Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Makar Bora

Użytkownicy
  • Postów

    216
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez Makar Bora

  1. Podoba mi sie miniaturka. Kolor czerwony, wbrew naszym śmiesznym czasom, jest kolorem miłości i serca. Bardzo mi się pociesznie widzi końcówka wierszyka. Pozdrawiam.
  2. Też chciałbym zadać podobne pytanie, jak Messalin N. Gdzie się podział optymizm? Te trochę deszczu nie może tak dołować. Jedna czwarta świata cierpi na suszę, co mają tam mówić? Pozdr.
  3. Jest nieźle, dobrze sie czyta. Szkoda, że tło jest mało optymistyczne. Poeci - skąd u was tyle smutków? Pozdrawiam.
  4. Tak się rozchodzą drogi. Gdy odezwie się "Ono", jesteś, bo jesteś, już tylko plecami i oddechem drażniącym. Trzeci i czwarty wers, jakby wtrącony tylko. Może nie w tym miejscu? Wg mnie, "zabijaj", w ostatnim jest zbyt drastyczne. Pozdrawiam.
  5. Byłoby chyba zbyt pięknie, aby każdy poeta i każdy mniemający, że jest poetą, mógł tak sądzić, jak sugeruje zamieszczony, zgrabny wierszyk. To jest nie doścignięta utopia. A patrząc i czytając pojawiające się, jak przysłowiowe grzyby po deszczu "twory", mam mieszane uczucia. Zadziwiają treści wierszy i całych tomików już uznanych za "światłe zjawisko" w rozlicznych konkursach poetyckich, ogłaszanych przez najdziwniejsze nieraz jednostki administracyjne posiadające w swoim budżecie kilka set złotych, gdzie sołtys z bibliotekarką decydują o linii i wartości poezji. Trochę przesadzam, ale czyż tak nie jest? Pozdrawiam.
  6. Jeżeli na długo, to nie na wieki. Zbyt tragicznie, aby było jednak lirycznie. Nie jestem przekonany, że w spokojną noc jest pięknie umierać. Myślę, jednak, że liryka, wbrew nowomodnym rewolucjonistom, w poezji zostanie, bo poezja bez liryki jest badylem na pół suchym i kolczastym. Pozdrawiam.
  7. zasady padły strawione jadem nicości czoło wysiłkiem nie płonie nie razi łatwizna i profit nowe domeny rodzą kanony nie przystające nijak do obrotów kosmosu tylko moje - i teraz dalej myśl nie wzlata na gałęzi siedzi furiat i rżnie ją z lubością diabeł zęby szczerzy chochliki piją macerat na piszczelach grają kacerzy wiedźmę pieści degenerat
  8. Mnie też się podoba. Wiersz jest subtelny i miły w czytaniu. Któż nie przeżywał podobnych chwil. Ostatni wers jednak lekko deprecjonuje początek wiersza. To jest zbyt trywialne i moim zdaniem nie pasuje do stonowanej całości. Do niezbyt dawna, rymy były podstawą poezji i jej kunsztem. Jak dotychczas żadna konstytucja nie zabrania wierszy rymowanych. Prawda, że mogą być rymy nachalne, na siłę wtrącane i wówczas lepiej ich nie stosować. Pozdrawiam.
  9. Ach te katusze i tęsknoty! Ale dlaczego tak marny jest ich scenariusz? Jakaż dobra dusza zechce utulić skacowanego faceta. Tak robimy, a później się dziwimy naszej samotności. Bo my twardziele, po pierwszej flaszce piwa rozpływamy się wylewnie, w mokrą szmatę.
  10. Dwie pierwsze strofy obiecały dobry wiersz, jednak dalsze strofy zostały wysilone i można by je dość mocno zredukować, ale to tylko moje niekompetentne zdanie. Pozdrawiam.
  11. Zak Stanisława i Waldemar Talar - dziękuję i pozdrawiam. Chociaż na świecie nie ma nic pewnego, to tylko szczęśliwcy, nie szukając znajdą coś nowego, a to dalszą liczbę w wartości pi, a to bliską czarną dziurę. Nie przybędzie nic im z tego, gdy zatracą oczu blask przyjaciela najbliższego. Pozdrawiam.
