na tle olśniewającego błękitu
ostatnia kropla ulewy
za jednym uderzeniem
skrzydeł białego motyla
miękko opada
na puszek brzoskwini
drżenie liści
na strunach szczęśliwej natury
lato
nisko kłania się jesieni
chrzęści
szkło kieliszków
powstrzymaj zapędy
narzucające się zmysłom
źrenice
czarne i szerokie
rozkosz zmieszana z trwogą
ech ileż to razy
za zdrowie
za Polskę
za świat
i za Bóg jedyny raczy wiedzieć
kładliśmy się razem
byle gdzie
byle jak
i cały wstyd
brałem na siebie
demony okupują lustra
dusza
pada ofiarą
szyderczych spojrzeń
nic
nie ma dawnego kształtu
@andreas Można by powiedzieć, że "nie wstrzelił się" we właściwą epokę swoim dniem narodzin. I być może ktoś z góry, szeptał mu do ucha...
Dziękuję za komentarz. Pozdrawiam.
poza granicami wyobraźni
w błysku jaśniejszym od świecącego słońca
kreśliłem różnokolorowe słowa
tak bardzo chciałem odwrócić bieg czasu
i po wszystkich możliwych historiach
gdzieś w grobowcach świata
szukałem dostępnymi zmysłami
źródła czystej wody
przy wtórze chlupotu wioseł
jestem świadomy
istnienia ...
a kiedy
skwar sierpniowy
gasisz wrześniową ulewą
to tak jakbyś
rozmieniał mnie
na drobne ludzkie słabości
co jak liście topoli
pierwsze kłaniają się jesieni
złocąc przydrożne kałuże
i oto
stoję nagi przed tobą
z popękaną korą na twarzy
odwieczny przechero
ty wiesz
co chcę ci powiedzieć...
a kiedy jabłko
utkwiło w nim głęboko
Adam
w dosłownościach życia
odkrył wszystko
i śmierć
pierwszą odkrył
(żebro mu w oko)
czas niezmiennie
jątrzy ranę w jego wnętrzu
a ślepia
zdają się nigdy
do końca nie zamykać
w przejrzystych świtach
pejzażem
słońcem malowanym
płyną połajanki
tam gdzie eden
utracony
@andrew
"Bank jest miejscem, w którym pożyczają ci parasol wówczas, gdy jest ładna pogoda, i proszą o jego zwrot, gdy zaczyna padać deszcz."
Pozdrawiam