Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

amerrozzo

Użytkownicy
  • Postów

    945
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez amerrozzo

  1. Od tytułu po ostatni wers oklepane aż do bólu. Nieciekawe, banalne, nijakie. Wiersz trochę linijek liczy, nie ma sensu, żebym tu rozkładał go na części. Wiersza już nic nie uratuje (trza od nowa skrobać), ale można by zaakcentować pointę poprzez napisanie z dużej litery "Więcej". Widzę, że szyk jest przestawiony jakby Autor zamierzał "więcej" wyeksponować szczególnie - interesujący zabieg, więc radzę jeszcze przerobić na dużą literę i pointa będzie jako tako. Ode mnie tylko tyle, bo - mówiąc szczerze - nie chce mi się tracić czasu na tak lichy tekst. Pozdrawiam.
  2. Jasne. Oldboy jest koreański. Oglądałem go już jakiś czas temu i sądziłem, że jest japoński. Dobrze, że mnie Pani poprawiła. Co do śmiechu - a co? ;) Wiem, inna jakość, ale zawsze gdy o tym myślę, to mi Walduś przed oczy wyskakuje. A tak szczerze - to chciałem zachęcić do oglądania. Śmiech Mozarta z tego dzieła trudno oddać słowami i porównywaniami do czegokolwiek. Pozdrawiam.
  3. "Matrwica mózgu" faktycznie jest świetna. Jedna z niewielu horroro-komedii, która się naprawdę udała. Film niskubudżetowy, chyba nawet, ale nie jestem pewien, ten film nie pojawił się w kinach. No i zombie - pychota! Co do innych tytułów, jest ich masę. Każdy obejrzał po kilkanaście dobrych filmów. Wymienię tylko te, które naprawdę warto obejrzeć. Siedmiu samurajów - Zadziwiające w tym filmie jest to, że opowiada zwykłą historię, a wciąga jak żaden film. Po prostu - samurajowie uczą wieśniaków obrony przed grabieżcą. Teoretycznie nic ciekawego. A jednak. Przyciąga subtelny humor, idealnie wyważony. Dobra odtrutka na głupawe współczesne komedyjki epatujące jedynie golizną. Dalej - gra aktorska. Aktor grający rolę Kikuchiyo spisał się znakomicie. Pierwsze sceny z nim, to jak cały czas się drapie. To jest piękne. Zaswędziała go noga, to cap i drze ją ostro. Nie przejmuje się, że jest na planie. To jest tak pięknie naturalne, że nie mam słów. Ukazanie samurajów jako zwykłych ludzi. Samurajowie to jeden z zawodów, tyle. To mnie zamurowało totalnie. Po tytule spodziewałem się siedmiu latających w powietrzu gości, co to rozdziabują tępymi narzędziami nieprzyjaciela za nieprzyjacielem. Nic z tego. Samurajowie w ogóle (nie chodzi o tych głównych) to również prześmiewcy, ludzie pazerni na mamonę. Ten film jest do bólu realistyczny. Walka w strugach deszczu to nierzadko taplanie się w błocie. Jeden z najlepszych filmów Kyrosawy, stary, powojenny (rok produkcji 1954). Oryginalna taśma z filmem trwa 7 godzin, ale najczęściej dostępna jest wersja skrócona. Leciał w te wakacje na TVP1 od północy do 3.30 nad ranem. Amadeusz - grą aktorską przewyższa nawet "Siedmiu samurajów". Film o Mozarcie ze wspaniałą muzyką. Najlepszy film kostiumowy, jaki miałem okazję obejrzeć. A sam Mozart - śmiechem przebija nawet Waldusia z "Kiepskich". Oldboy - kino japońskie współczesne. Do "Siedmiu samurajów" nie dorasta, ale zaciekawił mnie bardziej. Film opowiada historię człowieka, który zostaje zamknięty na 13 lat sam w pokoju. Po 13 latach zostaje uwolniony. Ma tydzień, by dowiedzieć się, kto i dlaczego go zamknął. Jak dla mnie wstrząsający. Człowiek z blizną - najlepszy film z Alem Pacino. Opowiada historię kubańskiego emigranta, który staje na czele mafii. Dosyć mocny, choć krwi - co jest plusem - dużo nie ma. Ale gdzieś w jednej z początkoweych akcji jest odcinanie kończyn piłą mechaniczną, więc momenty są. Kultowy film dla czarnych amerykańskich raperów. Lawrence z Arabii - tylko jedno słowo: nieprawdopodobny! Człowiek słoń - prostszy film Lyncha. Mój ulubiony. Typowy wyciskacz łez, ale mnie wziął. Choć wiem, że historia tu opowiedziana jest zmyślona (sam człowiek słoń nie). Gabinet doktora Caligari - rok produkcji 1920, czyli kino nieme. Dostępny na youtube, tylko trzeba znaleźć dobrą, anglojęzyczną wersję (oryginalna jest niemiecka, ale kto umie niemiecki? rzecz jasna - chodzi o napisy). Do filmu dodana została muzyka, by nie oglądało się zbyt drętwo. Najlepszy film ekspresjonistyczny. Wiele ciekawych momentów, jak choćby scena, w której policjanci siedzą na monstrualnie wysokich krzesłach. To aluzja do sytuacji władz w stosunku do ludzi. Do władzy totalitarnej. Dalej - trapezowe domy, poskręcane dachy. Cała sceneria wykonana z tektury, o ile się nie mylę. Scena przebudzenia somnambulika przeszła do historii nie tylko kina grozy, ale całego kina. No i zakończenie, które jest swoistą klamrą. Szczena w dół opada, człowiek nie może uwierzyć, że ten film ma prawie 90 lat. No, ale więcej nie zdradzę. To tyle pokrótce o kilku tytułach. Świetnych filmów jest więcej. Radzę oglądać stare filmy. Nawet nie wie Pan, ile rewelacyjnych pomysłów zrealizowano. Po takich filmach jak "Gabinet..." człowiek utwierdza się w przekonaniu, że współczesne kino nie serwuje nic nowego, ale odgrzewa stare pomysły. Pozdrawiam.
