Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

k.s.rutkowski

Użytkownicy
  • Postów

    161
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez k.s.rutkowski

  1. Nie, no masakra. żenada na całego. w jakimś radio puszczają ostatnio debilną reklamę,w której facet nawija słowami na litere ,zdaje się, "n". to ten sam poziom. wiem, w tytule jest ten słodki dopisek:"z przymrużeniem oka", ale jakoś nie dam rady go przymrużyć na tyle, żeby nie wyrazić swojego zdania. ale dam ci tez plusa-za cięzka pracę , którą musiałeś włożyć rychtujac tego cudaka. dużo potu i znoju... z którego niewiele wyszło. szkoda.
  2. zupełnie nie moja bajka. taki rodzaj ironi i abstrakcji, to dla mnie literacki hieroglif. asher widzi potencjał, ja nie. myśle że słowo "irytacja", które padło w komentarzu melisy, w pełni oddaje moje samopoczucie po lekturze.
  3. Jak dla mnie , to dobra robota, zresztą jak zwykle. musiałem przeczytać kilka wcześniejszych odcinków, bo mam braki, ale nie uważam żebym stracił czas, wprost przeciwnie, opowieść trzyma się kupy, jest ciekawa i dobrze napisana. czasem tylko, mam nieprzemożoną ochotę pozbawić twoje zdania niepotrzebnych (moim zdaniem) przymiotników, ale to taka moja paranoja; calkiem możliwe że walczac z nimi w swojej prozie , czegoś jej pozbawiam, naprzyklad tego co czyni twoje pisanie interesującym. a po za tym kawalek emigracyjnej prawdy w tej powieści. dobra szkola dla tych ktorzy chcą dać stad dyla na wyspy... a więc asher z tym atakowaniem wydawnictw, które sugeruje ci PR to dobry pomysł. to naprawde temat na czasie, który mogłby chwycić.wiem, wiem, próbowaleś juz wiele razy... ale próbuj dalej.łatwiej zainteresowac wydawców powieścią niż zbiorem opowiadań. niestety.
  4. No, no, ktoś tu pokazal talent. dobrze opowiedziana , pokrzepiająca historia. naprawdę nie znalazłem nic, do czego mógłbym się przyczepić. historia nieprzegadana,co prawda trochę ocierająca się o kicz, ale kicz w niewielkiej ilości ma swój urok, więc jest OK.
  5. don, z tym zdaniem miałes rację.dzięki. już mnie komentowałeś(patrz teksty polecane przez portal). piotr- tak jak napisałem, te dwa teksty to moje spojrzenie na miniature. takie wlasnie lapdarne historyjki lubie czytać, no i pisać. lubie prostote i w sumie chyba mało niedopowiedzeń. im mniej poezji w prozie , tym lepiej - to moze byc moje motto. całkiem możliwe ze wiele przez to tracę. ale pewnych upodobań już się w ludziach nie zmieni. osobiscie nie uwazam ze pisze tutaj najlepiej, np. asher bije mnie i głowe(inie ma tu wazeliny, tylko stwierdzenie faktu). to tyle. wracam do roboty.
  6. JA NIE LECĘ DO PRZODU, JA DREPCZE. ale to zawsze jakiś ruch. przynajmniej nie stoję w miejscu. jeszcze mi się chce walczyć i myslę żei w tobie tej siły jeszcze sporo jest. skoro ja w takiej dziurze jak Koszalin moge cos zamieszac i to grając zupełnie solo(słowo) , to myslę że gośc z takiego artystycznego miasta jak Kraków, może znacznie wiecej. Powieść która mi kiedyś podesłałeś, jest dobra. A wiem ze napisałes juz kilka powieści. I to jest coś! Ja wciąz tłuke opowiadania i za napisanie porządnej powieści oddałbym diabłu dusze. ale talent, niestety, nie ten. Krótko mówiąc masz zajebisty talent(mówiłem ci to już) , więc nie graj na żałbne nuty, tylko powalcz. Komu jak komu ale ja mysle że Tobie sie kiedyś uda.
