Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

ais

Użytkownicy
  • Postów

    3 732
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    13

Treść opublikowana przez ais

  1. Ludowe przysłowia ponoć głoszą prawdę domyślam się zatem, że są wiele warte byłoby niesmacznie słuchać głupków wsiowych gdyby ci nie znali mądrości ludowych przykłady poniższe godne pamiętania mądre i rzeczowe, w głowie do dumania „Nie patrz, kto mówi, ale co mówi” „Nauki korzenie są gorzkie, lecz owoce smaczne” „Kiedy lipiec daje deszcze, długie lato będzie jeszcze" „Mądry Polak po szkodzie" nie każda dewiza warta jest uwagi jednak są takowe, które tyczą szlaki kultura powszechna, zmodernizowana bywa nazbyt płytka na kanon poznania ludowe przysłowia nie powstały wczoraj zacna mądrość ludu jest niczym pastorał bracia chłopi byli są, nie w ciemię bici przeto dla nich słowa Veni – Vidi – Vici. ___ 12 lipca przypada Dzień Męczeństwa Wsi Polskiej
  2. Czy peel jest kanarkiem? Z tej strofy wynika, że tak. Kanarki są takie milusie. obudził mnie kanarka śpiew opętał smutek oraz żal Waldemarze, jak Ci się widzi mój zapis? Daj znać. Pozdrawiam.
  3. Youtube byłby dla leniuchów, gdyby ktoś łaskawie czytał treść. Wtedy można legnąć na leżaczku przy krzaczku i posłuchać, a tak to trzeba oczy wytrzeszczać, bo czcionka malusia, muzyczki nie ma, więc nie wiadomo, czy nagle i niespodziewanie człowiek ogłuchł. I wogle. E, tam zmęczyłam się idę odpocząć. A propos wiersza ---> jest nierówny, a nierówne rymowańce są nieakceptowalne (przeze mnie). Ale sens ok. Pozdrawiam.
  4. Bo ja wiem, czy różnorodny... Ostatnio coraz mniej.
  5. Za dawnych czasów peerelowskich modne i pożyteczne były weki. Weki na wieki xD Dla mnie nadzieja w słoju jest takim właśnie wekiem, który otwierało się w obliczu czarnej godziny, tylko zamiast mięsiwa jest nadzieja. Czy można być uzależnionym od nadziei? Nadziei na lepsze jutro, lepsze życie, lepszą miłość, lepsze ja... Ale w końcu trzeba przejść przez zamarźnięte jezioro z pewnością, nie tylko z nadzieją, że lód nie załamie się pod cięzarem ciała. I tej pewności plce życzę :) poZdrówka!
  6. Henryku, Imieniny za 3 dni, ale teraz życzę Ci: Pozdrawiam, ais
  7. ais

    Popelina

    Bardzo mnie rozbawiło i lubię grę słów :)
  8. Nie mogłam już dłużej żyć w kłamstwie, w końcu pokazałam swoją prawdziwą twarz wkurzonej wredoty :] Gołębie mają jedną zaletę - jedzą robaki, których jeszcze bardziej nie lubię, hahaha I tak zupełnie mimochodem: Pozdrawiam.
  9. @Gosława Świetnie! Dziękuję za czytanie! poZdrówka! @[email protected] polecam przeczytanie Miladory: https://www.portal-pisarski.pl/czytaj/69538/onamudaje-wg-przepisu
  10. Dla mnie to! I za ten fragment plus. poZdrowka!
  11. Świetne Dekoś, ale chyba miało inny tytuł? poZdrówka!
  12. @[email protected] Jeszcze muszę spróbować onamudaje i dam se spokój z tymi wynalazkami, hahaha Każdy powód dobry, żeby się i kogoś uśmiechnąć :))) @Konrad Koper Zaskoczonam bardzo, że na plus. Dziękuję :))) poZdrówka!
  13. ais

    Daga

    @Grynszpani Autorka od urodzenia jest pesymistką :))) Życie pisze czarne scenariusze, a ja nie chciałam, żeby coś złego stało się dziecku. Chodziło bardziej o wyczulenie młodych rodziców i pobudzenie ich wyobraźni, której często, gęsto brakuje. Jak chociażby śmierć rodzeństwa, które wypadło z okna... Straszna historia :( Opowiadanie ma dwa lata i było publikowane w sieci, a ja kilka dni temu zauważyłam jakiś błąd, którego później nie potrafiłam zlokalizować. Normalnie można się zastrzelić :-/ Dziękuję za przeczytanie, komentarz i serduszko :))) poZdrówka!
  14. @[email protected] To moje pierwsze w życiu lepieje i chyba ostatnie, haha Dziękuję za komentarz i serduszko :))) poZdrówka!
  15. Lepiej iść już na wybory, niż przyjmować psa amory. * Lepiej iść już zagłosować, niż w melinie się całować. * Lepiej iść na głosowanie, niż od dzieci dostać lanie. * Lepsze jest pójść oddać głos, niż wyciągać z gardła ość. * Lepiej iść już na wybory, niż wymyślać takie twory. ___ BONUS Zanęta wyborcza dla niej Jak nie pójdziesz na wybory, to obwisną ci cycory bęben zwiśnie po kolana i nie będziesz pożądana. * Zanęta wyborcza dla niego Jak nie pójdziesz zagłosować, to nie będziesz casanova andropauza cię dopadnie bojler zwiśnie, siusiak spadnie.
  16. ais