  4. Oskar? znowu? Jak to mówią na Śląsku: rynca opadajo. Pozdrawiam (przepraszam Autora tematu za zaśmiecanie, ale sytuacja mnie zmusiła).
  5. Witam. No, no, no. To drugi wiersz tego dnia, który wrzucam do Ulubionych (a dodam, że do tej pory znajdują się tam tylko 4 wiersze). Bardzo podoba mi się ten sarkastyczny wydźwięk, a pointa mnie powaliła ;) Wyszło też trochę (niestety) jak wyszydzenie Norwida, ale może przesadzam. I nie rozumiem jednego wersu, tego z mnożeniem. To przypadkowe liczby łączące się z innymi wersami, czy iloczyn (10440) ma jakieś znaczenie? Mam nadzieję, że jeszcze tu Pani zajrzy i udzieli odpowiedzi, bo bardzo mnie to ciekawi. Pozdrawiam.
  6. Witam. "Świt" i "nagle" - skąd my to znamy? W 3. wersie niepotrzebne "zaraz", choć nie potrafię powiedzieć, dlaczego. Po prostu tak czuję. Dałbym pauzę na końcu 2. wersu i pozbyłbym się tego "zaraz". W 2. strofie to "w ekstazie" już trochę przesłodzone. "Czego pragniesz w ekstazie" - no, jak to brzmi? Zdaję sobie sprawę, o co Autorowi chodziło, ale może poszukać czegoś ciut bardziej oryginalnego? A jeśli nie - czy nie lepiej wyautować ten fragment? Samo "czego pragniesz" jest już wystarczające. W strofie ostatniej nie powinno być "ukrzyżuję"? I dalej - "zrób ze mną co chcesz kochanie" - gdzie tu przysięga? Hm? I wyciąłbym to "kochanie", skoro wcześniej mowa o ukrzyżowaniu (pomimo że to ukrzyżowanie jest tylko przenośnią). Tytuł - zaskakujący, ale chyba nietrafiony. Kilka słów i wyrażeń do niego w wierszu nawiązuje, ale tak to nic po za tym. Spodziewałem się czegoś więcej. No i za mało wyuzdany jak na erotyk ;) Tym razem na nie, choć cenię pomysł. Pozdrawiam serdecznie.
  7. Z ucha bucha jucha. Tyle sobie pomyślałem po przeczytaniu powyższego tekstu. Zgadzam się z Trampem - się przeskakuje, miast płynąć. Wyliczanie nazwisk też niepotrzebne. Przedosotania strofa to już zupełne kalectwo, choć pewnie zamierzone. Trudny tekst. I ja na nie. Pozdrawiam.
  8. Witam. Jeśli o mnie chodzi, w tym wierszu nie ma nic poza paroma przerzutniami. Kursywa to zapewne albo cytat (tudzież parafraza), albo oznaczenie najważniejszych fragmentów. Nie zaskakuje zupełnie, treściowo nijakie. Zapewne Szanowna Autorka jest ciekawa, które fragmenty są wg mnie nijakie? Cóż, kopiował całego wiersza tu raczej nie będę. Niektóre miejsca niepotrzebnie rozwleczone ("wsiąka do obiegu krwi i kości."; wers 6.). Tak jakby za dużo powiedziane, zupełnie wystarcza, że "balsamuje [...] ciała i rozpuszcza wrzody...", reszty można się albo domyślić, albo nie jest niezbędna. Są też, rzecz jasna, interesujące fragmenty, jak "kołatanie zapomnianych epizodów" (chyba nawet niepotrzebny przymiotnik st. wyższego "głośniejsze"), "Rozdzieliły nas książki, połamały pióra, rozpuścił tusz" (początkowo ten fragment też za bardzo "napompowany" treściowo wydawał mi się. Gdyby zakończyć wers po "połamały pióra" byłoby to takie nagłe i też zrozumiałe. A tak mamy po rozdzieleniu, połamaniu, jeszcze rozpuszczenie. Cóż, Europa kocha liczbę 3 i w wierszach też mamy tego przykład. Wszystkie wyliczenia zawsze mają trzy składniki.). Oczywista, to tylko moje zdanie, wiersz może obiektywnie jest wspaniały. Mnie - niestety - nic w nim nie ruszyło. Interpretować? Hm, swoją interpretację powyższego tekstu w głowie mam, ale nie wiem, czy jest potrzeba wylewać ją tu (o interpretację pytam dlatego, bowiem wyraziłem niepochlebną opinię o wierszu, a gdybym podał swoją wizję tekstu, Autorka zawsze mogłaby się nieźle bronić). Z drugiej zaś strony to sprawa indywidualnego każdego czytelnika. No nic. Zobaczę, co powie Autorka, najwyżej rozłożę tekst. Pozdrawiam ciepło.
