Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Elephant

Użytkownicy
  • Postów

    227
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Elephant

  1. Dziś rymy nie godne są ludzkich siedzisk, Wszystko na biało I w prozie do polemik. Azaliż a uwdziesz? A dusza I serce? I słowa dosadne - wulgarne, szydercze. Wśród tych łanów pokornych od wiatru I gleby, Wśród motyli, ptaków I nierymowanej biedy. Klepiąc wszystko I i ćpać z przenośni w amoku, Utkasz ślepotę... i w dzień i po zmroku...
  2. Elephant

    Gra rymów

    Jeden koniec puścił, nIewolnik zakuty, Smycz trzyma Pan, postronkiem są druty.
  3. Dzień dobry... Nie próbuj sié uśmiechnąć... Pozwol najpierw zadecydować szpakowi o czereśni. Przynoszę stragan, smaków jest tak wiele, Wieści są różne....po drodze treść pęcznieje. Jagoda wyrosła na dorodną dynię, Wiśnia jak arbuz urosły na tyle, Porzeczki z kabaczkiem machnęły się polem. Truskawka jak kokos ciężarna w swym dole, Kończy się owoc I życie na drzewie Zjadłeś, to pochwal... też będziesz w potrzebIe...
  4. Sobie zaufać? Loteria, że warto. Sępy ślinią mordę, I brzydzą się bardem. Pokarmem mnie nazwij, I więcej nie klikaj. Kruk to zobaczył, Dostojnie zadyszał. Wyparły go hieny, Te ludzkie babole. Czym te mięsiwo? Jak bardzo czerwone? W punkt doskonałe. Zaczynam już dosyt. Z piaszczystym westchnieniem, Dla gleby skoroszyt...
  5. @finch Witam. Może rzeczywiście jest trochę chaotycznie i "poszarpane myślowo" ale nie wszystko na tym świecie jest ładne. Nie da się tego poprawić ale spłynęło to z głowy autora i tak już zostało. I nie miało być śmiesznie, nie wiem skąd takie założenie. Nie chodziło autorowi srticte o zwierzę hodowlane i udomowione. Świnia ma być tylko porównaniem dla pewnych zachowań ludzkich które bardzo nas do świni zbliżają. "Po co, na co? to i komu?". To po co pisać skoro wszystko jest oczywiste? I autor nie stwierdza, że gówno się wylało, tylko, że perfumowane zostało i już wtedy nikomu w takiej postaci nie przeszkadza. Pozdrawiam serdecznie, Autor.
  6. Świnia Cię kmiocie zrobiła... Opalą, oskubią ogonek dorobią, Potem wyprują i skręcą bez żalu, Zmielony produkt w przyprawach. Świnią byłeś i trafisz na talerz. Dadzą na mszę, żebyś smakował. W gnoju tarzałeś i teraz się tarzasz, Gwiazdo bilbordu z mięsnego. Wnętrzności ku potrzebie, Ludzkość zatrzymała. Żreć Cię będziemy, Z litości...to dramat. Chrumkać nie możesz, Nażreć się wcale. Smrodem opętany, Dajesz upust w garze Świnia świnią została. Czujesz to gówno w którym spałaś? Pewnie Ci przykro? Trafiłaś na talerz. Ktoś się uśmiecha, Smakując twe ciało, Dzięki przyprawom, Z gówna wyszła całość.
  7. Żonkil zabił. Dostał już wyrok. Bombkę powiesili dosłownie w tej chwili. Kucharz wezwał posiłki bo ogrodnik przesadził, Koza wyszyła z kleju by glukozy nie zdradzić. Sandomierz już przestał, nie liczy ziaren piasku, Ogórek mizernie, bez śmietany, bez blasku. Pogłaskałem tak żarówkę, że w elektrowni kabaret, Taboret ma doła, bez oparcia i po zawale. Pielęgniarka z kaczką serwuje też frytki, Podłoga znów kryta choć dywan na spytki. Dzień dobry panie komisarzu...mówi gość w komisie, Wziąłbym te stringi ale ja po budyń nie kisiel. Czytając z QWERTY zanim prądem trzaśniesz, Poszukaj i użyj...klawisza F13
