Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Leszczym

Użytkownicy
  • Postów

    9 795
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    41

Treść opublikowana przez Leszczym

  1. @beta_b fajna, osobista - a przynajmniej sprawiająca takie wrażenie, piosenka:)
  2. @Piotr.Rosochacki trochę ironicznie i trochę o dzisiejszych czasach. Chyba najbardziej imputowałem Sancho Pansy niebywałe powodzenie wśród kobiet, a przecież prawdziwy, choć wymyślony Sancho Pansa miał chyba tylko żonę Teresę Pansa :)) Chyba faktycznie zwrot "Umarł na ogromnego serca zawał" jest językowo lekko nieporadny, ale wyobrażam sobie Sancho właśnie jako osobę również o wielkim sercu:)) Podoba się - cóż cieszę się:)) Thx
  3. @Gosława extra i oto mam dowód, że wiersz się udał :)) Dzięki ;)
  4. @Gosława też lubię Reni, bardzo lubię tylko nie zawsze mam pomysła jak zagadać i zainteresować rozmową :) Twój śmiech jest jak najbardziej dla mnie cenny :)
  5. @Gosława ja przypuszczam, że on od tych wiatraków padł. Gdyby nie te siedem dam i żona padł by znacznie wcześniej, ale to tylko moja teoria kontrowersyjna zresztą i w tych czasach zupełnie niemodna :))
  6. @Gosława no przecież kochany człowiek, szkoda że odszedł tak wcześnie, ale nie dał rady, nie dał rady :))
  7. Pięknie błędny rycerz Don Kichot obłędem partie świata pomalował słońce błyszczało gęsto i namiętnie ruszył, parł, biegł, szamotał i znosił Sancho Pansa zdrowo rozważał na osiołku słuszne racje rozkładał podbiegał, gnał, ach chęć pomagania targał ostre kopie i siodła poprawiał Zmęczył się On jak nikt inny tutaj rozumieć trudno granice obłędu utożsamić się, pojąć, tolerować zasapał się nasz Sancho Pansa Aż w końcu Sancho padł trupem na wojence, co nie szło zrozumieć siedem Panien oraz żona Teresa rzewnie zawodziło płaczem i żalem Umarł na ogromnego serca zawał choć okoliczności niewyjaśnialne może został przebiegle otruty może przez wrogów Don Kichota Nikt tego już nie wie różnie mówi się na mieście.
  8. @Natuskaa mnie też. Też się bardzo podoba ten wiersz :) Ładny jest :) Doceniam takie pisanie :)
  9. @Ilona Rutkowska hej, historia jest jednak mniej więcej zmyślona ;) Choć z małą domieszką prawdy. Fajnie, że mimo braku czasu do mnie zajrzałaś i nawet zostawiłaś komentarz ;) Ceni się.
  10. @WarszawiAnka bardzo udane pisanie. Świetny, kosmiczny wręcz nie wiem wiersz? Takiego Pana Tadeusza dwudziestego pierwszego wieku chętnie przeczytam :) Trochę mi pewne opowiadanie Ursuli Le Guin przypomina :))
  11. Piękna Artystka spod długich rzęs i niebieskiej sukienki z szeroko zakrojonym dekoltem w Urzędzie Artystycznym na ulicy Miejskiej w Warszawie pełna artykułowanej i niewyartykułowanej miłości wszelakiej ładnym słowem ze szczyptą wyobraźni zapytała: Pana przekonania? Zabulgotałem się. Powiedziałem - no jak to. Wskazałem, że standardowe. Że człowieka z bogactwem czasu. a - ha usłyszałem. Pani odwróciła się na pięcie i wyszła z hukiem. Nie wiem, czy Ją zaintrygowałem. Nie wiem, czy w niej zostałem. Potem pomyślałem, że miło by było się jeszcze spotkać. Nawet chciałem. Mówią i nie wiem czy słusznie, że nadzieja umiera ostatnia.
