Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Nikodem Adamski

Użytkownicy
  • Postów

    621
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Nikodem Adamski

  1. @Kot Słowo Kościół (w domyśle pewnie instytucjonalny, prawda?) jest twoją interpolacją. Zauważ, że ja mówię jedynie o osobie - Chrystusie. ;)
  2. Błogosławieni którzy nie znają pieniędzy których nie kusi miedzionikiel nie zajmuje mosiądz nie obchodzi brązal Błogosławieni zarażeni aztecką ślepotą nie będą bowiem płakać z braku tego co zbyt często im się należy
  3. Sperma zalewa twarz fanatykom nagich kobiet pustka wciąga nihilistów blisko już anihilacji błoto gnije i wyżera marynarki dekadentów odprysk potłuczonych bożków godzi w oczy ateistów krzyk gwałconych strasznie dzieci męczy we śnie świętokradców od konsumpcji brzuch już pęka tym, co ciągle jest za mało Pustka Zło Bezsens Życia taniec śmierci, dźwięki straszne kompozytor naszych czasów To muzyka popularna czy nie lepsza Pieśń Baranka?
  4. Gdy miałem poważnego doła, chciałem, żeby Bóg zabrał mnie już do siebie. Miałem nadzieję, że np. przy podłączaniu wtyczki porazi mnie prąd i umrę, uciekając od cierpienia i problemów. Dziś, choć nadal patrzę na śmierć jako na wyzwolenie (to wynika z tego, że jestem chrześcijaninem) to jednak uważam, że mam w życiu jeszcze jakieś zadanie do spełnienia, cel, misję, sens. Chciałbym coś po sobie pozostawić, choćby wiersze ;). Leki pomagają. Choć bez terapii często lecą w próżnię. Człowiek to nie maszyna, nie wystarczy naoliwić. Escitalopram (podstawowy antydepresant) jest bardzo tani, działa, nie zakłóca myślenia ani żadnych innych funkcji poznawczych. Dzieci cię bardzo potrzebują. Ty też się bardzo potrzebujesz. ?
  5. @siachna Jak zaczynałem brać antydepresanty, to często pojawiały mi się myśli, że teraz już coś "zawsze" albo "nigdy". Teraz z pewnej perspektywy widzę już, że w życiu naprawdę wiele się zmienia. Bo my się zmieniamy.
  6. @siachna A ja podejrzewałem, że nie będziesz podejrzewać. I że zrobi ci się cieplej na twoim zmarzniętym serduszku.
  7. @siachna Taka jesteś teraz, ale czy... zawsze? ;)
  8. Ja długo starałem się udawać, że wszystko w porządku. Fatalnie mi to wychodziło. Dziś jestem już na etapie, w którym już dawno pękłem i przestałem oszukiwać siebie i innych, że jest ok. Prawda mi pomaga.
  9. Przejmująco tragiczne. Bardzo ci współczuję.
  10. @siachna Do niczego nie zmuszam. ;)
  11. @Andrzej_Wojnowski Nie podoba mi się przypisywanie naturze jakiejkolwiek inteligencji.
  12. Pomyliłem się nie niesiesz mnie w kołysce przez trudy tego życia wybierając drogę za mnie Nigdy w niej nie byłem Oplatanie się rękoma brałem za Twój uścisk Idę sam w oczach piach w głowie hałas Na plecach torba w środku prowiant kilka narzędzi dziurawa mapa Marna wyprawka ale dziękuję przyślesz posiłki?
