Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

anna_rebajn

Użytkownicy
  • Postów

    1 430
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    1

Treść opublikowana przez anna_rebajn

  1. Nie na darmo urodziłeś się Człowiekiem, który kulisz małe rączki w chłodnym żłobie. Spójrz, jak wielu odnalazło Twoje ślady, by zrozumieć jak ugasić w śmierci płomień. A więc lulaj, maluteńki Jezusiku, niech się Tobie dobrzy ludzie przyśnią dzisiaj, co zanucą Ci spokojną kołysankę, w rytm melodii dyktowanej prądem życia. Lulaj, lulaj, Boże Dziecię, między ludźmi. Jeszcze chwilę pooddychaj ciepłem głosów, zanim siądziesz na królewski tron krzyżowy, nim na głowę Ci założą wieniec z ostów. Zamknij oczka, a my Tobie pośpiewamy. Wybaczenie podłożymy Ci pod główkę, co z opłatkiem jedni drugim rozdawali, by służyło zamiast słomy, za poduszkę.
  2. A kolęda znów zatoczy koło czasu przekraczając próg fantazji niedowiarków co na baczność się gromadzą wokół stołu żeby grzechy móc odkupić przy opłatku zniknie szybko nim ją zdążą zauważyć z garści siana wyrzucona blichtrem ozdób i przysiądzie w progu żłobu z workiem wiary by odnaleźć źdźbła pszenicy w suchym grochu hej kolęda kolęda
  3. Już od dawna nikt nam chustek nie haftuje drobnym ściegiem złotej nitki gdzieś spod lady nie wyszywa inicjałów przyszłych wspomnień co nie trafią do lamusa dna szuflady nikt nie pisze na serwetce z kwiatkiem wiersza nie oprawia kilku myśli w korę brzozy by Mikołaj jakby trochę przez przypadek pod choinkę w głębi duszy mógł go złożyć śladów żłobka nikt nie widzi w żywym lesie spacerując po świerkowych zagajnikach by odnaleźć w sercu ciszy clou stworzenia które wszystko obejmuje i przenika i Betlejem nikt nie szuka w głębi siebie podążając prostym śladem własnej gwiazdy czas nie stanie nagle w miejscu nie proszony by pozwolić nam ją dostrzec zauważyć tyle rzeczy odszukanych niepotrzebnie znów wypadnie spod choinki w puste dłonie ciepłe kapcie jakiś krawat rękawiczki jakby po to żeby szybciej je zapomnieć znów za wcześnie mały Chrystus się urodzi nikt nie zdąży mu otworzyć drzwi na oścież wciąż przychodzi kiedy stoły nie gotowe by podzielić się czym trzeba z ważnym gościem.
  4. W moim śnie z dziecinnych lat Bóg gorczycę kazał siać. W gęstym mroku, wśród jabłoni, echo niosło Ojcze Nasz. Popękana, sucha gleba, niepodobna była ziemi, tylko ogród pełen ludzi jeszcze tonąć chciał w zieleni. W głębi Chrystus - postać krzyża, intonując rytm modlitwy, stał słuchając szumu myśli co szukały wokół bliskich. Wśród klęczących, martwa cisza, każdy został sam ze sobą. W morzu żalu, bólu, strachu, rozumiałam każde słowo. Na pustyni ciemnej nieba, wielki zegar przenaczenia, jedną gwiazdą i księżycem, kruchą przyszłość nam odbierał. Czas przekraczał próg przestrzeni koniec świata przeczuwając. Już wskazówka na dwunastej... Nagle koniec. Czwarta rano. Znów udało się powrócić do kołyski ciepłej życia, tylko strach przez chwilę został, żeby świt go dobrze widział.