  7. Bo to własnie jest moja odpowiedz na tą całą awanture o literacka miniature, min. pod twoim opkiem. Ja tak ją widzę - kilka jasnych,przejrzystych zdań. Ale podkreslam-to mój punkt widzenia. A tak wałasciwie to gdzie jest to twoje opowiadanie, co to go juz nie ma, he? Nie zdążyłem przeczytać. Tylko mi nie mów, że "przepłoszono" tu tekst takiego starego wyjadacza? I skąd w tobie Asher tyle smutku się wzięło? To głos kogoś , kto się poddaje;całe to pieprzenie o ostatniej powieści. Jakoś mi to do Ciebie nie pasuje.
  8. SPÓŹNIONA MIŁOŚĆ Przemawiałem do niej spojrzeniami ,zbyt śmiałe słowa grzęzły mi w gardle. Kochałem ją .Byłem pewien ,że wiedziała o tym, bo kobiety czują kiedy się je kocha ,odbierają sygnały miłości jak radary ,na jakichkolwiek nadaje się je falach. Ale nie robiła nic, żeby mnie choć trochę ośmielić, abym wiedział że nie zginę ,gdy rozpocznę zdobywanie twierdzy, którą była. Nie chciała, może nie mogła, odgradzały nas obrączki i sumienia. Przeklinałem los, który rozminął w przeszłości nasze drogi. Szukałem kiedyś takiej jak ona, niepoprawnej romantyczki ,ona może kogoś takiego jak ja, uroczego chama z duszą artysty. Jednak życie potoczyło się inaczej... ...i teraz ułożone, trzymało w ryzach moją niespokojną duszę. Mogłem już zbyt wiele stracić, nic nie zyskując. Nie mogłem sobie na to pozwolić. Od dawna nie traktowałem już uczuć jak hazardu, ani nie czułem się już niczego pewny. Ani tego ,że wygram, ani że gdy przegram, szybko stanę na nogi .Coś mi mówiło, że gdy mnie ta kobieta odrzuci, runę jak Cesarstwo Rzymskie, Napoleon i Trzecia Rzesza. Nie posuwałem się więc dalej niż namiętne spojrzenia. A ona nadal niedostępna dla mnie jak szczyt Mont Everestu, trwała wciąż w obojętnej pozie, pewnie nie do końca świadoma, jak wielkie wzbudzała we mnie pożądanie. Jak wiele znaczyła dla mnie w tym drugim życiu, prowadzonym w czterech ścianach umysłu. W tym innym świecie, z którego tak często nie mogłem, nie potrafiłem, lub tak bardzo nie chciałem odnaleźć wyjścia. MĘŻCZYZNA W KAWIARNI Od długiego czasu wyraźnie czuje na sobie jej spojrzenie... Jest jedną z tych niebrzydkich i niepięknych, które czasami wpatrują się w ciebie w kawiarniach i tramwajach i wodzą za tobą wzrokiem na ulicy, bo jesteś dość przystojny i masz niebanalną twarz i to coś w oczach, przez co wydajesz się tajemniczy i co wzbudza w kobietach zainteresowanie, choć w gruncie rzeczy nie różnisz się niczym od tych, z którymi zapewne wielokrotnie już się spotykały i od których przeciętności w końcu chciałyby uciec. Ma ładne oczy, mówią sobie, zupełnie jak Banderas, i to już im wystarczy, żebyś był wyjątkowy. I albo z tego korzystasz, odpowiadając w jakiś miły sposób na ich przyjazne sygnały, albo nie, bo akurat chcesz być sam, sam z posępnymi myślami i wódką w wielokrotnie już opróżnionym kieliszku. Nie jestem w jego guście, mówią wtedy sobie, wzdychają i odchodzą, być może wierząc, że utraciły właśnie jakąś szansę na lepsze życie, u boku lepszego mężczyzny, lub chociaż noc inną niż wszystkie. Czasami jednak, gdy akurat nie błądzisz w ciemnym labiryncie swych myśli, uśmiechasz się do takiej (bo od tego się zaczyna i potem wszystko staje się takie proste, że nieraz sam się dziwisz jak bardzo) przysiadasz się do niej i pytasz czego się napije, a ona ładnie uśmiechając się mówi ci co chce i patrzy ci głęboko w oczy szukając w nich spełnienia swoich marzeń, a ty, kiedy się tak w nie przygląda, mrużysz je tajemniczo i dajesz jej to złudzenie, które tak bardzo chce odnaleźć i jeśli jesteś w tej grze naprawdę dobry, w końcu dostajesz to, o co w tym wszystkim tak naprawdę chodzi, nawet odrobiny o to nie prosząc... A potem jest noc i wy dwoje wśród niej i przez jakiś czas jesteście dla siebie wszystkim. I trwa tak do rana, kiedy to oboje budzicie się trzeźwi i okazuje się, że już nie jest tak samo... . Alkohol wyzwala żądze i choćby niewiadomo jak były piękne, cudowne i namiętne, trzeźwość zabija je bezdusznie. Rano prawie zawsze leży obok siebie dwoje obcych ludzi, których jedynym pragnieniem wtedy jest uciec od siebie jak najdalej... . Do mężów, do żon... . Od wstydu od wyrzutów sumienia. Wciąż czuje na sobie jej natarczywe spojrzenie schowany za parawanem coraz bardziej fałszywego zamyślenia.... .
