Smutno mi Panie, choć dziatwa
wesoła. Za oknem śnieg biały,
łza kochliwie tłoczona.
Nieco dalej.
Skrajem wąskiej drożyny,
biegną mroźne wspomnienia.
Ulotne na gęstym wietrze,
oddają ptakom kilka
westchnień.
Tak więc.
Szybują w szklanej zimie,
zwartych z sobą spraw.
Nikt już nie pyta
o tą dziewczynę, która przy
lufciku dalej trwa.
Ach...
Realności tego świata,
mirażu złoty, smutku i tęsknoto.
Wyplecione z was wianki
wypuszczę na wodzie wiosną.
autor wiersza: a-b