardziej do Twojego języka niźli "bai". Chylę czoła. Pozdrawiam.
  11. Witam. Ten oskarżycielski ton bardzo przypadł mi do gustu. Trochę gorzej (moim zdaniem) wykonanie. Dla Ciebie technika jest na drugim miejscu, jak sam napisałeś, dlatego jestem w kropce, bo nie wiem, co mogę doradzić w takim wypadku. Nie chcę się tu stroić na bufona i wszystkowiedzącego, ale skoro zamieściłeś już wiersz na forum, to chociaż powiem, co mnie razi. 2. strofa trochę za bardzo "wyliczeniowo". W zasadzie cała strofa. Żadnego orzeczenia. Rozumiem, że zapewne zastanawiałeś się nad każdym słowem i nie wplatałeś w tekst byle czego, żeby ino napisać, ale chyba sam zdajesz sobie sprawę z tego, że takie zbudowanie strofy nie jest zbyt błyskotliwym posunięciem. W 3. strofie ta "dziwka". Wszystko w porządku, ale te dziwki coś za często teraz w wierszach królują. Nie chodzi mi o sam wulgaryzm. Może po prostu jakiś wyraz synonimiczny dobrać i jako tako to będzie (np. kurwa [rzadiej się pojawia, a przecież miało być dosadnie, więc i trzeba naprawdę mocne słowa dobierać], lafirynda [jakoś tak bardziej oryginalnie brzmi], wywłoka [z tym słowem chyba nigdzie w poezji się nie spotkałem, choć mogę się mylić, no a chyba nie zaprzeczysz, że nie jest dosadne?]). Dalej ta "grzeczna piżama" - nietrafiony epitet. 4. strofa - frajerom zaiste nie podaje się ręki. Dlatego skasowałbym tych "frajerów", bo tak gniew jest nieuzasadniony (pomijam empatię i fakt, że frajerom jednak można podać rękę). Niemniej w tekście źle to wygląda, no i ci nieszczęśni "frajerzy" pojawiają się zaraz po "chujowych, niedocenionych samobójcach" i mamy tu już taki natłok, że przesytem trąci. A bez tego wyrazu sens i tak jest niezmieniony. 5. strofa - niepotrzebne "wstydźcie się za siebie" - zbyt bezpośredni i rozkazujący ton, psuje całość. Czytelnik sam powinien wywnioskować takie słowa. Tu zaś jest podane wszystko na tacy. A bez tego zwrotu będzie ciągłość ze strofą poprzednią. 7. strofa - "dziewięcio calowe" pewien nie jestem, ale powinno się to pisać łącznie. Najlepsza strofa z całego tekstu. Bardzo dobre szczególnie to "pokazujecie że człowiek jest alfabetem i nikt na ulicy niby nie jest od was lepszy" Pointa - poszedłeś w inną stronę, niż ja bym poszedł. No ale to w końcu Twój tekst. Przerzutnie, budowę strof przemilczę, bo zapewne nie chcesz niczego zmieniać (jak w zasadzie żaden użytkownik tego forum), więc i ja sobie oszczędzę trudu, że cokolwiek na ten temat pisać (poza tą uwagą). Reasumując, dobitny tekst, niezły zamiar, gorzej wykonanie. Dałem tylko kilka rad, czasem kosmetycznych. Ja zupełnie inaczej napisałbym ten wiersz. Ale tu przecie nie oceniamy mnie, tylko Ciebie. Ode mnie plus za pomysł, duży plus za przedprzedostatnią strofę, minus za "wyliczankę" strofy 2. i minus za wykonanie, szczególnie te kropki trochę rażą, nie pozostawiając swobody odbiorcom. Pozdrawiam.
