Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

wierszyki

Użytkownicy
  • Postów

    2 043
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    4

Treść opublikowana przez wierszyki

  1. Dzięki, dodałam jeszcze jeden przecinek, w sumie niekonieczny, ale wydaje mi się, że lepiej z nim :-)
  2. Chyba opisz:-) Znasz mój wiersz Melancholia? Już nie pamiętam, czy go masz. Nie wiem jak jest teraz, zwykle bywały solniczki, zawsze to coś na początek ;-)) Milego dnia :-)
  3. Ładnie. W kwiatach każdemu do twarzy ;) Kwiaty Polskie to akurat bardzo ambitny tytuł, ale można i tak ;-) Pzdr.
  4. Kiedy to były krzesła. Dziś zwykle takie jakieś, żeby ładne, a częściej fotele, w których mięśnie wogóle nie muszą pracować. Pzdr.
  5. Ależ oczywiście. Znam to przecież do bólu. Pzdr.
  6. Ładnie, zrozumiale i obrazowo. Mądrze, że posprzątała rano, mało kto tak potrafi. Pzdr :-) Rankiem zmywa i się kiwa Kto tu kogo znów wykiwał To dzień babci hura wiwat ;-)
  7. Tak, trzeba wiedzieć jak. Przez głowę nie tylko sukienka, prawda? Pzdr. :-)
  8. Dziękuję @Leszczym. :-)
  9. Po drugiej stronie taki sam zegar — sumiaste wąsy, bo nakręcany, gdy tylko zajrzysz choćby i w butach, w centralnej części domu, nie ścianie — morza szum z wielkiej muszli, aż taka, aby cię zabrać w słodkie podróże po egzotycznych, SAN do Cannes, krajach, aż się i powrót do niej i dłuży i jeszcze babcia wychodzi z pieskiem, i jeszcze piesek wchodzi po schodach, a co wybierasz, gdy delegacja — gniazdko żelazka, dracen bez wody? ;-)
  10. O tem że dumać na paryskim bruku, Przynosząc z miasta uszy pełne stuku, Przeklęstw i kłamstwa, niewczesnych zamiarów, Za poznych żalów, potępieńczych swarów! Biada nam, zbiegi, żeśmy w czas morowy Lękliwe nieśli za granicę głowy! Bo gdzie stąpili, szła przed nimi trwoga, W każdym sąsiedzi znajdowali wroga, Aż nas objęto w ciasny krąg łańcucha I każą oddać co najprędzej ducha. A gdy na żale ten świat nie ma ucha, Gdy ich co chwila nowina przeraża Bijąca z Polski jako dzwon smętarza, Gdy im prędkiego zgonu życzą straże, Wrogi ich wabią z dala jak grabarze, Gdy w niebie nawet nadziei nie widzą - Nie dziw, że ludzi, świat, sobie ohydzą, Że utraciwszy rozum w mękach długich, Plwają na siebie i żrą jedni drugich! Chciałem pominąć, ptak małego lotu, Pominąć strefy ulewy i grzmotu I szukać tylko cienia i pogody, Wieki dzieciństwa, domowe zagrody... Jedyne szczęście, kto w szarej godzinie Z kilku przyjaciół usiadł przy kominie, Drzwi od Europy zamykał hałasów, Wyrwał się z myślą ku szczęśliwym czasom I dumał, myślił o swojej krainie... Ale o krwi tej, co się świeżo lała, O łzach, któremi płynie Polska cała, O sławie, która jeszcze nie przebrzmiała - O nich pomyślić - nie mieliśmy duszy!... Bo naród bywa na takiej katuszy, Że kiedy zwróci wzrok ku jego męce, Nawet Odwaga załamuje ręce. Te pokolenia żałobami czarne, Powietrze tylą klątwami ciężarne, Tam myśl nie śmiała zwrócić lotów, W sferę okropną nawet ptakom grzmotów. O Matko Polsko! Ty tak świeżo w grobie Złożona - nie ma sił mówić o tobie! Ach! czyjeż usta śmią pochlebiać sobie, Że dzisiaj znajdą to serdeczne słowo, Które rozczula rozpacz marmorową, Które z serc wieko podejmie kamienne, Rozwiąże oczy tylą łez brzemienne I sprawia, że łza przystygła wypłynie? Nim się te usta znajdą, wiek przeminie. Kiedyś - gdy zemsty lwie przehuczą ryki, Przebrzmi głos