Zajrzała bieda do chaty.
Nie mieszkał tam nikt bogaty.
Babcia z kotem na kolanach
i kilkoro wnucząt
- nie była sama.
W zardzewiałym garnku
na starej " angielce"
- ziemniaczki w mundurkach.
Dzieci klaszczą w ręce.
Sól też się znalazła,
obiad był królewski.
Babcia łzę otarła,
żywot miała ciężki.
Zasiadła do stołu
z gromadką krasnali.
Nie mieli widelców
lecz wszyscy się śmiali.
Nie znosiła śmiechu bieda.
I nie było więcej trzeba...
Babcia pieczeń nastawiła.
Dzieci klaszczą w ręce,
nie chcą biedy więcej.