  9. Witam. Rzadko bywam na forum, bo mam problemy techniczne, ale pojawiam się pod Pani tekstem, aby wyrazić swoją aprobatę dla takich tworów. Jak najbardziej na TAK. A jeszcze to de daje tyle możliwości interpretacyjnych, że głowa mała. Zastanawiam się tylko nad tytułem: homonim? Może się nie znam tak dokładnie, ale homonim byłby wtedy, gdyby w tekście było dwa razy "zdrajczyni" pisane razem. "Z d raj czyni" to 4 słowa. Nawet brzmi inaczej, bo przecież d się czyta jako "dy" lub "de" (to pierwsze z mowy potocznej). Tylko marudzę, czy to jednak Pani błąd? Pozdrawiam serdecznie.
  10. Witam. Z tego tekstu chyba najlepszy jest aforyzm, choć - po prawdzie - zbędny. Co to za maniera, żeby do wierszyczka dolepiać cytaty? Choć może to dobry pomysł na dziełko dadaistyczne, np. pisze Pani cytat, podaje autora, a potem od siebie dodaje jedną literkę (jako wiersz) tudzież jakiś wersik krótki. Dzieło Pani, prawa autorskie Pani, choć zasługa już kogoś innego (cytowanego). Powyższy fragment koszmarny. W 3. wersie "oni", a w następnym wyjaśnienie, kim są owi tajemniczy oni. Po co to tak? Zwęzić to w jeden wers, wycinając to lub tamto (tu możliwości dużo). Mały pomysł: pod niebem wypisanym gwiazdami w noc falującą - - zakochani Albo zadać jakieś pytanie po 2. wersie, w stylu "kto?", wówczas to "oczywiśćie: zakochani!" będzie bardziej naturalne. Dla przykładu: pod niebem wypisanym gwiazdami w noc falującą któż? - oczywiście zakochani Albo jakkolwiek inaczej, ale nie tak, jak jest teraz. No i proszę się pozbyć tej "nocy DELIKATNIE falującej". Noce coś za często są delikatne w literaturze, a przecież normalnie tak często śnią się koszmary. Żartuję naturalnie, rozumiem - miłość - to i nastrój właśnie taki subtelny jest, ale i tak lepiej bez tego. Albo chodzi może o staw (bo ta noc faluje), no a staw rzadko wzburzony bywa? Tak czy owak - kasacja. Kolejna zwrotka to ciekawa przerzutnia pomiędzy wersem 2. a 3. i dwuznaczność cierpienia owej panny. Czytelnikowi pozostaje jedynie zachodzić w głowę, czy doszło do konsumpcji. Choć tak na dobrą sprawę, to nawet bez tego 3. wersu dwuznaczność pozostaje. No dobra, lecim dalej. 4. wers mówi o apetycie, więc powoli rozwiązuje się zagadka konspumpcji ;) Pointa na tak. Aż szkoda, że tak dobra pointa zmarnowana w takim tekście. Takie mam odczucie, że na początku wymyśliła Pani zakończenie, a potem naprędce napisała Pani coś, żeby pod tę pointę podeszło. Myślę tak dlatego, bo 1. zwrotka niezgrabna (pisałem o tym). W 2. ten smród trochę razi (co tak śmierdzi, do licha?). Aż się prosi by w poincie coś wspomnieć o tym smrodzie, o nim wszak jeszcze trudniej pisać, kiedy miłość (co tam owady). No i jeszcze pointa jakoś tak nagle uderza. Tak czuję. Proszę się zastanowić nad tym, co tu naskrobałem, a jeśli nie, to trudno. Pozdrawiam serdecznie.
