ciemnozłota jasność zachodu
wygładza ostre kształty
i zmienia obłoki w plastry miodu
cienie
stają się coraz dłuższe
łasko trwania
od błękitów po niepokojące róże
zanim znów zostanę człowiekiem
zanurzę dłonie w źródlanej wodzie
i dotknę wspomnień
złotą rybką
daleko od szosy
na podłodze
z płyty paździerzowej
truskawkowe twarze
bujają się
w rytm czekoladowego walczyka
uprawiając survival
na papierowych obrusach
tworzą swojską awangardę
kolekcjonerów damskich majtek
o brzasku biały miś
kisielem
maluje obraz
Ręce Boga
a kiedy ojciec
pijany ze szczęścia
wracał do domu
po pierwszomajowym pochodzie
matka
poprzez swoją dezaprobatę
stawała się
jednostką aspołeczną
wciśnięty
między Karla Marksa
a Karola Wojtyłę
musiałem dorosnąć
ile czasu musi minąć
żeby strach
spadł z cokołu
ten
co do dna
wypił kielich goryczy
ma prawo zmącić ciszę
nie poderwiesz ziemi do nieba
kiedy ktoś gwałcąc twoje ciało
jednocześnie
zgwałcił ci duszę