  12. Nie chcę stawać po żadnej stronie konfliktu i nic nie mam do żadnej z dam, ale akurat św. Augustyn aniołkiem nie był. Zresztą to chyba on uważał, że człowiek młody musi się wyszaleć i nacieszyć się dobrami doczesnymi ile wlezie (kobitki etc.). Dopiero później zmienił swoje nastawienie i postępowanie. Ponoć bardzo nie chciał być biskupem pomocniczym, uznając do za obciach, ale jakoś tak został wkopany, no i ku swemu niepocieszeniu musiał piastować tę funkcję. Nie chcę oczywiśnie negować zasług św. Augustyna. Jedynie taka moja mała wcinka w dyskusję, że to "św." może być czasem zwodzące. Już mnie nie ma. Pozdrawiam.
  13. O problemie już trąbią, wprawdzie nie zawsze należy ufać mass mediom, jednakże to nie jest problem z cyklu "co ma na siebie włożyć nastolatka, żeby wyglądać zarazem seksownie i szykownie, i mimo to nie kusić przestawicieli płci męskiej (zbyt bardzo)?". Dlatego kiedy widzę taki temat wolę dmuchać na zimne. Mówi Pan, że w krótkim czasie poradzą sobie z tym problemem. Oby był Pan dobrym prorokiem. Nie znam się na tych dzisiejszych technologiach, świat galopuje. Przypominają mi się słowa Morfeusza z 2. albo z 3. części "Matrixa" (możecie szydzić, że daję przykład z takiego filmu, ale mimo wszystko jest to film nakręcony z dużą pasją i ma głębię): [cytat z pamięci] "Widzisz te wszystkie maszyny? Nie rozumiem, jak one działają. Ale wiem, że dzięki nim żyjemy." Ta scena to była niemała ironia, zważywszy na to, że w tym obrazie, ludzie właśnie z maszynami toczyli wojnę. I nasz świat też powoli zmierza do tego. Uzależnamy się od rzeczy, których nie rozumiemy (ja np. w ogóle nie rozumiem, jak działa telewizor, choć znam zjawisko fi). Ja zdaję sobie sprawę z tego, że sam jestem uzależniony od maszyny zwanej pecetem. A dodam tylko, że ludzi uzależnionych łatwo jest kontrolować (też nie lubię teorii spiskowych, szczególnie tych na wielką skalę, ale powoli, powoli wiele rzeczy, z których niektórzy wciąż kpią, urzeczywistnia się). Czy aby na pewno? bo historia mówi coś zgoła odmiennego. Na pewno takie jest zamierzenie (komunizm też miał/ma szlachetne cele, ale wprowadzony w życie nie wszystkim przyniósł dobrobyt). Dam przykład: początek ery komputerów zwiastował to, że ludzie będą mieli więcej czasu dla siebie, a praca i tak będzie wydajniejsza. Ostatecznie skończyło się tak, że skoro dzięki komputerom można pracować tak wydajnie, to czemu tej wydajności jeszcze nie zwiększyć? I zwiększyły się godziny pracy. I tak "luksus" obrócił się przeciwko ludziom. Można tu oczywiście posłuzyć się kontrargumentem, że są taśmy produkcyjne etc., ale faktów i tak się nie zmieni. I to jest pytanie ;) Pozdrawiam.
  14. Szanowny Panie Rafale, proszę schować swoje zacietrzewienie, bo Pan M. Krzywak nigdzie nie napisał, że dobrze, że się dzieje, to, co się dzieje. Wręcz przeciwnie. Ja dodam tylko od siebie, że zgadzam się z przedmówcami co do joty. Ciekawy program nadało Discovery, a jeszcze ciekawsze jest to, że podobny mały artykulik ukazał się gdzieś przed dwoma tygodniami w najpopularniejszym polskim dzienniku (który zarazem jest dziennikiem mającym nawięcej przeciwników). Każdy zapewne wie, o jaki dziennik chodzi, nie chcę tu robić kryptoreklamy. Co do posiadania telefonu komórkowego - mam dopiero od września ubiegłego roku, zatem zaledwie parę miesięcy. Zawsze uważałem to za kiepską zabawkę. Wciąż tak sądzę. W zasadzie to najczęściej ten telefon doładowuję, bo co jakiś czas bateria pada, a tak to chodzi ze mną w kieszeni od spodni albo kurzy się na biurku. Zastępuje mi zegarek. Ale czasem tak obserwuję tych wszystkich ludzi, jak pomykają po ulicach, przechodząc przez nie, nie zwracając na auta, ciągle zapatrzeni w ten swój gadżet. Sam nie wiem, co ludzie w tym widzą. Jest też oczywiście druga strona medalu, że taka zabawka może być pomocna, a nawet uratować życie w jakiejś dramatycznej sytuacji (chyba że jesteś umierający i Ci auto wysiądzie na środku pola, gdzie zazwyczaj nie ma pola). A z tymi pszczołami to nieciekawa wizja. Ech. Pozdrawiam.