  11. Witam. Tylko na chwilę wpadłem pod Pana wiersz, więc żadnej jakoś specjalnie konstruktywnej opinii nie będzie, ale mam parę ale. 1) Sokrates nie umarł na własne życzenie. Była wprawdzie możliwość przekupienia kogoś, tak by Sokrates mógł zbiec z miasta, ale na pewno nie umarł na własne życzenie. Taką śmiercią umarłby wówczas, gdyby na procesie domagał się śmierci dla siebie. Albo wtedy, kiedy popełniłby samobójstwo z własnej woli. Tu zaś odbył się proces, a Sokrates jedynie poddał się wyrokowi. W tym sensie więc nie umarł na własne życzenie, ale umarł, bo takie było rozstrzygnięcie procesu. Nawet pijąc cykutę, wciąż nie umierał na własne życzenie. 2) Sokrates krzyczący "wiem, że nic nie wiem"? Kłóci się to z jego obrazem. Gdyby Sokrates w istocie takie słowa wykrzyczał, to niewątpliwie wywyższałby się nad innymi, a to byłoby niezgodne z jego postawą, która właśnie z takich ludzi szydziła i ośmieszała w każdej rozmowie, oczywiście zawsze w sposób taktowny. 3) "wiem, że nic nie wiem krzycząc. do dzisiaj nikt dokładnie nie wie czego?" - zupełnie bez sensu jest to pytanie z "czego". Takie pytanie mogłoby się zrodzić wtedy, kiedy Sokrates rzekłby "wiem, że nie wiem". I wtedy ktoś pyta "ale czego?". Te moje powyższe ale dotyczą fragmentów wyrwanych z kontekstu i całego przekazu wiersza. Niby rozumiem cały tekst dzięki puencie, ale tak jakoś mi nie pasowało to z tym Sokratesem, że pozwoliłem sobie napisać swoje trzy grosze. Podobają mi się te "stereotypy dyniowate" ("dyniowate" użyte po to, by ośmieszyć same stereotypy, czy tu jakieś nawiązanie do Diogenesa Laertiosa?) Nie podoba mi się za to wyliczanka w drugiej zwrotce. Także te wykrzyknienia i to jeszcze przy "wolności", ale to już czysta kosmetyka. No i te "legendy" razy trzy. Europa ma jakąś słabość do tej cyfry, także w chrześcijaństwie dość często spotyka się trójkę. Tu trochę zmieniłbym zapis, może obciąć dwie "legendy" albo chociaż jedną? No dobra, nie wtrącam się już. Pozdrawiam.
  12. Na pewno o niebo lepiej. Tylko ten "wyścig" razi. Rozumiem, o co chodzi, ale jak to ujrzeć? Można sobie podstawić pod ten wyścig jakieś zwierzęta, ale tu znowu wyjdzie mnogość obrazka, a w haiku obrazek winien być jeden. To może zerwę chwilowo sam ze sobą i podam przykład też nie do końca haiku (ale z zachowaniem 5-7-5 i odniesieniem do pory dnia). wśród traw sawanny w gęstej jutrzenkowej mgle bój o przetrwanie To tylko moja sugestia, nic więcej. Można też inaczej, już bez mnogości "boju": wśród traw sawanny w gęstej jutrzenkowej mgle wyścig antylop albo wśród traw sawanny w gęstej jutrzenkowej mgle pościg za zebrą Pozdrawiam.
  13. He, he ;) Obrzucać się błotem? No Pan wybaczy, ale od początku dyskusji to Panu tu brakuje dystansu i od początku Pańskie komenatarze są wrogie w stosunku do mnie. I Pan mi tu mówi o rzucaniu się błotem, epitetami?! Nawet kulturalniej się do Pana odnoszę, ale Pan wciąż i wciąż tylko swoją rację widzi. Ja chcę tu wyjaśnić jedynie parę kwestii, a Pan ciągle "bez odbioru", coś o chęci zdobycia pozycji. Proszę Szanownego Pana, pozycję swoją już zdobyłem, więc zasadniczo nie mam już czego zdobywać. Muszę przyznać, że nawet napisał Pan w ostatnim komentarzu kilka interesujących rzeczy, np. "ze na znanych stronach o haiku bardzo ostroznie sie do tego podzialu podchodzi w razie watpliwosci nawet pozostawiajac miniature niz usuwajac ja". Tylko życzyłbym sobie mniej wrogości, a właśnie taki styl wypowiedzi, bo wtedy wiem, że gadam z kimś z klasą, a nie ze zwykłym pieniaczem. Zgadzam się z tą cytowaną wypowiedzią. Ludziom trzeba dawać szansę, nie można im od razu pokazywać, gdzie są granice i kazać w ramy wchodzić. To wszystko zgoda, nawet zgadzam się, żeby lepiej tych miniatur tak pochopnie nie wyrzucać. Ale też warto powiedzieć, co i jak jest źle, czyż nie? Ja to właśnie robię, mój komentarz to mój komentarz, to tylko rada. Ja nie mówię "ty, zmień to i to, bo inaczej będziesz miał problem". I podobnie jest z powyższym tekstem, gdzie jest mimo wszystko za dużo Autora. My mamy ujrzeć obrazek oczami Autora, a nie samego Autora. Podstawa haiku. Niech nawet ludzie łamią pewne zasady, jeśli to ma służyć ich rozwojowi. Ale kiedy jak Autor naginają główną zasadę, brak ego, to chyba jest to jednak nie w porządku w stosunku do wszystkich tutaj. W tym wypadku sprawa jest prosta - nie ten dział. I dalej - niech nawet wrzucają do swoich tekstów przymiotniki, nawet metaforę, jeśli naprawdę ładna i bez patetyczności. No ale kiedy ewidentnie piszą niehaiku, to jak można się nie