-
Postów
862 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez tomass77
-
Transcendenty a transcendalny
tomass77 odpowiedział(a) na tomass77 utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Dziękuję za trafny komentarz. Pozdrawiam serdecznie. -
Transcendenty a transcendalny
tomass77 odpowiedział(a) na tomass77 utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Dziękuję za Twoje uwagi. Niestety tytuł nie może być tu inny ponieważ to z rozważań nad tymi dwoma pojęciami powstał pomysł na ten wiersz. Więc być może brzmiący górnolotnie tytuł nie ma na celu podniesienia rangi wiersza a naprowadzać na zrozumienie. I nie do końca chodzi tu o to co namacalne i nienamacalne. Różnica pomiędzy b ogiem transcendentym a transcendentalnym jest o wiele bardziej subtelna. Pozdrawiam. -
Transcendenty a transcendalny
tomass77 opublikował(a) utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Jeden Bogiem na Marsie Drugi jego możnością Jeden zimny przebiegły Drugi ciepłem miłością Jeden stwarza warunki Drugi bezwarunkowy Jeden surówkę trze z marchwi Drugi nicości osnową Na jednym opierasz swe ramię Na drugim nadzieję i wiarę Na jednym zrzucona bezsilność Na drugim w sercu się ganisz Na jednym całe zło świata Na drugim jego skalanie Z jednym idziesz przez życie Z drugim w obecność swą sięgasz Z jednym wierzysz wciąż w cuda Z drugim zaglądasz w kalendarz Z jednym w piasku zababawki Z drugim nie ma już łaski. -
Podziękował :)
-
Racja.
-
Pamiętam nocą śpiące konie Okryte pledem w szkocką kratę Pamiętam drogi zstępujące Wąskie i kręte niczym z baśni Wzdłuż porośnięte gęstym krzakiem Pamiętam z cegieł rude domy A w środku światła się iskrzące Pamiętam ogródki nie ogrody Całe zielone lub w betonie Rasowe koty stróżujące Pamiętam inny język, sklepy Dziwne poczucie swej obcości Pamiętam uśmiech sprzedających Nieznaną dotąd mi uprzejmość Gdy opróżniałem pełen koszyk Pamiętam bezpieczeństwo, spokój Rzadkie dotychczas mi uczucia Pamiętam daleką świata względność Jakbym żył nie swoim życiem A jakąś inną stroną życia Pamiętam dzieci rozbiegane Odpowiedzialność za ich bieg Pamiętam... miłosne zakłamanie Że była dobra, kochająca Piękna jak pierwszy śnieg.
-
Ulica Zelwerowicza
tomass77 odpowiedział(a) na tomass77 utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Dziękuję. Staram się nie czytać innych wierszy, bo potem zauważam, że wykorzystuję czyjś pomysł podświadomie. Dlatego to nie arogancja a dbałość o własną formę. Natomiast gdy minie mi czas na pisanie, bo tak to jest że wena mija, będę czytał i oceniał wiersze innych. Jeszcze raz dziękuję i pozdrawiam. -
W pewnym dalekim mieście Sam zapomniałem już w jakim Jest taka dziwna ulica Nazwana przez czyjąś niedbałość Ulicą Zelwerowicza I na tej właśnie wspomnianej Najpierwsze kwitną kasztany Woda nią płynie pod górkę Zima zasypia kwiatem Chodniki są zabliźnione Gojone świętymi stopami Samotnych pierwszych kochanków Spiętych w miłosną niepamięć Czasu tu nigdy nie było Nie był nikomu potrzebny A oni ciągle tam idą We wrogą świata niepewność
-
Bo w skutym lodzie śpi ciepłe źródło Bo w lasu pożodze jest spokoju lustro Bo w głębinach nieznani walczą o życie Bo piasek pustyni jak przesiany na sicie Bo na różowych ustach Kłamstwo zasiada Bo w drewnianych bóstwach Drzemie zagłada Bo w biały fartuch wróżka się stroi Bo rana choć winna nie zawsze się goi Bo wiatr listowie w chaosie wzrusza Bo pod horyzontem coś w nocny szlak rusza Bo gwiazdy ślepe uparcie się gnieżdżą Bo ludzki upadek nie zawsze jest nędzą
-
Ja trwam Ty trwasz Świat twój kolorowy Mój czarno- biały Ja trwam Sny moje kolorowe Ty trwasz Sny twoje czarno-białe O mnie Jest twój sen O tobie Jest mój świat Ja trwam Ty trwasz
-
O porannej nocy Introspekcja Mdlące ukłucie w brzuchu Gonitwa ambiwalentnych myśli Poszarpanych względnością Odartych powieką samotności Rozgnieceniem prastarej skorupy W której było tylko jedno i to Poza wiedzą Jego namaszczeniem.. Czy znów się wycofam Ukryję w utleniony żal Na kolejne dziesięć lat W mojej szafie ciągle wisi Ojca pachnący naftaliną kożuch
-
Kochanie Kawa na stole Zwiędłe tulipany Kochanie Wychodzę do pracy Zgubiłem szalik Kochanie Budzik nakręcony Nie tyka Kochanie Woda w wannie Wystygła Kochanie Świeczek w domu Nie ma Kochanie Nasze łóżko Pościelone Kochanie Dawno już Nie spałem Kochanie
-
O! Inowłodzka piekarnio Buchająca ciężkim oddechem matko Radująca nas wieśniaczko Pracująca nocą podniebienia łechtaczko Kominem przywodząca wspomnienia klatko Śledząca zapachem chleba do nieba tratwo O! Nieposkromiona, ponadczasowa O! Wrośnięta w jądro ziemi Nakarm raz jeszcze nas - głuchych i niemych.