  5. zupełna nędza, nic nie ma w tym, naprawdę - już czas na oczytalnię, imho, oczytanie. tu się nie zgodzę z panem poetą ponieważ wiersz może nie jest górnych lotów ale ma w sobie powiew liryczności i choć łamię się język momentami, to jestem w stanie do takiego tekstu wrócić pozdrawiam Dziękuję Ci Macieju. Gdybym już nie miała się czego uczyć, to prawdopodobnie nie byłoby mnie między Wami, bo co miałabym tu robić. Chyba, że uczyłabym innych jak pisać. Powiedz mi tylko, gdzie się łamie język, bo kiedy piszę wiersz, często sama tego nie zauważam. Anna
  6. Cieszę się że Ci się podoba chociaż jeden wers :-), na początek dobre i to. Pozdrawiam ciepło. anna zupełna nędza, nic nie ma w tym, naprawdę - już czas na oczytalnię, imho, oczytanie. Panie poeto. Pan nie jest mnie już w stanie zaskoczyć swoim komentarzem. Jak pan myśli, dlaczego nie komentuję Pana wierszy? Są pisane językiem, kórego nie rozumiem, ale niech wypowiadają się Ci, którzy rozumieją Pańskie wiersze i dysponują zapleczem teoretycznym, które pomoże im Pana nakłonić do wprowadzenia poprawek. Ponieważ nie spodziewam się pod swoimi wierszami innych komentarzy niż dotychczasowe, to czy nie byłby pan tak uprzejmy, żeby pisać mi tylko "j.W."? Znając pański temperament odczytam bezbłędnie komantarz. W wyjątkowych przypadkach, może pan okrasić wypowiedź odpowiednią ilością wykrzykników, co i Panu i mi zaoszczędzi czasu. Pozdrawiam. Anna
  7. Błądzę, błądzę... ja tylko wiem dokąd zmierzam, ale nie napisałam, że poznałam drogę ;-). Musisz wiedzieć, że często nie odnoszę się do krytyki. Na tym etapie, krytyka nie jest dla mnie czymś z czym się dyskutuje, ale czymś nad czym warto się zastanowić. Dlatego m.in. rzadko wchodzę w polemiki. Nie zależy mi na niczyim uznaniu, ale to co robię chcę robić najlepiej jak potrafię. Jeśli będziesz miał uwagi - pisz. I tak to ja na końcu decyduję, które są dla mnie cenne. Anna
  8. Nie jestem typem słodkiej, kochanej dziewczynki, która o rzeczowej krytyce myśli, że jest "wstrentna" bo nie rozumie jej delikatnej, romantycznej natury. Nie. Na poezji org. naprawdę wiele się już nauczyłam i chociaż ostatnio widzę wiele niekorzystnych zmian, mam zamiar wyciągnąć dla siebie z tego portalu, ile się da. Jedyna rzecz jakiej nie lubię, to uwagi o charakterze osobistym, bo nie szukam tu przygody, tylko wiedzy. Przeczytałam różne Twoje komentarze i rzeczywiście mam wrażenie, że masz przygotowanie teoretyczne. Nie wszyscy poeci muszą oczywiście takie mieć i mają, ale talentów samorodnych jest mało, a wiedza o ile nie pomaga, to na pewno nikomu nie przeszkadza. Wiem czego chcę i w jakim kierunku podążam. Jeżeli chcesz się dzielić swoimi uwagami, na pewno zawsze się z nimi zapoznam. Anna
  9. Trafna uwaga i warta przemyślenia. Moje wiersze, wbrew pozorom, nie mają charakteru osobistego tzn. nie opierają się na moich przeżyciach, ale zawsze się zastanawiam czy potrafię w nich przekroczyć granicę uniwersalności odbioru. Może nie jesteś tak Wstrentny jak sugerujesz :-), bo mam wrażenie, że jesteś bardzo dobrze przygotowany teoretycznie do pisania wierszy. Ale masz też ośmiokrotnie dłuższą praktykę niż ja, więc nie wszystko dla mnie stracone ;-). Anna
  10. Cieszę się że Ci się podoba chociaż jeden wers :-), na początek dobre i to. Pozdrawiam ciepło. anna