  9. Piotr, nikt cie nie prowokuje, a na pewno nie ja. przeczytales pewnie juz niejeden mój komentarz, to zapewne wiesz jak niektore wygladaja. w tym nie ma ataku. podobało mi sie sporo twoich tekstow(patrz komenty pod nimi),kilka mi sie nie podobalo( takie komenty na nie tez pod nimi znajdziesz), ale i tobie zdarzalo sie objechac jakies moj tekst, czasem slusznie , czasem nie. rozumiem ze jestes zły, bo to w końcu twoj tekst i skoro dla jakichs typow jego p r o s t e przesłanie stanowi zagadke, to mozna sie wkurwić. no niestety, dla niektórych z nas zagadka jest, moze juz teraz mniejsza, bo przedstawieniu twojej genezy tego tekstu, ale przynajmiej dla mnie wciaz jest , co nie znaczy że po tej jednej miniatuirze przekreslam cie jako autora. co zawiodło? nie wiem, amigo. może dobór słów. może co innego...nie wazne. oklasków nie otrzymuje sie z każdej strony, w którą zwrocisz głowę, cos juz o tym wiem. ich brak czasem cholernie boli, ale tak to juz jest i nalezy przełknąć te pigułkę i dalej robić swoje. i tego ci życze. wezmy twoje inne opowiadanie "kumple z baru". miala byc juz wczoraj pod nim koment, ale nie bylo i juz nie bedzie , bo wyszlo by na to ze przy jednym się czepiam, a przy drugim chwale i pozostałby niesmak . ale to dobry tekst. dlaczego? bo ma klimat, ktory lubie ,rozumiem i znamam. od razu skopał mi dupe. a ten mi jej nawet nie musnął. i taka jest miedzy nimi róznica.
  10. zaraz, kurwa, bo czegoś tu nie rozumiem. czyli jak, nie zrozumiałem(bo może jestem głupi, a to tylko jedna z opcji) i nie ma dla mnie w tym tekscie nic jasnego, ale mimo tego mam ci wsadzić jęzor w tyłek, tego chcesz? jesli tak , to nic z tego. towarzystwa wzajemnego drapania się po jajach omijam szerokim łukiem . a jesli chodzi o to czytanie i chłonięcie, to wybacz, ale poswięciłem na twoją miniaturke kilka pełnych zastanowienia chwil, bo lubie coś takiego czytać i czasem napisać, ale nie wchłonąłem, bo jak dla mnie to za kręta droga, mimo że tylko kilka na niej zdań. czytywałem miniatury wielkich pisarzy i często te ich miniatury znaczyły dla mnie tyle samo co ta twoja. niewiele. nie znalazłem w nich niczego wielkiego. a sam czar WIELKICH nazwisk ich autorów to widać było za mało, abym przyjął za pewnik, że to co własnie przeczytałem i co spłynęło po mnie jak kropla deszcze po szybie w czasie ulewy, to genialna rzecz. zrozumienie to pierwszy krok do oczarowania,a skoro nie zrozumialem nikomu nie pierdolne do dzienniczka piątki in blanco. byłbym nie szanujacą się kurwą.
