Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Tomasz Kucina

Użytkownicy
  • Postów

    3 095
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    13

Treść opublikowana przez Tomasz Kucina

  1. @[email protected] A jak to się ma do jej poezji? ;) Ja na przykład nigdy nie miałem problemu z ludźmi w kwiecie wieku. Są sumienni, wykwalifikowani i bardzo praktyczni. Śmiało mógłbyś być moim rodzicem i nie mam z tym kłopotu ;) I tak na szybko wymyślone zdanko na temat nestorów: "Im więcej srebra w czole, tym liryczniejsze i amore" ;) Szczęliwego Nowego Grzegorzu, spełnienia wszystkich marzeń ;)
  2. Oczywiście przyjmuję sugestie. Masz prawo do własnych wrażeń, każdy tekst jest w pewnym sensie subiektywnie estetyczny i jego odbiór zależy od preferencji lirycznych od estetyki osobistej czytającego. Nie mogę i nie wolno mi podważać estetyki. Jest tylko twoja i ważna. Rozumiem, Te zacytowane fragmenty ci nie leżą. Widzę jednak, że są to fragmenty dość dokładnie subiektywne i przeze mnie inaczej „wykreślone”, reszta treści w zasadzie jest w miarę sumiennym odzwierciedleniem z "Don Kichota". Więc chyba o to ci chodziło?, o pewną niezgodność i niedokładność z tym powieściowym wątkiem, bo bardzo trafnie i szczelnie utrafiłeś w te zaplanowane przeze mnie rozbieżności. Ponieważ, czytałem i lubię „Don Kichota” - i jestem autorem powyższego utworu → dlatego zauważyłem to od razu, po to właśnie i tylko --> teraz odnoszę się do twojego subiektywnego odczytu wiersza, bo wrażenia czytelnika są dla mnie miłym aspektem w komunikacji. I wszystkich komentujących szanuję. Co do tego fragmentu – to znaczy pierwszego cytatu to wydaje mnie się, że jest on dość rytmiczny – tu mamy wyraźny podział na dwie rytmiczne części w każdym z wersów i --> po równo – po siódmej sylabie ta "quasi średniówka" dzieli wersy. Spójrz: 7 7 zaś sama Doloryda || i mąż jej wdzięków pewny czekają z Dulcyneą || na Don Kichota - „every” 7 7 ... a to: „every” to miało być takie: „every day” – każdego dnia, że oni --> (Dulcynea i Don Kichot) będą już zawsze razem, że będą parą, małżeństwem, etc. etc. etc., → jak tam sobie każdy subiektywnie chce pokojarzyć tekst ;) istotnie lepiej byłoby np.: "together forever" – na zawsze razem, ale jak trafnie zasugerowałeś tak jest uroczo --> bo do rymu. Dzięki, że doprecyzowałeś pierwszy komentarz. Uznaje twoje sugestie i i normy estetyczne. Doceniam, że zagłębiłeś się w tekst, TO WAŻNE. Również pozdrawiam serdecznie.
