Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Sekret

Użytkownicy
  • Postów

    231
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    1

Treść opublikowana przez Sekret

  1. Zbyt duży przeskok między motywami jak dla mnie, forma niezgrabna, ale puenta wieloznaczna i zatrzymująca :)
  2. Przyjemny, spokojny, napełniający poczuciem harmonii obraz, jednak w moim odczuciu harmonię nieco psuje różnoraka długość wersów. Być może dodałabym więcej delikatnych śladów afirmacji życia i ogrodu przez podmiot liryczny, co by wiersz nie był za suchy. Puenta prawdziwa. Przedostatnia zwrotka zatrzymała mnie na dłużej.
  3. Latem pod moim balkonem drzewa przypominały króliczka. To nie jest żadna metafora. One naprawdę wyglądały jak króliczek. Dziś jesienią liście opadły. A ja pragnę spaść razem z nimi. Być z nimi szkieletem niedoskonałości, zmarnowanym potencjałem wiosny. Pragnę być tym króliczkiem. Proszę zabij mnie tak, bym cierpiała jak najmocniej, tak jak lubię, tak jak jestem do tego przyzwyczajona. Szwy pulsują, horyzont ciemnieje w blasku igły nasączonej tabletkami wczesnoporonnymi. Białofuterkowe kocię płacze. A ja? Jestem tylko beztroskim nihilistą. Moja druga połówka czeka w lodówce. To tylko alkohol, ale ja wiem, że nigdy nie będę dla niej wystarczająco doskonała. Wszyscy kiedyś staniemy się prochem w popielniczce Ducha Historii.
  4. Intrygujący. Podoba mi się fraza "nasycone trzykrotnym kiełkowaniem". Osobiście zrezygnowałabym z końcówki - pozostawiłabym tekst w tym właśnie moim "domyśle", o którym wspominasz, byłby wtedy bardziej tajemniczy :)
  5. Najbardziej podobają mi się dwie ostatnie strofy. Uważam, że utwór dobrze odzwierciedla mechanizację rządzącą gatunkiem ludzkim. Nie wiem tylko czy słowa "borderlajnowe" nie zamieniłabym na "borderline'owe" lub "bipolarne" - nadałoby to więcej powagi? :) Chyba, że tej powagi chciałeś uniknąć, też możliwe. W mojej interpretacji "matka en" oznacza nieskończoność, powtarzalność lub właśnie owy mechanizm (nawiązanie do potęgi n-tej). Niemniej jednak jeśli okazałoby się to porównaniem do jakiegoś mrocznego, starożytnego boga, którego nie znam - też bym się nie zdziwiła (na chwilę obecną tylko Enki przychodzi mi go głowy).
  6. Jestem bezpłciowym półbytem przeżutym przez ostrokrzyki w astralnej formalinie A błogosławieni zostaną zuchwale śmiali Pokornych rozdepczą apokaliptyczne konie Inżynieria wsteczna człowieka stępionymi narzędziami strzępi zgniłe mięso introspekcji. A błogosławieni zostaną prawdziwie silni Słabi odziedziczą trupie ich jarzmo Wyjałowiona myśl paruje na rozgrzanych i drżących torach autokonsumpcji. A błogosławieni zostaną piekielnie piękni Brzydcy odziedziczą po nich pęknięte lustra.