  15. amerrozzo

    Liryk

    Witam. W obu strofach wyeksponowany został 2. wers, aczkolwiek tylko w drugiej strofie uważam to za zabieg w pełni uzasadniony. Mamy tam bowiem neologizm, który prawdopodobnie (to moje mniemanie) jest zlepkiem słów "czar" i "księżyc", i jakoś trudno mi przekonać się do zaproponowanego przez Panią Żak Stanisławę "czarnoksiężnika", choć w istocie uprawia on magię, czary, ale chyba takie rozsupłanie tego neologizmu jest niewłaściwie. Najrozsądniej brzmi, że noc rozjaśnia czar księżyca (ewentualnie czar księżyca księcia, choć to księcia lekko nadęte się wydaje). Co zaś do propozycji Pani egzegety ("czarolunarstwo") to ów neologizm zbyt pretensjonalnie brzmi, poza tym to zależy co woli Pan M. Krzywak - czy Rzym, czy Grecję. Choć z drugiej strony takie zmieszanie mitologii mogłoby być ciekawym zabiegiem. Wracając do strofy 1., "bezszelestnie" jest nieodkrywcze. Jakoś tak się przyjęło, że w momencie kiedy pojawia się w tekście wyraz "chwila", naraz zjawiają się wyrazy mające ją opisać (lub opisać czynność, którą chwila wykonuje) i, jeśli chodzi o przysłówki, to mamy nagminnie dużo "niemo", "bezszelestnie", "cicho" etc. No ale skoro już musi tak być, to dlaczego od razu jakby "chwalić się" oklepanym standardem, stawiając go samotnie w wersie? Dalej - nieporadnie brzmią te wersy: zdziwiona czasem który porywa rozbija na atomy czas Powtórzenie wyrazu "czas" nie daje tu większej ekspresji, wygląda za to nader nieporadnie. Zrezygnowałbym zupełnie z wiersza 4. ("rozbija na atomy czas"). Czytałem bez tego wersa, sens faktycznie został zmieniony, jednakże sądzę, że nie stało się nic wielkiego (naturalnie to tylko sugestia). Za to pobawiłbym się lekko homonimem "czasem" i pierwsze słowo w pierwszym wesie w pierwszej strofie (ale brzmi) "czasami" zmienił na "czasem". Ostatecznie tak wyglądałaby strofa 1.: czasem chwila chwieje się zdziwiona czasem który porywa skrzy się wtedy tysiące barw wtedy też Aniołowie witają przybyłych Ewentualnie można nie usuwać wersa 2. i miast "bezszelestnie" wstawić coś mniej schematycznego, no ale wtedy trzeba zmienić wersyfikację tak, żeby nie zostawiać tego słowa samotnie w linijce. W strofie 2. też zmieniłbym "czasami" na "czasem", choć tu już nie będzie efektu ze strofy 1. Drugi wers dobrze, jedno słowo, ale nie dość, że neologizm, to słowo jest dość długie, więc tu całkiem nieźle sobie Pan poradził. W kolejnym wersie kolejny neologizm (przynajmniej mnie to słowo nieznane) "ścisznie" - ładnie brzmi i teraz się zastanawiam, kiedy mamy taki zlepek słów, czy to "bezszelestnie" jednak usuwać? Pokombinuj, Autorze. Tu chwilowo moje rozumienie się urywa, bowiem nie znam słowo "ścisznie" (choć mam własne wyobrażenie o jego znaczeniu) i