  12. @iwonaroma nic dodać nic ująć :))
  13. @iwonaroma w sprawie pedofilii mam określone, jednoznaczne i nieprzejednane stanowisko - pedofile nie są księżmi, a osobami, które świadome swoich skłonności zakręciły się wokół kościoła żeby sobie ułatwić zadanie. Rydzyka nie znoszę, ale kościół musi go tolerować, bo ten człowiek jest bardzo potężny i władny. Ktoś jednak pozwolił mu urosnąć do takich rozmiarów. Księża mają jeszcze jeden poważny kłopot wydaje mi się, a mianowicie cały czas są na służbie, to znaczy nazwijmy to w pracy. Jeśli pracuję w sklepie to odbębnię osiem, czy nawet dwanaście godzin, wracam do domu i mam życie prywatne. A tutaj - cały czas jestem księdzem i na cały świat spoglądam przez cały czas z perspektywy wiary, etyki i moralności. Dla mnie to bardzo trudne jest zadanie, zwłaszcza, że wszyscy wiemy jak świat wygląda. Będę jednak bronił - zresztą nie wiem po co - niektórych księży, bo wiem, że jest trochę dobrych, przyzwoitych i z powołaniem księży. Zresztą jest trochę więcej przewodników duchowych, którzy rzeczywiście czują ten klimat i się nadają :) Nie powiem też nic nowego, że instytucjonalizm rządzi się swoimi prawami, bo tutaj trzeba być dobrym przewodnikiem i święcie wierzyć i cały czas bronić instytucji Kościoła, co też wydaje mi się bardzo trudnym zadaniem.
  14. @iwonaroma oj tak, miłość powinna być raczej nieurzędowa, ale się nie znam :)
  15. @iwonaroma a ja serio myślę, że jednak o innych procentach rozmawiamy. Myślę też że bardzo trudno w tym świecie czuć powołanie i być konsekwentnym w tym przez x lat. Fakt, temat rzeka...
  16. @error_erros Bezbłędny wiersz ;)) Szczerze mówiąc musiałem się przez chwilę przekonać do Twojej poezji, ale jak już się przekonałem - kurczę bardzo ją lubię, lubię bardzo :))
  17. @JJStachak Ładny wiersz na bardzo trudny - paradoksalnie może - temat :)
  18. @lena2_ Bardzo ładny wiersz:)) Przyłączam się do Twoich fanów :)
  19. @dach Tak się w Łodzi pisze !!! Extra :)
  20. @error_erros dzięki;)) Wszyscy tutaj po troszeczku uczymy się od siebie;))
  21. @error_erros Taka fantazja mnie poniosła. Ukrywa się coś w zanadrzu czyli przemilcza do właściwego momentu. A schować się w zanadrzu to w moim wykonaniu nie wiem zamilczeć, ukryć intencje, zamknąć się, wycofać. Pomyślę nad tym tekstem jeszcze, ale to tylko króciutka miniatura jest;) Bardzo się cieszę, że do mnie zajrzałeś. Za chwil kilka zrobię to samo i z uwagą przeczytam Wasze wiersze ;))
  22. Miła Pani – złego słowa nie mogę powiedzieć - z miejscowego urzędu matrymonialnego pełnego petentów zapytała bystrym, przewlekłym i przenikliwym spojrzeniem: Płeć? Odpowiedziałem: Mężczyzna z kłopotami. Prawdę powiedziałem. Prawdę. Pani nie miała więcej pytań. Srogo schowała się w zanadrzu. Zasklepionego serca nie musiałem natenczas otwierać. Skrzypiałoby tylko.
