A gdy zgasną w nas jedno po drugim wszystkie światła, coś znowu zupełnie nieoczekiwanie się po kolei zapala. Siadamy nad ranem nad kartką nad kalendarzem i odkrywamy, że siebie, ciebie i świata nie idzie wcale a wcale zrozumieć. Dziwimy się, że słowo dziwny poniekąd tłumacząc nam nie wystarcza i nie wyjaśnia. Wylewamy łzy, których nie możemy się naliczyć. Ponownie idziemy na spacer znów zapomnieć i znowu bez mała o wszystkim.
Seranon, 10.03.2022r.