  3. @dmnkgl Dobrze. Nie wiem w jakie aspekty celujesz, te fragmenty przytoczone, są w subiektywnej podstawie wiersza. Rdzeń jest powieściowy, ale tekst jest wolną interpretacją, na tym polega jego sens. Inaczej byłby to jakiś obiektywny reportaż z Cervantesa. Tekst ma "sumienie" ironiczne, to podstawa klasycznej groteski - i mój wymierny w sensie, że ustalony wkład w kontrowersje tej treści. O to w tym chodzi, by czytac to jako karykaturę. To wyraźnie da się wyczuć, i o tym wyraźnie napisałem w przypisie pod utworem, nie można go traktować jako obiektywne streszczenie wątku z powieści. Lubię tą powieść, jest genialna. Dzięki za słówko, pozdrawiam i ewentualnie proszę o doprecyzowanie, bo nie wiem w jakim sposobie budujesz zawoalowaną kontrowersję? :)
  4. W domu siedź. Nie prowokuj do podróży. To ja piszę teksty plenerowe, by zapełnić tą pustkę egzystencji, jakąś namiastką mobilną - którą stanowi przykładowy wiersz, a ciebie nosi?;)))))))) Tym balonem z mojego wiersza --> "Kapadocjańska dolomitanka" sobie polataj - wyobrażeniowo podróżój, to ci wystarczy ;)) Dobrze, że ciebie nie znam, bo bym nakrzyczał na ciebie ;)
  5. I po co? ;) Będziesz mrugać do murzynków? Choć nie wiem, czy słowo murzynek mieści się w kulturze - toleracji - w takim bądź razie mi to kojarzy się ewidentnie z Aghatką Christie i jej "And then there were note" --> i nie było już nikogo --> bo Valeria na Mauritiusie ;)
  6. Mocno drenujące w subiektywnym oczywiście znaczeniu. Czyli dobry tekst ;) Ta miodowa organoleptyka zmysłów wdraża tą "czarną dziurę biologiczną" w meritum wyobrażenia - w trybie tego pochłaniania "kochanka" oczywiście ;) Ok ;)
  7. Ale jaki charakter. Charakter ma każdy i każdy ma prawo być taki jaki chce. Ty lubisz marzyć, wynikać z subiektywnych póz i karmić ludzi - DOBREM, choć w moim uznaniu pogubiłaś się w tym subiektywnym - czyli własnym interpretowaniu Religii chrześcijańskiej, bez Kościoła instytucyjnego i konserwatywnych podstaw Wiary. Bo nawet jeżeli, ty w życiu dobrze rozumiesz Boga to jeszcze nie oznacza, że wszyscy mają takie czucie, umiejętności i posiadają w sobie sprawiedliwość - taką użyteczną i Boską, jeżeli każdy interpretowałby wiarę na swój "strój", no to - mamy pewny bałagan. I teraz jeżeli, ty jesteś tą marzycielką i krzewicielką dobra w tym subiektywnym znaczeniu, to dlaczego ja mam ciebie nie tolerować, mój charakter polega na tym, że wszystkich traktuje tolerancyjnie, a Wiara jest moją laicką subiektywną emocją, nadzieją i normą i nie ulegam wpływom i kontekstom. Kościół Katolicki u mnie jest od tego. Choć nie jestem przykładnym katolikiem w przykazaniach Wiary, to jednak nikogo nie namawiam do metamorfizowania Wiary, --> bo to prowadzi na manowce. Ale, rozumiem twoje subiektywne potrzeby w zakresie obcowania z Absolutem. Szanuję to. To nie jest charakter - (bo pewnie w tym zakresie - o tym charakterze miło sugerujesz), to jest tylko elementarna zasada tolerancji, która musi obowiązywać.
  8. Staram się nie identyfikować tekstów z własnym życiem. To byłoby zbyt oczywiste, trywialne i strasznie introwertyczne. Wcielam się w pewne wrażenia i je opisuje. Są przecież różnorodne. Słowo wymaga subiektywnego wyrazu, potrzeby obserwacji, nie można i nie należy pisać tylko o sobie i własnych impulsach, bo to jest głupie. O sobie pisać można, ale w realnej potrzebie - uzewnętrznienia. Pisanie o sobie dla samego egocentryzmu to bluźnierstwo. Ten tekst jest "Don Kichotową" melodyjką - natomiast, skłamałbym, gdybym napisał teraz, że ciało nie ma znaczenia. Tak uważa 99% facetów - czyż odbiegam od normy w tym zakresie? ;))