  11. Niestety, muszę się zgodzić z Donem, miałeś lepsze teksty. Z drugiej strony ciężko jest napisać dobrą miniature , tak żeby jej nie zawalić. Twoja faktycznie jest zbyt niejasna. Przeczytałem ja kilka razy, ale ciagle mam tylko pytania bez odpowiedzi. Być może to co chciałes w tym tekście powiedzieć jest zbyt osobiste, dlatego niejasne dla innych, za mało uniwersalne.
  12. Nowy numer kulturalnego e-pisma "Apeiron Magazine", a w nim min. wywiad ze mną. Mam nadzieję, że się nie zbłaźniłem. http://www.apeironmag.pl/rozmowy.php
  13. Zapraszam na wystawę fotograficzną "Ladies no gentlemen". Szczegóły pod tyym adresem: http://www.ksrutkowski.alternatywa.com/zaprosz.htm
  14. kawał dobrej roboty. pierwsze może ciut lepsze od drugiego, ale wykonanie jest naprawdę dobre. żywy dilog. na "mowie" rozklada się wielu, nie tylko na tym forum. nawet ksiazki uznanych pisarzy, reklamowane w mediach, czasami zaskakuja mnie drewnianymi dialogami, ktore nawet w przyblizeniu nie imitują rozmow wziętych z życia. ktos ostatnio polecil mi J.Carola, wiec kupiłem Białe jablka i sie zalamalem czytajac te wypocine9nie wiem, moze kupilem najgorsza jego ksiazke). jak dla mnie ludzie w tej ksiazce rozmawiaja jakby przylecieli z księżyca. bohaterowie twoich opowiastek pod tym względem mocno stąpają po ziemi. żyją.
  15. całkiem porządne wykonanie plus swieże spojrzenie na TĄ tematyke. podoba mi się. ja nie optowałbym za rozwinieciem zakończenia. tak jest dobrze.
  16. Gdybym powrzucał tu mlodzieńcze teksty, to bym sie zjaral ze wstydu , bo taki głupi i najwny byłem, ze szkoda gadac. i zupelnie nie umialem pisaĆ. teraz idzie mi odrobine lepiej. a ty asher juz wtedy mialeś cos do powiedzenia, umialeś ubierać w słowa swoje myśli. na tym forum jestes najlepszy. w ogóle wsród netowych pisarzy. wstyd ze nie jesteś drukowany. ja sie wydałem sam, ale nie każdy ma takie możliwości. cos kiedys chyba wsominałes o Znaku? ze dali ci zielone swiatło? jak dalej z tym tematem. czas najwyzszy żebys poszedl w ślady Rowickiego i dostał sie pod skrzydła jakiegos wydawnictwa. cenie Rowickiego, kupilem nawet jego bajki dla doroslych(swietne! "mezczyzny i dziecka" nie kupilem ) ale gdybym stanąl w ksiegarni przed dylematem na którą książkę wydac ostatnie 25 zł -twoją, czy Rowickiego - to bym wybral twoją. na Rowickiego skołował bym szmal pózniej. amen.
  17. W najnowszym numerze tego tygodnika ,ktory od dzisjaj do kupienia w kioskach(nr8) znajdziecie recenzje mojej zwyrodnialej prozy, pióra Pani Agnieszki Freus. No okładce Pierwsza Dama opierdalajaca Pana Prezydenta.