  7. @calluna Dzięki za odpowiedź :)
  8. Popracowałabym nad wersyfikacją. Tekst czytałoby się przyjemniej, jeśli niektóre wersy (dziewiąty i dziesiąty) nie przypominałyby spaghetti. Treść i słowa, w jakie ją ubrałeś naprawdę są dla mnie ciekawe, niemniej jednak powagi utworowi odejmują rymy, niektóre z nich - usilne. Oczywiście doceniam wiersze rymowane, lubię tę formę, niemniej jednak w twoim utworze przeszkadzają. Moim zdaniem ich prostota razi w oczy i tworzy sztucznie skomplikowaną składnię. Nie wiem również czy właściwe jest połączenie słów kolokwialnych z jakby nie patrzeć romantycznym stylem. Przykładowo "pozamieniałoby się w mgłę". W moim odczuciu słowo "pozamieniać" jest bardzo niedbałe, ("pozamieniać się z kimś miejscami" - tak, by nauczyciel na kartkówce się skapnął) i oznacza zamianę, tymczasem masz na myśli raczej przemianę (to dwa różne słowa). Dlatego lepiej brzmiałoby "zmieniłoby/przeistoczyłoby/przemieniłoby się w mgłę". Bardzo podoba mi się pierwszy wers i widzę potencjał :)
  9. Podziwiam zwinięte w rurki ukryte wymiary wypełnione śmietankową bezą. Rozpędzone zmysły delektują się mikroświatem sycąc równie skąpą świadomość. Kruche ciasto abstrakcji sypie się nad supersymetrią strun głosowych. Jesteś jeszcze Ty. Spoglądasz szyderczo, bo mój deser bawi się mną jak ofiarą. Gra ze mną w kości. Moimi kośćmi. Cierpkosłodka polewa żywi się ludzkim podniebieniem, gdy ja zastanawiam się z ilu jeszcze talerzy składa się mój własny talerz. Dziwisz się, gdy widzisz, że zastygłam w słodyczy na wieki niczym woskowa figura w muzeum niesamowitości. Jednak ja nigdy nie zaspokoję głodu ciekawości ani pragnienia wiedzy podczas uczy, w której sztućce rozbłyskują srebrem umierających gwiazd.
  10. @Rastu Z racji, że to "niebo" spłonęło, jego "popioły" również uznałabym za pewną metaforę. Zasadniczo z popiołów, w znaczeniu skutków, tego, co zostało można zwykle wiele odczytać o przyczynie zajścia danego zdarzenia. Nigdzie nie napisałam również, że pytanie "dlaczego" skierowane jest do mnie. To mogło być pytanie zadawane przez ludzi, którzy ujrzeli to, co się stało. Dzięki i pozdrawiam :)
  11. Otwieram gorącym tchnieniem północną sonatę Kolejny raz powtarzając niedokończony sen o umieraniu. Biała esencja wypala podniebienia mego komnatę Byłam kiedyś ambitniejsza. Wolałam LSD od wódy. Klawisze ciała drapią swój fortepian z namiętnością godną seksu bez prezerwatyw. Kocham poszarpane nuty, wypływające z żałośnie płytko naciętej rany. Podczas tych melodyjnych nocy przypominają mi, że jestem jedynie wirtuozem marzeń. Marzeń o byciu kimś więcej niż jestem. Brak geniuszu zastąpić muszę odwagą. Więc inni mają mnie za szaloną. Kieliszek jest mi wiolinowym kluczem, a papierosowy dym tancerką półnagą i kurtyną w teatrze, który muszę odstawiać. Zamykam chłodnym oddechem nadranne placebo Wspominając ten dzień z lat jeszcze dziecięcych, w którym zapłonęło niebo i nikt z popiołów wyczytać nie potrafił odpowiedzi na pytanie: dlaczego?
  12. Kot wpisany w trapezoid Zderzenie orbit naszego umysłu przekątna mierzy dwa ogony wygięte z przyczyn losowych bez zamysłu bez pomysłu Brak architekta czy matematyka siedzącego nad wzorów listą Kot powstały, by wydać potomstwo, chociaż jest antynatalistą Ironia losu, prawo Murphy'ego? Nie, tu żadne prawa nie panują prócz zwierzęcych dążeń Nie umieramy z wyższej konieczności Po prostu nie znamy leku na starość wszystko jest kwestią przypadku Bo kto by widział kota, który specjalnie, w sposób zamierzony wchodziłby do trapezu? Nie zważając czy on z Manhattanu czy przybyły z Efezu Oblicz pole kotka, wiedząc że jest nieszczęśliwy dawno nie pił mleka naturalnego został zamknięty w trapezie na siłę że jest pulą kodu genetycznego przydzieloną ciału jednorazowego użytku Wynik podaj w zaomiauczeniu
  13. Zamknij syngularne byty w jaśniejącej iskrze Zatapiając nad jeziorem wisielcami nagie liście Wrzask ich tonących koi serce me. Cienie pozbieraj w jeden półmrok na danej nam przestrzeni Gdzie przyroda ani dusza nie są explicatio Dei. Chcę widzieć jedną czerń. Opowiedz kwiatom dębów kim jest bóg, a czym zbawienie A zerwą się w dół z drzew sycąc ziemskie podniebienie Lecz czy róże nie spadają jakby piękniej? To tylko sposób, w jaki uciszamy las By pozwolił dojść do głosu gwiazdom.