trąby, przełamią się szyki, Gdy wróg ostatni wyda krzyk boleści, Umilknie, światu swobodę obwieści, Gdy orły nasze lotem błyskawicy Spadną u dawnej Chrobrego granicy, Gdy ciał podjedzą i krwią całe spłyną, I skrzydła wreszcie na spoczynek zwiną - Wtenczas, dębowem liściem uwieńczeni, Rzuciwszy miecze, siądą rozbrojeni Rycerze nasi! Zechcą słuchać pieni! Gdy świat obecnej doli pozazdrości, Będą czas mieli słuchać o przeszłości! Wtenczas zapłaczą nad ojców losami I wtenczas łza ta ich lica nie splami. Dziś dla nas, w świecie nieproszonych gości, W całej przeszłości i w całej przyszłości Jedna już tylko jest kraina taka, W której jest trochę szczęścia dla Polaka: Kraj lat dziecinnych! On zawsze zostanie Święty i czysty jak pierwsze kochanie, Nie zaburzony błędów przypomnieniem, Nie podkopany nadziei złudzeniem Ani zmieniony wypadków strumieniem. Gdziem rzadko płakał, a nigdy nie zgrzytał, Te kraje rad bym myślami powitał: Kraje dzieciństwa, gdzie człowiek po świecie Biegł jak po łące, a znał tylko kwiecie Miłe i piękne, jadowite rzucił, Ku pożytecznym oka nie odwrócił. Ten kraj szczęśliwy, ubogi i ciasny, Jak świat jest boży, tak on był nasz własny! Jakże tam wszystko do nas należało! Jak pomnim wszystko, co nas otaczało: Od lipy, która koroną wspaniałą Całej wsi dzieciom użyczała cienia, Aż do każdego strumienia, kamienia, Jak każdy kątek ziemi był znajomy Aż po granicę, po sąsiadów domy! I tylko krajów tych obywatele Jedni zostali wierni przyjaciele, Jedni dotychczas sprzymierzeńcy pewni! Bo któż tam mieszkał? - Matka, bracia, krewni, Sąsiedzi dobrzy. Kogo z nich ubyło, Jakże tam o nim często się mówiło, Ile pamiątek, jaka żałość długa Tam, gdzie do pana przywiązańszy sługa Niż w innych krajach małżonka do męża; Gdzie żołnierz dłużej żałuje oręża Niż tu syn ojca; po psie płaczą szczerze I dłużej niż tu lud po bohaterze. I przyjaciele wtenczas pomogli rozmowie, I do piosnki rzucali mnie słowo za słowem - Jak bajeczne żurawie nad dzikim ostrowem, Nad zaklętym pałacem przelatując wiosną I słysząc zaklętego chłopca skargę głośną, Każdy ptak chłopcu jedno pióro zrucił, On zrobił skrzydła i do swoich wrócił... O, gdybym kiedy dożył tej pociechy, Żeby te księgi zbłądziły pod strzechy, Żeby wieśniaczki, kręcąc kołowrotki, Gdy odśpiewają ulubione zwrotki O tej dziewczynie, co tak grać lubiła, Że przy skrzypeczkach gąski pogubiła, O tej sierocie, co piękna jak zorze Zaganiać gąski szła w wieczornej porze, Gdyby też wzięły na koniec do ręki Te księgi, proste jako ich piosenki! Tak za dni moich, przy wiejskiej zabawie, Czytano nieraz pod lipą na trawie Pieśń o Justynie, powieść o Wiesławie. A przy stoliku drzemiący pan włodarz Albo ekonom, lub nawet gospodarz, Nie bronił czytać i sam słuchać raczył, I młodszym rzeczy trudniejsze tłumaczył, Chwalił piękności, a błędom wybaczył. I zazdrościła młodzież wieszczów sławie, Która tam dotąd brzmi w lasach i w polu, I którym droższy niż laur Kapitolu Wianek rękami wieśniaczki osnuty Z modrych bławatków i zielonej ruty. A.Mickiewicz, Pan Tadeusz - prawda, że aktualne? Nawet całkiem bardzo. Bardzo ładne słowo - strzechy. :-)
  11. Strzech chyba już nie ma. To ostatnie - szczególnie. No powiem Ci, że lekcji do odrobienia też jakby nie ma. Fajnie wplecone do tematu wspominkowego :) pzdr 🌞
  12. Fajne. Przed pierwszym maja Obchodzi się z księgową Rozlicza pity
  13. wierszyki

