Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

były__premier

Użytkownicy
  • Postów

    1 145
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez były__premier

  1. rozumiem, odsyłam do komentu wyżej. pozdry
  2. fakt, nieźle pan namieszał i pogubił się;) nie będę tłumaczył, bo to po prostu nie ma sensu, to jest wiersz-obraz, jeśli "wyłapie" pan peela to zrozumie o co w tym chodzi. nie tworze opowieści, punktuję, zaznaczam akcenty a reszta zależy od odbiorcy;) pozdry
  3. Tytuł jakby z kosmosu. Ogólnie - jak dla mnie - ciekawy tekst, ale strasznie chaotyczny. Co do leonidów - szukałem informacji, jakie mogłyby łączyć motyw samobójstwa Hamingway'a i okresów, podczas których zauważono najbardziej spektakularne roje tych meteorów, ale nic nie znalazłem. Rozumiem, że ma się to łączyć w ostatniej strofie? "Jak on nacisnąć spust". Jeszcze tu wrócę. To nie jest wiersz na 5 min, a tyle w tej chwili mam czasu... Pozdrawiam. tytuł tworzy klamrę z zakończeniem, a wiersz nie jest li tylko o samobójstwie, i tym bardziej nie należy się doszukiwac jakiś konotacji z astronomicznym zjawiskiem. nie wiem co w nim jest chaotycznego, może po prostu jest zbyt hermetyczny lub niezrozumiałe są jego metafory;) zatem czekam, pozdrawiam
  4. wiązka snu wchodzi w ciemność, a głos zalotnie: co jeszcze? widzisz, rozpala się kolejne ogniwo dnia, słychać brzęczenie małego wozu: niebo w kącikach oczu: zaczynamy się tam, gdzie deszcz leonidów nacina czaszkę globu, zamienia czas skacząc miedzy dachami - jaki duch opętał świt? schowany za wydmuszką ust; nic się samo nie rozpieprzy, kiedy miasto pokrywa kurz, nie wiesz, kto do ciebie idzie - na schodach rozpoczyna montaż, i ma w garści kadr ziemi. skończy się obojętnie, z pluskiem wpadnie w zasadzkę. zawsze za wcześnie, żeby jak on nacisnąć spust, i nie strzelić?
  5. a mi się przypomniał genialny wiersz Świetlickiego: Korespondencja pośmiertna Otóż: w jakiś tam sposób nie byłem ci wierny; istniał świat. A to rozprasza. Ja budziłem się i żyłem, dotykałem, jadłem, rozmawiałem, piłem wino i grałem w ludzkie gry, jeździłem koleją i pozowałem do zdjęć, rozproszyłem się, wybacz. Otóż: w jakiś tam sposób nie byłam ci wierna, byłam zajęta w innych miejscach, w innych ludziach, prócz ciebie miałam pory roku, zwierzęta, drzewa, wojny, dzieci, wielką przestrzeń do ogarnięcia. Dopiero teraz zostanę przy tobie, wybacz. I teraz będzie wszystko? Nie będzie niczego. Kapelusze i dachy, korony drzew, wieże, drogi i tory kolejowe, rzeki - stąd widziane rozpłyną ci się zaraz. Pozwoliłam sobie zrobić dopisek na twojej kartce pocztowej, wybacz.
  6. Albowiem stoisz w kałuży i przeglądasz przelatujące odbicia nazw: materia stawia nieoczekiwany opór. Szeroko otwierasz kolejne zmysły: tyranie dotyku, glob oczodołów, tragedię małżowin. Albowiem mieli ci za złe – poparłeś miękkie podbrzusze reakcji i modlitewne kółka płaczek. Nieunikniony proces: rewizja dotychczasowych poglądów zapewne nastąpi, ale najpierw należy pozbyć się mimowolnego ruchu warg, tiku lepkich dłoni, lapidarnego: ok. Albowiem oczekiwany jest krótki wzwód światła przez pryzmat inspiracji? Razem z nocą wchodzisz w chłód wieloznacznej bliskości. Poniekąd: inny ma rację, że jest. Kunsztowne: dzień dobry: wytrwałe miauczenie abstrakcji, jak wyciśnięty frazes z niedojrzałej cytryny. A między nami a oczywistą prawdą gubią się proste skojarzenia, mimowolne blagi, sekcje sloganów. Albowiem istnieją kręte ścięgna fal, lecz poskręcane uległą mgłą, kalką wyciszeń, miarą statystyk.
  7. Bardzo Pani dziękuję za ten wyważony komentarz, pozdrawiam i kłaniam się ;)