burzyć? To jest właśnie szkoda wówczas, kiedy nikt nie reaguje. Kolejna kwestia - zdaje Pan sobie chyba sprawę, że długością haiku nie grzeszy, podobnie inne tutejsze miniatury. Kiedy piszę, co jest źle, nie mogę oferować w tym przypadku pomocy takiej, że napiszę, jak ja napisałbym dany utwór. Za mało miejsca. Tu albo twór kogoś, albo mój. Proszę obejrzeć własne komentarze, niejednokrotnie kończą się na lapidarnym "usunąłbym x" (pod x podstawić dane słowo). I też nie oferuje Pan nic w zamian. Nie lubię powoływać się na Biblię, ale tu jest tak, że źdźbło Pan w moim oku widzi, ale belki w swoim już nie. Przejdźmy na grunt dłuższych tekstów, tam i powiem, co jest źle, i podpowiem ewentualnie, jak zmienić. Poza tym obrazy, które tu ludzie opisują, mi każdego dnia przed oczami się przesuwają, więc nie widzę potrzeby, żebym komuś pisał haiku, kiedy na ten sam temat sam mogę sobie 50 napisać. Jeszcze inna sprawa jest taka, że jeśli ktoś chcąc napisać haiku, napisze zwykła miniaturę, której nie da się tak po prostu przeksztacić w haiku, to wówczas należy nawet zakończyć tylko na powiedzeniu, co jest źle, a nie pisać autorowi na nowo własnego haiku tylko po to, żeby mógł je sobie wziąć i ogłosić, żeto on je napisał (a niech sobie nawet głosi, ale pytanie, ile sam na tym skorzysta? czego się nauczy?). Pan naprawdę uważa, że jak podam na tacy innym, jak powinni napisać, to to będzie krytyka? No niestety myli się Pan i tu radziłbym poczytać co nieco o krytyce. A przykład proszę brać z Pana Waldemara Talara (kilka miniatur wyżej), któremu powiedziałem, co jest źle i który sam napisał nową wersję. Sam. Wiedział już, gdzie popełnił błędy (dzięki mojej krytyce), a ja nie zrobiłem przedszkola i nie podałem wszystkiego na tacy, a Pan Waldemar sam do reszty doszedł. I to jest krytyka, i to jest człowiek, który chce czynić postępy. A nie jak Pan by chciał, żebym zaraz napisał własną wizję danej miniatury. Pozdrawiam.
  14. W tym rzecz, ale nie wszyscy to rozumieją i świadomie zaniżają poziom tego forum. Na dodatek nie mają żadnych argumentów na obronę swoich racji. Haiku ma ograniczenia, czy się to komuś podoba czy nie. Właśnie dlatego jest to haiku! Bez ograniczeń staje się tylko zwykłą miniaturą. To jasne jak słońce, ale niektórym trzeba to tłumaczyć jak dzieciom w przedszkolu. Pozdrawiam.
  15. no i wszystko jasne. amerozzo cokolwiek bys nie glosil i owijal w bibulke ty poprostu chcesz wladzy, przynaleznosci do "elity", mozliwosc zaistnienia za wszelka cene. powiedzialem wzystko co mialem ci do powiedzenia. pietrek Niech się Pan opanuje, bo w tym momencie to już jest żenujące. Chcę tylko, żeby na forum był porządek, a to coś zuepłnie innego od "władzy", czyż nie? Nazwałem to błędnie restrykcją, ale w moim przykładzie w zasadzie jej nie ma, jest jedynie zaprowadzenie porządku. Gdyby kupił Pan gazetę z normalnymi krzyżówkami, jak świadczyłaby okładka, a w środku byłoby sudoku, to zdenerwowałby się Pan czy nie? Naturalnie, że tak, bo ład to podstawa. Także na forum. Nie odpowiedział Pan na żadne moje pytanie. Poziom reprezentowany przez Pana jest niepokojący. Co jest złego w tym, że nie chcę, żeby do działu haiku wrzucano każdą miniaturę? Pan w ogóle nie argumentuje swojego stanowiska! No bądźmy poważni. Ale też prawda jest taka, że chyba nie mogę tego od Pana wymagać, skoro zamieszcza Pan na forum takie wypowiedzi: "haiku jako wiersz to poprostu rodzaj miniatury. jak ci wyjdzie haiku to ok a jak zwykla miniatura to tez dobrze.". Zgoda, haiku to rodzaj miniatury, ale nie każdej! I kiedy komuś nie wyjdzie haiku, napisze zwykła miniaturę, jakim prawem ją tu wrzuca?! Bo ma wolną wolę? Ale czy to uprawnia do robienia z forum śmietnika? Dotrze to w końcu do Pana? A czy rozumie Pan chociaż, jak krzywdzi osoby, których zostawia w przeświadczeniu, że napisali haiku, kiedy tego nie zrobili? Co z Pana za krytyk? Verba też się upierał, że tworzy hip-hop, co z tego, skoro każdy, kto się zna na hh, wiedział, że jest inaczej? Tu też wrzucają ludzie byle miniaturę i sądzą, że napisali haiku. A przez takich ludzi jak Pan nigdy z błędu nie wyjdą. I co wtedy zostanie z haiku, co? Nie odpowiada Pan na te pytania, bo Pana "zjadłem" w dyskusji. Nie ma Pan żadnych argumentów, jedynie "chcesz władzy", "idź stąd" etc. Żenua maksymalna i chyba faktycznie nie mamy, o czym rozmawiać. Wolę dysputę z kimś, kto zna się na rzeczy, a nie tylko udaje, że się zna. Ponosi mnie, to fakt, ale każdego wyprowadziłby Pan z równowagi. Zero argumentów, polemika jałowa. Pozdrawiam.