dlatego też nie rozumiem słowa "cieniej", czyli kalecząc naszą polszczyznę, bardziej cienko. Mam swoje własne wytłumaczenie, ale zobaczę jeszcze, co Autor odpowie. Dalej znów neologizm "lśniątynia". Za moimi przedmówcami powiem, że również mi kojarzy się to ze światnią oraz ze lśnieniem. Także daję plusa, bo to najładniejszy neologizm w tekście. Nie wiem, czy kusić się o interpretację. Może nie będę jej tu rozpisywał, ale podoba mi się sens całego tekstu. Szczególnie końcówka "Demony witają zakochanych" pozostawia duże pole interpretacyjne. Reasumując - ciekawe neologizmy, nawet sens utworu, który wyłuskałem dopiero po kilkakrotnym przeczytaniu i który być może jest inny od zamierzeń Autora (interpretuję na swój sposób wiersze) przypadł mi do gustu, acz nie do końca (tu nie będę rozwijał wątku, bowiem jeśli źle intepretuję, to i nie mam się, o co rzucać). Niemniej nie spodobał mi się styl. W drugiej strofie duże nagromadzenie słów takich, jak "czaroksiężystwem", "noc", "śpią", "lśniątyni liści", "Demony" sprawia, że powiało mi oniryzmem, a chyba niepotrzebnie. Tak więc ode mnie plus/minus. Pozdrawiam.
  16. Witam. Nie wiem, czy powyższy tekst miał tylko szokować, ale ja nie odczułem nic. Wyimaginowany dialog z Absolutem nie dość, że nie jest już oryginalny,to jeszcze trąci profanacją, choć mnie to jakoś szczególnie nie dotknęło. Z drugiej znowu strony Bóg to najciekawszy Byt, o którym można pomysleć i trudno się dziwić, że ludzie inscenizują w myślach dialog z Nim. Tekst intepretuję jako pytanie dotyczące zła na świecie - jak ze złem walczyć? Ciekawa jest pointa, w której dowiadujemy się, że należy zacząć od siebie samego ("Najpierw obetnij paznokcie!"). A więc najpierw sam zmień się na lepsze, dopiero wówczas zacznij zmieniać świat. Mamy tu nawiązanie do słów Jezusa: "A czemu widzisz źdźbło w oku brata swego, a belki w oku swoim nie dostrzegasz?". I chyba tylko za to tekst nie jest zupełną kompromitacją. Generalnie o Bogu każdy ma jakieś zdanie i nie chcę schodzić na tematy o Nim, bo nie mam za dużo czasu, żeby pogawędzić na forum. Proponuję jednak poczytać o źle, o tym skąd się bierze, albo samemu zastanowić się nad tą kwestią, żeby potem nie ciskać raz po raz tych samych pytań. Może znajdź informajcę, co na ten temat sądził św. Augustyn, albo poczytaj o teorii Leibnitza i jego "dowodzie", że ten świat, w którym teraz jesteśmy zatopieni, jest światem najlepszym z możliwych. W tekscie starałem się doszukać zarzutów peela pod adresem Boga (że niby to Bóg jest winny, że mamy tyle zła). Na szczęście nic takiego nie znalazłem, ale gdyby naszła Autora taka niewłaściwa myśl, że niby to Absolut jest wszystkiemu winny, proponuję poczytać o wolnej woli człowieka etc. Pozdrawiam.