  8. Tera po prostu nie rozumie mojej dykcji, nie lubie mnie jako autora-komentatora, nie rozumie - w mojej opinii - nowoczesnej poezji, jego koment jest wewnętrznie sprzeczny, a ja nie mam ochoty się kłucić. dzięki za głos i poczytanie. do następnego więc, pozdrawiam to żes psychoanalize człowieku strzelił. ja nei jestem wewnętrznie sprzeczny, nie mam nic do współczesnej poezji [notabene jak juz sam autor sie wrzuca w pewne ramy to albo jest to szczyt idiotyzmu albo narcyzmu]. ja nie lubie twoich wierszy bo twój zmysł słowa mnie wręcz obrzydza. przemyslenia i sposób werbalizowania ich jest jak już napisałem frajerski. wiesz, mam nieodparte wrazenie ze gdybys stał sie nagle sławny to jak na pewno znana ci osoba zacząłbys chodzić w kapeluszu, ostrogach i z laską. robisz sie na intelektualiste, ale według mnie wiekszy z ciebie orator niż poeta. mimo twojego wysublimowania bardziej emocjonalnie wazne słowa usłysze od pijanego menela w barze. twoja poezja to poezja pozorów - bez wchodzenia w problem od wewnątrz i szczególnie co mnie razi i względnie denerwuje. bez pokory i na zakonczenie, nie odpisuj szczególnie w taki sposób że jak nei rozumiem bo jestem czy tam zamkniety czy mzoe intelektualnie na tym szczeblu nie stoje co ty i twoje teksty. nie jest to dla mnie istotne, sam bedzie wiedział lub nie ze jezeli choc taka myśl przeszła ci przez głowe to wszystko co napisałem pod tym tekstem stanie sie juz nie subiektywnym komentarzem a rzeczywistą prawdą. jest to też ma podobnej zasadzie: może kiedys napiszesz przepiękny tekst który doceni nawet adaś miauczyński. dostaniesz za niego nobla, cygaro z wąsem i uscisk dłoni prezesa. ale nie waz sie móic ze ktos nie dorósł, nie rozumie czy jest głupszy bo mu sie nie podoba. bedzie z ciebie wtedy taki noblista jak ze mnie strong man. życze Panu wszystkiego najlepszego, zdrowia, dobrej kobiety i w ogóle co Pan sobie zapragnie:))) pozdrawiam
  9. Tera po prostu nie rozumie mojej dykcji, nie lubie mnie jako autora-komentatora, nie rozumie - w mojej opinii - nowoczesnej poezji, jego koment jest wewnętrznie sprzeczny, a ja nie mam ochoty się kłucić. dzięki za głos i poczytanie. do następnego więc, pozdrawiam
  10. następan rymowanka bez celu, ech. daj mi coś do poczytania!!!!:[
  11. momentami nieudolne, momentami okropne: gdy farba spływała wstydem okrywał kobietę + sutki & pointa, ogólnie źle, imho, ale do następnego;) pozdry
  12. ziew
  13. a wiersz gdzie?;)
  14. dzięki za głos, poczytanie i chwilę zadumy, heh;) pozdry
  15. No, Josif zajefajny;) Rozważny jesteś Krzywaku, rozważny ale oszczędny w słowa;) Pozdry
  16. cieszę się, że koledze ulżyło;) pozdrawiam
  17. hmm, wiersz jest o codziennej, prozaicznej podróży peela, pointa jest konsekwencją całości, nie lubie opowiadać swoich wierszy, ale one układają się już od dłuższego czasu w pewien nierozerwalny cykl - miasta i peel, w tym kontekście należy czytać motto;) pozdrawiam
  18. o! ten mi się podoba, ostatnie niespecjalnie, ale ten wiersz jest niezły, brawo!:) jedynie zrezygnowałbym z 3 pierwszych mantr do Chrystusa, tytuł i końcowy wers wystarczający, imho. good :) pozdrawiam
  19. Dwoje nas teraz – nośników zarazy. Josif Brodski Dworzec, peron trzeci, deszcz kosi ramiona podróżnych – krople w kaskaderskich ujęciach, uśmieszki podlotków. Przysypiałem w trakcie podróży, chłód z wentylatora głaskał trakcję włosów poznanej dziewczyny. Codziennie ta sama trasa. Dzień rozpoczynający się gorącym bang, bang! Odleżyny ulic, kurz z rozpadającego się miasta, te same kursywy oczu i grymas liter. Jakby dłuższe kroki, bardziej powłóczyste – język choćby mógł nie znajdzie prostszych określeń niż: cichy dyskurs fal, rozwód igieł, przeskok światła pomiędzy książkami. Obserwuję jak sunie stado przez kryjówkę miasta. Przysypiałem w trakcie podróży, i jest późna wiosna, lato sznuruje obuwie, ostrzy żądło. Powracasz za nawias, tracisz zbędny balast; milczący cień.
  20. a ty masz problemy z czytaniem?
  21. hehe, no pośmałem się, to już coś
  22. powoli ulatują pyłki. od teraz szybka weryfikacja. wymieniam filtry, przecieram głowicę. z powrotem oddaję się w dobre ręce. zamykam w związku. tylko to, tym razem, reszta niekoniecznie, do następnego więc. fu, co z tobą? pozdro
  23. dziękuję za komenty. pozdrawiam :)
  24. polubiłem twój koment od pierwszego spojrzenia;) hej!
  25. Nie, nie dostaję bzika: po prostu zmęczyło mnie lato. Josif Brodski powinienem coś przekazać? gwarancja sukcesu, mechanika zysku, kwant miłości? pies? johny walker, pan z administracji znawca kobiet, i arytmetyki? wybełkotać love me tender? na dworcu, hej, na dworcu, tam piękniej: ściska się parka, kręci interes w zaułku, a schody w górę, w dół, odkłaniam się brzuchem. trzymam palce w uszach. gnije ścięgno achillesa; coś jest na rzeczy.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...