  23. W wyżej wskazanej Fundacji imienia Jana Zmiennika mogę być tylko narratorem. Zawodzę. Zawodzę na całej linii. Też tutaj płaczę. Tłumaczę Im – racjonalistom z wyboru przekonań - że owszem świata nie zmienię i że owszem tak uczynię ale w życiu, czy wcieleniu następnym. Tym lepszym i zdrowszym. Słowem pełniejszym. Słuchać nie chcą. Jedno życie, jeden strzał i finito. Po tobie poza zmianą tylko kurz zostaje. Tak mi tłumaczą swoje na moje. Najpierw wyobrażam sobie. Potem jestem zmęczony. Szybko się męczę. Najszybciej. Gubię te wszystkie oddechy pokątnie. Idą: trzynasty dzisiejszy papieros i trzecia kawa. Chcę być przekonujący i wiarygodny. Nie pozostaje mi nic innego jak spisać protokół. Powstaje protokół konieczności niezmąconej o spokojnym i polubionym wczoraj, o zgodnym i jednostajnym dzisiaj, o nieprzeniknionym jutrze. Protokół spisałem w biurze przed zaintrygowanym oficerem w oficerkach. Na kolanie. Kilka naprędce koślawych zdań. Wymyślonych na poczekaniu. Myślę sobie – przeczekam. Podpisałem się imieniem i nazwiskiem oraz peselem. A co mi tam. Protokół ma numer – sto ileś tam. Inspiracja: 1) Lidia Maria Concertina (poezja.org) 2) Czarek Płatek (poezja.org)
  24. @GrumpyElf dzięki Elfi ;) Jutro przyjrzę się Waszej poezji ;))
  25. Z dwiema fajnymi babeczkami, o których będzie jeszcze mowa poniżej wybrałem się do kumpla żeby pogadać, zresztą jak z reguły mamy w zwyczaju, to jest o zwykłych i regularnych farmazonach. Tak jest najprzyjemniej i najmilej oraz całkiem niezobowiązująco. Babeczki były niczego sobie, złego słowa nie mogę powiedzieć, jedna była ciemniejsza, a druga jaśniejsza. Ładne i w miarę okrągłe, ktoś złośliwy – a takich nie brakuje – powie, że nawet pulchne. W sam raz były. W sam raz. O czym my to nie rozmawiali? Rozgorzała, skądinąd intelektualna, wrzawa. Coś z niej, znaczy się z tej wrzawy zostało mi w głowie do dzisiaj, choć tylko od przedwczoraj, bo przedwczoraj niniejsza wizyta się odbyła. Pośmialim się, popłakalim i wypilim cztery piweusze jak przystało na dobrych kumpli. Dwa solenizanty Michały, bo spotkanie przecież 29 września miało miejsce. Półlitrowej flaszki wódki marki Palikot, czy jakiejś nawet innej zupełnie nie pamiętam. Stuknęlim się butelkami, faktami i treściami poniekąd interesującymi, choć nie najważniejszymi. Posnulim fakty z przeszłości, a nawet pomyślelim o dniach jutrzejszych i następnych. Wyciągnęliśmy kilka planów z zakamarków duszyczek i rozumków. Bywało gęsto, ciasno, a nawet przaśnie, jak bywa zresztą zazwyczaj. Pokombinowalim z opowieścią, odpowiedzią i nad frazami kilku wierszeuszy wyciąganym jak na zawołanie z kilku kapeluszy. Ktoś złośliwy powie – a są tacy – że psu z gardła je wyciągaliśmy. Doszlim do skądinąd słusznego wniosku, że bycie literatem jest sposobem na życie i pewną nie nazbyt być może wyszukaną, choć różnostajnie swobodną formą różnorodnych zachowań. Sztuka to niełatwa z czego wszyscy, oprócz złośliwców, zdają sobie doskonale sprawę. Słuchać i mówić trzeba jak najwięcej, co jest trudne. To jest właśnie najtrudniejsze. Postanowilim wytrwać w formach literackich przez jeszcze przynajmniej kilka chwil. Chcielim pisać cokolwiek co ma sens, rzecz jasna z naszych punktów widzenia, które co raz stykają się by od czasu do czasu się rozejść. Napisać coś z niczego też jest sztuką, tyle że trudniejszą. Są tutaj tacy co twierdzą, że jest zgoła na odwrót. Świat skacze na głowie i ani myśli przestać tak czynić, a my razem z nim. W końcu zjedliśmy po babeczce budyniowej i jabłkowej, bo to tylko smaczne ciastka były. Tylko ciastka i nic więcej.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...