    Daga

    @Gathas Dziękuję za serduszko :))) poZdrówka!
  17. ais

    Ana

    @Gathas przeczytałam do końca Twoje opowiadanie i jako, że bazuję na skojarzeniach, to mam jedno: Masz trochę błędów, które nie sposób wymienić, ale jeśli miałbyś ochotę sprawdzić pisownię, to podam linka do popularnej wśród pisarczyków stronki https://www.ortograf.pl/ Treść jest ciekawa i bardzo mi się podoba, ale chyba zmierza w jednym kierunku... W każdym razie, jak tylko pojawi się kolejna część, to na pewno przeczytam :))) Pozdrawiam serdecznie. poZdrówka!
  18. Żywe, jaskrawe kolory, chyba widzę tęczę... Co na to PiS? Czy byłby gwizd? xD Posiłkowałam sie innym portalem, taka jestem sprytna, ha. Pozdrawiam.
  19. ais

    Daga

    – Bartek, spójrz, jak słodko razem wygladają! – No, słodko. Bartek przysunął się i objął ramieniem rozczuloną żonę, stali przez chwilę patrząc, jak ich syn śpi ze swoją ukochaną nianią. Wczoraj Pawełek skończył dwa latka, zdrowy, pogodny chłopiec, którego wszędzie było za dużo. Marta nie nadążała za swoim dzieckiem, i była wdzięczna za każdą pomoc przy małym. Najbardziej cieszyła się z obecności Dagi, która nie odstępowała Pawełka na krok. Pawełek do kuchni Daga za nim, Pawełek do ogródka Daga za nim, Pawełek na schody Daga za nim. Pawełek lulu Daga z nim w łóżeczku. Wszędzie. Marta przywiozła Dagę, bo nikt nie chciał starego, kulawego psa po wypadku. Ale Marta chciała, chociaż początkowo miała problem z przekonaniem Bartka. Małżonek nie chciał obcego psa w domu. – Gdyby to był malutki piesek, którego można wziąć pod pachę, albo do torby – przekonywał żonę – ale to wielki, stary bernardyn! A jak nas zaatakuje?! – Bartek, zapewniam cię, że bernardyny nie atakują ludzi, którzy są dla nich dobrzy, żaden pies nie atakuje bez powodu. W końcu go przekonała, że skoro nie mają dzieci, wtedy jeszcze nie mieli, to towarzystwo czworonoga będzie dla nich sprawdzianem, czy w ogóle nadają się na bycie rodzicami. Po roku od adopcji Dagi, urodził się Pawełek, i wówczas ich dom nabrał właściwego znaczenia. Było im dobrze razem. A Daga była kochana. Cierpliwa do małego, który robił z nią, co chciał. Leżał na niej, ciągnął za ogon, jeżdził po jej grzbiecie samochodzikami, i wtulał się w nią, kiedy był senny. Widać było, że psinka bardzo kochała ich szkraba i cierpliwie z wielką miłością i oddaniem wszystko znosiła. * Wieczór był ciepły i pogodny, a Pawełek wyjątkowo rozbrykany. Goście już dawno poszli, lecz widać było, że maluch nie może znaleźć sobie miejsca. Biegał z kąta w kąt, rzucał zabawkami, pokładał się na podłodze, trochę popłakiwał. Dochodziła dwudziesta druga, a maluszek wcale nie zamierzał iść spać. Daga leżała przy oknie balkonowym i patrzyła sennym okiem. – Może idzie na zmianę pogody, jest pełnia, a może to ząbki? – Marta starała się zdiagnozować niepokojące zachowanie syna. – Przecież to żywe dziecko, zachowuje się tak na co dzień, Marta daj spokój, dzisiaj miał dużo wrażeń. Tort, goście, głośna muzyka, nie wiem, ale tak myślę. – Masz rację, Bartek, jestem strasznie zmęczona, może dlatego wyolbrzymiam. – Idź spać, ja się wszystkim zajmę. – Jesteś pewny? Nie masz dużego doświadczenia, nie wiem, czy sobie.. – Mam Dagę, to mi wystarczy. Marta pocałowała męża i synka, po czym poczłapała na górę do sypialni. – No, brzdącu mama już poszła spać, teraz kolej na nas. – Bartek wziął synka na ręce i poszedł na górę. Zaniósł chłopca do jego pokoju, i położył w łóżeczku, sam zaś usiadł na podłodze. Był bardzo zmęczony, i marzył, by się chwilę zdrzemnąć. Pawełek trzymał w małych rączkach dłoń ojca, i po chwili zasnął. Dom ogarnął spokój. Wszyscy po męczącym dniu głęboko spali i nikt nie słyszał popiskiwania starego psa, który przeniósł swojego ciężkie, bezwładne ciało pod schody. Dochodziła czwarta, kiedy Pawełek przebudził się ze snu. Spojrzał na śpiącego ojca, lecz nigdzie nie dostrzegł Dagi. Zwinnym ruchem wyśliznął się z łóżeczka, i otworzył drzwi na korytarz. – Daaaaa...Daaaa…. – cienkim głosikiem wołał swoją nianię. Wszedł na balustradę, spojrzał w dół i zobaczył Dagę. Rozpromieniony zaczął skakać i wołać psinkę, wdrapał się wyżej i przefikołkował w dół. * – Panie Doktorze, błagam pana, proszę powiedzieć prawdę. – Proszę pani, jest pani lekarzem, nie powiem nic ponadto, o czym sama pani już wie. Marta schowała twarz w dłoniach. Podeszła do kozetki, i ze szlochem rzuciła się na bezwładne ciało. – Moja kochana, przepraszam! Lekarz patrzył na tę scenę z głębokim wzruszeniem. – To naprawdę cud, że po paraliżu zdołała przeczołgać się pod schody. Naprawdę cud. Marta z Bartkiem pochowali Dagę pod srebrnym świerkiem, na działce na Mazurach. Położyli marmurową płytę, na której widniał napis: Daga, najukochańsza niania
×
×
  • Dodaj nową pozycję...