  16. tak to jest dobra polityka. wlasnie tym ludziom ma to sluzyc. gdyby w lesie spiewaly tylko najzdolniejsze ptaki byloby cicho jak w grobie. haiku ma sie rownie dobrze w towarzystwie miniatury jak i miniatura w towarzystwie haiku. obie formy na tym zyskuja. Uargumentuj swoją opinię. Proszę napisz, w jaki sposób na tym haiku zyskuje? masz poprostu kompleks i starasz sie zlapac posade jakiegos proroka, reformatora czy innego "cuś". ok powodzenia w szukaniu miejsca w historii ale czy naprawde musisz to robic tutaj ? sa jeszcze inne fora haiku sproboj szczescia tam. I kto tu chce kogoś wyrzucać z forum? Znów Pan ma coś do mnie, a sam postępuje podobnie (piszę podobnie, bo na razie z nas dwóch, to Pan chce się stąd kogoś pozbyć). I oczywiście znów brak odpowiedzi na postawione przeze mnie pytanie. Pana nie można traktować poważnie, bo ja coś napiszę, Pan odpisze nie na temat i jest Pan zadowolony, że wszystko załatwione. Ech. twoje poczucie elitarnosci wywoluje u mnie mdlosci. jezeli autor jednak zdecyduje ze to co napisal to haiku a ty bedziesz przeciwnego zdania to co wtedy ? jakis ban ? jakies restrykcje (oczywiscie dla dobra haiku) ? I znów nadinterpretacja moich słów, a nawet gorzej, bo przeinaczanie. Nie czuję się żadną elitą. W którym miejscu napisałem coś takiego? I co mi Pan tu z banem wyjeżdża? Restrykcje? owszem, łagodne - przeniesienie niehaiku z działu haiku gdzieś indziej. krecisz kolego W którym miejscu kręcę, Szanowny Panie? Mam pytanie do Pana: uważa się Pan za miłośnika haiku? Jeśli tak, to dlaczego chce Pan haiku, czyli coś wyjątkowego zmieszać z niehaiku? Po co? Po to, żeby każdy napisał krótkie byle co i mógł nazwać to haiku? Pozdrawiam.
  17. Czyli lepiej, żeby do działu haiku ludzie wrzucali teksty, które haiku nie są? To jest dobra polityka? ale w którym miejscu? Przez takie praktyki oddalimy się od prawdziwego ducha haiku i będziemy pisać byle co, a potem dumnie nazywać to haiku. Komu to ma służyć? Ludziom wszystko można wmówić. Może Pan wmówić, że jestem arogancki, ale dopóki nie poda Pan przykładu, będzie się Pan ośmieszał. Pańskie "wasza wysokość" zalicza się do kategorii arogancji, czy jednak nie? Zła wola, bo chcę żeby ludzie naprawdę pisali haiku w dziale haiku? Kpina! Ja im nie bronię pisać tekstów jak powyższy, ale jeśli już coś takiego napiszą, niech się zastanowią, czy to naprawdę jest haiku. A kiedy to zrobią, dojdą do wniosku, że takie teksty wrzuca się normalnie do działu poezja dla początkujących, i tyle. I wówczas nie bedzie zamieszania, a kolejni ludzie, którzy tu wejdą, ujrzą wówczas prawdziwe haiku. Proszę nie siać truizmów. Ja nigdzie nie przeczyłem powyższym słowom, wręcz przeciwnie, coś takiego napisałem, ale nie w tak bezpośredniej formie: "A haiku to w istocie elita, czego dowodzi fakt, że tylko niektórzy umieją je pisać". Tak więc tylko ci, którzy potrafią pisać haiku, należą do tej "elity" (ta "elita" to oczywista skrót myślowy, mam nadzieję, że zdaje Pan sobie z tego sprawę). Pozdrawiam.
  18. Witam. Proszę Szanownego Pana, ja niczego nie zmieszałem z błotem. Co najwyżej Autor tekstu, pod którym piszemy komentarze, zmieszał z błotem haiku, bo wrzucił zwykłą miniaturkę do tego działu. Otóż to - konstruktywna krytyka, czyli moje uwagi, a nie Pańskie "wywalilbym to żegluje". Psioczy Pan na mnie, a sam nic w zamian nie proponuje, jedynie kasację jednego słowa. Czym więc różni się Pan ode mnie? Ja też powiedzaiłem, co jest źle, a resztę zostawiłem Autorowi, co by się nad uwagami zastanowił. Czego Pan nie rozumie? Mam za Autora nowe haiku napisać? Aha, moje uwagi były uargumentowane, a Pana "usunąłbym" nie. Tak więc z nas dwóch to Pan się tu kompromituje. Tych wyrażeń używają ludzie kulturalni, którzy nie chcą zanadto spouchwalać się z innymi (albowiem inni mogą sobie tego nie życzyć). Tak więc znam przeznaczenie tych słów, za to Pan ich nie zna. Inna kwestia, że ja nigdzie Pana nie zaatakowałem, a Pan ciągle i ciągle wycieczki osobiste, że wszystko, co złe, to ja. Ech. Pozdrawiam, pozostawiając Pana w błogim stanie, że powyższy tekst jest jednak haiku.
