-
Postów
833 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez Gabrys
-
Na krańcach języka
Gabrys odpowiedział(a) na Krzysic4 czarno bialym utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
pozdrawiam -
Nie szukać siebie, a znaleźć siebie to już jest przeznaczenie. Szukać się wyznaczając miejsce, jedno drugiemu, to już jest sztuczność. Czy może być wtedy błysk w oczach, licząc na coś. Gdyż jak może ten drugi dać, tego czegoś, czego nie ma, chyba że chodzi o korzyści materialne, z czym nie zbrata się miłość. Jeśli już jesteś w jakiś związku, nie staraj się jego poprawiać, po prostu, kochaj jego z błędami, a przyjdzie czas że sam się dla ciebie zmieni dając lepszego siebie o ile kocha.
-
Pomyślałem żyrafa, nogi się ciągły i ciągły, aż do szyi, również szyję miała długą i jak takie żyrafie, spojrzeć prosto w oczy. Od stóp, do głowy ciekawe jaka byłaby długa droga moich rąk, by swoje dłonie wreszcie na jej piersiach położyć, oby nie wieczność, gdyż nigdy nie wylazłbym z tego łoża.
-
Taką widzę miłość jaką ty jesteś w tysiącu dzbanach miodu pitnego, od których nawet niedźwiedź by mnie nie odpędził, aż taką jesteś słodyczą. Łakomię się na ciebie chcę tego miodu , ale nie jestem szerszeniem który tylko czerpie korzyści, siejąc spustoszenie w pasiece, chcę być na dłużej w zielonym ulu, i robić wszystko dla mojej królowej, tak jak mi zabrzęczy,
-
Nóg nie mają, ale chodzą od języka do języka po wsi całej, powsinogi wejdą wszędzie, w każde progi. zbudzą nawet nieboszczyka. Uszy, oczy, trójca cała do języków się dobra i poniosła, poniosła że aż afera się stała. Jedna baba bez robótki druga baba bez robótki obydwie się zeszły i mamy tego skutki.
-
Pomyślnych wiatrów, powiedziała do marynarza. Marynarz odpłynął, do obcego portu zawinął, a jej pozostał, brzeg i plaża. Pomyślnych wiatrów, inna powiedziała. Machając chusteczką, marynarza pożegnała, z którym, swoje pięć minut miała. W ilu portach byłeś, tyle dziewcząt zaliczyłeś, ale jednej nie porzuciłeś. Morza.
-
Wróć że kołysko, wróć, ukołysz mnie jak wtedy. Matka mi powiedziała, że na strychu jest, szkoda że w nią się nie zmieszczę. Mam tapczan, lata już służy od którego krzyż boli. Krzyża nie wymienię, ale tapczan tak. Jutro na zakupy pójdę. Kupiłem nowy tapczan, teraz będę dobrze spał ale w krzyżu nadal łupie, za zdrowy wiele bym dał. Wróć że kołysko, wróć chcę smoczka ukołysz mnie, chociaż na strychu jest, niestety nie zmieszczę się.
-
Złe prognozy zbiorę, które do wora wpakuje, pozostaną dobre, myślę że świat podziękuje. Solidny węzeł gordyjski, by nikt nie rozwiązał go, była już puszka Pandory, z której wylazło zło. Bo skoro świat naprawiłem, złe prognozy zebrałem, złowieszcze z nieba strąciłem, to serca zachowałem. wasze serca, które umiłowałem.
-
Wróć że kołysko, wróć, ukołysz mnie jak wtedy. Matka mi powiedziała, że na strychu jest, szkoda że w nią się nie zmieszczę. Mam tapczan, lata już służy od którego krzyż boli. Krzyża nie wymienię, ale tapczan tak. Jutro na zakupy pójdę. Kupiłem nowy tapczan, teraz będę dobrze spał ale w krzyżu nadal łupie, taki jak kiedyś bym chciał Wróć że kołysko, wróć chcę smoczka ukołysz mnie, chociaż na strychu jest. niestety nie zmieszczę się.
-
Dzień bez powtórki raczej chwila niepodobna do chwili. Tej nocy może dobrze zasnę. Morfeusz sen umili. Chociaż raz zasnąć porządnie, mieć swój kamienny sen Porządnych osiem godzin, zregenerować się. Poczuć się młodym ptakiem, wysokie loty mieć. Ponieważ za nisko lecę, przepłacić życiem o żeś. Lot niski strzelanie do kaczek, przecież nie można spudłować. Zawsze któraś spadnie, wystarczy wycelować.