  17. Witam. Pragnę zauważyć obecnie panujący trend w poezji polegający na pisaniu coraz większej ilości minaturek oraz lepszym odbiorze miniaturek niż długich tekstów jak ten powyższy. Rozumiem, że lapidarność jest w cenie, jednakże nie rozumiem permanentnych głosów sprzeciwu przeciw długim tekstom. To tylko taka uwaga na marginesie, bo z moim przedmówcą zgadzam się, że tekst wymaga cięć. Wiersz odbieram jako poszukiwanie własnego ja, a co za tym idzie, tekst jest jednym wielkim pytaniem o sens i cel życia. Zauważam (przynajmniej takie jest moje odczucie) duże nawiązanie do wcześniejszego wiersza pt. "Wiersz z firmowej kartki". W tekście pojawia się pytanie natury egzystencjalnej ("Jestem?"). Podmiot liryczny świadomie bądź nie nawiązuje do doktryny egzystencjalizmu, w której to człowiek najpierw istnieje, a dopiero potem jest. Człowiek najpierw jest "nicością" ("Nie mam ciała?", "Gdzie moja twarz? Gdzie moje oczy?"), a staje się "bytem", to znaczy przestaje już tylko istnieć i zaczyna również być, dopiero wówczas, kiedy nada sens swojej egzystencji. Dlatego też, patrząc z tej perspektywy, Autor zadaje bodaj najistotniejsze pytanie, jakie człowiek zadać może. W tekście (aczkolwiek nie jestem tego do końca pewny) daje się również wyczuć lęk, jakim byłoby ewentualne przejście z "nicości" do "bytu" ("ziemia drży, ziemia drży"). Cała reszta to lamentowanie peela nad kruchością życia oraz nad jego bezsensem (co jest zrozumiałe, kiedy jest się tylko "nicością"). Nie chcę wysuwać zbyt daleko idących wniosków, jednakże peel być może został wcześniej przez kogoś bardzo zraniony, dlatego miejscami widoczna jest frustracja ("Składam się w kopertę i wysyłam do Boga, a on odsyła mnie, bym babrał się w tej piaskownicy błota"). Peel także wyraża swoją nieafirmującą postawę wobec życia ("w ogrodzie, który posiałem, by się zgubić"), która jest kontunuacją całej tej myśli, że życie nie posiada sensu. Jednakże jest to również dość złowrogi wers, bowiem peel wyraźnie daje za wygraną (tak to odczuwam), co oczywiscie nie spotka się z moją aprobatą. Tyle jeśli chodzi o moją interpretację, teraz bardziej techniczna rzecz. Przy tak długich tekstach słowa trzeba szanować na równi przy pisaniu miniaturek. Nie podoba mi się ostatnia strofa, próbująca być może zaszokować odbiorcę, jednakże kończąca się pytaniem, na które peel poszukuje odpowiedzi od samego początku. Być może peel szuka uznania w oczach innych i uważa, że żeby być należy być postrzeganym, swoiste "esse est percipi"? Uważam, że przedostania strofa jest zbędna. Ilość pytań w tym tekście i tak jest duża, zatem każde następne pytanie jest dla odbiorcy coraz bardziej przytłaczające. Tym bardziej że uważam, że przedostatnia strofa zjechała trochę na tor boczny, za to podoba mi się fragment z kefirem i barwą niebieską. Generalnie, żeby już nie przeciągać, sądzę, że tekst wymaga cięć. Zachowałbym jedynie to, co najistotniejsze, fundament tekstu. Skasowałbym również nawiązania do Polski i zwyczajnie zrobił z tych fragmentów o Niej osoby tekst (choć zdaję sobie sprawę, że te fragmenty mogą mieć dla Ciebie dużą wagę, to jednak taki natłok myśli sprawia, że odbiorca może nie chcieć wrócić do tego tekstu). Na razie widzę tu spory nieład (który przy pewnych założeniach jest nawet uzasadniony, jednakże uważam, że nie należy na Autora, który przecież wrzucił swój wiersz do poezji współczesnej, patrzyć aż tak łaskawym okiem) i wątpię by był to nieład artystyczny. Kończąc, daję od siebie taki plus/minus, bowiem temat przypadł mi do gustu i są ciekawe fragmenty, jednakże całość to na razie tylko potworek. Pozdrawiam.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...