  9. W jakim sensie ulegam? Jako człowiek w realu czy autor? ;)))))
  10. Więc jesteś marzycielką? mhmmm. ok ;) Rozumiem. W zasadzie to coś bardzo subiektywnego i osobistego. Jeżeli przyznajesz się do tej cechy to w sumie jest to miłe - przynajmniej dla mnie, bo trudno dziś w świecie uzysku i powszechnej potrzeby kultywowania materializmów - o marzycieli, zwłaszcza o marzycielki. Nie wiem w jakiej definicji mam przyjąć to "ponoszenie się" - bo tu obowiązują różne definicje. "Ponoszę się" w sensie, że czuję się tym tekstem obciążony? - wszak ponoszenie to "obciążenie" - jeżeli, tak mam to czytać to na pewno nie. Tekst jest niemal realnym odnośnikiem do wątku z powieści Cervantesa. Nie ma ze mną związku. Jeżeli zaś "ponoszenie" mam rozumieć jako utratę panowania nad sobą w samej treści spowodowane silnym uczuciem - to nic bardziej mylnego. Dyskusja nasza tutaj akurat jest bardzo przyziemna - realna Valerio - w tym rozumieniu, rzeczywiście mogę uznać twoje "marzycielstwo" za fakt, ale sam staram się udzielać odpowiedzi dość realnych - co do treści oczywiście - choć sama powieść jest niemal futurystyczna ze względu na postać Don Kichota. Tutaj i teraz jest pytanie (komentarz) jest i moja reakcja (odpowiedź), a sam tekst jest mocno merytoryczny. To znaczy tu wszystko jest dość praktycznie uzasadnione, nie ma więc "ponoszenia", treść jest wynikowa a zdarzenia nawet w chronologicznym porządku wyłożone na tacy ;) Nawet @Somalija zauważyła dość realną sposobność tego wiersza. Doprecyzuj o co chodzi z tym "ponoszeniem" dokładniej, to się odniosę - konkretniej ;) Jak będziesz mi tak ładnie pisać, to uznam za karę, że jesteś jak hrabina Doloryda z tego wiersza ;)) A choćby i nawet, to ona miała wspaniałe poczucie humoru, a to cecha najważniejsza - w każdej sensownej jak i luźniejszej dyskusji ;) Mrugam oczkiem ;)
  11. To się cieszę, że utworek się spodobał, dużo w nim humoru, trochę przekąsu. Uważam ciebie, za bardzo inteligentną osóbkę, więc nie wydaje się mnie, że nie rozumiesz moich treści. One są generalnie i zazwyczaj wielowymiarowe, fakultatywne, więc można śmiało w zasadzie dowolnie je interpretować. Przeważnie nie oddziałują personalnie, jeżeli, to staram się o tym poinformować czytelnika w przypisie. Więc każdy komentarz pod moim tekstem będzie dobry - a ludzie boją się komentować - niepotrzebnie, ja nie jestem typem awanturnika, lubię dyskusje, jeżeli komentarz zmierza do absurdu i obraża - reaguję, - to normalne - w twoim przypadku nigdy nie spotkałem się z jakąkolwiek obstrukcją. Akurat twoje komentarze są mega taktyczne i trafne. Więc stąd podejrzewam, że masz chyba wysokie IQ. I świetnie - warto się uczyć od ciebie :)
  12. Ten chudy, to był modelowy marzyciel. U Cervantesa wszystko wydarza się w mądrości Sancho, Don Kichot jest typem dobrodusznego marzyciela, to taki Kordian na szczycie Mont Blanc w alpach Graickich. Wygłasza monologi - jest dobry czyste ma sumienie. Wiarę w sens - hierarchicznego świata, i w miłość. Trudno dziś o nowych Don Kichotów.