  8. @Marianna_ Dzięki Marianna, może być Słoniu. Nie mam urazy. Dziękuję za wzajemny szacunek i kulturę osobistą. Na przyszłość postaram się trafniej zadawać pytania. Pozdrawiam.
  9. @sam Nie mam żadnych pretensji, grzecznie tylko zapytałem. Jeśli Cię uraziłem to przepraszam, może źle sformułowałem swe pytanie.
  10. "Biblia" czy się mylę? Fajna żonglerka słowem. Jeśli te wersety, były tu przypadkiem to moje wersy lezą już odłogiem...Pozdrawiam serdecznie.
  11. Święta Bożego Narodzenia, wywołują u mnie nie kontrolowany i rozszerzony strach, który wyleciał ze swoich torów i sieje spustoszenie poruszając się ruchem nie jednostajnie prostoliniowym w nieokreślonym kierunku pośród tego całego domniemanego białego gówna. Wyskakuję z niego podczas pełnego biegu i potykam się o ludzi którzy polują niczym pozbawione wszelkich uczuć Zombie. To jednak nie Zombie i to nie jest ten strach który zawsze mnie przerażał. To Nocstrach. Pora kiedy może rządzić białe gówno budzi Noctruchy, które ożywają wprost proporcjonalnie do sondaży z konfesjonałów. Potrafią lać i nie ma wtedy lepszych od nich. Są na autopilocie czerwonych krwinek w otoczeniu ciepłego mięsa...tak, tylko Noctruch leje. Resztki mięsa, ścięgien, plam z krwi czy wyniesionych już kości wbijają się w klimat tej Nocy dając wyraz nowych narodzin. Lizaki zrobione z jelit, napełnione wątrobą i polane sosem z nerek, obtoczone w panierce z serca z dodatkiem sproszkowanych płuc i oskrzeli z lekką nutą zmielonej głowizny...danie szefa kuchni pieszczące ich wnętrzności. Noctruch nie pyta o kartę z menu...gwiazdka Michelin to dla niego jakaś niezrozumiała abstrakcja. Stołówka to jego podwórko. Jego dzielnica i każde miejsce w którym czuje się jak u siebie. On jest szefem kuchni. Jest kelnerem. To on poluje i jest też właścicielem. Siedem dni w tygodniu. 24 godziny na dobę. Sflaczały ten Wars, krew z trupów serwują. Nawet w Wigilię zwarzona bo po terminie...Gdyby Noctruch umiał mówić a nie szczekać to może Wars postarałby się o ciepłe ciało... Tylko jakie będą dopuszczalne w tym przypadku formy płatności? Gotówka, Karta czy Bitcoiny? Jest instynkt przetrwania i anhedonia kształtująca całkowity nowotwór braku myślenia. Chmura świadomości. Odcięty zupełnie od sprytnych neuronów, zjeść żeby zeżreć - pasożyt zasiada. Wiatr przyszedł i pogonił. Uleciała tworząc puste i zimne niebo. Zapłacisz, bo musisz. Zjedzony na żywca, nagi i bez duszy wyrzygasz swe myto i kurcząc się skruszysz. Karmiony infekcją gdzie gówno zostało i zapach zawładnął już świadomością. Pasożyty które zabrały mu wszystkie połączenia nerwowe, uruchomiły system naprowadzania typu "Przeżyć – Żreć –Zażreć". Może nawet pozwolą i ujrzy znów niebo leczy potem zobaczy ten film...kadry z rzeźni. Tytuł zapomni ale poleci znajoma nuta..."Jedz. Gryź wszystko co złapiesz. Zabijaj ale żryj. Chcesz żyć, to miej co żuć w papie" Znam tylko historię ale pochylam się nad grobem. Ocieka krwią swych ofiar choć już dawno pod spodem. Modlitwa się ciśnie i pije z litością, goście sączą żale...patrzeniem... tak prościej . To mięso i krew, jest brudno i mokro a przez nich też truchłem, zacieka pod oknem. Miłości już nie czuć, czerwono w tej skale...Krew znaczy kamienie, trup płucze ospale. Cokolwiek im powiem nie trafię w ich duszę. Sączący za życia...nie spiją nic dłużej.
  12. Elephant

