Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Antoni Slawbicki

Użytkownicy
  • Postów

    610
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez Antoni Slawbicki

  1. Początek coś zapowiada, a potem z wielkiej chmury mały deszcz „a o czym tu opowiadać... „
  2. Według mnie za dużo tu mądrości i rzeczy powiedzianych wprost. Za dużo utartych i nie zawsze słusznych poglądów (dla jednych stara i brzydka teściowa, dla innych kochana mamusia). Jakkolwiek wiersz czyta się bardzo miło. Pozdrawiam.
  3. Ten wiersz przekracza chyba pewną granicę, której przekraczać się nie powinno. Jakkolwiek życzliwie nie patrzeć, jest to wstęp do rozmowy z psychoterapeutą i nic więcej.
  4. /owo dziełko było niedawno tu zamieszczone, pod innym tytułem wszakże i zostało zbesztane, być może jego zmieniona wersja zbierze lepsze oceny/ ............................................ pisać wiersze to szukać błądzić i ważyć zachwycić się i mieć nadzieje że ktoś ciebie jeszcze rozumie wiersze piszemy głównie dla siebie i dla ... , lecz to tajemnica jakby wyznanie spójrz jak ja czuję wiersze piszemy w zamian za życie które od marzeń odeszło daleko a wtedy wiersz z tobą rozmawia łaja i gani czasem rytmem niezgrabnym zazgrzyta czasem poezją zapłonie
  5. o, nawet złośliwy komentarz
  6. co za kolejny głupi komentarz!!!!!
  7. co za nieładny komentarz
  8. pisać poezję to szukać to błądzić i znaleźć opisać zachwycić się i czekać czy ktoś ciebie jeszcze rozumie poezję piszemy głownie dla siebie i dla ... , lecz to tajemnica jakby wyznanie patrz jak ja czuję bawmy się słowem bawmy się myślą to wszystko co o nas w czyjejś pamięci o ile w ogóle cokolwiek zostanie
  9. oto list piszę w imię Ojca i Syna w celu - sam chciałbym wiedzieć widocznie tak być musiało skąd we mnie wiara bo przecież wszystko stracone jednak żyć bez powietrza można ktoś już tak pisał lecz bledszy nie jestem lecz sen całkiem znośny a w pierwszych słowach mojego listu pozdrawiam a w drugich o zdrowie pytam a w treści dalszej co u mnie? milczenie
  10. porozmawiaj proszę z deszczem niech poczeka trochę jeszcze zanim zmokną nam koszulę zanim dom nas schroni czule zrób to gestem nietrywialnym ruchem powiek niesłyszalnym nie krzykliwie tak jak afisz tak jak tylko ty potrafisz intuicja mnie nie myli nie wątpiłem ani chwili że zaklęcia znasz i czary jak rozjaśnia się dzień szary porozmawiaj proszę z rosą niech nam biec pozwoli boso porozmawiaj też z jaskółką niech na niebie wytnie kółko spytaj brzozy skąd się wzięła gdzie borówka przykucnęła powiedz głośno dwa zaklęcia jak się zmienia gapę w księcia lecz tymczasem splećmy dłonie deszcz już rosi nasze skronie dom daleko lecz stóg siana tam schronimy się do rana tam twe włosy ci osuszę mym oddechem, animuszem obyś się nie zaziębiła moja mała, moja miła
  11. ani słowa o miłości choć jej urodziny jakbym stał za progiem wśród cieni miłość to przekleństwo kochać to szaleństwo pragnąć to udręka pisać wiersze męką ani słowa o miłości choć ona ma święto jakbym stał na wzgórzu w noc wietrzną miłość to przekleństwo kochać to szaleństwo nie spać nocą trwogą gwiazdy uwieść mogą ani słowa o miłości choć bal dziś nad bale jakbym umarł sobie a tam grają
  12. po dniu szarym od niepamięci gdy nic stało się byciem mniszek lekarski gdy strawić trudno rumianek pospolity gdy stan zapalny liść babki gdy żmija ukąsiła kwiatów zrywać nie musisz trzeba je tylko odnaleźć skłonić się nisko
  13. babie lato na twarzy babie lato we włosach spacer łąką wrześniową z lekko zmrużonymi oczami bo słońce jakby szybciej bo słońce już nisko jeszcze całkiem ciepło jeszcze na płazy uważać trzeba jeszcze ptaki zabłąkane jeszcze jaskółki niebo tną sentymenty cholerne kurwa jego mać
  14. wszystkie dziewczyny mają po dwadzieścia lat i nieprawdą jest że Ania Jantar nie żyje tylko głuchy nie rozpoznałby jej głosu hasta maniana i do jutra piosenka trwała trzy minuty i dwie sekundy niech nikt nie mówi że podróż w czasie jest niemożliwa tam i powrotem, aż do dwudziestej pierwszej z krótkimi przerwami by iść wódkę pić tylko choroby pozostawały na swoim miejscu czekając cierpliwie na śmiałków na takich co się nie poddają
  15. po odarciu ze złudzeń po dniu szarym szarością dnia poprzedniego mniszek lekarski gdy trawić nie możesz rumianek pospolity gdy stan zapalny a tylko iskry braknie liść babki gdy żmija ugryzła głęboko i bez znieczulenia kwiatów zrywać nie musisz wystarczy stopą dotknąć i niekoniecznie o świcie sen jest również niezbędny najlepiej gdy słońce wysoko w trzy dni od ostatniego deszczu
  16. było już po zachodzie słońca rozmowa nie kleiła się raczej mówiła coś o szkole jak zwykle pod koniec wakacji niewinność płonęła jej głosem nieśmiałość związała mi ręce tamto niespełnienie cenniejsze od stu spełnień późniejszych
  17. ech ty śliwo stara są rzeczy które tylko ty pamiętasz opowiedz mi proszę gdy ciebie odwiedzam coś o czasach gdy dziadek był młody babcia była panienką i ponoć pisywała wiersze lecz ty tylko coraz bardziej uginasz gałęzie i karmisz mnie śliwkami uśmiechasz się wiem że niedługo cię zetną a w miejscu gdzie rosłaś zbudują murowany budynek lub dwupasmową drogę donikąd
  18. do kibla z takim wierszem, no i oczywiście trzeba spuścić wodę
  19. nic co by milej stopy umyło pomasowało i orzeźwiło pamiętam jak w porze wieczornej rosy na polnych drogach ruch jak na szosie po dniu w spiekocie z przerwą na obiad potem zaś było najświeższe mleko i chłód od rzeki do dziś lubię rosę lecz dorosłemu lecz ta spod bloku lecz boso
  20. Być może jakieś drobniuteńkie popraweczki by się przydały, ale jest SUPER, jedna z najlepszych rzeczy jaką to znalałem.
  21. być może autor i chciał napisać tak jak się tera tłumaczy, ale wyszło niestety inaczej, źle, BARDZ ŹLE
  22. chwytała za rogi zerkała mu w nozdrza bawiło ją jego spocenie i pomruk basowy zmysł jego prosty śmiech ją ogarnął być mu krową to ponad jej wdzięki
×
×
  • Dodaj nową pozycję...