
amerrozzo
Użytkownicy-
Postów
945 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
nigdy
Treść opublikowana przez amerrozzo
-
Odnajdę moje szczęście odnajdę
amerrozzo odpowiedział(a) na Lilianna Szymochnik utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Człowieku, naucz się podstawowych zasad języka polskiego. Odmiana przez przypadki się kłania, pseudopoeto: piszemy "tę kupę", a nie "tą kupę". Ech, szkoda na Ciebie słów. Lecę. Miłej nocy. -
Odnajdę moje szczęście odnajdę
amerrozzo odpowiedział(a) na Lilianna Szymochnik utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Nie zwykłem zazdrościć nikomu cudzej kupy. Jak będę chciał zrobię sobie własną. Z tym że tak cuchnącej jak Twojej, to chyba nie dam rady ;-) -
Odnajdę moje szczęście odnajdę
amerrozzo odpowiedział(a) na Lilianna Szymochnik utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Rozmawiamy o Twoim niby-sonecie, a nie o moim podpisie, więc pomyśl nim coś napiszesz. Jak nie rozumiesz mojego podpisu, to Twój problem. Ale będę tak dobry i Ci co nieco wytłumaczę. Mogę siebie nie lubić za to, że jestem - powiedzmy - kłamcą, w jakiś sposób złym człowiekiem, ale też dostrzegam, że nie jestem bydlęciem do kwadratu, nie jestem człowiekiem grającym na czyichś uczuciach itd. I za to się lubię, że jeszcze mam tę krztę człowieczeństwa w sobie. Kminisz? -
Odnajdę moje szczęście odnajdę
amerrozzo odpowiedział(a) na Lilianna Szymochnik utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Gratuluję - właśnie zasłużyłeś na miano najgorszego poety na tej stronie ;-) What tha fuck is this?! "wokół tańczy z fali złego dla przeszkody" "i wyjrzy światłem z toni sercu z tajemnicy" Kilka błędów językowych, ale na tyle poważnych, że zaciemniają jakikolwiek odbiór. Wiersz merytorycznie naiwny aż żal. Te perły, serca, tajemnice, tonie, szczęścia - cały wiersz bazuje na ogranych schematach. Może plusem tym razem są niegramatyczne rymy, ale rytmu nie ma prawie wcale. I jeszcze ten podpis: "sonet". Nie znam się, ale sonet ma inną budowę. Kpina w czystej postaci! Na temat tego wiersza mógłbym napisać dłuuugi komentarz. Ma tyle błędów i nieścisłości w treści, że tu krytyka jest błahostką. Nie zrobię tego tylko dlatego, bo i tak przeczuwam, że mój komentarz pozostanie bez echa (widziałem komentarze pod wcześniejszymi Twoimi pseudosonetami). Pozdrawiam. PS. Za takie zagrywki powinno się dostawać od razu bana. To nawet nie zasługuje na dział Pe, ale jeśli już tu jesteś, to wklejaj tylko tam. A zresztą... -
Wiosna (jeśli wiosnę rozumiemy jako pierwszą).