  12. chciałbym nie kłamać nie wysyłać jej w świat do Puerto Rico albo Bulawayo po szczęście gdyż całkiem blisko za opłotkami szczęście bywało pomiędzy wzgórzami krętymi rzekami polami uprawnymi dobrzy ludzie - szczęście w sobie chowali kwitnie tam zawsze czasem trochę płacze gdy zamiast o nim człowiek myśli o szklanym pałacu aby szczęście brać trzeba go najpierw hojnie innym dać ale czy to prawda dobrze już nie wiem bo ktoś wątpliwości mi zasiał
  13. Dobry temat i niestety prawdziwy. Jesteśmy samotni, ale nie przyznamy się do tego nikomu i będziemy demonstrować przekornie, że jest tak dobrze i tego właśnie chcemy, a nasze wnętrze aż piszczy aby to to ktoś na siłę przerwał, ale żeby to był przypadek, nie celowe działanie. Wiersz trochę chyba jednak przegadany. Pomyślałbym raczej o skondensowaniu. Nie znam wersji pierwotnej. Jeszcze, nie przekonuje mnie wyrażenie . Pozdrawiam.
  14. Chyba dobrze się stało, że zostałem zaproszony do dyskusji, bo już myślałem, że ten, raczej inteligentny portal został skasowany, bo od dłuższego czasu nie mogłem z nim się połączyć. Dziękuję pani Karolinie Walczyńskiej. Na forum wiele padło słów i dobrych rad, jak pisać, a jak nie pisać. Sam jestem dyletant wzorcowy. Przede mną są dyletanci niższego rzędu, a za mną - wyższego. Według mnie jest to pojęcie względne i niestety lekko pogardliwe, określające gorszego ode mnie. Inni, lepsi lub tylko uważający się za nich powiedzą, że to właśnie ja jestem dyletant. Czyli właściwie to dyletantów w rzeczywistości nie ma, albo są nimi wszyscy, bo nad każdym może znaleźć lepszy. Co do pisania, lub nie, to uważam, że bezwzględnie należy pisać, tylko jak słusznie wielu dyskutantów to podkreślało, nie wszystko należy publikować. Łatwo powiedzieć! Ale co zrobić, gdy chce się myślami podzielić z innymi? Więc publikuję i zrobiło się kółko, wróciliśmy do początku. Z tego wszystkiego pozostaje tylko UMIAR. Dlaczego należy pisać? No, bo myśli, pomysły, które miałem wieczorem, przez noc pierzchają i rano trudno je zebrać w sensowną całość. Mózg nasz osobisty komputer nie rejestruje wszystkiego szczegółowo - a więc pisać, segregować, poprawiać po kilka razy i ewentualnie podzielić się z tym z innymi. Serdecznie pozdrawiam i dodam patetycznie - niech żyje poetyka!
  15. Rafał_Leniar - przepraszam za błąd w nicku. Zak Stanisława - dziękuję i za ten, jak by nie było - pozytyw. Zmieniłabyś zdanie, po przeczytaniu, rozpaczliwego komentarza do poprzedniego wiersza. Wszystkim do nóg padam i pióropuszem kurz zamiatam.
  16. Jak by nie było, w co by człowiek nie wierzył, po "wszystkim", (nawet nie lubię tego nazwać po imieniu) chciałby jeszcze istnieć, gdzieś tam, jakoś tam, ale na pewno lepiej i szczęśliwiej, chociaż tak często narzekał w życiu. Wnoskuję z tego, że nasze obecne istnienie nie jest zupełnie złe. Cieszę się, że chcieliście państwo poczytać i odpowiedzieć, bo jakim bym nie był, strasznie głupio jest gdy ludzie czytają i nic nie mówią, jak było z poprzednim moim tworem. Już miałem się obrazić i więcej nic nie wklejać, ale przekonał mnie kolega i artysta Zenon S. Tymczasem wszystkim dziękuję, a szczególnie, PP: Mr. Suicide, który nie pogardziłby wcieleniem w Apollina; Markowi Stasiukowi, który rozgrzesza mnie z żartów na poważne tematy; "dzie wuszce", która proponuje podkręcić rytm; "Rafał_Leniar"- towi, za wrzucenie trochę wiadomości o inkarnacji i radzi nie "pływać" w poważnym temacie, bo oprócz wiedzy, trzeba brać pod uwagę uczucia ludzi wierzących i ma rację; Zak Stanisławie, która logicznie stwierdza, że tylko dobrzy ludzie mają nadzieję na szczęśliwą inkarnację. Pewnie ma rację bo to obrotna autorka. Wszystkim życzę wielu dobrych chwil, zanim dojdzie (niestety taki los) do prywatnego uaktualnienia, tu tak lekko potraktowanego tematu. Pozdrawiam.
