Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Karol Samsel

Użytkownicy
  • Postów

    386
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez Karol Samsel

  1. foliowe bielmo na źrenicy Henrietty ma odcień włosów Brigitte Bardot proszę otwórz oko pozujesz patrz na aparat jak na akt nadziei wczoraj sprzedając pomidory mandarynkowo nieświadoma wiotczała w pajęczynie warzyw nalegam zegnij łokieć jakby to było siódme piętro druga sekunda samobójczego skoku zastanawiałem się wtedy czy w jej domu przed wyjściem chleb spływa masłem czy opiłkami ależ wiem że to nie egzekucja mimo to na chwilę wyobraź sobie czuwanie już pod ścianą jeszcze na powierzchni
  2. Dziękuję szczerze za pochylenie się nad tym wierszem, bardzo mi się podoba nowy sposób wersyfikacji. Już poprawione. Przesyłam serdeczne pozdrowienia - Karol Samsel.
  3. dla szalonego kapelusznika przygotowano oddzielny, trefiony lakierem pas jezdni. policja eskortuje ogniołamaczy o rozdętych karkach i nimbie z mahoniu. pytanie, gdzie jest prawda, wydaje się w tej chwili nietrafione. mimo feerii, Bóg nadal pozostaje permanentnie niewidoczny. krzaku gorejącego nie jest w stanie przebudzić rozsadzenie azotu, ani ostateczna broń - tłuczenie ceramiki. organicznie przywiązany do rytuału, zdołam tylko krzyknąć, wyprostować wzrok lub przyjąć śmiertelną kulę. najpewniej zapłacę najwyższą cenę za las zatok zmiażdżony purpurą katedry. 24.09.2006r.
  4. Dzięki, uwagi przyjmuję:). Pozdrawiam serdecznie.
  5. furgonetkowy desant morfiny dawniej nazywany ambulansem pół godziny temu porwał kobietę spod numeru pięćdziesiątego czwartego miała urodzić wygięta kandyzowanym brzeszczotem dziecka w brzuchu chciała tylko donieść przesyłkę do samej siebie jeden z meteorów rozcina horyzont na schizmę podnieba i podziemi na myśl o tym że gdzieś tam rodzi się życie wyśpiewuję pod nosem starocerkiewne fugi sącząc woń tempery i wodór na beton z radości staram się być niewidzialnym jak lewe ucho Van Gogha zsuwam ze sznurowadeł ogryzki wydziedziczenia aż do szczętu sfermentuję wyczekując pocztówki za zdjęciem noworodka 20.09.2006r.
  6. Dziękuję, bardzo mi miło:). Obym w kolejnych tekstach nie zawodził... Pozdrawiam serdecznie.
  7. serce Świętej Trójcy tętni dzięki asfaltowym zastawkom raz spotkałem dozorcę który niósł je w klapie koszuli między ojcem synem i duchem nie wytłumaczono chodnikowi jak tasować kostkę brukową lipy zapłodniono in vitro by ocieniały drelichowe uniformy kamieniczników czasami w okolicznej galerii policzkuje się telebimy destylowanymi pięściami na wieczór poją Velasquezem podają ziemniaczane opłatki oddałbym wszystko za okruch świętości w tym nieświętym miejscu
  8. Dziękuję z całego serca za opinię, Nato i zapraszam następnym razem. Pozdrawiam serdecznie:).
  9. wbrew wrażeniom to nie jest szpital taczka do przewożenia sierści wydaje się być Wielkim Wozem lub niedopałkiem którejś z galaktyk akcesoria są nieczynne całodobowo powód jakaś choroba zakaźna bez nich czuję się zupełnie nagi brak piłki lub topora drażni jak przepuklina ciekawe kiedy nastąpi drugi potop to że rozmiłowuję się w kolorze cynobru i zapachu jabłoni nie znaczy że jestem bez winy rzężenie kolejnej ciężarówki transportu odczytuję jako monodram zapisany Braille'em przemień się w jubilera koniecznie w jubilera opraw jeszcze jedną skórę heliotropu 12.09.2006r.
  10. Stokrotne dzięki wszystkim za ocenę tego tekstu. Wasze słowa są dla mnie bardzo przydatne. Przesyłam pozdrowienia do czasu następnego spotkania przy wierszu:). P.S. Elu, Nato, nie będę ukrywał, że skonstruowanie portretu psychologicznego było głównym celem tego tekstu. Wierzę, że historia zatacza koło, dlatego i "Esesmana" można czasami odczytywać w boleśnie współczesny sposób. Oby jak najmniej takich interpretacji - to moje prywatne życzenie. Pozdrawiam serdecznie:).