  18. Książkę można już także nabyć przez net w numer 1 wśród internetowych księgarń - MERLIN.PL
  19. Kilka rad dla osób , który w niekonwencjonalny sposób(na przykład za wlasną kasę) wydadzą książkę: 1. Pamietajcie że nikt nie czeka na waszą książkę, czekacie na nią tylko wy.(dotyczy to także tych autorów, którzy podepną się pod znanego wydawce) 2. Wiadomo że uważacie że napisana przez was książka jest najlepsza na świecie, macie do tego, kurwa, święęęęte prawo, ale jesli wierzycie, że wasza książka sam gdzieś wypłynie, bo udało sie wam wsadzić ją do księgarń, że wystarczy tylko czekać, nic nie robiąc, to , obawiam się, że sie bardzo przeliczycie. Nawet jesli macie kogoś kto się ma zając dystrybucją i promocją(za oplatą, lub bo go dobrze znacie)zapomnijcie, bo z doswiadczenia z pierwszą ksiażką wiem, że taki ktoś nie robi nic, albo bardzo niewiele. Gwarantuje, ze jesli zainwestowaliscie w książke wlasną kase, zrobicie dla niej wiecej, samemu wisząc godzinami na telefonie i rozmawiając z potencjalnymi dystrybutorami( to niestety nieodzowny element tej gry -zapomnijcie o mailach, z reguły na nie nie odpisują, niezastąpiony jest telefon lub rozmowa w cztery oczy). tym razem wspolpracuję z osobami , ktore robią sporo, aby puścic książkę w obieg, ale ja robie drugie tyle , więc ofekty sa podwojne. 3. niestety, nachalne lansowanie własnego dziela, to takze nieodzowna forma promocji, nalezy to robic wszedzie gdzie sie da(tak, tak, panie Zawadowski, nawet na forum na ktorym sie opoblikowalo prawie wszystko co sie napisalo i ktore to rzeczy wielu ze stałych bywalcow tego forum czytywalo z wypiekami na twarzy), wlazic z butami, dobijać sie do drzwi, a jak cie nie chcą przez nie wpuścic, probować wpierdzielic sie oknem. nalezy pójść ze swoja książka do radia, kazdej lokalnej gazety, wyslac wszedzie tam gdzie recenzuja ksiązki i tak dalej(w moim wypadku to juz zaczyna przynosic efekty). NALEZY BYC BEZCZELNYM. grzeczny artysta ktory wierzy w swoj talent i w to ze jest on tak wielki, ze nie potrzebuje autolanserki, moze pewnego ranka obudzic sie z reka w literackim nocniku i kupą ksiazek zapakowanych w paczki, stoiacych w przedpokoju , lub piwnicy.Tylko naprawde dobrym sie udaje wyplynac nie robiac zupelnie nic, naprawde dobrym i szczesciarzom. mniej zdolni(tacy jak ja) musza sobie samemu zajebiscie dopomóc, aby swiat o nich usluszal. owszem, pewnie narobią sobie tym wielu wrogow, zniesmaczonych nachalnym lansem, ale zwykle wsród osób mało kumających otaczajacą rzeczywistość i majaca male pojecie o regułach rządzących tym sportem(wydaniem i rozprowadzeniem ksiażki). 4.Nikogo nie zmuszam do zainteresownaia sie moja książka, tylko przedstawiam wam"towar", ktory wielu z was zna , tyle że tym razem ładnie zapakowany i w duzej ilości. kupicie go albo nie, zawsze można olać ten topik, rzuciwszy na niego ledwie okiem.Tak, tym razem nie daje wam tutaj za friko kolejnego opka, ale sprzedaje kilkanascie. tak, tym razem jestem sprzedawca. takie jest zycie.