  19. Witam. Nie ustalam żadnych granic, jedynie je przypominam. Nie odpowiedziałeś na moje pytanie z poprzedniego mojego komentarza: co zostanie z haiku, jeśli zacznie naginać się jego zasady? Jedyne, co Pan potrafi, to tylko wciąż powielać tę samą myśl. A haiku to w istocie elita, czego dowodzi fakt, że tylko niektórzy umieją je pisać. Pozdrawiam.
  20. Stek bzdur, choć jest tu ziarno prawdy. Nie ma ustalonych dokładnie zasad pisania haiku. W różnych językach zrywa się z zasadą 5-7-5, to wszystko zgoda. Ale są pewne granice i jedną z nich jest brak metafor. Jeśli każdy ustalałby sobie własne konwencje, które jeszcze mógłby zmieniać, to dziś mógłbym napisać wiersz, powiedzmy, 6-8-3-2 i upierać się przy tym, że to sonet. Jasne, budowa sonetu jest bardziej skonkretyzowana, ale haiku to też nie byle co i są tu pewne zasady. Czy Pan tego nie rozumie, że skoro zgodzimy się na metafory, które są już przesiąknięte niejako nami, to wówczas konsekwencją tego jest to, że musimy zgodzić się na dalsze ustępstwa? Bo ktoś przyjdzie i zapyta: a czemu nie? A co wtedy zostanie z haiku? Ja tu Pana uczył nie będę, Pan zapewne swoją wiedzę ma. Ale dziwi mnie jedynie to, że chce się na siłę robić haiku z czegoś, co nim nie jest. Odnoszę takie wrażenie, że ktoś zwyczajnie nie umiał napisać haiku, więc pomyślał sobie, że zrobi małą rewolucję, nagnie trochę zasady, wrzuci tu i ówdzie metaforę, porównanie etc. i wciąż będzie mógł to nazwać haiku! Jakie to przecież wyróżnienie, prawda, kiedy zwyczajną miniaturę można nazwać haiku. I pochwalić się wówczas można znajomym - napisałem kilka haiku. Inna sprawa, że haiku to nigdy nie będzie, ale to będą wiedzieć tylko ci, którzy haiku naprawdę kochają, i którzy wiedzą "o co tu kaman". Naprawdę nie róbmy z haiku "masówki". Jazzu, bluesa słuchają nieliczni, bo to sztuka. Haiku też niech piszą nieliczni, którzy wiedzą, z czym to się je. A miniaturki niech sobie każdy skrobie i nie nazywa ich haiku, bo się autor sam kompromituje. Pozdrawiam.
  21. Witam. Powyższe słowa zapewne do mnie skierowane zostały, więc odpowiadam na nie. Zauważyłem, że Pan Waldemar Talar napisał już wiele haiku, ale cóż z tego? Czy to znaczy, że miałbym jedynie wyrażać nad jego tekstami achy i ochy? To by był dopiero szczyt durnoty z mojej strony. To jedna kwestia, druga jest taka, że to powyższe haiku jest bardzo słabe, więc, jak widać, długi staż w ich pisaniu niewiele pomógł. No i na koniec - jednym z ważniejszych praw haiku jest nierywalizacja. Tu nie chodzi o to, żeby napisać ekstra-haiku, ale żeby uchwycić magię chwili, ale ta chwila ma być bez wtrąceń siebie. I kiedy widzę teksty jak powyższy, reaguję. I jeszcze jedna sprawa - żaden szanujący się poeta piszący haiku nigdy nie będzie miał za złe, że ktoś wszedł z buciorami w jego tekst i wytknął błędy, tudzież ukazał znajdujące się w tekście fragmenty niehaiku. Pozdrawiam. amerozzo wyluzuj chlopie to nie wyscig szczurow do nagrody na manichi. jesli uwazasz ze haiku jest cienkie to zaproponuj jakies zmiany w tekscie. krytyka ma sens tylko wtedy gdy pokazuje sposob jak cos naprawic. pozdro pietrek Staram się być kulturalny w stosunku do każdej osoby na tym forum, dlatego też z dezaprobatą spoglądam na Pańskie "wyluzuj chlopie". Naprawdę nie jestem wstanie zrozumieć takiego zachowania, przecież ja tylko napisałem, jakie błędy tekst zawiera! A to, że to nie wyścig też gdzieś napisałem. Zmiany w tekście mam proponować? przy haiku? Toż ja mogę własne napisać. Jakie zmiany? Za krótki tekst, bym aż tak ingerował w jego treść. Sprawa jest tak oczywista, że aż głupio, że muszę to tłumaczyć, ale dobra: ten tekst do kosza, trzeba napisać nowy. Ostatecznie Pan Waldemar Talar z tego, co zauważyłem, jest doświadczony w pisaniu haiku, więc to chyba dla niego żaden problem. A poza tym ten dział jest bez limitu, więc ten tekst można zawsze skasować i wkleić nowy, tudzież edytować ten. "krytyka ma sens