-
mając da kogo warto m(ż)yć
amerrozzo odpowiedział(a) na zak stanisława utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Wow, jestem pod wrażeniem. Technicznie bez zarzutów - czyta się bardzo płynnie. Pierwsza zwrotka - same plusy. Niedopowiedzenia bardzo sprawne, znakomita przerzutnia z 3. na 4. wers i doza humoru. Na dodatek wiersz jest tak fascynująco autentyczny (patrz: szafki zbyt nisko wiszące). A propos szafek - niby wiszą nisko i się o nie stuka co rusz łbem, a i tak, żeby z nich coś wydobyć, trza na taborecie stanąć ;-) Druga strofa - znów bardzo autentyczna. Jedynie ta kursywa wprawia mnie w konfuzję, bo nie wiem, czy to jakiś cytat, czy fragment wyróżniony ze względu na swą wagę? Trzecia strofa - gra słowem: "popłynę życie wziąć za barki". Łapię ten związek: mycie naczyń, woda, płynąć, barka. Zastanawiam się tylko nad głębszym sensem. Co może więcej oznaczać ta barka? Hm. A może wkradł się tam lapsusik i zamiast: "wziąć za barki" miało być "wziąć na barki"? Czwarta strofa - pomimo tego, że tutaj też czyta się bez zgrzytów, to jednak przeniósłbym na Pani miejscu "wtedy" wers niżej. Dlaczego? Bo tam jest jego miejsce, he, he ;-) Serio, to jest mój argument nieznawcy. Skoro nie ma wyraźnego powodu (przynajmniej ja nie widzę), żeby to "wtedy" trzymać z obcą dla niego jednostką składniową, to należy przenieść je w miejsce dla niego odpowiednie, czyli w tym przypadku wers niżej. No chyba że poda Pani argument przemawiający za takim zapisem, wówczas odejdę od tego stanowiska. Puenta - zaskoczenie pozytywne, czyli podoba się. Tytuł - zastanawiam się, jak odczytać tę dwuznaczność, którą Pani uwypukliła poprzez wstawienie nawiasu. "Mając dla kogo, warto mżyć" - co tu oznacza to "mżenie"? Czy też coś związanego z myciem? Jeśli tak, to znika dwuznaczność. Ale jeśli nie, to czy tytuł jest adekatny do treści? ;-) Naturalnie - jestem na duże TAK. Cenię to, że prostymi słowami (nie: banalnymi) potrafi Pani stworzyć taki kawałek poezji. Wielka sztuka, bez udziwnień i poezja bez sloganów, ciągłość myśli. Brawo. Pozdrawiam. -
Bez ściemy - dla mnie to najlepszy wiersz na aktualnej pierwszej stronie. Tylko wobec "niedopełnionego chleba" czuję ambiwalentne emocje. Z jeden strony nie podoba mi się to złożenie, że chleb jest niedopełniony (jakoś niezgrabnie to wygląda: "niedopełniony" jakby zabrakło odpowiedniego słowa), a z drugiej strony porównanie do chleba ma w sobie coś erotycznego (moim zdaniem ;p). 3 strofa to mistrzostwa świata. "Sedesowe natchnienie" kojarzy się od razu z "Fontanną" Duchampa. Wprawdzie on chyba nie był poetą (możliwe że coś skrąbnął kiedyś, muszę znaleźć informacje), ale artystą owszem. Wiem, nie chodziło dokładnie o to, ale coś przeca muszę tu napisać ;-) Cóż więcej? Nic do poprawy, wiersz zabieram w takiej postaci. Jestem zachwycony. Pozdrawiam.
-
Witam. Lapidarne w formie, ale mnogie w interpretacjach ;-) W zasadzie na tym muszę kończyć komentarz, bo dla mnie wiersz na dużę TAK. Jeszcze będę sobie czytał i kombinował, co z tego da się jeszcze wyczytać, ale na tę chwilę zaskoczył mnie zapis: niby nic trudnego, ale poprowadzone z jajem od początku do końca. Może te rymy jakieś niewyszukane, ale przez to płynniej się czyta. No i dobrze, żeś Pan tej zabawy nie ciągnął w nieskończoność, ale zakończył całkiem szybko, przez co pomysł się nie zmarnował. Niektórzy bowiem tak mają - wpadną na niezły koncept i chcąc wykorzystać go maksymalnie, psują cały projekt. Pan zaś miał coś sensownego do przekazania i to przekazał, a nie rozpisując się w jakiś sposób udowodnił, że jest Pan obyty z piórem. Krytyk ze mnie żaden, więc już kończę. PLUS. Pozdrawiam.