  13. Miło. Próbowałem w miarę obiektywnie w treści wątku powieści, ale końcówka mocno groteskowa. Dzięki. Pozdrawiam serdecznie :) Zawsze lubiłem Sancho Pansę, jego podejście do życia - nie wymaga komentarza, chłop na schwał - to znaczy intelektualista ;)
  14. graphics CC0 A były takie czary dosięgły i perseid Don Kichot rycerz z Manchy dla cudnej Dulcynei poleciał z giermkiem Sancho konikiem na biegunach a do królestwa Kandii – zazdrości La Coruna Bo Donnie Dolorydzie – Trifaldi cud hrabinie urosła długa broda i innym damom przymierz do pasa gęstą szczeć - to sprawka czarnoksięska olbrzyma Malambruna co w Kandii sobie mieszkał Malambrun ukradł konia wielkiemu Merlinowi a koń był nadzwyczajny - drewniany hebanowy buńczuczny olbrzym Malam obiecał Dolorydzie że konia przyśle prędko gdy zechce wybawiciel Ratować Dulcyneę porwaną przez jastrzębie od czarów złych brodatych uwolnić dwór czym prędzej ten koń był nienarowny i latał w chmurach z miedzi drewniany kołek w czaszce pokręcisz i polecisz Chevillard doń wołali nie lubił Rosynanda a protomagik Merlin wystrugał go do kanta i Piotr z Prowansji dumnie ujerzdzał go do czasu a mu Malambrun srogi czarami konia straszył Aż w końcu go przywłaszczył wszak sama Megallona zsiadała z tego konia na tron Francji w pokłonach już błędny rycerz z Manchy dosiada bucefała za siodłem Sancho Pansa na oklep - zapitala Ocalić ukochaną i panią swego serca czy dziś rycerzy błędnych spotyka innowierka? czy kochać tak potrafi - w szaleństwie do obłędu na której galaktyce? - drżyj magu i jastrzębiu! Zechcieli polecieli - choć giermek był sceptykiem lecz skoro sam pan hrabia o żony długi dzyndzel zawadza się przewraca i nie chce iść do łoża to wtedy mądry giermek pomoże - bo to zgroza! A hrabia przecież zacny - gubernatorem wyspy obiecał Sancho Pansę obwieścić w dzień turysty nie co dzień przecież - drodzy - pojawia się ta szansa ponadto - młode dwórki - podobne do szympansa Więc lecą. niech się dzieje Don Kichot i świniopas hrabina Doloryda chusteczką tyka oka a potem daje pomysł by oczy przesłonili na takiej wysokości lęk sięga już satyry A ongiś - swego czasu - podstępne diabły gminne porwały Torrawly'ego zobaczył księżyc w Rzymie dwanaście godzin leciał - by widzieć śmierć Bourbona Konnetabl witał kosę - Torrawly śmigła drona Szalona to historia dlatego błędny rycerz zakazał Sancho Pansie podejrzeć nieba lica podobno sam Chevillard nie patrzy nigdy w dół zakręcisz kołkiem we łbie - i lecisz - owsa nul! Lecz trzeba ci szanowny i wierny czytelniku zrozumieć że opowieść jest szyta grubą nicią bo ani Doloryda ni żadna śliczna dwórka nie zapuściła brody Malambrun - z masłem bułka Do rany chcesz to przyłóż Merlina to druh wierny a wszystko na rycerza pułapką było celną król Clavio i królowa Antonomasja - mili ich hrabia i hrabina - dla żartu wymyślili By zadrwić z Don Kichota - zasłonić głupcom oczy i wysłać ich w tą podróż - na niby - choć uroczą zaś giermka w kicz omotać. więc w koniu Chevillardzie petardy umieszczono - by dać wnet wiarę - farsie W rumaku zadudniło - Don Kichot upadł z gracją świniopas łbem gdzieś wyrżnął eksplozja całkiem z klasą a wszystko tylko po to - by sobie pomyśleli że w Kandii lądowanie - to twarde - na bakelit Don Kichot ściągnął chustkę i okiem sięga wokół a obok włócznia wbita w ubity grunt – protokół spisany w papirusie - to świetna informacja że z czarów Malambruna lud rycerz - wykaraskał I nie ma już hrabina Trifaldi długiej brody a panny gładkie śliczne - i pewne swej urody zaś sama Doloryda i mąż jej wdzięków pewny czekają z Dulcyneą na Don Kichota - „every” Jastrzębi groźnych zero - a w Kandii - radość pokój Don Kichot już nie zważa na Dulcynei wotum i tylko głupi giermek - bajerów wciska melanż że kiedy tak lecieli dosięgli nieba plejad - A skąd to wiesz - mój głupcze - zakryte miałeś oczy dopyta Doloryda - grubego Sancho – w nocy - bo odsłoniłem oko na „siedem kóz” – gwiazdozbiór dwie były czerwonawe zielone dwie na pozór Następne dwie niebieskie - ostatnia zaś pstrokata plejada kozich planet na pewno też brodata spojrzałem sobie niżej a ziemia małe ziarnko a ludzie malusieńcy jak muchy o poranku Uśmiecha się i kwiczy rozgrzana Doloryda ty Sancho - głupi jesteś - do tego męska świnia leżymy tu na sianku - a mucha ci na oku usiadła i przypadkiem znalazłeś się w mym kroku ;) -- napisano w całości: 08.01.2021r. - ewentualnie treść może ulegać drobnym korektom, skutkiem przyszłego spojrzenia na utwór z perspektywy czasu., ale niekoniecznie. *tekst nieco absurdalny, subiektywny, raczej zgodny z motywami powieści Miguela de Cervantesa, zasugerowany w liryce (powieść ma przecież cechy – prozy) ze strony autora - z wyjątkiem mocno przekombinowanego epilogu, i drobnych różnic mniej istotnych w przekroju i sensie całej treści – który naturalnie stanowi uznaniowość autorską – nie należy traktować tekstu jako obiektywne streszczenie wątku z powieści .
