-
Postów
286 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez Adam Zębala
-
Dwa zegary wiszące na ścianie zatrzymały się. Czas stanął w miejscu. Czekam na wschód słońca które od dawna nie wzeszło. Nie długo gość przyjdzie, jeszcze tutaj nie był. Wcześniej ktoś powinien wyjść. Nie chcesz oddać swojego miejsca, przykleiłeś się do niego, pomyśl o tych co nadchodzą. Podniosłem kamień i rzuciłem nim. Wracając uderzył mnie. Ksiądz wszedł do pokoju, powiedział parę słów, potem wyszedł bez słowa. Zakręć kołem może coś wygrasz. Jak zwykle stanęło na pustym polu. Nie chcesz oddać swojego miejsca zatrzymaj je, ja oddam moje. Całe życie być egoistą teraz trudno się zmienić. Można leżeć i patrzeć w ścianę.
-
Kiedyś wszystko się zmieni
Adam Zębala opublikował(a) utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Flaga powiewająca na wietrze i stado ptaków odlatując wzbija się w powietrze. Powiało chłodem ode mnie kilka ważnych słów, które mogły zmienić wszystko dzisiaj nie padnie. Na stojącym obrazie można zmienić barwy. Kwiaty ofiarowane w nagrodę załatwią wszystko. Czas szybko się kończy. Pożółkłe liście jesienią mówią że ciepłe dni dobiegają końca. Wszystko będzie inaczej. Pozostawisz za sobą wszystkie sprawy, i zajmiesz się czymś innym. Stado ptaków zatacza koło nad Twoją głową. Poczekaj aż będzie cisza czas szybko się kończy. Gdy Ciebie nie będzie świat na pewno się zmieni przyjdą następni lecz ich czas też ma koniec. -
Kilka słów uznanych za prawdę i kilka słów pogardy powiedział ktoś kogo nazwano wielkim. Ci których wielkimi nazywano z ręki małych polegli a świat o nich zapomniał. Wyruszyli mędrcy niewiernych nawracać. Lecz niewierni darowali im życie. Rośliny rosnące w wodzie kwitną czerwonym kolorem. Na kościach poległych wykarmione i krwią wybarwione. Woda swym płaszczem ich kości zakryła by grobowcem dla nich zostać. Zachodzące słońce przenika wodę żółtym blaskiem., Usypiające czerwone kwiaty pochylają się dotykając wody. Usypia woda panuje spokój którym każdy się nasyci. Czerń nocy i czerwień kwiatów dodają nastroju stojącym obok.
-
Tańczę z Tobą przed bramą do piekła. Poznaliśmy się nad przepaścią wśród strzelistych skał. Harmonista gra na schodach wielkiego domu melodię do niczego nie podobną. Niczym kołysanka albo melodia żałobna. Nikt muzyki nie zamawiał po co więc gra. Syn Boga słońca do tańca idzie. Pod rękę trzyma Bogini zaświatów. Harmonistę do grania zachęca. Będzie tańczyć i niech miejsca nikt nie zajmuje. Ty też ze mną tańczysz potem do ślubu Cię poprowadzę. Będziesz ślubować mi miłość. Wśród skał narodzona i na skale zapisana, miłość twarda jak skała.
-
2
-
Paląca się pochodnia rozświetla ciemność w długim tunelu nie mającym końca. Rozpaliliśmy ogień pośrodku tunelu Ci co go zobaczą na pewno przyjdą. Zmierzając do walhali tutaj dotarliśmy. Bez drogowskazu zgubiliśmy drogę. Powiał wiatr, chrońmy więc ogień kolejnego nie rozpalimy. Ci co idą obok nic nie widzą i nie słyszą. Tylko żar ognia prowadzi ich do celu. Tłum głuchych i ślepych wojowników idzie kiedyś nie chcieli walczyć teraz błądzą w ciemności. Tchórze i waleczni razem ślepi i głusi przyjaciółmi wierzący i poganie w świecie który miał być innym., Bez znaczenia kim byłeś teraz jesteś z tymi do których miałeś wielkie uprzedzenia. Nie pytają Cię o zdanie Twoje pieniądze nie istnieją stój i czekaj aby tylko ogień palił się dalej.