  20. Ksiazka powoli trafia do obiegu. Oto adresy ksiegarń, w których można nabyć książkę "Brudne Historie". Ceny bardzo różne. GADNDALF http://www.gandalf.com.pl/b/brudne-historie/ STAŃCZYK http://www.stanczyk.osdw.pl/40377402033KS.towar EMKA http://www.emka.osdw.pl/40377402033KS.towar ATUT http://www.atut.osdw.pl/40377402033KS.towar BETA http://www.beta.osdw.pl/40377402033KS.towar OSIEDLOWA http://www.osiedlowa.osdw.pl/40377402033KS.towar ATENA http://www.atena.osdw.pl/40377402033KS.towar BIAŁY KRUK http://www.bialykruk.osdw.pl/40377402033KS.towar NA ZAPLECZU http://www.nazapleczu.osdw.pl/40377402033KS.towar RATUSZOWA http://www.ratuszowa.osdw.pl/40377402033KS.towar HEWELIUSZ http://www.heweliusz.osdw.pl/40377402033KS.towar EGW http://www.egw.osdw.pl/40377402033KS.towar NIANEUMANN http://www.ksiegarnianeumann.osdw.pl/40377402033KS.towar CYMELIA http://www.cymelia.osdw.pl/40377402033KS.towar;jsessionid=3E3E4D46C63FFCFAE98A17F0AB68F7F4 PRAWNICZA http://www.prawnicza-zurawia.osdw.pl/4037 WSPOŁCZESNA http://www.wspolczesna.osdw.pl/40377402033KS.towar KODEKS http://www.kodeks.osdw.pl/40377402033KS.towar CZAERTAK http://www.czartak.osdw.pl/40377402033KS.towar W PODKOWIE http://www.wpodkowie.osdw.pl/40377402033KS.towar KARO http://www.karo.osdw.pl/40377402033KS.towar MARATON http://www.maraton.osdw.pl/40377402033KS.towar DANIEL http://www.daniel.osdw.pl/40377402033KS.towar WIZJA http://www.vizja.osdw.pl/40377402033KS.towar MR.BOOK http://www.mrbook.osdw.pl/40377402033KS.towar KSIĘGARNIA LESZEK MARUSZEWSKI http://www.ksiegarnia.osdw.pl/40377402033KS.towar NAUKOWA http://www.naukowa.osdw.pl/40377402033KS.towar;jsessionid=F881C8C0B3BE30F8CE5FBE9C9F13BE14 ALFABET http://www.alfabet.osdw.pl/40377402033KS.towar AKCENT http://www.akcent.osdw.pl/40377402033KS.towar PEGAZ http://www.ksiegarniapegaz.osdw.pl/40377402033KS.towar BIM http://www.bim.osdw.pl/40377402033KS.towar
  21. Moje małżeństwo z Anną, od samego początku jest grą, w której ona dyktuje zasady. Jest to gra jak najbardziej jawna i nie opierająca się na oszustwach, już na samym początku postanowiliśmy bowiem wyeliminować z niej wszelki fałsz, grając wobec siebie tylko i wyłącznie fair. To było jej inicjatywą, ja z ochotą na to przystałem. Zresztą moja całkowita akceptacja tego, była warunkiem naszego ślubu. Na samym początku ciężko mi było przyjąć rolę pionka, którym Anna mogła dowolnie przesuwać po szachownicy. Profesorska godność, ambicja, czy nawet zwyczajna męska duma, przemawiały jeszcze wtedy we mnie mocnym głosem, nie chcąc zgodzić się na takie traktowanie, jednak ostatecznie uczucia wzięły górę, miłość do Anny pokonała wszelkie wewnętrzne opory. Zakochałem się w jej pięknie i młodości. Bycie z nią wymagało jednak całkowitego zaakceptowania stylu jej studenckiego, rozbrykanego jeszcze życia. Postanowiłem podjąć to wyzwanie wierząc, że czas powoli pomoże mi się pogodzić z tym nie zawsze przyjemnym wymogiem. Teraz w samolocie lecącym do Larnaki, po pięciu latach małżeństwa, pełnego upokorzeń i psychicznych perwersji, całkowicie przegrany, lecz wciąż kochający, kolejny raz próbuje przewidzieć prawdopodobny rozwój wypadków. Nie jest to wcale trudne, gdyż scenariusz jest zwykle taki sam, zmieniają się w nim tylko miejsca i imiona niektórych osób. Tym razem rozegra się w gorącej scenerii Cypru, a głównym męskim bohaterem będzie mój grecki przyjaciel Kristof, kiedyś mój student, obecnie wykładowca na uniwersytecie w Nikozji . Tym razem gra rozpocznie się już na lotnisku. Z pewnością też jej początek będzie cechowała większa agresywność, z jaką Anna przystąpi do działania, ujrzawszy tego