  11. Bardzo dziękuję, Jaro Sławie, za opinię. Nie, to nie jest wiersz pisany ani z autopsji, ani pod wpływem wspomnień. To, jak się wyraziłeś, pewna "imaginacjo-konfabulacja". Można dwojako interpretować napomknięte przez Ciebie słowa: "zlitujcie się nade mną" - albo poważnie, albo ironicznie. W pierwszym przypadku zakłada się, że podmiot liryczny ma jakieś szczątkowe sumienie, w drugim przyjmuje się, że to błaganie jest kolejnym etapem zwyrodniałej gry kata z ofiarami, obnażającym jego hipokryzję. Druga interpretacja bliższa jest filozofii Hanny Arendt, badaczki Holocaustu, która twierdziła, że esesmani zabijali wyłącznie z powodu poczucia obowiązku wobec "autorytetu" Hitlera. Pozdrawiam.
  12. niebo cudzoziemców ma kolor domu rodzinnego nawet pies Führera potrafi się zachwycać obczyzną choć mak jest niczym wobec niemieckich jałowców termometrem pól minowych wsadzanych pod język chat eksploduje górna szczęka chmur ogrodowe trupy są jak zabawki z dzieciństwa Goebbelsa zanim do żywych ale oszołomionych dobije się świadomość jedną wargą krzyczę cel pal drugą szepczę zlitujcie się nade mną studia oksfordzkie nauczyły mnie nowych sposobów usprawiedliwiania najzwyczajniej w świecie wmawiam sobie że w poprzednim wcieleniu byłem Joanną d’Arc i naciskam spust 25.08.2006r.
  13. Spadające liście i tańczący wiatr porównane do Jana Chrzciciela oraz Salome wynikają z intencji, którą chciałem przekazać w wierszu. Chodzi o wpisanie natury w historię, czasu świeckiego w czas święty. Dlatego cykl zmian przyrody powiązany jest z biblijną tragedią, przenika się sacrum i profanum. Opadające liście, myślę, mogą wywołać skojarzenie z opadającą głową. Umysł nie analizuje tego, że potem te liście się odrodzą, a głowa nie - ważny jest moment opadania, który wzbudza reakcję łączenia jednego z drugim. Dziękuję wszystkim za opinie, jestem za nie ogromnie wdzięczny - zapraszam następnym razem.
  14. ktoś powiedział że zima przyjdzie dużo wcześniej i jesień będzie jak kora brzozy zaledwie się ukaże a już zabłyśnie bielą to posępne wieści zapewne prawdziwe nawet teraz wiatr dmie jak głos tańczącej Salome wdech oddech otchłań przydech upadek podskok śpiew wydech ktoś powiedział że wiosna minęła zbyt prędko wstała mgła rozgrzała cienie na przełomie sierpnia i września świat jak mogiła smutne jest słyszeć liście opadające tak jak opadała niegdyś głowa Jana policzki rumieniec oko rozwarte wybuch spazm cios mieczem usta otwarte 9.06.2006r.
  15. Jasne, że pasuje:). Teraz słucham "Golden Brown" przy każdej możliwej okazji. Dzisiaj już niestety nie pisze się takich tekstów, nie składa takiej muzyki. Ech, lata osiemdziesiąte:)... Pozdrawiam.
  16. Wysłuchałem "Golden Brown" i mówię z czystym sumieniem, że jest to genialny kawałek muzyki. Cieszę się, że tytuł tej piosenki (cynamonowej - tak by się chciało określić ten utwór:)) pojawił się przy opiniowaniu "Cafe Noir". Dzięki jeszcze raz, Bartek. Jestem wdzięczny wszystkim za tyle bezcennych komentarzy. Za jakiś czas spróbuję tekst przeredagować, jeśli wyjdzie lepiej, opublikuję tutaj zmiany. Do następnego razu:).
  17. Widzisz, chciałem stworzyć w tym wierszu atmosferę pewnego odrealnienia i odrętwienia. Pragnąłem, żeby było na swój sposób hipnotycznie. Dlatego moim celem było przedstawić Cafe Noir (w swobodnym tłumaczeniu „czarną kawiarnię”) jako całkowicie abstrakcyjną przestrzeń, nazwijmy ją – salon duchów. Stąd dagerotypy - portrety widm przeszłości krążących po mojej opustoszałej kawiarence:), szalejący kurz rozdający alkohol (to już poetyka absurdu, wiem...:)) czy rozety z ciekłego azotu. A wszędzie zupełna izolacja – jedynym śladem ludzkiej bytności jest tu nagrany głos mówiący bez końca o sztucznych rajach. Wierzę, że zamysł był dobry, jedynie realizacja mogła rzeczywiście okazać się trochę niefortunna. Pozdrawiam serdecznie:).
