Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Adam_Szadkowski

Użytkownicy
  • Postów

    1 041
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Adam_Szadkowski

  1. kropla po kroplę. kapie po ciało. serce z-bite. ostrze w-bite. bok. sączy ból. strach Boga jest najokrutniejszym znanym mi wydarzeniem. łóżko. gnije ból. strach człowieka jest najważniejszym z banałów.
  2. forma jest ważna... przemyślałem to jednak i niech tak zostanie jak jest... Adam
  3. obcinałem karabelą uszy odrastały opodal jest Jego Skrzydlatość świata a gwarek gada i gada slangiem ulicznym bez pomysłu (pomysł był ale umarł naturalnie jak bakteria jogurtowa w Dobie Rewolucji)
  4. Czasami ludzie mają bardzo anorektyczne oczy... Adam
  5. oko wpadające w zgniłą zieleń nie zmrużone zapada dalej w rzęsę ciemną - dzień ma pionowy wzrok kota pigułka wczesnoporanna sadzi kroki po żołądku ciemna ciecz ciemne wnętrze z tasiemcem nerwu tkwi ciało zmieszczone w lustrze nóż paznokcia dzieli słowo a kanapka staje się kazaniem gdy ambona głowy wiarę w upadłe słowo wywyższa marzy się o siedzącym naprzeciwko realnym przymiotniku lustro zmieszczone w ciało brak siebie potwierdzony brakiem cienia obraz marny bez widza wolfram i śniadość cery szukają po ścianach błędne kąty toczą spokój omamu
  6. z wysokości słońca to nawet mnie nie ma bądź jestem celem promienia ale tak nikłym jak biedronki imię moje jest tylko nazwą matematycznym nagłówkiem i zasadą religijną sumując prawdy - mogła by być jedynka trójką a znak plusa mniej podobny do krzyża będąc człowiekiem nie jestem człowiekiem będąc czymś innym niż człowiek jestem człowiekiem
  7. dokument tożsamy z jakością człowieka wyda mi diabeł on wie najlepiej ile i za co czerwieni się twarz jak zniknie mój ruch bykiem będę leżał i rozdarta płachta nocy pokryje ciało rozdarte (jak zwykle) przykrym acz bohaterskim będę gdy nikczemnie wyłożę szkielet z siebie - kareta dwójek (słabo) i wejdę czystym wiatrem w ucho filozoficznego mądrali - będę kolejną myślą słodko - kwaśną paszcz port dla marzeń wydaje Bóg się wydaje fałszuje się wszystko?
  8. czasami stygmat przybiera wielką postać jest rozbieganym okiem i drgawką żałości wiara w to święcie i mniej przypomina wojnę o wyzwolenie z przysadki
  9. je paznokcie ostatnią wypolerowaną część ciała spłaszczenie ust lustrem ucieka irysem byłym fotel z wydłubanym okiem siedzi cicho gryzie głowę ostatnią częścią może tęsknota jest pudełkiem ścian
  10. może łupiną się nakryję jak można domowić się tak ciasno cały czas w szalonej myśli pewnie pójdę beczki palić skręt ulic malować papierosa prostą znam taki park hotel wiewiórek zboczonych miło wiersze się tam pisze ale żyć? pozostaje mi jeszcze dom zbudować taki ze snów lecz marzenia próchnieją i grożą zawaleniem - już więc kasztanowy bruk wolę (wiewiórki mniej zboczone mile widziane) [sub]Tekst był edytowany przez Adam Szadkowski dnia 06-10-2003 15:48.[/sub]
  11. Mam zasadę nie wchodzenia w polemikę pod moimi tekstami, ale tym razem odejdę od niej na chwilkę. Odpowiadając Ci Asiu, przytoczę słowa wypowiedziane przez J.M. Rymkiewicza (wczorajszego zdobywcy NIKE 2003): "Ciemność poezji nie jest pomysłem poetów, to jest coś, co jest jej rdzeniem. I wchodząc w tę ciemność - wchodzimy też w najgłębsze warstwy naszego tutejszego istnienia". Mam nadzieję, że zrozumiesz czemu takie, a nie inne wiersze. Ten nazwałbym "brudnym erotykiem". Dlaczego "brudnym"? Niech każdy kto chce sobie odpowie... Adam
  12. Warto zapytać się moderatora... Adam
  13. Dla szerszej rzeszy jest, Drogi Panie, "Klan"(telenowela - gwoli wyjaśnienia...) Adam [sub]Tekst był edytowany przez Adam Szadkowski dnia 05-10-2003 16:28.[/sub]
