-
Postów
9 873 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
42
Treść opublikowana przez Leszczym
-
Ładny wiersz, podoba mi się. Jeśli mógłbym coś dodać to trzecią zwrotkę, ale muszę pomyśleć - może o do trzech razy sztuka?
-
Przyjaźń, podobnie jak miłość, to relacja i akceptacja, a nie wtłaczanie na siłę w szablon:) Taka refleksja:)
-
Dzięki za fajne komentarze:) Dziś na luźno wierszyk zwyczajny:)
-
Stanąłem na wadze myślę sobie wynika masakra Napisałem ten dramat dlatego ważę o kilo za dużo Trafiła wprost aberracja racja, waga bywa suto zepsuta W barze fryteczki smak, smak oraz deka trach Kurczak od Chińczyka za nic mam kilogramy głupoty Uczynię się wege jak bycie atrakcyjnym przemyślę Misie nie chce Mdleć jestem zły, aby odmienić Humor mi dopisuje (?) akapity wierszydła bez składu Będę jeszcze bożyszczem a tłumy pójdą jedyną dobra drogą Ale to pojutrze Dziś żem tą niemocą wnerwiony Może brzmi odwaga? Stanąć na wadze, hej tu nadwaga?
-
nie pytaj mnie już o nic
Leszczym odpowiedział(a) na w kropki bordo utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Szczerze przyznam, że wiersza nie rozumiem. Mimo to - na płaszczyźnie ujmijmy to technicznej - podoba mi się. Czy maryla jest Marylą Rodowicz? O jakiej Magdalenie tutaj rozmawiamy? M jak Miłość to serial, o którym nie mam pojęcia:) -
Lepiej - Wspaniałość Lepiej tkany leżaczek nad Wisłą. Z wędkowaniem. Niż kawaler w kawalerce marność. Nad marnościami. Ku pamięci Wielkiej Wisławy Szymborskiej, która zapewne musiałaby dziś szargać swoje imię na barykadach:(((
-
O to komplement:) Dzięki, właśnie taki miał być:))
-
@[email protected] wiersz w tym miejscu jest lekko nieprecyzyjny i niezdarny, zupełnie nie umiałem tego lepiej napisać. Zwrotka zmierzała do tonacji. Dzięki za komentarz:)
-
Podobam się sobie. Pożądania mi skądże nie starcza. Zakładam puder i róż. Tonę. Składam zmienne słowa. Słów w słowniku jest bez liku. Dlatego ważę coś jak. Tonę. Pamięć mówi kilka. Prosi by nie zapomnieć o muzyce. Hitów trzydzieści na liście. Tonę. Rymuję na cja. Racja, wariacja, nacja, kreacja. Widział tu kto cję? Tona. Kupiłem tysiąc kilogramów. Kropelek na niedomagające serce. Smutku o nadmiar o. Tonę. Chwytam się krawędzi. Chropowaty brzeg drapie dłonie. Aż puszczę gdy krew. Tonę. PS Niuestannie pracuję nad książką - Daniel Forsit - "Znowu na nowo" :)) Wszelkie uwagi bardzo w cenie:))
-
Żabka się kłania Ileż razy okoliczności świata zmusiły mnie do połknięcia żaby? Oj, prawdę Wam powiem, że uczyniłem to wielokrotnie. I ciągle ją połykam. I ciągle jestem zmuszany to robić. Tylko, czy mnie bardziej szkoda, czy żaby? Ja tam mawiam, że na takie sprawy szkoda nawet gada żaby. Poszedłem na piwo do przydrożnego sklepu. Kupiłem dwa głębokie browary oraz kanciastą paczkę fajek. Przywitałem pogodnego sklepikarza, wyruszyłem portfelem, cicho truchtałem na kilku metrach zapełnionych przepełnionymi półkami. A potem? A potem usiadłem przed Żabką i się zamyśliłem. Całkiem mile-mała jest ropucha, co zarzeka się kumkaniem pośród bagien. Czyni to przeciągle i bajecznie, tworząc atmosferę. Przycupnę gdzieś nad stawem i zamienię się w słuch. Zamknę oczy, które już patrzeć nie mogą. I otworzę uszy, które już ludzkich dywagacji słuchać prawie nie mogą. Jak ta pękata