-
Za modlitwy i prośby
amerrozzo odpowiedział(a) na Waldemar Talar utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Witam. Przepraszam, że to powiem, ale moim zdaniem trochę naiwny jest ten wiersz. Zastanawiał się Pan, jak wielka jest różnica między Bogiem a człowiekiem? Nawet nie sposób jej sobie wyobrazić. Dlaczego więc Bóg miałby się zajmować ludźmi? Pan naprawdę wierzy, że Bóg w jakiś sposób kieruje naszym życiem, że wpływa na nie? Moim zdaniem - nigdy. Jesteśmy absolutnie wolni (w sensie wyboru) i pozostawieni samym sobie. I to jest dobre. A jaki jest sens egzystencji? Moim zdaniem wędrówka do coraz zacniejszych wcieleń. Materia to pewnie najniższy wymiar. Człowiek dostał szansę powrotu do Boga. Ale BEZ Jego pomocy. Inaczej co to byłby za sens? Proszę się zastanowić - Bóg stwarza świat i ludzi po to, by ludzie dostąpili zbawienia. Zaczyna im pomagać. Jeśli teraz dostąpią zbawienia, czy naprawdę na nie zasłużyli? Moim zdaniem nie. Dlatego do wszystkiego trzeba dojść samemu. Tylko taka osoba jest godna, by znów złączyć się z Najwyższym. I dlatego moim zdaniem modlitwa nie ma sensu, kiedy jest tak jałowa, bo jej celem jest jakby nakazanie Bogu, by nam pomógł. Wyższe stany świadomości trzeba osiągnać w mniej "pazerny" sposób. Wybacz, że tak trochę nie na temat i bardzo ogólnikowo. Wiem, nie przedstawiłem żadnych argumentów, ale gdybym chciał to zrobić musiałbym jakiś traktat wyłożyć. Takie są po prostu moje poglądy. Coś tam przeczytałem, coś usłyszałem, coś podumałem. Nic wielkiego, ale zawsze to lepsze niż tępe wierzenie choćby chrześcijanom. A może Pan mi odpowie: jak to jest - na matematyce od najniższej klasy mówią nam, że 3 jest większa od 1, a na religii że między 3 a 1 jest znak równości? Pewien średniowieczny filozof powiedział, że jeśli ktoś nie rozumie, jak Bóg Jeden może być w trzech osobach, to jest z ciemnogrodu. Hm, niezły argument, mniej więcej dający ogląd jak wyglądała filozofia w średniowieczu. Wracając jeszcze do wiersza, na plus zapis. Bardzo płynnie się czyta, rytm przez cały tekst. Niemniej dla mnie to za mało. Pozdrawiam serdecznie. -
Ale jest Pan świadom tego, że nadal nie podał dat granicznych "lingwizmu"? Coś tam Pan tylko bąknął, że od jakiegoś nurtu (ale od jakiego?) zaczerpnął Pan tę nazwę. Poza tym miało być o epoce, a nie o prądach. Jakoś wątpię, żeby "egolingwizm" był adekwatny. No może do mnie to pasuje (mówię tylko o samym przedrostku "ego"), bo w swych wierszach często skupiam się na sobie (to w końcu jest dla mnie najważniejsze: odpowiedzieć sobie, kim jestem). Ale poza mną i kilkoma osobami jakoś nie widzę, żeby tu sami egoiści byli. Są - naturalnie, ale byli zawsze. I jakoś nie jestem na bieżąco - jaka epoka skończyła się w 1980? Pozdrawiam.
-
Pieśń Trzecia : Zaślubiny poczynione
amerrozzo odpowiedział(a) na slawomir_zeromski utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
To się nazywa balas - "stolec podłużnego kształtu" (za PWN) ;-) -
To samo można powiedzieć np. o futurystach, dadaistach, nadrealistach. W malarstwie o kubistach, suprematystach, unistach. W rzeźbie choćby o formistach. Można tu dalej wymieniać. Tego trochę jest, choćby rosyjskie "rozwinięcia" futuryzmu, czyli egofuturyzm czy kubofuturyzm. Nie wiem zatem, gdzie tkwi tu ta szczególna cecha sztuki współczesnej, na którą zwróciłeś uwagę. I jeszcze jedna rzecz - jak się dobrze przyjrzysz, zobaczysz, że wielu współczesnych poetów to kalki. Poeci powielają, a przykłady znajdziesz w dziale Z ;-) Teoretykiem to Ty nie będziesz. Tu nie ma nic charakteryzującego w jakikolwiek sposób neolingwizm. Co go wyróżnia od jakiegokolwiek prądu awangardowego? Tych nazw nie będę bronił, zresztą nie ja jestem ich autorem. Ale jeśli miałbym wybrać, to wybrałbym właśnie "gównizm" niż Twój "neolingwizm". Ta pierwsza nazwa jest przynajmniej wymowna ;-) Nierymowanie to awangarda dzisiaj? Dobre sobie. Halo, mamy 2007 ;-) A choćby futuryści byli tacy, co rymowali i tacy, co nie rymowali. Wszystkie możliwośći już DAWNO TEMU wykorzystane. "Synaktycyzm" pierwsze słyszę. Generalnie wciąż nie wiem, czym jest ten Twój "neolingwizm". Pozdrawiam. PS. Weźcie się za pisanie, a nie za tworzenie sztucznych terminów. Pamiętacie "brzytwę Ockhama"?