  15. Dzięki. Wzajemnie Radku, zdrowia, spełnienia marzeń, radości.
  16. Zmysłowa miniaturka Valerio. Erotyk naturalistyczny zamnięty szczelnie w kilku słowach. Mały nakład słów moc treści. Tu wiedziesz --> prym.
  17. Dziękuję, co prawda poniewczasie, ale pozdrawiam już na dziś. Miłej niedzieli ?
  18. Miło. W takim razie zaglądał do Twoich utworów będę częściej. Warto. Dobrej nocy życzę, bo już późno i uciekam z netu ;)
  19. Bardzo ładnie i umiejętnie komponujesz się w tą opisaną przyrodę. Nie ma tu nachalności, a integracja z drzewami jest niemal biologiczna. Operujesz w barwie, jest zapach i miąższ- czyli soki tej dendrologii, jest aspekt psychoanalityczny dotyczący depresji oddanej w całkiem plastycznym anturażu i zaraz na początku utworu. Treść spójna, relatywna, w charakterystyce ekologicznej. Bardzo ok. Pozdrawiam Karino.
  20. Dziękuję Karinko za słowo otuchy. To znaczy w tym tekście ja tylko starałem się oddać wrażenie i klimat XIX wieku. To jest klasyczne tło epoki (w subiektywnym wymiarze oczywiście). Nie chciałem nie planowałem robić żadnych nakładek. Budować symetrii do czytelnika komentarzy, wp£ywać na preferencje czy poglądy, a już broń Boże - na politykę - na której się nie znam i zresztą nie lubię. Choć oczywiście poglądy mam. Co do wiersza --> Siłą rzeczy każdy wiek ma charakterystykę i prądy ideowe, oraz artystyczne wymowy. Te turpistyczne obrazki epoki tu realizują się --> głównie w naturalizmie i dlatego dość naturalnie je opisuję. Nie próbuje wpływać i uczyć, bo do tego trzeba mieć uprawnienia i jakość. Natomiast --> po prostu gdy w komentarzach czytelnik dopytuje o treść to ja wytrwale i sumiennie tłumaczę co miałem na myśli. Moje teksty nie polaryzują na pewno w wymiarze dydaktycznym. To tylko wrażenia. Oczywiście niezmiernie miło przeczytać taki komentarz jak twój, ale nie zasłużyłem, najważniejsza jest reakcja - jaka ona jest i czy czytający zrozumie tekst tak czy inaczej to nie ma już znaczenia. Rozumiem, że zauważasz w moich treściach jakość. Wspaniale to przeczytać. Natomiast nie traktuje utworów w tym aspekcie. Daje wrażenia i obserwuje sobie reakcje odbiorcy (przy okazji --> przy takiej ilości zdań robię literówki - które w komentarzach poprawiam ?- to na marginesie ?), sumiennie opowiadam o czym tekst traktuje i jak autorsko go rozumiem jeżeli czytający ma w tym zakresie pytania. Czasem kieruję go na ścieżkę własnego rozumienia, no bo w końcu o to chodzi, odbiorca chce się dowiedzieć jak sam autor widzi swój tekst. Sam i tak ma subiektywne wrażenia i reakcje - i to jest jego prawo ? Pozdrawiam serdecznie Karino ? . W wolnym czasie z przyjemnością zajrzę do ciebie na pewno z pochlebnym komentarzem, bo dobrze piszesz.