-
Bolącą głowę podnieść po nie przespanej nocy i prawidłowo funkcjonować. Dwóch ludzi parzy na siebie wrogim wzrokiem. Dwóch muzyków gra zupełnie inne melodie. Dwie nagrody przyznano pierwszą i ostatnią. Jeden jest wygranym drugi przegranym. Tabun koni przebiegł galopem wiele pozostawił śladów. Zraniona głowa od hałasu, pilnie potrzebuje spokoju. Ciągły hałas słyszę chyba nie zaznam spokoju. Dwie postaci w głowie mam, chodź właściwie jedną. Białą plamę mam przed oczami lecz próbuję myśleć. Zmarło dwóch pozostał jeden w głowie nastąpił spokój. Jak przeżyję śmierć dwóch ten który pozostał dwie postaci które sam stworzył.
-
1
-
Milcząc rozmawiam z Tobą, milczeniem wyrażam uczucia, na pytanie odpowiadam milczeniem. Nie wiem co powiedzieć, chociaż rozmawiamy długo, nic o sobie nie wiemy, bo Ty też milczysz. Szumem wiatru na zewnątrz wyciągam odczucia które nic nie mówią. Hałaśliwym wzrokiem otaczam postacie, które z daleka patrzą dziwnym wzrokiem. Odklejony od realiów próbuję żyć tam gdzie chciałem kiedyś. Miałem być wielkim zostałem małym przemierzyłem świat samotnie drogą która biegnie pod górę. Parę słów do Ciebie kieruje zupełnie bez znaczenia po co więc mówić. Przez bramę cmentarną moje słowa biegną do inteligentnego tłumu. Głosy z wnętrza mówią do mnie milcząc i krzycząc do życia wzywają. Tłum znak krzyża nożem czyni drogę wskazuje wejdź i zdejmij buty zostaniesz tu na dłużej.
-
Jesienny i zimny dzień, pod zamglonym niebem wśród pól ktoś pocieszenia szuka. W ciemnym pokoju z jednym oknem przed którym stoi drzewo kobieta liczy spadające liście. Leżąc w łóżku z trudem próbuje patrzeć na świat usilnie otwierając oczy. Samotnie spędzając czas ostatnim promieniem nadziei wypatruje w oknie najbliższej osoby. Promień życia przygasa spływając po mokrych od wilgoci ścianach drewnianego domu. Widmo zatacza koło nad małym domkiem jesienna aura tylko dodaje nastroju. Zrujnowana przez czas ciągle sama ostatnie dni spędza samotnie i w milczeniu. Aby tylko zobaczyć bliskiego i przez chwilę być młodym, w ten ostatni moment życia.
-
2
-
Kiedyś na pewno wyjedziesz
Adam Zębala opublikował(a) utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Poranek kolejnego dnia, Ty nadal jesteś. Wczoraj miałaś odejść, nie możesz się zdecydować. Planujesz długą podróż, bez bagażu bez pieniędzy, od dawna mówisz że musisz jechać. Strach Cię opanował przed odejściem. Boisz się że będzie bolało. Dobrze jest patrzeć bliskim w oczy, swoja obecnością ich uszczęśliwiasz. Kiedy wyjedziesz? Ktoś zapytał, łzy płyną Ci z oczy, Ty nie chcesz jechać. Jutro powóz podjedzie, pomogą Ci wejść, bo sama nie możesz. Kilku ludzi już czeka. Majątek Twój roztrwonią, rodzina już czeka na Twój wyjazd. Bo Ty już nie wrócisz.-
1
-
Godzinami przeglądasz swój życiorys, chcąc odnaleźć popełnione błędy. Ktoś rzucił urok na Ciebie, zła passa trwa i nie chce Cię opuścić. Matka syna urodziła i pielęgnowała przez lata. Gdy się postarzała syn ją w ostatnią drogę odprowadził. Ktoś parę słów powiedział nie zastanawiając się czym mają sens. Tłum ludzi mieczem walczy, Bóg wybrał pole bitwy. Ich miecze splamił krwią. Bóstwo które kocha, cierpienie toleruje. Na koniec ich rany liczy. Jedni polegną, kolejnych kobiety urodzą. Nowi wojownicy przyjdą na świat. Ten kto kroki Twoje liczy niech się nie pomyli. I Twoich zasług nie przypisze innemu. Po kim lejesz łzy po Tobie nie będą. Znicz zapala na grobie a jutro zapomną.