  18. Oczywiście, przemyślę to, co POWIEDZIAŁEŚ...:) Przepraszam najmocniej, nie wiem, czym się kierowałem. Właśnie przeglądałem inne komentarze i wywnioskowałem, że jesteś mężczyzną. No cóż, poznajemy się dopiero. Pozdrawiam.
  19. "Golden Brown"? Niestety nie kojarzę, ale obiecuję, że przeszukam Internet w poszukiwaniu Stranglersów - zafrapowałeś mnie:). Muszę powiedzieć, że świetnie kojarzysz to miejsce - podałeś tyle wskazań, a na dodatek te "wypchane papugi" - świetnie określone:)! Kyo, spotykałem się już z zarzutem o "ciężkostrawności" moich tekstów - chyba masz wiele racji. Wydaje mi się, że przesycenie metaforami jest najwyraźniejsze w III i IV strofie. Wcześniej, mam wrażenie, w jakimś stopniu się powściągnąłem:). Przemyślę to, co powiedziałaś, złapię chwilę oddechu i chyba spróbuję poprawić - może Ty już teraz masz jakieś sugestie? Pozdrawiam serdecznie!
  20. Dzięki, Bartek! Cieszę się, że zawsze mogę polegać na Twojej opinii. Początkowo tytułowe Cafe Noir miało być czymś na podobieństwo "Pod papugami" Niemena. Tym się w pierwszej kolejności inspirowałem, choć wiem, że ostateczny kształt tekstu jest dosyć odległą interpretacją mojej pierwotnej myśli. U Niemena było lekko i radośnie, u mnie wraz z ostatnią linijką zrobiło się dekadencko:). Pozdrawiam serdecznie!
  21. w Cafe Noir nie zachodzi słońce na mosiężnych szpikulcach wibrują dagerotypy głowice rzeźb odbijają się na rozetach konserwowanych ciekłym azotem waham się czy podnieść z posadzki niezapisany głód nad moją głową gilotyna sklepienia Tygrys i Eufrat konwaliowych fresków co jakiś czas wydrążone dno kurzu bywa dyrygentem alkoholowych ławic i rozdrożem błogosławieństw w lazurowych płatkach lamp w Cafe Noir nie wschodzi księżyc pod stołami ukryto chlorowane głośniki trzeszczący emalią baryton powtarza ze ślepym zacięciem że stąd już tylko pięć mil do raju z celuloidu 13.08.2006r.
  22. Bardzo, bardzo dziękuję za tyle entuzjastycznych komentarzy. Jest mi ogromnie miło:). Oby moje kolejne teksty Państwa nie rozczarowywały - tego w tej chwili sobie życzę... Pozdrawiam serdecznie, życząc słonecznego dnia. Karol Samsel.
  23. Emigrantom Norwegia jest moskitierą na smukłym igielicie fiordów żyją jeszcze praminotaury woda w akwenach burzy się na dźwięk obcego języka krzewostany róż zmraża biały welon Morza Arktycznego sto pięćdziesiąt tysięcy mieszkańców siódma trzydzieści Trondheim miastem cieni z lotu ptaka żywi na ulicach jak anioły krzewy paproci lub drzewa pomarańczy skąd te przepaście między ich politurowanym obuwiem na molo cudzoziemiec z ustami rozciągniętymi na kształt lasu sosnowego między dwojgiem oczu rozsypane korony zepsuty fortepian języka odlicza kilometry do kolejnych barykad
  24. Dziękuję wszystkim za opinie na temat tego wiersza. Zapraszam serdecznie w moje progi przy okazji następnej publikacji.
  25. Tylko metaforycznie, bo zarówno forma i treść z założenia nieballadowe. A więc czemu taki tytuł? Żeby fajnie wyglądało? Zdecydowanie nie, tytuł służy wprowadzeniu gorzko-sentymentalnego nastroju, w którego tonie wiersz powinien być odczytywany. Oto moja intencja. Swoją drogą, każdy element języka można wykorzystywać w sposób nie tylko dosłowny, ale również symboliczny - tak mówi metaforyka; stąd mam wrażenie, że nie nadużyłem znaczenia słowa: "ballada", przytaczając go w nieco odbiegających od standardowych okolicznościach. Pozdrawiam.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...