  11. Muszę się nauczyć myśleć w rytmie 13-stozgłoskowca. Zaczynam pisać od ułożenia pierwszego wersu. Reszta "pisze się sama", więc dopiero jak wczuję się w ten rytm, spróbuję pójść krok dalej. Piszę od niedawna i cały czas się uczę. Dziękuję za komentarz. Anna
  12. Każda z rzeczy znała dotyk twoich palców nawet kromka chleba od zawsze wyschnięta bo sięgnąłeś po nią jakby przez przypadek żeby miękkość dłoni mogła zapamiętać zostawiłeś w liście linie papilarne swoich myśli znaki w cudzysłowach chwili lecz najwięcej ciebie pomiędzy wierszami które nie wiem czemu nagle się rozmyły widzę cię przy stole chociaż krzesło puste jak piec wygaszony już nie trzyma ciepła w gładkej tafli szczęścia wykułeś przerębel przez który mi dusza jak woda wyciekła wszystko wokół razi niezmiennością kształtów zapach na poduszce jeszcze ciągle żywy tylko obręcz ciszy jak rysa na lustrze obraz tego wnętrza coraz bardziej krzywi szyba w naszej kuchni nie odbija źrenic z którymi dzieliła obrazy za oknem wyglądam ubrana w ciepły sweter domu tylko nie wiem czemu tak bardzo w nim moknę
  13. Cieszę się, że Ci się spodobał. Kiedy przyjdzie mi go głowy pierwszy wers, reszta pisze się sama. Prawie... ;-). anna
  14. Coś w tym jest. Cienie to tacy niby my, nad którymi przestajemy w końcu panować. Dziękuję za komentarz.
  15. Już nie musisz sie przebierać za anioła. Nie powinnaś tego robić nigdy więcej. Nam wystarczy w plisowanej twarzy uśmiech, podawany z kromką chleba w drobnej ręce. Dłonie teraz delikatne jak dwie kalie, co dzień po dniu wciąż mniej wody dostawały, bo zrywając kartki z naszych kalendarzy, tak jak one się skurczyły i zmalały. Tak niewielkie jak połówki jednej muszli, z której perły wyłuskano kiedyś z nami, układają się w kołyskę jak przed laty, kiedy cienie naszych strachów w nich składamy. W pajęczynach małych zmarszczek, rzeki zmartwień mapa ścieżek przemierzanych zbyt pochopnie. My, jak wierzby posrebrzane, drżąc patrzymy, ile Ciebie jeszcze widać w Twoim oknie. Pozwól ściągnąć sobie z ramion skrzydła troski, przecież jesteś już aniołem naszych wspomnień, co z dzieciństwa nas przenosił do wieczności, z prądem czasu, który nie da się zapomnieć.
  16. Można cienie obserwować już od rana, prowadzając je ostrożnie za plecami i dostrzegać, kiedy w noc ubrane ciemną, kształt zmieniają tańcząc tylko przed gwiazdami. I w sukienkach z polnej trawy czyichś wspomnień, z warkoczami splecionymi dawnym wiatrem, gubią słowa co nie padły zawstydzone, odkrywając w nich znaczenia nie ostatnie. Można wiele jeszcze odkryć w dobrze znanym, odnajdując w kroplach wody ślady źrenic, co ujrzały w jednej chwili swoją słabość tylko same nie umiały jej odmienić. Można biegać po lodowych taflach złudzeń. Nad przepaścią roztańczone stawiać kroki i udawać, że podziwia się ogrody, których świt w rozgrzanej dłoni nie roztopi. Można przeżyć wschody słońca nic nie widząc, nad brzegami jezior uczuć szukać wody, można pisać najpiękniejsze w świecie wiersze, nie poznając nigdy przyczyn ich narodzin. Można wiele nie dotykać dotykając, nie usłyszeć choć się słyszy każde słowo, można umrzeć choć się nie wie że umarło, pozostając w świecie cieni sam ze sobą. Można tęsknić za dywanem miękiej łąki, przemierzając go w marzeniach tylko boso i zapomnieć, że rozciąga się za oknem. Wszystko przeżyć tak na niby... Tylko po co?