-
Czuję smak Twoich słów, czuję zapach Twojego głosu. Twoje słowa płyną wolno, każdy ma inną barwę. Twój głos leczy moje serce, uspokaja moje myśli. Mów do mnie więcej i nigdy nie kończ. Pokaż mi czym jest szczęście powiedz cokolwiek, mów ciągle, mów długo, wypowiedz zaklęcie. Pośród Twoich słów wybieram najpiękniejsze. Gama kolorów unosi się nad moją głową. Piękny zapach podobny do zapachu Twoich włosów. Nad wodą pośród kwiatów widzę to co chcę. Czuję zapach Twoich słów czuję zapach Twojego ciała, pośród smaków i wielu barw. Na płynącą chmurę słów, patrzę i podziwiam. Rozjaśnione myśli w oceanie pełnym kolorów.
-
Stare i strome schody prowadzą na szczyt góry. Jeden po drugim pokonując jestem coraz wyżej. Panorama miasta za mną się wyłania. Lśniąc w słońcu, przeplatanym białymi chmurami. Stary kościół na szczycie góry stoi który dużo lat liczy i dużo pamięta. Kilkoro starych ludzi weszło do kościoła. Zajęli miejsca i siedzą w milczeniu. Zapach palących się świec i wilgoci się unosi pośród starych ścian świątyni. Czas się zatrzymał pośród starych murów, starych rzeźb i malowideł których nikt nie odnawia. Kilkaset lat kilkaset schód i kilkaset osób które zawsze tu przychodzą. Czas zniszczył budynek i zmienił roślinność czas zmienił ludzi tylko najwierniejsi zostali. Posłuchaj ciszy wśród starych ścian, zapachu świec, poświecony czas ofiaruj sobie.
-
Miłość silniejsza niż słowa
Adam Zębala opublikował(a) utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Dojrzała niczym owoce nasza miłość. Dotykając Twoich ust dotykam Twojego ciała. Otuleni blaskiem słońca wolno przemierzamy ulice starego miasta. Pośród starych kościołów idziemy żeby zatrzymać się przed jednym z nich. Wewnątrz stary ksiądz udziela ślubu młodej parze stańmy za nimi, może udzieli też nam. Dziwnym rytuałem, rozcinamy sobie ręce żeby połączyła się nasza krew w niej zapisała się miłość. Rozgrzany w ogniu nóż rozciął nasze ręce żeby pozwolić połączyć się krwi. Miłość silniejsza niż słowa stary ksiądz i jego prawo stały się nie potrzebne. Zapisane ogniem uczucie potwierdzone we krwi, płynącej w nas obydwojgu.-
1
-
Po pięknym dniu rozgrzanym słońcem, noc ukazuje pogodne niebo. Nad brzegiem rzeki jeden oddech zamienię za małą chwilę ciszy. Ciężko oddychając wpatruję się w nurt rzeki brudnej i zaśmieconej. Duszne powietrze i smród rzeki wymuszają aby iść gdziekolwiek. Wśród śpiewu ptaków i zapachu kwiatów pod rozciągającym się błękitem nieba. Mężczyzna monetę do wody wrzucił za jeden grosz kupił niewielki promień nadziei. Ile oferujesz za dar losu może jedną łzę albo kilka bezsennych nocy. Nie docenią Twojego wysiłki, to co oferujesz niewiele jest warte. Czekaj więc dalej co wcześniej przyjdzie szczęście czy koniec życia.
-
Żagiel rozwinięty na okręci bielą powiewa nad błękitem oceanu. Światło księżyca rozświetla noc wskazując drogę. Nowy świat jest daleko darmo patrzysz przed siebie szukając lądu. Wsłuchaj się w szum wiatru w zimną noc na oceanie. Potężniejszy niż myślisz nie nie zapomni o Tobie gdy rejs się nie uda. Ktoś do Twojego życia wprowadza zmiany. Dywan ozdobiony złotem rzuca pod twoje stopy. Wyciągnij rękę to tylko jeden krok, szkoda że liczy tysiąc mil. Nie weźmiesz złota i nie będziesz bogatym. Nadludzki wysiłek i bezsenne noce wiele z nich minie zanim dopłyniesz. Gdy wiatr zamilknie nastąpi cisza. Niebo i woda patrzą na Ciebie, lepiej miej do nich szacunek. To dobra pora żeby zawrócić nadciąga gniew oceanu, który napina na Ciebie mięśnie żeby pokorę w Tobie przywrócić.