  14. Właśnie Panie Autor! Musisz Pan pisać o kotkach i pieskach (ale bez podawania nazw ras!), bo tak, to Pan jesteś zdyskwalifikowany. Kolejny raz Pan oyey staje się w moich oczach nie oczytanym ignorantem. Przypominam sobie jak przez kilka dni upierał się, że nie ma takiej gry, jak GO... Teraz jest podobnie. Adam
  15. to jest wróżba wróżby Adam
  16. Nie chcę się wtrącać, ale nie ma czegoś takiego jak olejek goryczny, a z dziegciu nie wyrabia się olejków. Moim zdaniem "olejek gorczyczny" jest tu idealnie umiejscowiony i stanowi sedno wiersza. Adam
  17. wetknięci w siebie związkiem barw i smaków obłąkańczych i zezwierzęceniem upojeni śpią pięknie na pudle z krzywą iglicą namiastka folkloru ruchająca się para zmienia program spotykają się po to by - zmęczeni już malowaniem dnia w ramach zamknięci niewidoczni ścianom obcy dotykiem pleców spoconych z zaciekami - łykać swoje cierpkie ciała cieszyć się sekundą wyjętą z tego zegara co swoim tykaniem dobija tętno
  18. bardzo słaby tekst niedojrzały płaski nie posługujący się swoimi, tylko wytartymi sloganami Adam
  19. wiklinę pleców zmieniam w fotel bujany taki z kocem daj za pamięci spady ciała szkice bioder kreski włosów jestem przed tobą jak jeż jesienny senny bezbronny jak zwykle śmiałym dotykiem speszony tak pamiętaj - (ostatni raz) przenikam opuszkiem niech zastygnie na brzuchu zanim liściem się owiniesz - sterynę oddechu przez klucz gęsim tłuszczem leję - buty więc jednak nie wierzę teraz w nic poza tobą buty więc jednak [sub]Tekst był edytowany przez Adam Szadkowski dnia 04-10-2003 08:15.[/sub] [sub]Tekst był edytowany przez Adam Szadkowski dnia 04-10-2003 17:35.[/sub]
  20. w dzieciństwie widywałem siebie w najgorszych sytuacjach potrąciłem nauczycielkę z pięknym biodrem i uciekłem z miejsca zamaszystym krokiem by wrócić w glorii ucznia marnotrawnego innym razem zapaliłem las włosów knieja opaliła się twarzą ognia bawiłem się w zwierzątko wyskakujące z nory kiedyś spadłem deszczem ulewnym płaczem ulice topiły się w domysłach mamusia mnie uratowała i nie poszedłem do szkoły w najgorszym razie byłem dzieckiem sprytnym dziś ziemniak utknął surowizną w gardle gdy chciałem dwie kreski więcej
  21. wchodzę po schodach łamię kość spadaniem łamię udo w filiżance solanki opuchłe cielsko moczę płaczę w ukryciu nikczemnie patrzę w Mojżesza dziesięć oczu a potem cudzołożę z telefonem komórkowym zero pięćset dobra... zero siedemset na Boga! cóż robię? ola Boga! robię z siebie idiotę chyba dla Boga! cóż mówię? szczęść Boże liwy wychodzę na prostą jako taką krzywą stawiam kalambur słowno - wzniosły radosna gra tysiącem kart trik na triku - gwałt człapie z talii król nagi lekkim duchem paruje jeszcze krawędzią dotyka ran ziemi wygrywa - przegrywa remisuje klatka schodowa ciemna mój Bóg światła nie zapali sam gasi [sub]Tekst był edytowany przez Adam Szadkowski dnia 01-10-2003 23:55.[/sub]
  22. Wiersz napisany z dziecięcą fantazją. Nie wyobrażam sobie, żeby autor mógł mieć więcej niż 14 lat. Ręce opadają i nie tylko... Radzę krok w tył wykonać, by na śmieszność się nie narazić tutaj. Adam
  23. Znakomity wiersz! Bardzo dobrze rozpisany. Świetnie czuć to wszystko. Nic bym nie zmienił, bo nie mam się do czego przyczepić - bardzo dobra poezja, Pani Aneto! Adam
  24. Jakby niedokończony. Czegoś zabrakło. Odchodzę nie pocieszony...:( Adam
  25. Dobry. Szczególnie dwie pierwsze strofy - opis lat diecięcych. Bardzo śmiało dręczysz formę. W sumie efekt jest pozytywny, ale czasami można by coś takiego "prostszego" wpleść między wersy, nawet banalnego, bo wiersz aż krzyczy, a żywot nie tylko na krzyku polega. :) Adam
×
×
  • Dodaj nową pozycję...