oczekującego na nas w terminalu cudzoziemca, o wyglądzie filmowego gwiazdora. To właśnie wygląd Kristofa, o wiele korzystniejszy niż wszystkich wcześniejszych wciągniętych przez nią do gry mężczyzn, zmieni sposób jej działania i już zapewne chwile po przylocie rozpocznie się to wszystko , co tak dobrze znam: pierwsze namiętne spojrzenia Anny ( tym razem ślące o wiele prościej zaszyfrowane wiadomości) i gorące uśmiechy ( również o wiele bardziej wyzywające niż zwykle). Potem każda następna godzina będzie już tylko scalać ich, tymi wszystkimi innymi błahymi czynnościami wypełniającymi życie, które jednak w sprzyjających warunkach mogą na krótki czas utracić swoją przyziemność i przeciętność i wznieść się znacznie wyżej, w sferę uczuć i przez kilka chwil stanowić ich preludium. Przypuszczam , że pierwsza śmielsza próba zdobycia Kristofa nastąpi już następnego dnia, choć w przypadku innych mężczyzn, zwykle następowała znacznie później. Ale oni w większości byli dużo od niego starsi i żonaci, co znacznie utrudniało sprawę. Tym razem jednak wolny stan Kristofa i o wiele większe podniecenie jego wyglądem, nakażą Annie pośpiech w dążeniu do celu. Spotka ją jednak rozczarowanie. Drobna , niewinna przeszkoda, którą postawie na jej drodze. Będzie nią pijaństwo, które urządzę. I choć gra Anny będzie trwać nadal, tego dnia jednak nie zda się już na wiele. Wszelkie jej awanse napotkają na mur wesołej, pijackiej, nie sprzyjającej namiętności atmosfery. Aż w końcu po kilku godzinach naszego picia , widząc w jakim stanie jest Kristof, sama da za wygraną. I jeśli nawet , w przypływie pijackiej odwagi , jego ręce zdecydują się jednak tego dnia odnaleźć drogę do jej ciała ,ona mimo ogromnego pożądania nie pozwoli im się obłapywać, odtrącając je grzecznie. Zawsze chce żeby to trzeźwa, jasna świadomość kierowała do niej mężczyzn, a nie chwilowe, alkoholowe zapomnienie. Jednak następnego dnia, mimo szczerych chęci, nie będę już potrafił zorganizować kolejnej pijackiej balangi , oddalając ten nieprzyjemny moment całkowitej kapitulacji. Znowu powstrzyma mnie przed tym wyraźna, nie wróżąca niczego dobrego złość rysująca się na twarzy Anny, w pełni jawna sam na sam, przy Kristofie przebijająca spod uśmiechniętej maski szczęścia i dostrzegalna w ułamkach sekund. Jako niekonfliktowa osoba złożę więc broń, znowu tchórzliwie nie posuwając się dalej. Potem na wyraźne żądanie w oczach żony , zostawię ją samą z Kristofem w jego mieszkaniu, wychodząc pod pozorem zwiedzania miasta. Gdy wrócę po kilku godzinach pijany w sztok ( zaprawię się w pierwszym lokalu jaki napotkam) jej twarz od razu powie mi wszystko. Oznajmi mi prawdę szerokim i szczerym uśmiechem. Potem do samego końca naszego pobytu na Cyprze, wszystko już będzie przebiegać według wypracowanego przez lata schematu: całkowita jawność Anny i żenujące pozory Kristofa, próbującego ukryć wyrzuty sumienia. Jak zwykle w najmniejszy nawet sposób nie dam po sobie poznać, że i ten romans mojej młodej żony, z moim kolejnym przyjacielem, odbywa się za moim cichym przyzwoleniem, choć wiem , że wielokrotnie będzie mnie kusiło, aby oznajmić Kristofowi, że nie jest wcale żadnym wyjątkowym wybrańcem, a tylko jeszcze jednym odtwórcą tej samej roli w tasiemcowym serialu mojego małżeństwa. Nadal będę traktował go z przyjacielską, nie udawaną serdecznością, nie winiąc go za nic. Dobrze wiem przecież, że żaden normalny mężczyzna, nawet lojalny przyjaciel , nie da rady oprzeć się urokowi Anny i jej ciągle olśniewającej urodzie. Tym długim złocistym włosom, pełnym piersiom i smukłym, zgrabnym nogom. Wiem też, że na tej spalonej słońcem wyspie, na