Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Makar Bora

Użytkownicy
  • Postów

    216
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez Makar Bora

  1. Makar Bora

    Karina

    Nie rozumiem zarzutu archaiczności. Dla mnie on nie istnieje. Mnie samego treść i obraz w wierszu porusza bardzo. Przemijanie i zmiany zachodzące w czasie, w moim widzimisie są dostatecznie poruszające. W moim przypadku pozostawanie tylko śladów wioski, niegdyś żyjącej i zaprzyjaźnionej jest przeżyciem drastycznym. Serdecznie ubolewam z faktu, że gdzieś tam w wierszu błądzi styl Mickiewicza i Słowackiego, ja go tam nie zauważyłem i aż się boję przyznać się wobec siebie, że nie wiem gdzie ja żyję. Serdecznie pozdrawiam.
  2. Makar Bora

    Karina

    niepomny zmian krajobrazu chciałem odwiedzić twój dom ale szeroka droga zanikła ścieżka zarosła krzewami nie witały mnie drzewa co kiedyś gałęzią szumiały teraz bez koron stały ponuro z kikutami resztek u ramion z oczodołów dziupli obojętnie patrzały chytre oczka ptaków które przed chwilą śpiewały chata ciężko przysiadła w trawach czarnymi ścianami tylko okiennica skrzypi płosząc stężałą ciszę gdzie jesteś Karino nieśmiała tatarska dziewczyno miałaś w oczach czarne diamenty i warkocze jak strugi smoły nasze orły robione na śniegu odleciały za chmurne krainy przydrożna kuźnia sczerniała zardzewiałym kurhanem mimowolnie serce się ściska czemu tak bezpowrotnie przemija wszystko
  3. miękkim puchem spadła cisza zgasły dalekie światła okien tylko tęskny dźwięk harmonii drga na skrzydłach mgieł w górze miedziany księżyc zagadkowe stroi miny do chowanego wzywa kryjąc twarz w firankach chmur na gałązkach lekki szron wyzwala snopy iskier diamentowych jak wspomnienia z dawnych lat które żyją tu wśród brzóz nie nakażesz sercu milczeć nie zatrzymasz nurtu rzeki więc niech płynie dźwięczna cisza póki nie zawezwie drugi brzeg
  4. Makar Bora

    Kamyki

    "dzie wuszka" Oczywiście, masz rację. Pewnie wyraziłem się nieprecyzyjnie. Chodziło mi o to, że ta piaskowa góra i kamyki kolorowe odegrały w tym miejscu zasadniczą rolę. Bardziej bajecznego miejsca więcej nie widziałem. Pozdrawiam. M
  5. Makar Bora

    Kamyki

    Robert Siudak Sprawdziłem "Neurozę..." Dziękuję, że zlikwidowałeś pustkę pod tym wierszem. Nie dochodziłem powodów pustki, być może masz rację. Było minęło. Trochę się wstydzę mojego postscriptum pod tym utworkiem i dziękuję za przyjemne słowa pod "Kamykami". "dzie wuszka" Żałuję, że nie polubiłaś wersu "piaskowego". Znak że nigdy tam nie byłaś. To naprawdę urocze i jedyne takie miejsce w Polsce. Wciąż nie mogę wyjść z zachwytu. Dziękuję za obecność. Tali Maciej Wysoko cenię twoją twórczość i uwagi do wiersza. Ciężko mi rozstać się z kolorowymi kamykami, natomiast skłaniam się, by zastąpić "chrzęszczą", wyrazem "grają"; natomiast gdyby zastąpić "podobne do tabletek w aptece" - wersem "podobne do kolorowych drażetek" wilk byłby syty... tzn ja. Rozważam zamiast "głaskać", użyć wyrazu "dotykać". Wers "nie mam komu ich ofiarować" z godnie z twoją sugestią zastanawiam sie, jak by to brzmiało użycie wersu w brzmieniu "nie mam ogródka gdzie by je podrzucić". Bardzo ci dziękuję za poświęcenie czasu i zastanawiające propozycje. "a. mrozinski" Bardzo dziękuję za ten "miód". Na moje "ambitne dzieła", raczej patrzę bardzo sceptycznie i powiem szczerze, że nie warto chyba za bardzo się wysilać, bo te bardziej ambitne na ogół są omijane w dyskusji, a "cienkość" daje okazję do wykazania się. Raz na innym forum przez pomyłkę wkleiłem tylko tytuł i dałem okazję do wypowiedzi znacznej liczbie komentujących, dwukrotnie większej niż pod właściwym, później wierszem. Uciechy było co niemiara. Jeszcze raz wszystkim dziękuję. Później, po przemyśleniu, postaram się wkleić wersję po uwzględnieniu propozycji. Pozdrawiam serdecznie. M
  6. Dziwne, ale mnie też trochę kręci pierwsza. To nie jest złośliwy rewanż. Ja czytałbym tak: pachnie kwieciem obcojęzycznie nie ma czystej wody w trawach fontanny różnokrokusów hiacyntowa perfumeria w parku inni też to zauważyli nie przejmuj się diakrytycznymi baw się szczęśliwie Pozdrawiam. M
  7. Makar Bora

