Ha ha :) ale co na to żona?... czyż zadowolona? Jeśli tak, to sprawy nie ma :)
W niektórych kulturach onegdaj gospodarz domu raczył gościa tym, co dla niego najcenniejsze, czyli własną żoną właśnie. Byłoby całkiem miło, gdyby rzeczona żona miała wówczas głos i wybór, ale nie wiem, czy tak było...
Tak czy siak, dzielenie się tym, co dla nas najcenniejsze jest najtrudniejsze...