tylko wtedy gdy pokazuje sposob jak cos naprawic." - proszę Szanownego Pana, krytyka to nie przedszkole, gdzie się pokazuje, co i jak zrobić, czyli w tym wypadku napisanie Autorowi nowego tekstu przeze mnie. Krytyka to ewentualne wytknięcie błędów tak, żeby Autor mógł je przemyśleć, zastanowić sie nad wskazanymi kwestiami, tylko tyle. A poprawy należą do Autora, tylko tak może stawać się lepszym poetą. Wprawdzie w haiku nie chodzi o to, żeby walczyć o piedestał, ale też prawdą jest, że chcąc napisać haiku, trzeba je ostatecznie napisać, a nie jakąś tam minaiturkę, którą potem nazywa się haiku. Stąd też moje uwagi, to miniatura, nie haiku. Wiem, że teraz trendy są takie, że pisze się miniaturę, a potem nazywa się ją haiku, tylko czemu to służy? Nie każdą głupotę trzeba powielać. Prawdziwe haiku to ukazanie chwili bez siebie etc., jeśli będziemy tolerować teksty jak powyższy, to czym wówczas haiku będzie się różniło od zwykłej miniatury? Chyba tylko przydzieleniem do danej kategorii. Czyż nie? No i na koniec - nie życzę sobie wycieczek osobistych. Pragnę zauważyć, że jedyne, co Pan pod tym tekstem zrobił, to wszedł tu, napisał coś do mnie. Ja się pytam - komu służy takie zachowanie, bo na pewno nie Autorowi tekstu, który nic z tego nie ma. Takie uwagi proszę na drugi raz kierować bezpośrednio do mnie drogą wiadomości prywatnych. Pozdrawiam.
  22. Witam. Jeśli "przełkniemy" tę metaforę, to wówczas haiku będzie niehaiku, czyli zwykłą miniaturą. Tak więc albo piszemy haiku, albo miniatury i wrzucamy je do innego działu. Pozdrawiam.
  23. Witam. Powyższe słowa zapewne do mnie skierowane zostały, więc odpowiadam na nie. Zauważyłem, że Pan Waldemar Talar napisał już wiele haiku, ale cóż z tego? Czy to znaczy, że miałbym jedynie wyrażać nad jego tekstami achy i ochy? To by był dopiero szczyt durnoty z mojej strony. To jedna kwestia, druga jest taka, że to powyższe haiku jest bardzo słabe, więc, jak widać, długi staż w ich pisaniu niewiele pomógł. No i na koniec - jednym z ważniejszych praw haiku jest nierywalizacja. Tu nie chodzi o to, żeby napisać ekstra-haiku, ale żeby uchwycić magię chwili, ale ta chwila ma być bez wtrąceń siebie. I kiedy widzę teksty jak powyższy, reaguję. I jeszcze jedna sprawa - żaden szanujący się poeta piszący haiku nigdy nie będzie miał za złe, że ktoś wszedł z buciorami w jego tekst i wytknął błędy, tudzież ukazał znajdujące się w tekście fragmenty niehaiku. Pozdrawiam.
  24. Witam. Na pewno ten tekst jest lepszy niż ten poniżej. Ale i tu mam kilka uwag. Po pierwsze - tytuł. Tytuł w haiku jest zupełnie zbędny. Po drugie - brak znaku interpunkcyjnego, w tym wypadku myślnika, na końcu pierwszego wersu. Może nie jest to błąd, jak uważają niektórzy, ale w języku polskim dobrze jest właśnie ten jeden myślnik stosować, by wytłuścić podział haiku na dwie części. Po trzecie - "złociste fale" - epitet, ale same "fale" są przenośnią. Po czwarte - minimalizm nie do końca, bowiem w pierwszym wersie jest "środek pustyni", a odbiorcy wystarczyłaby sama "pustynia", by ujrzeć obraz. Ode mnie - słabo. Pozdrawiam.
  25. Witam. Bardzo dobrze Pana haiku się zaczęło ("ponad trawami"), ale potem niestety zostało już mało z haiku. Po pierwsze metafora ("żegluje piękno sawanny") - metafory w haiku są zbyteczne, bowiem chodzi tu o prostotę. Metafora zaś to pewne ukazanie przez Autora swego kunsztu poetyckiego, ale nie o to w haiku chodzi. Po drugie schował tu Pan część siebie ("piękno sawanny"), a tego w haiku nie powinno się robić. To piękno czytelnik sam powinien odczytać, a tu Pan mówi, jak według Pana jest. To "piękno" jest subiektywne, nie obiektywne. Sawanna winna sama się bronić, nie powinien Pan jej bronić. Dlatego też (choć nie lubię tego robić, bo haiku to coś specjalnego i niesamowitego), to jednak ten tekst oceniam bardzo słabo. Powiem więcej - to nie haiku. Pozdrawiam.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...