    Policzalność

    Można napisać: Rzuca się w oczy Zeszłoroczne gniazdko tuż Obok sikorki Tylko jestem na etapie, czy warto stosować takie zaśmiecuszki myślowe, bo ta jedna sylaba zmienia całą treść. Pzdr.
  14. Lód w misce zamiast wody Pzdr
  15. wierszyki

    haiku - drzewa

    Tu mi się nie zgadza, bo widziałam jerzyki zawsze wysoko ponad drzewami, raz tylko taki zasuszony zezwłok na wprost mojego bloku właśnie w szczelinie. Odlatują już w sierpniu. Także taki bardzo smutny obraz, a ja mimo wszystko szukam czegoś choćby czegokolwiek, ale jednak ciepłego w haiku. Ta krzktynka jest tym czymś właśnie. Niemniej to pierwsze pewnie tak, a drugiego nie rozumiem po prostu i nie chodzi o to, by przez godzinę łamać sobie głowę. Zapewne coś bardzo smutnego. Pzdr. Tutaj to zestawienie tworzy wiersz. Także to taki wierszo-haiku, coś takiego jakby. Trochę jednak bardziej jak zagadka detektywistyczna. :-)
  16. wierszyki

    Policzalność

    Rzuca się w oczy Zeszłoroczne gniazdko Obok sikorki
  17. Czy to o takiej babci pro futura? Taka raczej satyra, w ogóle wydaje mi się, że poprzez wieki wszelkie kobieta to taki twór męskiej wizji świata i wyłącznie próba przystosowania się. Miłego dnia babci :-)
  18. To prawda. Ale to raczej z nieudolności nas wszystkich, niż zamierzone. Może Tobie się uda? Zwlaszcza, gdy już napisałaś :-)
  19. pomarańczowodziobe ponad perłowo- srebrnym przez nieba chłód w połowę do zanurzenia w ciszy stadem przez tamy wąskie stalą wzmocnione ramię zda się że lecą w bezkres w trzepot słów przenosimy - chyba pływają w powietrzu
  20. wierszyki

    Dalekie echa

    umyję się na wiosnę wiem że to jest żałosne umyję się na wiosnę jak chłop wyłączę grzanie — z prądem zaśpię całkiem porządnie wejdę w przydługi sweter gdy ziąb *** poderwało się z wody jak ruskiej Baby Jagi — kwaczące echo
  21. Ale ja skomentowałam zupełnie co innego, zobacz w edycję, chyba że chciałeś po prostu uzewnętrznić swoją radość. Niemniej... ;-)
  22. To nie jest wiersz. Nawet panegiryk. Spróbuj chociaż...
  23. Autor: Albina Źołnierska "Przyjechała do Polski" w 1945 z Lwowa. Tam pisze Zieleniak. Nie mam pojęcia, czy to ma związek, ale dziwił mnie ten wyraźny napis na obrazie. Pzdr.
  24. Trudny temt. Ciekawe słowo bezhołowie, Pzrdr.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...