Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

WarszawiAnka

Użytkownicy
  • Postów

    7 258
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    36

Treść opublikowana przez WarszawiAnka

  1. Cóż, Duszko, ja teraz bardziej patrzę z perspektywy tych podciętych skrzydeł... Pozdrawiam wzajemnie :)
  2. WarszawiAnka

    O KRAWCU

    @Alexandra O. : Dziękuję za Twój głos. :) Dobry schemat, ale brzmi makabrycznie... :-o Zmodyfikowałabym go tak: Piratowi z miasta Gdynia śniła się po nocach skrzynia: nie za duża, nie za mała, wprost na skarby doskonała; lecz dokoła niej - pustynia... Pozdrawiam :)
  3. WarszawiAnka

    O KRAWCU

    Pewien krawiec z osiedla Poraje kraje tak, jak mu materii staje. Ale klient opasły siadł – i spodnie mu trzasły; trzeba będzie więc zmienić zwyczaje.
  4. Gorzej, gdy dzban goryczy wylewa się na głowę... Pozdrawiam
  5. Jednak kiedy skrzydła podcięte opadną i wiatr nas poniesie na oślep, wbrew woli, zazdrościmy drzewom lepszej, trwałej doli i wzrostu ich, którym lepiej od nas władną. Pozdrawiam @Wędrowiec.1984 :Dziękuję. :) Wiem, że gorzko piszę, ale cóż... Pozdrawiam
  6. @iwonaroma : Dziękuję. :) Znam to od dawna, a wciąż mnie bawi. :)
  7. @TakitamWpis : Dziękuję za Twój głos. :)
  8. Dziękuję, Iwonko, za tak pozytywny odbiór. :) Myślę, że chociaż niektórzy są rozsądni ponad przeciętną, to w życiu praktycznie każdego są takie obszary, gdzie rozsądkowi trudno jest dojść do głosu. Co do świadomości Peelki, to owszem, wie, że rozsądek istnieje i gdzieś być musi - sęk w tym, że nie wie gdzie. Dlatego liczy, że on sam do niej wróci... Czytając Twój komentarz przypomniałam sobie pewien stary dowcip. Marynarz na statku pyta kapitana: - Panie kapitanie, czy można powiedzieć, że coś zginęło, jeśli się wie, gdzie to jest? - Oczywiście, że nie - odpowiada kapitan. - Jeśli się wie gdzie coś jest, to znaczy, że nie zginęło. - A więc pańska lornetka nie zginęła - odpowiada uradowany marynarz - wiem, gdzie jest! Wczoraj upuściłem ją do morza. Pozdrawiam :)
  9. Dziękuję, Duszko, wszystkie Twóje uwagi są słuszne. :) Wiersz jest, oczywiście, humorystyczny, jak również naiwny - bo nieraz naiwnie wierzymy, że wybraliśmy właściwą drogę, albo że nasze działania mają głęboki sens. Pod powłoką humoru kryje się jednak odarty z naiwności lęk przed podejmowaniem następnych działań - a nuż okażą się równie absurdalne? Nie dziwię się, że czytając ten tekst czułaś się zdezorientowana - Peelka też jest zagubiona. A zachowywała się nieroztropnie, bo przestała słuchać głosu rozsądku do tego stopnia, że teraz sama już nie wie, gdzie on jest... Pozdrawiam :)
  10. Dziękuję i pozdrawiam. Dziękuję, cieszę się, że się podobało. Pozdrawiam
  11. @Marek.zak1 : Dziękuję za Twój głos. :) @Waldemar_Talar_Talar : Dziękuję za Twój głos. :) @iwonaroma : Dziękuję za Twój głos. :)
  12. @Wędrowiec.1984 : Dziękuję. :) Można! I wielu żyje w błogiej nieświadomości tego braku, wbrew zdrowemu rozsądkowi. Peelka też długą drogę przeszła, zanim zauważyła, że zgubiła... :)
  13. Otóż to. :) Brak rozsądku skutkuje absurdalnym działaniem. Cała rzecz w tym, kiedy się właściciel(ka) zorientuje, że go nie ma?
  14. O to właśnie chodzi - wiersz ma się ocierać o absurd. ;) Tyle, że to, co robiłam nie działo się w czasie oczekiwania na rozsądek, ale właśnie doprowadziło do jego zagubienia... :) Kto teraz może wiedzieć, gdzie się podziewa? Pozdrawiam
  15. @Wędrowiec.1984 : Dziękuję za Twój głos. :)
  16. Rozsądku – gdzie ty jesteś? Gdzie zgubiłam ciebie? Czy wtedy, gdy bawiłam chwilę w siódmym niebie? Czy gdy na wierzbie gruszki słodko zapachniały? A może gdy chrupałam niebieskie migdały? Rozsądku, gdzie ty jesteś – i czy jesteś zdrowy? Pewnie poszedłeś wreszcie po rozum do głowy, lub, co gorsza, poszedłeś, gdzie poniosą oczy... Mam rozumieć, że kołem fortuna się toczy? Rozsądku, wracaj, proszę! Już mnie głowa boli! W oczekiwaniu zjadam trzecią beczkę soli; mam coraz mniej nadziei, coraz mniej odwagi, I wytrącona jestem całkiem z równowagi! Nie mogę spać - wciąż twoich nasłuchując kroków; przyrzekam: zejdę zaraz na ziemię z obłoków; obiecaj, że już jutro wrócisz do mnie z rana, bo szukam cię jak igły w wielkim stogu siana!
  17. "...wierzę, że się spotkamy,najpóźniej pod koniec lata." Miła nadzieja... :) Pozdrawiam
  18. @Wędrowiec.1984 : Dziękuję. :) Myślę, że jednym z powodów pielęgnowania własnej wrażliwości jest wstręt do życia w zakłamaniu...
  19. Nie tylko ma ochotę, ale czasem wykrzykuje. Bo z bólu się krzyczy.
  20. Z jednej strony się z Tobą zgodzę, ale z drugiej... nie chodzi o przeskakiwanie wysokiego pułapu, ale ogólnie o godne życie. Posłużę się tu obrazem przysłowiowego artysty głodującego na poddaszu. Tworzy zgodnie z własnym unikalnym natchnieniem, ale świat jego wrażliwości nie potrzebuje. Czy wobec tego ma nadal żyć we własnym świecie wyobcowany i nierozumiany (ale wierny sobie), czy dostosować się z konieczności i tworzyć to, co się "sprzeda", aby móc normalnie funkcjonować i posiadać płaszczyznę porozumienia z innymi? Pozdrawiam Masz rację, wiersz wcale nie jest nieśmiały... :) Może dlatego, że niektóre osoby na pozór nieśmiałe mają w sobie dużo ukrytej siły. Czasem jest to siła niebezpieczna...
  21. Podpisuję się pod przekazem Twojego wiersza. Doskonale oddaje on rozdarcie pomiędzy wrażliwością a przystosowaniem do tego, co narzuca świat oraz zmaganie ze światem - i ze sobą. Czy wrażliwość jest jedynie subiektywną ułudą, strefą komfortu, a wymogi świata - rzeczywistością? A może odwrotnie: może rozpędzony świat gna na oślep miażdżąc tych, którzy nie nadążają, a osobista wrażliwość staje się ostoją normalności? Jak jest naprawdę? Pozdrawiam
  22. Tak, muszę przyznć, że go poczułam... Pozdrawiam :) @duszka : Dziękuję. :)
×
×
  • Dodaj nową pozycję...