-
Dziękuję za ciepłe słowa. Pozdrawiam Justyno.
-
Nie zawsze kochałem drogi jasne Zapładniane kroplami słabości. Unikałem przejść w życiu ciasnych Zalękniony skręcałem w szerokie. Kształt skóry miałem za własną A nie poddaną choroby plastrem. W utopie brnąłem aż trzasnął Niejeden mój świat w śniegu zaspie. Uczuć kierując się blaskiem W tartaku nad drzewem modliłem. Na sankach w dół dzieci puszczałem Pewny, że w cieniu nie zginą. Serce na nitce ciągnąłem w przepaście Zamiast wspierać je mocną liną.
-
Chyba już czas znów stać się sobą I przestać pisać listy ostatnie Uchylić drzwi z zadartą głową Listopadowe strącić łzy.. Otworzyć się na dusze bratnie. Chyba już czas porzucić schron Gdzie kurzu żal przysiadł na półkach Wybudowany w nim dostojny tron Z akacjowych płatków wróżb.. Kojących snem jak z morfiną ampułka. Chyba już czas na drogę wyjść Do przodu ruszyć krokiem spokojnym I nie oglądać się na spadający liść Co cały z proszku, złudzeń dni.. Dni, które zabrały mi wiatr upojny. Chyba już czas w swój rejs popłynąć Latarnie mijać rufy brzegiem Pajęcze sieci zedrzeć z ramion Wysp pełnych skarbów szukać.. Miłość w głęboką schować kieszeń.
-
Śmierć stoi nade mną Kiwa śmiesznie zakrzywionym palcem Zaprasza Uśmiech ma dobrotliwy Pozornie współczujący Krztusi mnie kaszlem Uderzeniami krwi do głowy Przypomina O swojej obecności Metalicznym posmakiem w ustach Obojętnością w marzeniach Zlanymi dniami i nocami Porami roku, świętami Pustymi rubrykami W książce telefonu Głuchymi drzwiami mego domu.. Na koniec Łączy się ze mną Tak, jakby nigdy nie była Abstrakcją
-
Życzenie na Nowy Rok
tomass77 odpowiedział(a) na tomass77 utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Pozdrawiam i wzajemnie :) -
Chciałbym Jeszcze dotknąć zielonych pąków Albo nie Iść przez czerwonych maków łąkę Albo nie Mieć znowu umysł otwarty na książkę Albo nie By w moje okna już tak deszcz nie siąpił Albo nie Przeżyć potworną z nią rozłąkę Albo nie..
-
Trochę zmieniłem bo nierytmiczne było, mam nadzieję że lepiej brzmi. Ważne, że jest duch. Pozdrawiam.
-
Kołysz mnie kołysz Już oczy przymykam Zapomnę za chwilę Świat szary znika Kołysz mnie kołysz Przy cieple ogniska Mikusiu mój drogi Samotność w dal pryska Kołysz mnie kołysz Z cukru wspomnienie Jest takie słodkie.. Senne marzenie Kołysz mnie kołysz Mów do mnie cicho Zasypiam już prawie Oczy zamykam
-
Edward brodzi w śnieżnym kosmosie
tomass77 odpowiedział(a) na tomass77 utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Jakżeby inaczej ? -
Edward brodzi w śnieżnym kosmosie
tomass77 opublikował(a) utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
majaczy na białym mi ruda mi plama i cztery mi łapki na białym topnieją.. szaleje mi mruczy futrzana, pijana na białym mi białym skrzypiącym mi śniegu.. -
za oknem wiatr dawno zmiótł odciśnięte w piasku nasze ślady butów niekoniecznie skórzanych nie widzę prawie nic jestem płaski niczym pusty pergamin za oknem zeschły liść tańczy samotnie bez pary przeciska się przez gałązek kiść wykrusza się.. przestaje być.. sobą samym a oni rosną! poza zwiewną firaną niedługo już już niedługo będę dla nich za mały..
-
Wyjechałem na pustkowie Na odległe zbocze płaskiej Ziemi Tutaj świat wydał się półsurowy. Opadające talerze ostrych liści Rozbijały się o piołunowy płaszcz Który miałem zapięty pod szyję. Złapałem pół oddechu Rozłożony na wygniecionym leżaku Ledwo wytrzymującym mój ciężar. Nadrabiałem rozgonione mile wspomnień Nikły monady dwukolorowe Wziąłem na plecy swój oddech.