    Kamyki

    Stani Zak Twoje oczy są nadzwyczajne, nawet za wielką wodą widzą co trzeba. Dziękuję i pozdrawiam.M
  8. Makar Bora

    Kamyki

    obiecałem jej dawno powtórnie odwiedzić te strony uroczy kawałek wybrzeża góry sypkiego piasku fale nieustannie liżą brzeg kolorowe kamyki chrzęszczą pod stopami jak oczka wyrwane lalkom regularne płasko polerowane podobne do tabletek w aptece długo przechowywałem je w domu lubiłem głaskać palcami wciąż były ciepłe tamtym słońcem nie dotrzymałem słowa teraz tam nie pojadę nie mam komu ich ofiarować niech tam leżą może ucieszą czyjeś piękne oczy
  9. Wg mojego widzimisia, ten akurat utwór nie bardzo zasługuje na uwagę - przynajmniej jeszcze. Ale jest coś w nim z prawdy oczywistej, bo w pracy kobieta jest na ogół bardzo zasadnicza; w domu natomiast na dwoje "babka wróżyła", albo furia, albo duch opiekuńczy, albo w niewielkim zakresie milusi kochanka; natomiast w czasie wolnym, dajmy na to na wczasach - to już "Madam Pompadur". Z męskiego punktu widzenia sama głowa nie wystarcza, dobrze żeby było jeszcze coś ... takie maleńkie coś, co się znajduje poniżej głowy i jest przez nią rządzone, jakoś tak, że niekiedy wygląda, jakby tego nie było i wówczas zaradni szukają substytutów. Ale się rozgadałem, jak "baba". Pozdrawiam serdecznie. M
  10. Dziękuję wszystkim, już powalentynkowo. M
  11. płynie zjawisko w powietrzu nie dotykając stopami ziemi idzie oszałamiająca dziewczyna z pod ronda kapelusza jak statek kosmiczny świeci mgiełka tajemniczej aury uroda i młodość ją niesie na strunach słonecznych jej marzenia zakwitły odrodziło się szczęście z oczekiwanych oczu dostała dar niespodziewany kapelusz w kolorach motylich wiatr nosi jak żagiel okrętu po oceanie marzeń Kornelia och Kornelia biegną za nią spojrzenia Kornelia ma szczęśliwy dzień
  12. Stanisława - Ty jesteś dobra, jak kromka chleba. Nie marnuj się rozpraszając swoje myśli na portalach. Kocham Ciebie. M
  13. Witam i o samopoczucie pytam. Jak mi się zdaje, już całkiem uciekłaś ze znajomego portalu. W ogóle szukam tam znajomych nicków - coraz mniej; szukam czegoś do poczytania - coraz mniej i robi się smutno, oraz nudno. Też przestałem zamieszczać tylko od czasu do czasu poczytam, ale już nie komentuję. Może mnie się tak wydaję, ale widzimi się, coś niedobrego dzieje się z poezją, przynajmniej w tamtym otoczeniu. Ale co tam! Pozdrawiam serdecznie. M
  14. Szanowna "zak stanisława" Lubię twoje wiersze i stonowane, nie napastliwe opinie. Żałuję, ze nie czytałem wiersza w pierwotnej formie. Brzoza, jako roślina i drzewo, jest sama w sobie bardzo piękna i użyteczna, i zasługuje na milutki wierszyk. Za namową awangardzistów zepsułaś go. Tytuł lekko obraźliwy i ta lekarka "ni priczom". Wybacz, że nie zgadzam się ze wszystkimi. Serdecznie pozdrawiam.
  15. allena radzi by zakończyć - , a zak stanisława, natomiast sugeruje - a rzecz polega na ty, że my wszyscy, łącznie z peelem już uczestniczymy w obojętnym pochodzie, zdążającym w obojętnym kierunku i to zdaje się od większości jest niezależne, bo poddajemy się narzuconym przez kogoś sytuacjom. Gdyby ta większość zdawała sobie z tego sprawę, nieszczęśliwy delikwent na pewno by znalazł dobrą "duszę", która mogłaby mu pomóc i zdjąć z niego czarny woal, pokazując dobre strony naszej egzystencji. Potok obojętności jest, jak się zdaje nie do przezwyciężenia i bije taranem lawiny wszystkich znajdujących się w zasięgu. Anna Siedem - miło mi. Dziękuję. Pozdrawiam wszystkich czytających. M
  16. Tak, to prawda - gorzkie pisanie, ale czasem się spotyka takich ludzi, którym nie pomagają dobre rady, czas nie odmienia na lepsze ich losu, bo jak smoła uczepiła się ich jedna myśl o niespełnionej miłości i trwają w tym licząc na powtórkę i powrót tego co minęło. "a to nie wraca - jak nie wraca woda w rzece jak nie wraca dym z ogniska tak nie wróci czas miniony sztuką jest - przełamać się machnąć ręką i podążyć w drugą stronę" Dziękuję i pozdrawiam. M
  17. Makar Bora