żabka tam człapała? Przecinała drogę niczym sarna. Według mnie tamta żabka na drodze po prostu przeginała, bo dlaczego wybrała się w tak daleką podróż? Duża była i okrągła, a także soczyście zielona. Piękna żabko, tyś nie kameleon żeby tak odważnie po żółtej drodze stąpać! Sytuacja, że żaba i królewicz. Powiedzcie mi tylko proszę, kto tu jest człowiekiem, a kto gadem? Czy ta żabka nie jest przypadkiem bardziej ludzką, niż ten skąpy i wredny na włościach królewicz? Z tych dwojga to żabka jest bardziej kobieca, aniżeli człek dostojny, który się płaszczy i płaszczy. Niekiedy zdarzy się akcja, której rozumna żaba nie kuma. A przecież to właśnie żaba jest kumata jak mało kto. Wie ile trzeba o brzegach, rzeki nurcie i burcie zacumowanego statku. Jezioro jest dla niej nie obce. Człowiek jest dla niej niebezpieczeństwem, ale Jego ona nie kuma. Nie jest w stanie. Podał Francuz na talerzu żabę. Ten, który słynie z podniebienia, gady troskliwie serwuje. Zbiera je do koszyka, hurtem wozi po restauracjach i układa żabie udka na wykwintnych talerzach. Wpadł Japończyk na kolację z kolegą Hiszpanem. I machnęli na początek po żabce. Takie atrakcje. Nieoskubana skubana żaba wysoko skacze. Naprawdę umie. I nóżek przy tym nie łamie, bo nie jest kozą, ani człowiekiem. Doprawdy nikt się nie zastanawia, czy aby skakanie jest bezpieczne. Skoczy tu i ówdzie, czyniąc to sprawnie i dobrze. Można powiedzieć, że powtarza skoki do znudzenia. Czy kto widział żabę lecącą w kosmos? Człowiek był i pies był. Razem byli. Tymczasem żaba o innych planetach nie myśli i ani myśli tam lecieć. Ani myśli wybudować kosmodrom i ani myśli o podniebnych podróżach. Spojrzy taka żaba na człowieka i pomyśli – o kurczę no to jest dopiero kosmos.
-
Bardzo fajna forma wiersza, a ja mam tak, że liczę po cichu słowa. Wiem, że to nie warsztat, ale ten wiersz aż się prosi o jedno malutkie skreślenie słowa "Z" i dodanie zaimka między "Krystaliczne powietrze". Zaznaczam, że to tylko opinia:)
-
Dziękuję Duszyczko za ciekawy komentarz. Jest tematem rzeką, o której zamierzam kiedyś napisać i chyba jakąś dłuższą formę, bo wiersza za mało, porównanie intencji i myśli autora z interpretacją uważnego odbiorcy:)
-
Mocne i trafne. Niezły tekst i forma. Pozdrawiam, ml
-
Korona Bura maska uwiera nazwa ciut drażni klops klops klops Nie chcę lekarza ten puka u drzwi stuk puk stuk puk Otwieram i mawiam jestem pan nikt nikt nikt nikt
-
Bardzo ciekawy, mądry i pomysłowy tekst. Oj podoba mi się on bardzo. Po prostu świetne:)
-
DOG Idę do doga. Droga naprędce wyboista. Zakładam Mu obrożę i wiążę smycz. Chodnik gdzie pełza stonoga. W kącie leży hulajnoga. Czworonóg u boku, smyrga ogonem jedną z moich nóg. Kocham mego doga choćby za cztery nogi, ślepia i piękny pysk. Zmierzam kilkoma przecznicami po hotdoga. Nie dla psa kiełbasa. Bułka też nie. Zajadam się hotdogiem, a dog twardziel strzępi gardziel na sąsiada. Sąsiad – oględny i wyględny pan mówi mi dzień dobry oraz upomina, że spokój mojego doga jest względny. Dodaje, że mój dog jest oględnie mówiąc niewyględny. Sąsiad jest więc bezwzględny. A skoro właśnie konsumuję hotdoga to do tego zapomniał życzyć mi smacznego. I to dlatego mój drogi dog – poniekąd rasowy – jeszcze szczenię – szczeka na niego. Eureka!