    Nikt

    @ais To prawda, pod względem budowy nie ma nic wspólnego z limerykiem. Przyznaję rację. Treścią jednak pasuje więc może stąd ta pomyłka. Obiecuję następnym razem umieścić tekst zgodny z jego szkieletem. Dziękuję za cenną uwagę. Przypominam sobie język polski po latach i miło, że napisałaś. Dziękuję, że spodobał Ci się koncept. Pozdrawiam serdecznie.
  13. @ais Masz rację. Pisałem to jednak dobrych kilka lat temu, w dużych emocjach, kiedy świat mi się załamał. Wykrzyczałem się słowem i papier to zniósł. Mógłbym to poprawić ale nie chcę. Dobrze, że jest chociaż trochę zmysłowo. Tak, wiem co psuje odbiór. Potrzebowałem wtedy uczucia i to było trochę jak ostatni skowyt, jak błaganie na kolanach o życie. Są takie momenty w życiu, że stylistyka schodzi na bok i uczucia biorą górę. Z drugiej strony, Twoja uwaga jest bardzo trafna. Dziękuję i pozdrawiam serdecznie.
  14. @ais Niezmiernie dziękuję za cenną uwagę. Rzeczywiście, gdyby dopisać "niezmiernie" z przodu w wersach w któych nie występuje to byłoby bliżej do anafory. Miło przypomnieć sobie język polski i rozwijać wiedzę o nim żeby pisać lepiej.
  15. Elephant

    Nikt

    Przyszedł do mnie nikt, Chciałem go zagadać. Spytać czy w powietrzu czy też w próżni siada? W miejscu stanął czas. Impuls więźniem został. Nikt pozostał nikim, Czas się nie zatroskał.
  16. Mam ochotę spełnić swoje marzenia, kiedy leżę i nie jestem skrępowany złym ubiorem który mógłby przeszkadzać w pełnym odbiorze i najcudowniejszych doświadczeniach odzianej w nic... marzeń które wypływają z mojego wnętrza niczym lawa z wulkanu która zanim się wydobędzie, przemierza liczne cudownie przyjemne miejsca łącząc się w jedno, niesamowite, podniecające i pełne cudownych doznać przeżycie... Nic która pokazuje braki odzienia pozwala rozkoszować się chwilą w której liczy się to co jest w środku...prawdziwe i czyste...cudowne i dawno nie zadbane, odkryte na nowo... Rozpalasz moje zmysły, mam ochotę Cię pocałować...stop... Mam ochotę na niesamowite danie które przyćmiewa wszystkie inne pod każdym względem. Podane na talerzu dla którego to spełnienie marzeń i słuszny powód do dumy...Danie które odkrywam stopniowo, delektując się każdą chwilą i doznając niesamowitych wrażeń które pobudzają moje zmysły... Powietrze aż kipi od pożądania które ledwo wytrzymuje to ciśnienie a pośród delikatnych cząstek tlenu i szybszego oddechu wkrada się uczucie wypełnione pasją i dbałością o każdy szczegół. Tak, tego pragnę... Pragnę aby te wszystkie słowa spełniły się w rzeczywistości...pragnę Róży obok siebie a nie tylko w wyobraźni...
  17. Niezmiernie mi głupio, wciąż kłamać wbrew sobie, Pocieszać sumienie by diabłu odrobić Niezmiernie mi smutno zakładać tę maskę, Świadomie rozdzierać swą duszę na kratki... Niezmiernie mi przykro, gdy ciemność zanika, Gdy światło już wstaje gdy maskę zamykam... Niezmiernie to słabe, tak mówią Ci obok, Co nóz mają z tyłu i lustra nie mogą... Niezmiernie się wstydzę bo widzę i czuję, Niezmiernie być innym, dać upust nieczułym Niezmiernie przepraszam ich za swą niemoc, Niezmiernie żałuję...że żyją, przez przemoc...
×
×
  • Dodaj nową pozycję...