    life

    Realistycznie gorzki wiersz. Ciekawe czy samokrytyka peela pomoże mu na przyszłość nie wdepnąć po raz kolejny w to co lubią muchy. Pozdr.
  18. przyczepi się jak smoła kulą u nogi - nieszczęście gasi blask słoneczny mrozi barwy kwiatów człowiek nie może się zmienić wyjść poza naturę kiśnie jak robaczywy owoc nie pomogą dobre rady zalegające piekielne podwórka radość życia pleśnieje szuka antidotum którego nie ma pozostaje tylko splunąć w obojętnym pochodzie
  19. Znowu mamy piękny dobry wiersz, pełen uczucia tak przydatnego zwłaszcza o jesiennej porze, kiedy to razem z zielenią liści blakną i ludzkie powiązania. Światło z nieboskłonu przygasa, jest chciwie zabierane przez mętność chmur i mgły płynące z różnych stron. Nawet krzykliwe mewy na brzegu, jakoś inaczej się kłócą niż latem. A chłodne fale spieniające brzeg nie są w stanie wynagrodzić jesiennej nostalgii okruchami złotego bursztynu skąpo odsłanianego z głębin morza. Serdecznie pozdrawiam. M
  20. Zak Stanisława Dziękuję Ci, że nie potraktowałaś mego wierszydła, jak "akademicy" powyżej. Prawda, że nie jest to pozycja sztandarowa, ale żeby nie poznać się na odrobinie żartu, to już zakrawa na podejście iście akademickie i to w dawnych starych czasach. Naród zrobił się jakiś bardzo serio i ponury. Czy to kiedyś się zmieni? Pozdrawiam serdecznie i dziękuję.
  21. z wyżyn nieba przysłany święty komisarz nadzwyczajny tak się w upale natrudził że już nie chciał patrzeć na ludzi dla wypoczynku przysiadł na fontannie otarł obfity pot z czoła wodą zrosił zatroskane oblicze potem fajkę z diabłem wypalił anioł smętnie na to patrzał i choć upał był wielki na dworze to on trząsł się z zimna biedaczek i szronem z piór sypał dookoła fakt to jest oczywisty że ten anioł był zimnokrwisty
  22. jakby nie pisać o samotności krzyżówki szarady pentagramy na nią to nie działa wcale ona się szerzy jak szczury niechciane ją zwalczać trzeba we dwoje gdzie i dla trzeciego jest miejsce Pozdrawiam.
  23. Ach ,Panno Beato, Dziękuję ci i za to. Dla mnie natomiast, jest rzecz nader prosta, gustom czytelników, ten wiersz nie sprostał. Niestety, fakt jest smutny, dla wierszoklety.
  24. już czas się dopełnia każda kropla mnie nasyca nadchodzi nieuniknione cenne jest każde poświęcenie dziś wynagrodzę czekanie obserwowałam zmaganie i ból byłeś cierpliwy w wysiłku serce hamowało pragnienie nie byłam gotowa nie mogłam dać spełnienia sierp księżyca rośnie w siłę nim noc go rozwiesi na niebie firanki mgieł rozepnie na trawach pokażę ci drzewo życia gdzie świerszcze malują ciszę na bladym nieboskłonie letni wietrzyk trąca struny lutni z czary złotej gorącymi ustami wychylimy nasz toast barwą rozkwitnie czas dojrzały marzenia staną się przyszłością ucieleśni się akt ludzkiej miłości euforia spełnienia nie zaćmi nadziei będę liczyć tygodnie aż się potwierdzi kolejny cykl początku bądź ze mną w potrzebie kochaj nas nadal ja będę kochać marzenia i ciebie
  25. sosna mała sosenko posadzona wczesną wiosną pan leśnik się nie natrudził dołek zbyt płytki kamyków nie odrzucił nie posypał lepszej gleby podlewać ochoty nie miał na chmury się zdał ale byś rosła szybko bardzo by chciał Pozdrawiam.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...