-
Zatańczymy pośród zieleni przy blasku księżyca będziemy tańczyć do rana. Pogodna noc ukazuje, piękno nieba, jedną z gwiazd wybierzemy dla siebie. Wypowiemy życzenia gdy tylko pojawi się spadająca gwiazda. Wyciągnąć rękę aby dotknąć gwiazdy i jej zatrzymać. Los zadecyduje czy gdy dzień się skończy wspólna chwila trwać będzie. Układać dziwne plany naiwnie wierząc w ich spełnienie. Sen nie potrwa długo chcę spać dalej rzeczywistość niech mnie ominie. Rozgrzany dzień słońcem i ciężki oddech dusznym powietrzem. Nie chcę przestać oddychać, ciężko chwytam powietrze, dla mieszaniny marzeń i snów warto stracić oddech.
-
Nie mów nic, wszystko zrozumiałem. Twoje słowa mówią wiele, każdy je zrozumie. Wziąć skarb i nic nie zapłacić. Nie policzą Twoich kroków, ani zużytego powietrza. Czekasz na zrządzenie losu, co stanie na Twojej drodze może być jego darem. Malowany słońcem błękit nieba, i chłodny wiatr w upalny dzień. Osunęła się pod Tobą ziemia, ktoś Ci pomógł. Nie żąda wiele, jedno słowo wystarczy. Rannemu udzielono pomocy. Ten co pomagał jest szczęśliwym, że mógł to zrobić. Poczekasz cierpliwie zrządzenie losu na które czekasz przyjdzie albo nie.
-
2
-
Idź na spacer przy dźwięku muzyki, paru znajomych zabierz z sobą. Nic nie będzie Ci potrzebne nawet pieniądze ani ubranie na zmianę. Twoją matkę ktoś prowadzi pod rękę, Ty stoisz i obserwujesz. Deszcz pada strumieniami już kolejny dzień. Ktoś żegna Cię łzami. Czy to już pora się żegnać skoro parę dni temu witaliśmy się. Wspomnisz drżącym głosem chwile które warto wspominać. Bukietem zwiędniętych kwiatów żegnają Ciebie. Nie wiele warte łzy i puste słowa. Zamknięto przed Tobą żelazne drzwi, żebyś już nie wrócił. Znoszone buty i podarty garnitur, życie Cię oceniło dzisiejszym wyglądem.
-
Po drugiej stronie światła
Adam Zębala opublikował(a) utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Umówimy się nad brzegiem jeziora i podzielimy się wspomnieniami. Popatrzymy słońcu w oczy i zagłębimy się w sercu jeziora słysząc głos jego duszy. Miłość nam zapisana krąży gdzieś w otchłani pozostawiając tylko pył. Wśród chmur szukamy natchnienia, może po ich środku pojawią się nasze imiona. Kiedyś byliśmy razem dziś potykamy się o siebie zagubieni w otchłani życia. Po jednej stronie światło po drugiej mrok i ciemność. Zaginąć na pustkowiu gdzie światła pogasły i ostatni dom runął. Stawiając nie pewnie stopę bo następny krok to ruchome piaski.-
2
-
Zatańczyć w księżycową noc
Adam Zębala opublikował(a) utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Blask księżyca, rozświetla pogodne niebo. Blask księżyca rozbudza uśpione myśli. Urodzony w księżycową noc trzymam w ręku jeden niewielki promień światła. Pośród kwiatów wychowany moje włosy ozdabiają kwiaty w kolorach tęczy. Iść zawsze przed siebie i spotkać miłość ze szczęśliwym zakończeniem. Ciągle to tylko słowa, pora przejść do czynów, choćby dziś to za późno. Obudzę się znowu pośród kwiatów oprócz nich nic nie mam, i za niczym nie tęsknię. Idę zawsze z kwiatem w dłoni i nim się podpieram kwiaty są zawsze ze mną. Zatańczymy razem w księżycową noc otuleni jego blaskiem. Życie biegnie wolno bo czas odmierza blask księżyca. -
Podobnie jak w przypowieści