-
Dzień pogania dzień, a noc wciska się. Odpoczynek dobry sen, dobry Boże daj mnie . Noc pogania noc, którą rozdziela blask dnia. Światło budzi życie, które miliard lat trwa. Dzień, noc, dzień, dobry Boże mnie krótko tu, Ojciec dał jestem przybyszem, ale nie z kosmosu. Płacz pierwszy płacz, tak witałem świat. Jakby przerażony życia, ileś temu lat.
-
dziś napiszę wiersz
Gabrys odpowiedział(a) na TheDiary44 utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
a po co zaraz palić po prostu poprawić -
fajna jest ostatnia zwrotka pomysłowa
-
Czterech jeźdźców przybyło Czterech jeźdźców uczyniło Zabór - zniewolił Mord - na mord sobie pozwolił. Głód - zagłodził. Śmierć - co tylko poobchodził, i końcem świata się skończyło.
-
To dodrze że walczy, pozdrawiam.
-
Dzieli tylko cienka nić, które nożyce czasu przetną. Hamletowskie "Być albo nie być" gdy od życia nie odetną. Tak niewiele trzeba by, pójść na drugą stronę. Również nożyce, możesz trzymać ty, by czyjeś było zgaszone To nie przypadki chodzą po ludziach, ponieważ sami stwarzamy. Temu co dzieje się wokoło nas co dzień zagrażamy. By cienka nić, właśnie ta nic, po prostu była przecięta, Hamletowskie " Być albo nie być". do tego droga kręta.
-
.Miłość ulotna w jętkach, ma swoje cudowne chwile, miłość jakże piękna, może parę godzin , godzinę. Jeden zachód tylko, a jakież poświęcenie, za rok nad wodą znów, cudowne odrodzenie. Miłość ulotna w jętkach, pary siebie szukają, po krótkiej chwili tej, prosto do wody wpadają. Umierać pięknie tak, gdy czuje się spełnienie, natura powtórzy to, kolejne pokolenie.
-
Być dla siebie, nie na pusto, nie dajesz, nie masz nic. kwiat niepodlewany uschnie, na parapecie. zadbaj o niego, a odwdzięczy się tobie, pięknym kwiatem. Podobnie jest z miłością, którą tracisz, ponieważ nie była pielęgnowana, przecież każda miłość musi wiedzieć o tym że jest zadbana, i twą faworytą, i nie musi być różą, by wyróżniać się wśród innych kwiatów.
-
Miłość przychodząc, oczy zawiązuje, Miłość odchodząc, już nie czaruje, przypływ i odpływ, chyba steruje. przypadek Jedno wpada na drugiego, iskrząc dzieje się coś dziwnego, kiedy jest ona, zatańczy, nawet dziadek Gdyż wiek nie ma nic do tego, nie postarzeje, odmłodzi każdego, wyciągając, wywietrzy, z szufladek
-
Nie prosiłem się na świat, ale jestem, ponieważ za ciasno już było, w łonie matki. Tutaj również jest ciasno, dlatego rozpycham się, znacząc swój teren, jak jakiś kundel, płotem który postawiłem. Nie tylko ja znaczę, wszyscy znaczymy, czasem łapy wyciągając nie po swoje, które niekiedy zapieką.
-
jak każdy dusiciel
-
Szukając siebie, czas nam ucieka odnajdują się, goni jeszcze szybciej, miał rację ten, że szczęśliwi czasu, nie liczą, gdyż bycie w czyiś ramionach, jest tylko chwila. Spieszmy się kochać, powiedział Jan Paweł II dlatego spieszę się, ponieważ czas ucieka, jakby włamał się do mojego serca, i ukradł mi coś cennego, najdroższego, Ciebie. Ale jesteś
-
Nie rosną bławatki w lesie, a teraz dziewczyna, dzieciątko niesie. kolorowych snów
-
Podzielone na cztery, jak pory Vivaldiego, nasienie ojca, twoja wiosna, zaczęła się właśnie, od niego. Raczkowanie, pierwsze kroki, dojrzewanie, koniec dojrzewania, lato wtedy twoje się zaczęło, poważna miłość , stateczność, i tamto diabli wzięło, odeszli koleżki Twoja jesień dzieci, wnuki, ławka przed domem, i tyś, nie pionem, ponieważ krzyż boli, stałeś się ogonem, tego, które, gdzieś się spieszy. Masz jeszcze zimę przed sobą, twoją zimę, po której zamkniesz oczy, i wreszcie zaznasz spokój.
-
Życie, karmi się życiem, jedno drugie pożera, łańcuch pokarmowy nie stroni, nie przebiera. Małe, czy też duże, w cyklu miejsce mają, te które nie dają się pożreć, robaki pożerają. Życie pomnaża, życie, nie mając zagrożenia, staje się szarańczą, i zjada, co jest do zjedzenia. A to które nie zjedzone, zgnije i się rozłoży, które roztoczy życie, z którego coś się rozmnoży.