-
A co tu obalać - nazwę??? Powiedz lepiej, co charakteryzuje "neolingwizm", dopiero wtedy będzie można cokolwiek obalać. Aha, rzuć też datami granicznymi "lingwizmu". Pozdrawiam.
-
"Człowiek jest miarą wszystkich rzeczy, istniejących, że istnieją, i nie istniejących, że nie istnieją" - to słowa Protagorasa. Skoro więc autor ma prawo nazywać cokolwiek napisze wierszem, na tej samej zasadzie każdy inny człowiek (w tym czytelnik) ma prawo nazywać to niewierszem, czyli negować zdanie autora. To relatywizm, tak przecie dzisiaj popularny. Pan Bezet jest człowiekiem i ma prawo nie nazywać Pańskiego tekstu wierszem. Co do leksykonów - proszę znaleźć gdzieś definicję wiersza, która mówi, że on sam może w istocie nie istnieć, to znaczy nie posiadać strof ani pojedynczych wersów. Dlaczego o to proszę? Bo Jasieński napisał kiedyś "dzieło" pt. "Nic", który nie posiadało żadnej treści. Był tylko tytuł. A jednak - nazwał to wierszem. I proszę mi wierzyć - "Nic" wyłamuje się spod wszelkich definicji. Na nic leksykony. Podsumowując, dla Pana to jest wiersz, dla Pana Bezeta nie. Pozostaje się sprzeczeć, czy ten (nie)wiersz jest dobry czy zły. Pozdrawiam.
-
Znalazłem przed chwilą w necie: "Bardzo ciekawą metodą stosowaną przez surrealistów był "zapis automatyczny". Oto jak przedstawia tę metodę Breton w manifeście: "Wprowadź się w stan bierny, odbiorczy, jak dalece stać cię na to będzie. (...) Zacznij szybko pisać bez ustalonego tematu, tak szybko, aby nic nie zachować w pamięci i nie dopuścić do siebie pokusy odczytania tego, coś dotąd napisał. Pierwsze zdanie przyjdzie łatwo; prawdą jest bowiem, że w każdej sekundzie jest jakieś zdanie obce naszej myśli świadomej, domagające się ujawnienia. (...) Zdaj się na niewyczerpane źródło podszeptu.". Mr. Żubr - ja nie jestem nadrealistą, w ogóle mnie to nie pociąga, no chyba że mowa o obrazach. Nie będę tu nic prezentował, bo to jakieś głupoty są. Wiesz już, jak napisać taki wiersz. Sam spróbuj. Zabawa jest znakomita. Aha, jak chcesz coś więcej w tym temacie wiedzieć, to musisz poszukać manifestów nadrealistów. W necie raczej tego nie znajdziesz, chyba że w innym języku (zresztą nie jestem pewien i tego, bo Internet to dla mnie raczej stek bzdur, poza kilkoma fachowymi stronami). Pozdrawiam.
-
O, redtube'a nie znam. Youporn ma kilka fajnych filmików ;p Podążając tropem Olesii, mam nadzieję, że nazwą Was tylko tak. Gorzej jeśli będzie to efukt, rotten bądź snuffx. Pozdrawiam.