-
Popracowałem, poprawiałem i mój wiersz - po Waszych, cennych uwagach wygląda następująco: Biały kruk Chciałbym napisać – słowo nie składa się nie układa namalowałbym – szkopuł, iż nie potrafię płótno niechętne Chciałbym zagrać – ciche takty nie płyną ucieka pięciolinia nakarmiłbym – trudno odnaleźć chętnego wśród licznych Mógłbym przekonać niewidomego handlarza żeby już oddał aż za niedrogi bezcen tylko że żałowałbym zawartości ważnego magazynu Codziennie wypowiadam białego kruka choć mgielnym szeptem nieopublikowania Myślę nim bez mała, ach, nieustannie Istotnie, myśli nie wystawia się na rynek Śnię pragnieniem, ech, bezpowrotnie brzeżne sny nie idą w wielką rzeczywistość O biały kruku, o biały kruku... Znam Cię! Widzę Cię! Słyszę Cię! Czuję Cię! Wiem, że gdzieś jesteś i oby obok.
-
@duszka Przepraszam, nie chciałem Pani urazić:) Jestem tutaj zupełnie nowy, bo dopiero od wczoraj:) Jeszcze raz dziękuję:)
-
@duszka Bardzo fajnie Pan to zrobił:) Nie wiem, czy mogę z tego skorzystać podczas pisania drugiej książki, ale zaimponował mi Pan. Faktycznie ciekawa wersja. Jedno wiem na pewno, że nad tą myślą warto jeszcze popracować, wiersz wygładzić, użyć ciekawszych słów:) Sztuka szuka i może to jest w niej właśnie najpiękniejsze:) Dziękuję i pozdrawiam:)
-
Biały kruk Chciałbym napisać – ciągle mi się nie składa nie układa namalowałbym – rzecz w tym, iż nie umiem płótno toporne Chciałbym zagrać – ciche takty nie płyną uciekła pięciolinia nakarmiłbym – nie mogę odnaleźć chętnego wśród wielu Mógłbym przekonać niewidomego handlarza żeby już oddał aż za bezcen tylko że żałowałbym zawartości ważnego magazynu Codziennie wypowiadam białego kruka choć mgielnym szeptem nieopublikowania Myślę nim bez mała ach nieustannie Super, że nie wystawia się myśli na rynek Śnię pragnieniem, ehh, bezpowrotnie sny jednak nie idą w wielką rzeczywistość O biały kruku, o biały kruku... Znam Cię! Widzę Cię! Słyszę Cię! Czuję Cię! Wiem, że gdzieś jesteś i oby obok mnie.
-
O, ła! Smartfon wziął się i przejął. Zdjęcie od Niej na pamięć przyjął. Poza swobodna, acz obyczajna, fota – total, jakże nadzwyczajna. Ona zaprasza na włości. Zapalczywie łapczywe spojrzenie. Dziś żem jest tutaj, aj, aj, aj, Ty tam, poniekąd gdzie indziej. Kolekcjonuję Twoje zdjęcia. I czynię to tak bzdurnym telefonem. Mam ich już tysiąc pięćset, tymczasem dziesięć milionów to mało. Ona wiersz mi przesłała, nie myląc się, że czuje nadto tyle. Aparat zbiera wiersze do koszyka, jak gdyby bylibyśmy na grzybach. Wiem i widzę więc więcej. To jest moja draka dla niepoznaki. Obym nie zgubił telefonicznego jak kluczy. Zaprzepaściłem je wszystkie. Napisać „dziękuję” – stanowczo za mało, ale burknąć coś wtenczas by wypadało. Padło zatem na wiersz bez zdjęcia. Wybaczcie… Dziś gałęzie i inne zajęcia.
- 1 odpowiedź