którą właśnie lecimy, na tle śniadych , ciemnowłosych Cypryjek, jej egzotyka nieustannie będzie wzbudzała w mężczyznach podziw i prowokowała ich do działania. Tak było w Grecji, w Hiszpanii, czy w Maroku... Nawet bladzi i piegowaci turyści gdzieś z północnych fiordów , na których jej skandynawski wygląd nie mógł przecież robić wrażenia, potrafili łakomie oglądać się za nią i zaczepiać na ulicach Madrytu, Aten, Mrakeszu, nie mówiąc już o kruczowłosych, męskich autchtonach tych miast, w których jej widok wzbudzał żądze nieporównywalnie większe. Dopiero wtedy (gdy spełni się przeznaczenie ich obojga )zaczniemy zwiedzać wyspę. Kristof obwiezie nas po niej, służąc jednocześnie za przewodnika. I choć wszystko już będzie w porządku, napięcie pierwszych dni minie i usatysfakcjonowana erotycznie Anna na dłuższy czas odzyska spokój ducha ( dzięki czemu powróci jej dawna czułość dla mnie) jak zwykle nie będę mógł już napawać się otaczającym mnie zewsząd egzotycznym pięknem. Znowu dobrowolnie przegrany, jak zawsze odetnę się od świata, dużo pijąc i nie trzeźwiejąc, aż do wyjazdu. Jak przez mgłę będę więc pamiętał osadzone na wierzchołkach gór monastyry, w których pobożni, długobrodzi zakonnicy oddają się modłom, oliwne gaje i winnice ciągnące się wzdłuż dróg i szczyty Gór Trodhos ( z których geolodzy odczytują podobno najstarszą historię ziemi) skrywające na jednym ze swych zbocz grobowiec Makariosa. Rzymskie kurium również nieznacznie odciśnie się w mojej pamięci, nawet skała Afrodyty - wizytówka Cypru - (którą pewnie, zgodnie ze starożytną legendą, opłynę w blasku księżyca, znęcony wizją znacznego odmłodzenia) również nie pozostawi w niej żadnego śladu. Nawet słoneczny lazur Śródziemnego Morza, ledwie przebijający się z moich wspomnień, będzie najprawdopodobniej jeszcze jednym, zapamiętanym widokiem z jakiejś kolorowej pocztówki.
  22. BRUDNE HISTORIE już wkrótce ukażą sie drukiem, nakładem wydawnictwa Intro - Druk z Koszalina. Książka będzie dostępna w księgarniach(mam nadzieję że na terenie całego kraju) oraz w sprzedaży wysylkowej, w znacznie niższej cenie. Początkowy naklad ksiązki to 2500 egz.,ale naklad nie jest zamknięty, liczę że ksiązka będzie się sprzedawać i że nastąpi jej dodruk. Licze na was, na waszych znajomych i przyjaciół, pocztę pantoflową i tak dalej...Książka jest wydana w profesjonalnie, w twardej oprawie, pod graficzną redakcją artystyfotografa Krzysztofa Sado Sadowskiego i literacką powiesciopisarza, scenarzysty filmowego i dramaturga Jacka Głębskiego(Kuracja, Kryminalista, Droga do Ite). Sposób zamówienia książki, zdjęcia okładki i inne info o niej na mojej stronie internetowej: www.ksrutkowski.prv.pl lub portzatoka.w.interia.pl lub www.kryminaltango.prv.pl pozdrawiam k.s.rutkowski
  23. przeczytałem to grubo po 1 listopada, ale trafileś w nastrój tego dnia rewelacyjnie. w sumie także optowalbym za pierwszą czescią tekstu jako zamkniętą całościa, powiedziałeś w niej wszystko co trzeba, ale z cześcią drugą także nie jest źle, może tylko odrobine za dosadnie "wyłożone", przez co brakuje miejsca na wlasną refleksje. to zdanie " W święto zmarłych umieramy wszyscy spowici prochami nieśmiertelności przodków" widziałbym w ten sposób: "W święto zmarłych wszyscy umieramy spowici prochami przodków." Za dużo słow.
  24. tak. ładna . osobista miniaturka. bez zastrzeżeń. doceniam, bo naprawde nietrudno skopać takie maleństwo.
  25. dobrze napisany , dobrze sie czyta. ostatnie zdanie w tekscie powinno byc oddzielone.to jedyna uwaga. piszesz malo , ale dobrze. smacznie. pozdrawiam.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...