  14. @light_2019 Dzięki za odpowiedź. Jeśli daję tytuły po angielsku to tylko po to, by nawiązać do jakiegoś utworu. Tutaj rzeczywiście się nad tym mocno zastanawiałam i wciąż pozostawiam sprawę otwartą. Niemniej jednak powód, dla którego umieściłam w nawiasie angielski tytuł jest natury czysto sentymentalnej - to przerobiona wersja popularnej, hipisowskiej piosenki, która często jest grywana na jam session w czasie festiwali, które posłużyły mi jako inspiracja do napisania utworu. To wszystko. Też pozdrawiam :)
  15. Tamtego dnia ogień kamfory był jedynym kapłanem stroniącym od sztukaterii lęku, złotnictwa naiwności i gzymsów wyrzeźbionych w skale ludzkiego zezwierzęcenia. Splamiłam modlitewnik gorącym czajem zachwycając się mantrą, że wszystko jest święte i nieświęte zarazem. Widziałam wtedy jak odważne wersety świętych ksiąg, spisane przez najświętsze i najodważniejsze umysły tak zwanej najświętszej przeszłości, wrzeszczały i wypluwały z siebie biblijne tak zwane nakazy. Ja się tego wyrzekam! – krzyknęłam w ich stronę – Dajcie mi pustkę! Pragnę oczyścić swój umysł. Widziałam też ludzi, którzy jak padlina są zamknięci w żywicy bożka drzewnego i jego haremu puszczalskich driad. W żywicy spływającej z jego warg jak perły, które zostają rzucone przed tak zwane wieprze w najlepszym wszak tak zwanym razie. Tego też się wyrzekam! – krzyknęłam w stronę lasu – Dajcie mi pustkę! Bym mogła nasycić swoją wyobraźnię Pustki mi nie dali, więc sama ją wzięłam – sama nazwałam, sama posiałam i na żarnach samotnej ekstazy sama zmieliłam. Ja – sama! I czaj z tej pustki sama zaparzyłam, by zrozumieć, że Świat stworzony przez moją percepcję czyni mnie jego Bogiem.
  16. Jak to jest być niebytem, który nie musi niczego pochłaniać? Konsumować otoczenie w nieustannej próbie nasycenia się własnym ego Przeżuwać etykę i trawić filozofię będąc ciągle zachwyconym swoim jestestwem jakby miało być ono lepsze od wszystkiego innego. Jak to jest być nicością, która odnajdzie w sobie wszystko, czego zapragnie? A że nie pragnie niczego to Nic znajduje - odnajduje nicość samą więc siebie. Chciałabym zamknąć umysł o który tak dbałam, by był otwarty. Odrzucić rozpraszające „chcenia”, takie jak to teraz, które źródłem są porażki i praprzyczyną cierpienia. Zasnąć i obudzić się będąc martwą materią. Choćby wazonem. Jak to jest być wazonem? Istotą użyteczną właśnie ze względu na zawartą w niej pustkę, a nie próżnym kwiatem marnie więdnącym na oczach kosmosu?