  17. Z reinkarnacją, to rzecz nie całkiem pewna. A nawet zdarza się być całkiem śliska. Umierasz - poeta i człowiek, a urodzić się możesz, jako glista. Niezmiennie życzę i bez przerwy, raczej postaci Apollina, a w ostateczności Minerwy.
  18. Wiersz nie wiersz, ale nie trafił w gusta. Nikt nie raczył splunąć w twarz. Być może, za twarzą głowa pusta, a język, to zwykły łgarz. Wiersz jest do dupy, czy autor dupa? Czytać, nie czytać - pytania brak. Każdy palcem w czoło puka, i to jest, autorze, dla ciebie znak. Też puknij się w czółko. Swoją pezję odłóż na zakurzoną półkę. Przepraszam przypadkowych czytelników. Więcej nie będętruł.
  19. Ze wstydem muszę się przyznać, że myślę podobnie, ale grzeszę. Chyba jakiś zbieg okoliczności, bo o jedną pozycję niżej siedzę ze swoją grafomanią, co nieco trafiającą w zamysł autorki. Kajam się i kłaniam, ale poprawy nie obiecuję.
  20. Jak szczeniak podrzucony pod próg, piszczy i puka do drzwi muza. Może przypadkiem, albo na przekór, ale życie stawia na głowie. Wiatr inaczej gałęzie porusza; słońce innymi barwami świeci; nadzieja do białości rozgrzewa: jestem genialny – będę poetą. Na dodatek, wybucha uczucie do drugiego człowieka. Jest okazja prezentować talenty i leje się ckliwość na papier. Patrzcie i czytajcie jak piszę. Strofy tęsknotą kraszone fruwają w powietrzu, niby latem ćmy uprzykrzone. Biedny taki nuworysz poeta, nikt go nie rozumie, nie głaszcze - rośnie frustracja i żal do świata: on taki dobry, a nikt tego nie widzi. Przydałaby się dobra klinika, wczasy odwykowe, terapia jakaś, najlepiej z widokiem na góry, aby zapobiec rozwojowi psychoz.
  21. No i zakręciłaś, aż w oczach mam fatamorganę zamgloną. To jest jest jakiś temat zastępczy i nieco nietrafiony. Wybacz moje marudzenie, ale chyba szkoda umieszczać tego połamańca w spisie twoich dobrych wierszy. Ale to tylko msz. Pozdrawiam.
  22. Anna Siedem - dziękuję. Do lasu koniecznie trzeba się wybrać, szczególnie w maju, kiedy się otrząsa z zimowego letargu, a drobna fauna jest pełna wiosennego krzątania. Zmałymi wyjątkami wszystko można zaobserwować w każdym lesie, nie tylko w szulmierowskim. Zak Stanisława - zgadzam się, że ztymi werblami jest niezbyt trafnie, ale nie znam jak się nazywa szum wywołany na talerzach i bębenkach za pomocą metalowych miotełek, bo i cichość werbli trochę mi się nie podoba. Resztę akceptuję i dziękuję za sugestie. Dziekuję i pozdrawiam.
  23. (Dedykuję dla Messalina Nagietki) dziwy w szulmierowskim powiecie mocny las zakręcony wiatrem zdał mi się wart szerszej uwagi tam skierowałem moje kroki na gałęziach siedziały słowiki ptasim zwyczajem śpiewały sobie jeden zachwycał się piękną pogodą drugi wspominał przebytą drogę ich melodie współgrały tonami las się cieszył darmowym koncertem kłótliwe sójki skrzeczały niegrzecznie choć nie było żadnego powodu drzewa szumiały cichym werblem na ziemi w liściach wrzała praca żuki i larwy nie ustawały w znoju tylko ludzie przekornie - na siłę szukają niepokoju
  24. Dobre, jak na Stanisławę Zak przystało. A puenta cholernie znakomita i pomyśleć, że wymyśliła to Białogłowa. Pewnie, że jest nie od parady! Brawo! Pozdrawiam.
  25. No cóż. Jeden lubi kwiaty, a drugi woli kwiaciarki. W tym wierszu nie widzę, ani jednego, ani drugiego. Niemniej pozdrawiam.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...