-
Aniele na moje pokuszenie
amerrozzo odpowiedział(a) na Lilianna Szymochnik utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Faraon sonetów - he, he, nieźle brzmi. Co powiesz na: mudżahedin poezji? Pasowałoby do Ciebie jak ulał, bo tak się zachowujesz, broniąc tych swoich "archaizmów romantycznych". Yo. -
Witam. Pewnie zabrzmi to głupio, ale na twórczą stagnację najlepsze jest pisanie... Ja tak robię i przez to cały czas się coś pisze. Po prostu: biorę kartkę i myślę o czymś (o czymkolwiek), jak mi wpadnie jakieś ciekawe zdanie do łba, zapisuję je. Potem od niego wychodzę i tak tworzę tekst. Oczywiście - prawie wszystko w taki sposób napisane będzie chłamem. Ale następnego dnia znów biorę kartkę i znów coś piszę. Najczęściej wychodzi tak, że w końcu trafiam na natchnienie i się pisze normalnie, ale poza tym mam wokół siebie kilka innych tekstów, napisanych przez te "dni nietwórcze". Jest dużo pojedynczych zdań, czasem jakaś mała strofka - są to szkielety wierszów, które potem często wykorzystuję. Nie wszystkie, bo większość leci do kosza. Dla przykładu teraz - mam zaczęty wiersz, który jest jakby biografią o mnie, coś o jesieni jest, coś o kosmosie itd. Kiedyś może coś z tego materiału się zrodzi, ulegnie modyfikacji, albo wyląduje w koszu. A poza tym można w ramach ćwiczeń pisać wiersze nadrealistyczne. W tym celu bierzesz kartkę i piszesz każdą myśl, która Ci wleci do głowy. Nie czytasz tego, co już napisałeś, ciągle piszesz i piszesz. W końcu przerywasz pisanie i masz wiersz nadrealistyczny. Znakomita zabawa. Czasem wychodzi bełkot, a czasem ciekawe rzeczy, na które normalnie by się nie wpadło. Tylko pamiętaj: zapisujesz myśl i nie myślisz o niej więcej, ale zapisujesz kolejne myśli wpadające do głowy. Najczęściej tych myśli jest tak dużo, że kiedy piszesz jedno zdanie, roi się od nich w łepetynie, tak że kiedy skończysz pisać zdanie, nie wracasz do tamtych myśli, ale zapisujesz myśl aktualną. Pozdrawiam.
-
Witam. Ja tylko na chwilę. Proponuję wyciąć wers: "boję się wszystkiego" - brzmi, wg mnie, kiczowato, a tu chyba chodziło mimo wszystko o uniknięcie kiczu (poza tytułem, który jest krzykliwy do bólu, ale z drugiej strony podoba mi się). Zresztą zaraz po tym wersie i tak jest wyliczenie kilku rzeczy, i takie zdanie jak "boję się wszystkiego" można wyczytać z kolejnej strofy. Zastanawiam się nad zdaniem: "boję się [...] szoku przyszłości" - czy w ogóle można bać się szoku? Nie prościej po prostu: "boję się przyszłości"? Wiersz trafia do mnie i bardzo mi się podoba, chociaż ja bym jeszcze ciut popracował z ostatnią strofą. No ale to ja, a to przecież Twój wiersz i to Ty pracowałeś nad nim od początku. Nie będę więc wjeżdżał ze swoją koncepcją, kiedy wiersz znam dopiero od paru chwil. Pozdrawiam. PS. Video Hilton strasznie słabe ;-) Edit: napisałem przed chwilą ten komentarz i tak sobie czytam jeszcze Twój wiersz i nie mogę złapać, o co chodzi z tymi felgami i malachitami. Na siłę przez interpretację perskiego kota przepchnę. Ale tych dwóch rzecz za Chiny Ludowe. Może jakaś podpowiedź, Autorze? Może być drogą pw.
-
Co to jest "irricclo"?
