-
Postów
699 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
1
Treść opublikowana przez marekg
-
minęliśmy się tylko raz między wilgotną ciszą a ścieżką zieloną po drugiej stronie mojego cienia słońce wisiało głową w dół a ja zerkałem na wzgórze łotrów
-
w środku wiersza pusty peron spóźniony pociąg z Suwałk i kolejna kropla deszczu zmiana rozkładu nastąpi jutro jeszcze tylko kilka spojrzeń między wersami pojawią się wędrowcy noc ujada psy siedzą cicho
-
w letniej podróży na południe każde słowo szuka własnego cienia czas mruczy smak wina błądzi między ustami doskwiera słońce na rozpalonej plaży suszą się turyści ci starsi maskują starość młodość odsłania spocone tatuaże piszę serdeczne sms-y brak odpowiedzi jest szorstka
-
3
-
każdej nocy mijam jej cień przechodzę między wersami na drugą stronę wiersza noc jest pełna sentymentalnych wynurzeń szkli się ćwiartką księżycówki
-
wydeptałem tę ścieżkę sam między pierwszym a kolejnym wspomnieniem był tylko wiatr potem zakwitły kwiaty na koniec dnia wędrowcy gaszą słońce zapadają w sen letni na chwilę rankiem na wybudzonej łące przywitasz mnie kolejnym słowem z niedokończonej książki w zamkniętym wierszu skrzypią furtki poeta stoi w oknie i głaszcze nasze koty
-
dotykam ściany jej nienaturalny wygląd przypomina mi nienaturalną kobietę na powitanie pocałunek bez ust będę śnił jej muralem
-
3
-
dziś niebo znikło kot przechadza się między cieniem miasta a ostatnim obłokiem w koszyku śpią pomarańcze po krótkiej podróży zmieniliśmy mapy wkleiliśmy swoje twarze w kolejne fotki nie wiadomo do końca kto zamówił poranny fakultet na wygasły wulkan pamiętam tylko kontrast między rudym futrem a śpiącym owocem
-
2
-
na wielkim billboardzie Chwila mój cień rozwiał ci włosy wyimaginowany poranek w kolorze herbaty czaił się za oknem jak dobrze mieć własne słońce w razie czego
-
2
-
jest noc noc unika światła drzemki i czarnych myśli za oknem kometa merda ogonem na odległość smyczy czytam odległe gwiazdy księżyc ujada w kagańcu
-
a o kwiatach to możemy pomalować otoczeni igłami lasu oddychamy ciszą to tu usycha lipcowy deszcz nie ma krawężników i ulicznych bram nawet nie widać naszych zmarszczek malujesz dłońmi cień miniaturkę chwili czuły uśmiech uzależnieni od marzeń i kolorów dnia przenieśmy niebo w naszą stronę obłoki wędrujące ptaki i ten lecący w oddali samolot czas niestety wracać ponagla nas niedziela czarny pies i kończy się ostatni papieros.
-
* * * palce na klawiaturze fortepian na jeziorze zatapiamy się w butelce schłodzon Ego Chopina * * * jest kobieta za oknem ósmego marca plaża niepokój ptaki * * * kartka i otwarta walizka mówi ci o ucieczce kolejnego wiersza * * * Idę do Żabki i nic nie kumam czytam ptasie mleczko
-
1
-
najpierw był przewodnik kilka kartek dalej Praga ociemniała zwisała z nieba słońce grzebało się w chmurach na dzień dobry jestem tu przejazdem mam swoją ławkę i ciepły termos na moście Karola deszcz rozlał się po ulicach w wilgotnym powietrzu drżał pierwszy tramwaj kilka parasoli dalej szukałem pustego hostelu i skrawka suchego poranka ze śniadaniem w cenie
-
@FaLcorN Jeszcze .
-
na pniu ściętego dnia słońce umiera w ciszy potem zgładzono księżyc jego blask turla się w zaświatach na publicznym niebie znika noga lewa potem prawa w przeciągu istnienia nasze życie czas wypadł mi z rąk bezpowrotnie
-
to jest dyskretnie rozwiane zapach łąki pragnienie ciszy właśnie dopasowałem smak wina i nie musisz się spieszyć kilka stron z Paryża reszta to obłoki z pobliskiej wioski uniesione stodoły oparami bimbru i mały Montmartre z kocią łapką na gardle i poduszką wybudzonej wiosny gdy grzechy snu się czerwienią śpiewam kwiatami w rytmie motyla melodię paryskiej nocy
-
ogień zapatrzony w las płoną moje myśli artystka dotyka drzew stoję nie namalowany ludzką ręką
-
trzeszczący łańcuch i dwa gumowe pedały Bonjour Paris jazz na na początek z przepoconym shirtem po obłokach oniemienia w tęczowym koszyku chat noir i wiadomość dobre wino kup kotku co nie drapiesz w francuskie noce przeciwnie do tego rudego spryciarza i koniecznie teraz musi padać deszcz velib zostaw przy stacji Blanche twoja płochliwa- Ryża cnotka wieczorem z ulic grzechu uciekniemy do konfesjonału nocnych wyznań gardząc niesmakiem pa -Ryża
-
po drugiej stronie brzegu świat ma kolor wczesnego poranka ze słońcem i kawą ci do twarzy teraz szukamy ciszy na skraju jeziora samotna plaża zanurzamy się w głębiny swoich myśli
-
koci wzrok usiadł na parapecie między mną a zachodzącym słońcem mruczą fotografie dnia czas przechodzi turbulencje jak zwykle jak co dzień błądzi w przestrzeni absurdu na agrafce jeszcze jedna sekunda rozmarzona jak wieczorna gwiazda w wielkim wozie samotności
-
2
-
lato to cień odnaleziony pod gruszą promienie słońca między wierszami czerwiec lipiec sierpień jeszcze nienapisane słowa ubrane w kolorowe czapki biegają mi po głowie
-
@tetuBardzo podoba się Twój komentarz. Wszystkie sugestie dotyczące wiersza bardzo przemyślane . Gratuluję dobrego smaku poezji . Ciesze się że moja skromna przystać została tak pozytywnie odczytana . Dziękuję serdecznie .....sny są płytkie -i to zmieniam !
-
@Berenika97 @Berenika97Dziękuję !
-
śpimy w jednej kropli morza dotykam słów czytasz noc są sny płytkie i latarnie oddalone zakotwiczyłem się w kobiecie mojego życia
-
jest lato ciepłe filiżanki z kawą kwitną pod altanką mruczy kot pod wersem pies szczeka biednie ale z honorem
-
motyl u drzwi lato rozłożyło skrzydła wyjęłaś martwą pomadkę usta milczały