  21. To nie ma nic wspólnego z tym o czym napisałem wyżej. Uruchom logikę, według takiego rozumienia ekonomii i sytuacji w młodziutkiej polskiej państwowości było źle za to po 45 się nam poprawiło - choć mieli na to grubo ponad 40 lat - do 89, a inflacji wtedy nie było i Polska była rajem ekonomicznym ; żarty ;) Dobra zakończmy dyskusję o tej nieszczęstej ekonomii i walutach - bo famuły z wiersza nie były wyposażone w kasy pancerne bankowe ;) Zakończmy więc tym żartem ;D
  22. Aaaaa? ;))) Czyli sprawdzasz moją wiedzę? No to widzisz, że coś tam jednak wiem z historii, nie za dużo, ale wiem ;) Moja Droga Somalijo czasy były trudne, 1920 roku wręcz alarmowe. A po zaborach bida. Już w 1919 roku, po odzyskaniu niepodległości Sejm przymierzał się do reformy. Naciski były ze stronu Rządu i zauważ --> SZEROKIEGO BIZNESU na twardą politykę Polskiej Krajowej Kasy Pożyczkowej, nie luzowała polityki kredytowej, ale wszystko odwlekano, ze względu na sytuacje na granicy wschodniej. Grabski wcześniej wprowadził podatek przemysłowy i monopol loteryjny. Po odejściu Grabskuego już za Witosa była ta hiperinflacja. Grabski wrócił --> po nim --> wprowadził plan trzyletni ale realizacja była w powijkach, dopiero ta właściwa reforma walutowa w 1924 i Bank Polski jako emisariusz zmieniły sytuacje. Ale w konsekwencji później wiemy i o dymisji. Tak czy inaczej --> Reforma była SUKCESEM. Ty się dziwisz --> przecież to były czasy po zaborach wojna z sowietami, wcześniej były w obiegu marki niemieckie i korony austriackie, Sejm wprowadził markę polską, a przy reformie z 1924 wprowadzono złotego. To co źle? Dokąd prowadzisz tą dyskusję? Chcesz uznać, że zaborcy byli super ekonomistami w zakresie pseudo polskiej polityki pieniężnej i gospodarki w ogóle, a polskie nieppodległościowe Rządy nie? No wybacz. Nie kompromitujmy się. Gospodarka i waluty to nie dwudziestoletnia prestidigidatorska magia wychodzenia z absurdów gospodarki za pomocą czarów. Spytaj raczej dlaczego zaborcy zgotowali nam taki los. A musisz przyznać, że rozwój w gospodarce po 1918 roku był skokowy. Oczywiście były problemy walutowe, w tych warunkach to oczywistość. Ja nie jestem historykiem ani ekonomistą, ale zdanie mam. Dopytuj u źródeł u fachowców ;)
  23. Oczywiście, że przypominam sobie naszą dyskusję, tam absolutnie nie było naszej różnicy zdań w kwestii kolonii w Afryce, zdaje się wyraziłem tylko poparcie dla polityki tamtych czasów. No trudno nie uznać czasów gdy Polska odzyskała niepodległość po 123 latach za godne w historii. Możesz dotrzeć do naszej dyskusji ona tu jest. W moich komentarzach tam są tylko rzeczowe argumenty i zarys klimatów i nadziei w II RP. Milionówka to zdaje się była obligacja państwowa, pożyczka 4% to było jeszcze przed reformą walutową w 1924 prowadzoną przez W. Grabskiego chyba w 1920 roku milionówka wpadła na rynek. A reforma zrealizowana w 2 rządzie Grabskiego, był wcześniej Grabski w rządzie u Witosa na rynku hiperinflacja. Wiadomo po czasach zaborów i wojnie polsko-bolszewickiej wiadomo, jak było. A w ramach reformy zamieniono markę polską na złotego a emisariuszem ustanowiono BP zlikwidowano Polską Krajową Kasę Pożyczkową. No i tak dalej. Nie będziemy chyba wykładać histry na portalu poetyckim? Ale dlaczego pytasz? Przecież ja nigdy nie negowałem ani twoich preferencji historycznych czy upodobań. Ani kwalifikacji w tym względzie. Jest jakiś problem między nami? Zawsze traktowałem nasze nieliczne dyskusje za fantastyczne? ?
×
×
  • Dodaj nową pozycję...