-
1) Wiedziałem, że jak zbesztam komuś bardziej znanemu na tym forum wiersz, to zaraz pojawi się jakiś obrońca uciśnionych. Sądzę, że Autorka potrafi pisać za siebie. No chyba że to już sprawa do sądu trafiła, a Pan jesteś adwokatem, czy kimś takim. 2) Pan może by tak raczył coś o wierszu więcej powiedzieć, jakieś zastrzeżenia, a nie tłumaczy mi oczywistości. "Zabiera się za proste czynności domowe, myje okna, przez które chciałaby dojrzeć jego powrót. Kot nie jest w stanie wypełnić samotności i ogrzać zimna wewnętrznego." - o żesz, nie wiedziałem. ;-) 3) Zabraniam pisać o codzienności? Teraz mnie Pan zdenerwował, dlatego wzywam Pana: proszę mnie zacytować, gdzie zabraniam pisać o codzienności. Proszę nie kręcić, że trudno ten fragment znaleźć. Trzeba ponosić odpowiedzialnośc za swoje słowa. 4) Nieprawdziwe tezy? W takim razie proszę je zanegować, a nie komunałami sypać, bo i ja mogę napisać, że Pana komentarz nijak odnosi się do czegokolwiek. Pozdrawiam. Szkoda czasu na dyskutowanie z kimś kogo jedynym zajęciem jest wykłócanie się z innymi i obrażanie ich. Powiedziałem swoje (o wierszu również), tyle i tylko tyle. A najlepszą rozmową z Tobą jest ignorowanie Twoich zaczepek, bo to nie pozwoli na Twoje samonakręcanie się. Bez odbioru. Leszek Typowe. Wmówić komuś, że coś napisał, na prośbę zacytowania, ucieczka. Brawo, to jest na pewno "prawdziwa rozmowa". O wierszu zaś tyle Pan napisał, co kot napłakał (bo poza oczywistą interpretacją, reszta jest do mnie). Czyli choćby spójnik "ale" dobrze, że tak sam w wersie jest, tak? A zdradzi Pan chociaż, dlaczego? Jaka była motywacja Autorki, poza tym żeby innym utrudnić czytanie? Pozdrawiam serdecznie. PS. Do Autorki - może ja tu długo nie jestem, ale proszę mi wierzyć, że OSTATNIĄ rzeczą na jakiej mi zależało, to było Pani obrażanie. Nie po to traciłem czas, skrobałem komentarz, żeby obrażać. Naprawdę, mam swoje szacowne 20 lat i nie bawią mnie takie zagrywki. Jeśli Panią uraziłem czy coś, proszę dać znać, bo na razie tylko Pan Leszek pisze coś do mnie, a trudno mi Jego komentarz traktować serio, kiedy sypie banałami jak z rękawa.
-
1) Wiedziałem, że jak zbesztam komuś bardziej znanemu na tym forum wiersz, to zaraz pojawi się jakiś obrońca uciśnionych. Sądzę, że Autorka potrafi pisać za siebie. No chyba że to już sprawa do sądu trafiła, a Pan jesteś adwokatem, czy kimś takim. 2) Pan może by tak raczył coś o wierszu więcej powiedzieć, jakieś zastrzeżenia, a nie tłumaczy mi oczywistości. "Zabiera się za proste czynności domowe, myje okna, przez które chciałaby dojrzeć jego powrót. Kot nie jest w stanie wypełnić samotności i ogrzać zimna wewnętrznego." - o żesz, nie wiedziałem. ;-) 3) Zabraniam pisać o codzienności? Teraz mnie Pan zdenerwował, dlatego wzywam Pana: proszę mnie zacytować, gdzie zabraniam pisać o codzienności. Proszę nie kręcić, że trudno ten fragment znaleźć. Trzeba ponosić odpowiedzialnośc za swoje słowa. 4) Nieprawdziwe tezy? W takim razie proszę je zanegować, a nie komunałami sypać, bo i ja mogę napisać, że Pana komentarz nijak odnosi się do czegokolwiek. Pozdrawiam.
-
Ale jestem zaskoczony, że ho, ho. ;-) Pani pisze coś o wierszu, czy do mnie coś dla samego bąknięcia?