Adam Zębala opublikował(a) utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Zaproszono Cię na śniadanie, skorzystaj więc z zaproszenia, gospodarz podaje osobiście. Za ścianą dziecko płacze. Matka płaczu nie słyszy, zajmując się czym innym. Po posiłku wyszli muzycy, lecz nikt nie tańczy, jedni patrzą na drugich. Zdruzgotany jesteś, Twoją głowę nurtują myśli do nie istotnych przywiązujesz wagę. Pomóż uspokoić dzieciaka i weź go na ręce. Może przy Tobie przestanie płakać. Pójdziesz na spacer w czasie deszczu, ulica opustoszała, nikt nie będzie Ci przeszkadzał. Po co gra muzyka skoro i tak nikt nie tańczy, wszyscy patrzą na gospodarza. Krąg przyjaciół się zawęża starcom podano wino, niech wypiją toast i spożyją posiłek. Gdy wyjdą to posprzątaj, zaproś gości z ulicy podaj posiłek i wino na pewno Cię nie zawiodą. -
Kiedy nadejdzie jutro odsłonisz chmury i zaczniesz nowy dzień. Zapomnisz o nie przespanej nocy bo teraz będzie dobrze. Miłość nie nadeszła i darmo na nią czekasz. Ruszasz na wojnę z mieczem z drewna i tarczą z papieru. Ludzie w stal zakłuci na małych konikach jadą które padają pod ich ciężarem. Nikt nie będzie Cię gonił skoro rycerza przytłacza jego zbroja. Armia słomianych wojowników w trąby dmie głosząc zwycięstwo. Wygracie wojną drewnem i papierem końmi na biegunach jadąc. Wasi wrogowie starzy i chorzy polegli pod ciężarem zbroi. Kto bitwę wystawił skoro armia na zmierzch czeka żeby tyko straty policzyć.
-
Uśmiech zamiast potoku łez
Adam Zębala opublikował(a) utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Potok łez z oczu Ci płynie, ja nie ufam Twoim łzom. Są nie szczere i okrutne, mnie nie wzruszy ocean łez. Będąc zaborczym chcesz zmiękczyć serce potokiem łez. Łzy zmieniają się w lód, ciężkie jak kamień spadają na ziemię. Kiedyś Cię ostrzegałem, żebyś nie wierzył łzom, nawet kobiety. Wśród zawirowań pogody i napływu chłodu Ty nie zaufasz łzom. Jutro powiesz że nikt już nie roni łez. Nie ma ludzi płaczących, nikt nie przemawia przez łzy. Świat dawno przestał wierzyć łzom. Kto ociepli świat aby znowu stał się wrażliwy. Zamiast łez wystarczy jeden maleńki uśmiech kobiety. -
Na zakręcie życia wyciągnąć z duszy wszystkie wspomnienia i zadać trudne pytanie. Na zakręcie życia odpowiedzieć na jedno pytanie pośród wielu trudnych o których lepiej zapomnieć. Niech Twój mózg zapomni o nie istotnych, jedno wystarczy, pozostałe zapomnieć. Krótki film pokazano, jeżeli potrafisz to może się uśmiechniesz. Na ekranie nic się nie dzieje akcji prawie nie ma, tylko człowiek będący na zakręcie życia. Ktoś w zakręt wchodzi raniąc stojącego, tylko cień obydwu się unosi. Nie wiele pozostało z dwóch osobowości. Obydwu pochłonął zakręt życia. O nic nie prosząc bo nikt nic nie da. niektórzy przejdą obok i zły osąd wydadzą.
-
Dom bez szyb w którym każdego dnia wiatr zatacza koło i głos kobiety słyszany w nocy. Jej cień widać w kącie każdego dnia. Opustoszał dom i zniknęli jego mieszkańcy, pajęczyną porosły ściany, wydarzenia o których świat zapomniał. W imię Boga nienawidzieć w imię Boga miecz podnosić. Bóg zbrodnię wybaczy, Bóg nienawiść zapomni. Człowiek udzieli rozgrzeszenia. Głos protestu i tak nikt nie usłyszy. Buntowników w ogień zapędzą pod murami miasta które głos trąb z rogów baranich skruszył. Historia po raz kolejny się powtarza bez względu który to wiek Ci sami ludzie tym samym mieczem na ścianach budynku czerwony znak krzyża malują.