Stoimy vis à vis z maskami na obliczach,
udajesz twardziela, ja łatwą do zdobycia.
Tak bardzo zakochani w rolach, które gramy,
jak urzeczeni pięknem, co jest udawane.
Przychodzi proza życia, maski uwierają,
gdy odkrywamy twarze, uczucia pryskają.
Już mi się nie podobasz, ja obrzydłam tobie,
choć żeśmy ślubowali w szczęściu i chorobie.
Prawdę moja babunia mówiła okrutną:
Nie podobasz się brudno, to i czysto trudno!