-
Witam. Dedykacja? Niech zgadnę. Może "kuń"? ;p Wymienię Ci wszystkie "zapychacze" tekstu, czyli rzeczy, bez których Twój wiersz mógłby spokojnie istnieć. 2. strofa - cała ["deski, blachodachówki'] któraś tam z kolei strofa: ["aresznik powieszny\ na rudej ścianie pokoju, skute, różowe wargi, w salonie Wagonu] Masz jakąś tendencję do wyliczeń. Nie potrafisz nazwać czegoś raz, a dobrze. Nie wiem, czy wynika to z nieumiejętności, czy to zabieg specjalny mający pokazać zasób Twojego słownictwa. Widź: a) "śnieg sypał na zakurzone rowery, deski, blachodachówki" b) "roznieca ogień z konserw, mleczy" c) "piszę bylinę, pigment" d) "już tylko deszcz z bluz, sortów, nadgarstków" e) "betonowy liszaj - pocięty w pęciny, aresznik powieszny na rudej ścianie pokoju, skute, różowe wargi, w salonie Wagonu" Niektórzy mają w nosie lapidarność, mogę to zrozumieć, niektórzy chcą wyrazić się "szerzej". Ale umiar, umiar! Raz, dwa razy czytelnik wybaczy, ale nie co chwila zalewać go potokiem skojarzeń. Parafrazując pewnego jegomościa: "połowę tekstu to bym w piździe wywalił". "już sam nie wiem, czy jestem Bogiem, czy wertikalem Bogów chrząszczy" - aże 3 rzeczowniki koło siebie tworzące jakieś wyrażenie. Co to za bełkot jest? Przełożysz na polski? Tylko nie tłumacz, co to "wertikal", bo słownik mam. Co to znaczy, u licha: "wertikal Bogów chrząszczy"? Żadna ujma dla poety, jeśli wytłumaczy to czytelnikowi. To nie jest jedyne takie zdanie. 3. strofa to bełkot. "Piszę bylinę, pigment, która umiera z tobą...". Pigment to rzeczownik męski, a nie żeński. Takich błędów jest tu sporo, nie będę ich tu wymieniał z prostej przyczyny: nie uważam, żeby w dziale Z zadaniem komentującego było sprawdzanie błędów językowych. Ale zapewniam - jest ich dużo. Powiem wprost: masz trudność ze sklekoceniem zdania w języku polskim. Doradzam w wolnych chwilach przebiec się do najbliższej podstawówki i posłuchać, czego uczą na lekcji polskiego. Dalej - proszę stawiać na prostotę. Czytałeś "Pieśń o żołnierzach Westerplatte"? Pewnieś czytał. Piękny wiersz. Nie spotkałem osoby, która by twierdziła inaczej. Co w nim poza treścią urzeka najbardziej? Prostota. Proszę to sobie zakodować. Nieskomplikowane słownictwo i przejrzystość myśli. O to chodzi, a nie, jak Ty, gmatwać i udawać, że to wielka rzecz. Takie dyrdymały jakie piszesz, to każdy średniopiszący umie stworzyć. Ważna rzecz - trzeba eksperymentować, próbować, też nie każdy umie pisać jak Gałczyński. Czasem warto do tekstu wrzucić jedno, dwa trudniejsze słowa. Czasem jakieś słówko specjalistyczne, znane, powiedzmy, tylko lekarzom. No, zdarza się. Ale trzeba znać umiar. I nie mówię tu tylko o tym Twoim wierszu. Bo cała reszta jest taka sama. Nie wiem, szukasz po słownikach takich głupot? A potem wychodzą "wertikale Bogów chrząszczy". Także w Twoch komentarzach dopatrzyłem się kilku błędów, akurat nie notuję, więc nie przytoczę teraz żadnego, ale proszę, wierz na słowo. Ostatnia rzecz. Metafora urozmaica tekst. Metafora na metaforze tworzy mur nie do przebicia dla czytelnika, bowiem przy takim ich nagromadzeniu poeta mógł mieć na myśli wszystko. A wątpię, że ludzie wchodzą tu po to, by bawić się w tak skomplikowane zgadywanki. Znowu brak umiaru. I znowu nie piszę tylko o tym wierszu, ale w ogóle o Twoich tekstach. To jest z mojej strony komentarz do całej Twojej twórczości. Mam ten fart, że stoisz w miejscu i przy każdym Twoim tekście można Ci zarzucić to samo: za bardzo gmatwasz. Wychodzi z tego bigos. I możesz nie wierzyć, ale większość ludzi potrafi tak pisać. Jeśli tego nie robią, to tylko dlatego, że wolą dłużej posiedzieć nad tekstem i zastanowić się nad KAŻDYM słowem. Nie boją się czasem napisać czegoś wprost, a Ty się boisz. Dla Ciebie wszystko musi być niedosłowne. To nie poezja, to bzdety. Pozdrawiam.