  17. Dziękuję. Już wiele razy słyszałam, że moje wiersze nadawałyby się na poezję śpiewaną. Póki co melodię mam tylko w glowie i miło mi, że komuś chce sie do mnie zajrzeć, żeby to przeczytać. Pozdrawiam. Anna
  18. Nie ma za co przepraszać to tylko zabawa słowami, trochę jak ćwiczenie warsztatu ;-). Anna
  19. Czy pamiętasz gdy poznałeś mnie jesienią serenady księżycowej nikt nie śpiewał bo listopad zdołał usta zasznurować żeby słychać tylko było mróz na drzewach czy pamiętasz że znalaześ wtedy lato co wplątało się nitkami w moje włosy w cieniu lapmy co świeciła tak nieśmiało ono szeptem wciąż błagało cię o dotyk Czy pamiętasz tamte drogi nieskończone co po zmroku utworzyły mapy marzeń nic że z zimna się skurczyły stare lipy kiedy ramy im stworzyły jak w obrazie Wiem że czasu upłynęło już tak wiele że mi uschły nawet kwiaty na sukience co odkrywać pozwalała ci tą jesień jakiej potem nie spotkałeś nigdy więcej Wiem że pamięć cię zawiodła już donikąd w biegu po nas zapomniałeś zabrać mapę lecz ja wierząc że się zbudzisz kiedyś jeszcze tamtą jesień na poduszce obok kładę
  20. Ja nawet rozumiem, że rudy pozostał u jakiejś dziewczyny, co się nim wzruszyła, tylko skąd się wzięło nagle wodogłowie u, jakby nie patrzeć, też pańskiego syna?
  21. A tu się pan pomylił że nie mam już ułanów bo jeden mi pozostał co wyszedł - po śniadaniu ;-) Pozdrawiam z przymrużeniem oka. Anna
  22. Te słowa skąpały się w słońcu lecz w deszczu zgubiły znaczenie gdy chciał się nad nimi pochylić by spłukać z nich pamięć wzruszeniem skakały z kamienia na kamień lecz żaden ich pojąć nie umiał wiec skryły się w wietrze na wierzbie co więcej niż inni rozumiał Jak zwykle dziękuję za komentarz. Anna
  23. Nie znajduję w Tobie prostych definicji starzy romantycy dawno już posnęli w grobach co troskliwie przytulając słowa bramy do liryzmu wiekami przymknęły kwiaty tamtych kobiet dzisiaj pod stopami stwardniały jak ziemia co bez deszczu wyschła nikt już łzy nie złapie w pajęczynę chwili kiedy ta dryfuje jak samotna wyspa pomiędzy ocean o którym nikt nie wie nikt go nie dostrzegał kiedy krople łapał gdy z naszego nieba z deszczem dni spadały jakby z każdym świtem dzień wciąż mocniej płakał garnitury z marzeń uśpiliśmy w szafach żeby pamiętały że szyte na miarę teraz zadziwieni że jakby nie dla nas bo nie odświeżane nie pasują wcale powoli strugamy łódki z tamtej kory co została jeszcze po wiśniowych drzewach tylko żagle z ciszy tak trudno postawić żeby wiatr jak kiedyś w nich - płyńcie - zaśpiewał
  24. Lecz, gdy noc się skrada po niebie, wieczór wchodzi w pochmurną sień - przemęczony wracam do siebie: czas, by w końcu odpocząć mógł - Cień. I wyszło szydło z worka :-) Pozdrawiam i dziękuję za zabawną przepychankę słowną. Anna
  25. Można cienie obserwować już od rana i po łąkach je prowadzać za plecami ale lepiej je dostrzegać kiedy nocą kształt zmieniają delektując się myślami i w sukienkach z polnej trawy czyichś wspomnień z warkoczami splecionymi dawnym wiatrem gubią słowa co nie padły zawstydzone odkrywając w nich znaczenia nie ostatnie można wiele jeszcze odkryć w dobrze znanym odbijając w kroplach wody ślady źrenic ale trzeba nieustannie je odciskać by móc schować chociaż kilka do kieszeni.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...