  13. Wymuszone bo tak wypada podnosi człowieka i brutalnie go puszcza plaster na świeżą ranę odklejony brutalnie przed zagojeniem au
  14. Wróć ma przyjaciółko napisz coś dla świata monotematycznego znów o cierpieniu kolejny raz o bólu raz jeszcze o strachu
  15. Bóg jest fideistyczna pewność oparta na tysiącach przesłanek Rozpala mnie pragnienie, by nie pragnąć tego czego chcę nie chcieć marzenie, by nie rozdrażniać swoim charakterem chęć ekstazy, ale nie takiej, jak u innych Religię mam swoją choć wierzyć chcę jak inni samemu odkryć Tajemnicę lecz wspólnie śpiewać psalmy Tyle jeszcze mam ci do powiedzenia zaczekaj chwilę; wiem, że pada wyciągnę trochę nagich emocji i ubiorę je w słowa Nie rozumiem dlaczego nie rozumiesz otwieram się jak książka analfabeci wolą obrazki Zobaczysz, kiedyś nauczę się uczyć mojego alfabetu gdy nie zdążę Bóg przemieni mnie w pejzaż
  16. Ten wiersz jest tragikomiczny. W całej rozciągłości.
  17. Ciekawe, lecz nie wiem, czy wiersz zrozumie ktoś poza tobą.
  18. @Anna_Sendor Cieszę się, że ów fragment jest dla ciebie inspirujący.
  19. To "nie" nie miało tam się znaleźć. Wyrwało mi się na wspomnienie mych lęków.
  20. Nie lubię robić niczego, gdy nie widzę w tym sensu. Nie akceptuję zasad opierających się na regule „bo zawsze tak było” albo – odwrotnej – „bo nigdy tak nie było”. Lubię wolność połączoną z odpowiedzialnością i perspektywą życia pozagrobowego. Lubię również – z racji swojej emocjonalności, większej niż u ogółu – wyrażać swoje przeżycia wewnętrzne, których często jeszcze zwyczajnie u siebie nie rozumiem. Poezja jest narzędziem, które pozwala to robić. Na tyle doskonale, na ile tylko zdolne jest wznieść się słowo. Polski język wydaje mi się dobrym materiałem do słownej obróbki. Gdybym został przymuszony, by stać się człowiekiem innej narodowości i gdyby istniała w ogóle taka możliwość – bo to przecież przykład nierzeczywisty – nie zmartwiłbym się tym szczególnie. Jestem bowiem kosmopolitą w rozumieniu Pawła z Tarsu (Nie ma już Żyda ani Greka), przywiązany do Polski raczej kulturowo niż historycznie czy geograficznie. Nie chcę na siłę stawać się nierozsądnym patriotą, jako że inaczej niż inni traktuję moją „patrię” – Polskę. Najbardziej jestem jej wdzięczny za piękny język, bogaty w słownictwo, zdrobnienia, zdolny do szalonej gry słów i tak bardzo bogaty w semantyczne odcienie. Język akuratny do poezji. Czemuż więc, zdaniem wielu, choć jestem obywatelem świata, wolnym w swych decyzjach i sam stanowię o sobie, mam dostosowywać się do jakiś poezyjnych kryteriów, których czas mija od dłuższego już czasu? Czy ktoś z „poetic nazi” zadał sobie fundamentalne pytanie dotyczące celu tego typu utworów? Poezja to przede wszystkim dzieło, które nie jest prozą. Proza czasem nie wystarcza. Jest zbyt bezpośrednia, nie skrywa w sobie żadnej tajemnicy, którą trzeba dopiero odkryć. Poeta pisze przede wszystkim dla siebie. Jest autoterapeutą, leczy swoją duszę słowami. Werbalizacja jest dobrą próbą wyrażenia niewyrażalnego i zapanowania – w sposób nie tylko symboliczny – nad swoimi wewnętrznymi przeżyciami. Adam nazywa zwierzęta w raju i przejmuje nad nimi kontrolę. My nazywamy to, co wydobywa się ze studni naszego serca, a każda rzecz, którą z niej wyciągamy, przestaje być obca, a staje się bliska, znana. Są oczywiście poeci, głównie ci, którzy czerpią z poezji dochody, piszący nie dla siebie, ale dla określonej grupy odbiorców. Sam z siebie czyn moralnie neutralny, ale stawać się niczym sofista sprzedający