  17. @Nata_Kruk Szczerze powiedziawszy to w wielu wierszach lubię nawiązywać do fizyki kwantowej, kosmosu, neurobiologii (czasem bezpośrednio, czasem jako metafora), ponieważ uważam, że to obecnie jedna z niewielu ścieżek, by stworzyć coś zupełnie innego niż to, co było wcześniej (problem powielania tematów powtarza się tak sam jako te powielane tematy). Dzięki za odpowiedź i też pozdrawiam :)
  18. Często rozciągam lub kurczę czas zegarowy doświadczam, odczuwam, przeżywam mocniej nienawidzę i kocham siebie bardziej niż powinnam Czasem wirujące rozbłyski wewnętrznego krzyku kreślą wielowymiarową geometrię i kwantową fizykę cierpienia. W międzyczasie radość spływa po rumianych licach, emocje falą natchnienia wypływają z tęczówek kaskadą baśniowych kolorów. Zawczasu wszystko poddane zmechanizowanym neurosystemom, w jakby narkotycznym szale zaprojektowane moje człowieczeństwo. Czym me życie jak nie wydłużoną drzemką z zakłóconą fazą REM? Wyśnioną przez zepsuty kod genetyczny, którego helisa przeplata w nieskończoność udrękę i ekstazę? Jakby miały to być schody do nieba, lecz na co drugi krok przeznaczony był mi upadek
  19. Pamiętasz, przyjacielu, jak będąc dziećmi kwiatów, przekroczyliśmy bramy do sztucznych rajów? Lwia grzywa porastała wtedy płaszcz drzew, a głodny las wydał z siebie ryk. Krzyczał, że dawno nie pochłonął żadnego samobójcy. Nie potrzebowaliśmy kluczy od archanioła, bo mając otwarty umysł każde drzwi percepcji stoją otworem, a strażnicy są opiekunami ślepych. Ludzie przechadzający się tym samym lasem patrzyli na nas z pogardą i zazdrością. Bo któż inny, jak nie my, tak bezczelnie wykorzystał swoje prawo do bycia świadomą istotą zwane przez potok wolnością? Chyba tylko te dwa koty mieszkające w naszych głowach Duszące się nikotynowymi oparami shishy, rozprowadzającymi miętę po całym namiocie tak jakby wczoraj miało dopiero nadejść.
  20. Podoba mi się ta metafora cykliczności snu niezależnej od pór roku.
  21. Niczym był więcej jak złotą łzą Słońca Lecz oni nazwali go Promieniem Przyszedł Niosący Nieswoje Światło Dotknął miodową dłonią mego barku By energia mogła krążyć Natura zawsze chce czegoś w zamian Słyszę głosy, które każą mi iść na zachód Chcą mą głowę ukoronować widnokręgiem Istne persefońskie pozbawienie tchu Przepływam pod łukiem triumfalnym Oplecionym przez kwiat siarczany Gonitwa myśli Koniec musi mieć symetryczne usta Nie wyobrażam sobie być pochłanianą w niedoskonały sposób
  22. Lakierowane strugi światłocieni Zapętlający się śpiew ptaków z odtwarzacza komputerowego Whisky błyszczy o poranku Cesarską perłą monotonii A karuzela z konikami się kręci. Magnetyt kruszy się nad szkiełkiem Nadgryzam pomarańcze w ramach protestu przeciwko nadgryzionym jabłkom Dostrzegam złotą proporcję w kocim ogonie I doskonałą spiralę w jego pozycji czuwania Wyciągam kalafior z lodówki, by się upewnić. Ubóstwiam nirwanę pod łukiem prysznica Zachwycam się wodą spienioną chłodną śmiercią, która oczekuje na zewnątrz. I szamponem. Życie moje wewnątrz płynie jak zmyślona rzeka Wieczna kąpiel refleksji, która uczłowiecza Dostrzegany wszechświat jest mną. Dlatego mu wybaczam. Nowa whisky w szklance, a stara karuzela się kręci No i biorę tę linijkę i mierzę tego kota... Miarą nowej samsary skrytą w głębi mej pamięci
×
×
  • Dodaj nową pozycję...