-
Postów
443 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
1
Treść opublikowana przez Anastazja Sokołowska
- Poprzednia
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
- 6
- 7
- Dalej
-
Strona 2 z 14
-
dobrze uwarzone metafory, zasmakowały i na dokładkę zrobiły chrypkę
-
piękny i prawdziwy.
-
Och, załaskotał po sercu
-
Bardzo mi się podoba
-
gdy ciałem dreszcz wstrząsa a z nieba pada mleczny deszcz jesień szarówą otula drwiąca szepczę amor fati i moknę też w chłodzie kropli znajduję sen ufnie kładę głowę na jej ramieniu zaistnieję nim zgładzi mnie cień dostrzegając sens w tym drżeniu *amor fati - [łac., 'miłość do losu'], filoz. akceptacja, a wręcz miłość ludzkiego losu; postawa, w której wszystko, co dzieje się w naszym życiu, łącznie z cierpieniem i stratą, uważa się za dobre lub przynajmniej konieczne.
- 5 odpowiedzi
-
12
-
Wodnik z krwi i kosci sie kłania, a w swej odważności nawet komentarz zostawia! A lekturę poleconą chętnie przeczytam.
-
Wstydzę się miłości bać
Anastazja Sokołowska odpowiedział(a) na Waldemar_Talar_Talar utwór w Wiersze gotowe
Bardzo fajnie zmalowana rzeczywistość. -
ziemia paszczę swą otwarła gdy ostatni ruch metalu uderzył o dno podniebienia świerszcz cykał księżyc migotał oparta o cień dotykałam natury istnienia wierzchem ciała otarłeś pot i krew ze zmarszczki nad myślą prowadząc mnie w paszczy gniew zachłannie ale nieprzesadnie doskoczyłam w półmroku byś zniknął raz na zawsze w wykopanym pod siebie amoku
-
aż sobie zapisuję. takie to dobre
-
@Nata_Kruk Faktycznie, co za zbieg. Dzisiaj byłam na spacerze. Miałam "szczęście" spotkać myśliwego, który zamierzał polować tam, gdzie spacerowałam... Poczułam się jak ta sarna. I wiersz wypłynął.
-
prędkość światła odwracam spłoszony wzrok pocisk mknie wprost na moje źrenice nad głową pną się korony pożółkłych słów jesień w sercu na ustach księżyca nów spłoszona sarna drga gdy pocisk przeszywa jej ciało to mało w obliczu śmierci cichej jeszcze się tym zachłysnę pomyśłała i padła gdy myśliwy zbierał to co się ulało
-
w końcu ludziom oczy się otworzą, których już mieć nie będą.
-
czasami prostota jest wszystkim, czego potrzebujemy. i aż.
-
kamienna posadzka jest zimna marmurowe gesty nie niosą ciepła drżę a ciało pokrywa gęsia skórka księżycowy strumień wpada przez owal wyciągam rękę niestety wciąż nie dosięga zrezygnowane ramiona opadają w dół osuwam się plecami po nierównościach ściana jest chropowata i nieszczera to tu kończy się czas miejsce zamiera przestrzelona pierś faluje pod napływem pulsujących emocji topionych w szkarłacie którego płaszcz podchodzi już pod kostki z góry patrzy na mnie znajoma twarz jej usta szybko rodzą nieme dźwięki ptaków wylatują by spijać ostatnie moje spojrzenie
-
Po drugiej stronie durszlaka przywołało mi od razu świat Kingsajz. Oczywiście się zgrywam, wiersz z filmem poza tym elementem nie mają nic wspólnego. Naprawdę przyjemny utwór ❤️
-
Świetny wiersz, znam jednego zagorzałego fana motoryzacji... I mu podsyłam ;)
-
Całkowicie sie zgadzam z Twoją filozofią.
-
Jakie to wymowne, jakie to prawdziwe.
-
Totalnie w punkt.
-
Mama to ostoja i dom ❤️ Wiersz budzi ciepłe, pozytywne emocje.
-
Ach, cudowne. 100% spójne z moim patrzeniem. Tacy wielcy bogowie, a jacy mali zanurzeni w otchłani kosmosu ;)
-
Porywające obrazowanie. Byłam tam, czułam, przeżyłam.
-
Ciężar emocji kruche słowa poezji unieść muszą. I robią to pięknie. Pozdrawiam
-
Naprawdę mnie ujął!
-
chciałabym tak kolorować słowem jak Ty! :)
- Poprzednia
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
- 6
- 7
- Dalej
-
Strona 2 z 14