swoją mądrość tłumom? To takie mocno średnie. Słaba poezja to nie ta, która nie spełnia wymyślnie wydumanych kryteriów panów z piórem gęsim za uchem. Kiepski wiersz to przede wszystkim taki, który nie odzwierciedla dobrze duszy autora. Po to bowiem się wierszykuje. Bywa jednak i tak – często nierzadko – że pisze się, aby wylać się przed innymi, uzewnętrznić. Wtedy kiepską poezją będzie utwór, który uniemożliwia innym poznanie naszego wewnętrznego stanu. Pół-zdolny poeta jest w stanie wystrzelać z siebie mnóstwo artystycznych frazesów i dla oka będzie to całkiem przyjemny zbiór liter. Co z tego, gdy oprócz chwilowego zaciekawienia kunsztem słowa utwór wyleci nam z krótkotrwałej pamięci? Gdy chcę coś swoją poezją powiedzieć innym, staram się używać słów nie wykwintnych, ale głębokich. To wielka różnica. Słowa wysublimowane są trudne, mało znane, nierzadko długie, a słowa głębokie mogą być nawet powszechne, byleby – to najważniejsze – trafiały w sedno. Ich celem jest wywołanie u odbiorcy efektu „aha!”. Gdy nie zrozumie on tego, co przeżywamy – choć jest potencjalnie w stanie, gdyż ma rozwiniętą empatię, bądź wspólne doświadczenie – to oznacza to wtedy, że wiersz jest słaby. Bezsensowny. Nie spełnił swojego celu. Ja piszę przede wszystkim dla siebie, autoterapeutycznie, aby mieć jak najdokładniejszy zapis moich uczuć na przestrzeni czasu. Staram się stosować wyrazy, które akurat przychodzą mi do głowy. Uważam je za najbardziej autentyczne i szczere. Tworzę przez to wiersze dość szybko. W pół godziny napiszę czasem trzy, na następny dzień zrobię tylko kilka poprawek, przeformatuję i – gotowe. Do tego potrzebna jest jednak ta mistyczna (nie mityczna!) wena. Ona to sprawia, że magazynek do naszej wierszokleckiej broni szybko się wyczerpuje, a na zapasy amunicji trzeba czekać czasami dniami, jak nie tygodniami. Ona powoduje, że tak trudny jest zawód pisarza, który musi swoją wenę produkować sztucznie, ona w końcu przyczynia się do faktu, że zawód poety nie istnieje. W sporze o opłatę reprograficzną chce zrównać się poetę z ekspedientką sklepu spożywczego, podczas gdy to dwa światy. Poeta nie wstaje o piątej do pracy i nie siedzi za biurkiem do trzynastej, tworząc pięć wierszy na godzinę. Prawdziwa poezja powstaje dzięki harmidrowi codziennych obowiązków, (nierzadko pracy), ciszy poranka, przypadkowemu zdarzeniu lub spotkaniu z przyjacielem. Możliwości jest wiele. Dusza poety (każdy z nas ją ma!) jest jednak tak nieprzewidywalna, tak wyrywająca się wszelkim standardom, że nie można uschematyzować ją w jakiś zawód, profesję. To nie znaczy, że nie można sprzedawać tomików swoich wierszy i na nich zarabiać. Jeśli ktoś chce zapłacić za czytanie twoich emocji i przemyśleń, niech to robi.
  21. Wolę depresję od obojętnego szczęścia śmiercionośne myślenie od apatycznej normalności Lepsza tajemnica nierównego sufitu niż czerwony dywan pełen roztoczy wybieram szatańsko straszne lęki nie! ponad niewzruszony spokój Przygoda woła sacrum wciąga życie pragnę chłonąć w odkażane piersi Cierpienie ceną stać mnie jeszcze Bóg ma być nagrodą
  22. Chroń się przed acedią, synu rzecze mędrzec stary broda do ziemi i krzyż w sercu odniósł zwycięstwo Dopadło mnie znużenie straszne psychologia bezradna nieprzydatny mi krótki zarost krzyż na szyi także
  23. 1. Człowiek wyżej stoi od konia. Dobra zmiana! 2. Ale tatuaż pozostał, prawda? ;)
  24. Wykreśl proszę zaimek dzierżawczy, bo wybija z rytmu. Psuje trochę ten bardzo dobry wiersz. ;)
×
×
  • Dodaj nową pozycję...