Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Tomasz_Biela

Użytkownicy
  • Postów

    4 300
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    3

Treść opublikowana przez Tomasz_Biela

  1. prozą bym tego nie nazwał / frazowanie zmieniałem - można zmieniać wiele razy / ale dzięki za zainteresowanie / pozdrawiam t
  2. nie lubie takich głębokich zagadek / poza tym temat niby delikatnym piórem potraktowany ale taka bezpółciowa forma groteski wymuszonej refleksji / może innym razem / nie mój ton / pozdrawiam / t
  3. wiersz warty zatrzymania / oby więcej takich chwil do zastanowienia/ płynny refleksyjny gorzki / ostatnia strofa zostawia dużą przestrzeń dla czytelnika brawo/ pozdrawiam t
  4. witam również / strzał dobry/ tekst mi się nie podoba absolutnie / praktycznie z lenistwa go dodałem / i niech zostanie/ pozdrawiam / t
  5. wiem że taki sobie / i niech będzie ani tak ani tak / jest kiepski i deskowaty ale...:) pozdrawiam t
  6. hej / ja też mam nadzieję że posiedze. wróciłem skromnie tak ot tak półżartem półserio/ pozdrawiam .
  7. w niedzielę zaczynam dorastać z dziećmi siedząc na fotelu w fotel opadam jak kamień w mech bezpiecznie otulony miłością od niedzieli do następnego opadania w dzieciństwo do następnego pogrzebu opadających drzew trzeba pamiętać że istnieje nagła śmierć nagły żal nie ma ratunku ani drogi powrotnej zaczynam już wyrastać spod mchu zaczynam kochać tak jak nigdy nie kochałem tak kamień upodabnia się do serca bije otwiera dziuple w korach rozpala bujną wiosnę po odmrożeniach sinych myślach jest córka i syn moja prawa i lewa dłoń dwie komory w sercu którymi potrafię zatuszować monotonię zalać smutek pamiętając że jest moja kobieta moja jedyna wiosna ciepły oddech i jedyne światło otworzyło powiekę kiedy Potop ustał a ty kochanie łaskoczesz zachód pęka jak skorupa jajka słońce puściło nam oczko na dobranoc rozświetlasz sny gładzisz mnie po głowie jak księżyc zimne niebo w niedzielę odpoczywamy od upadków czekając na kolejny koniec świata przygotowany do ewakuacji świat nie jest potrzebny bo nigdzie w świecie nie ma takich dzieci takiego powrotu do dzieciństwa i takiej wiosny jak tutaj przy tobie
  8. w niedzielę zaczynam dorastać z dziećmi siedząc na fotelu w fotel opadam jak kamień w mech bezpiecznie otulony miłością od niedzieli do następnego opadania w dzieciństwo do następnego pogrzebu opadających drzew trzeba pamiętać że istnieje nagła śmierć nagły żal nie ma ratunku ani drogi powrotnej zaczynam już wyrastać spod mchu zaczynam kochać tak jak nigdy nie kochałem tak kamień upodabnia się do serca bije otwiera dziuple w korach rozpala bujną wiosnę po odmrożeniach sinych myślach jest córka i syn moja prawa i lewa dłoń dwie komory w sercu którymi potrafię zatuszować monotonię zalać smutek pamiętając że jest moja kobieta moja jedyna wiosna ciepły oddech i jedyne światło otworzyło powiekę kiedy Potop ustał a ty kochanie łaskoczesz zachód pęka jak skorupa jajka słońce puściło nam oczko na dobranoc rozświetlasz sny gładzisz mnie po głowie jak księżyc zimne niebo w niedzielę odpoczywamy od upadków czekając na kolejny koniec świata przygotowany do ewakuacji świat nie jest potrzebny bo nigdzie w świecie nie ma takich dzieci takiego powrotu do dzieciństwa i takiej wiosny jak tutaj przy tobie
  9. to nie jest wiersz tylko żart, który nie powinien się tutaj znaleźć
  10. rozdzielam cię na pośladki żebyś nie myślał że jak utnę sobie drzemkę to już zapominam jaki jesteś podzielny i dostępny w kroczu globalnych wypocin we wszystkich sprawach jesteś prawy i lewy we wszystkim co łączy sfera odbytu śmierdzisz niezdecydowaniem
  11. gorzko krzyczą gorzko ! ludzi coraz więcej w kroplach deszczu topielce i depresje zadławione pod kołdrą śniegu zasypia powoli rozkosz umierają i się rodzą w bunkrach pochowane uśmiechy w końcu świt się skropli z nocą powstałe jezioro łabędzie wypiją i będzie tylko ułuda i mur poklasku nie wiadomo za co stojąc na skraju siebie na plaży wyrzutów przed kolejnym przypływem przynieś mi bukiet rozpalonych oczu szum wilgotnych ust z byle powodu w mętnym krysztale ciała naiwność i bezradność krzyczą gorzko a ty nadziejo tańczysz do białego rana
  12. wypełniony goryczą upadający na dno / oby peel się skutecznie wygrzebał na powierzchnię i oby uprzytomnił sobie że jest jeszcze inny świat dookoła / t
  13. słowo - poranka - z ostatniej strofy przeniósłbym o wers wyżej / poza tym zgranie i z wyczuciem / t
  14. miłe nasunięcie / i jak najbardziej ciepło pozdrawiam / t
  15. a ja tym razem nie marudzę co do długości, przeczytałam z namaszczeniem, ten księżyc gojący rany... przed chwilą czytałam podobny artykuł... więc rozumiesz Tomku, wiersz wywarł na mnie wrażenie pozdrawiam ciepło W>J dzięki za czytanie z wrażeniem / t
  16. Jednemu do śmiechu sera starczy kawał inny choćby w czajnik bóg wie ile dawał będzie się wciąż boczył, szukał w całym dziury bo nie są jednakie owoce natury. Pozdrawiam serdecznie. HJ komentarze masz lepsze od wierszy / pozdrawiam / t
  17. żeglarze z tego wiersza nie zrobiliby szanty / prędzej dostaliby choroby morskiej / i po żeglarzach / i po rybach może też / mdłe okropne i ciężkie / to ma płynąć a nie tonąć / t
  18. mogliby tu najpierw jaki chodnik zrobić porządnie żeby nie łazili ci cholerni ludzie po tym co posiane ptaki wydziobują ziarna i psy też srają na to jak na kompost tyle roboty na zmarnowanie dwa dni wzruszali i równali ziemię potem grabili co popadnie i ci co tędy przechodzili kurwa też takie prawde mówie miał być trawnik / ja to sobie tak/ potrzebny był mi taki wyluzowany tekst / t
  19. wywaliłbym nawias i zawartość i / za iskrą / poza tym do tomiku ;) lubię Cię czytać / ale to Cię nie zaskakuje raczej :) t
  20. jak uchronić się przed reklamą ? zostać nią / ;) dzięki za wizytę / t
  21. może byłoby bardzo dobre / jest takie / a co do cięć itd itp zależy od odbioru jedynie / t
  22. może być / ani słabe jeśli chodzi o kontrolowaną ironię w wierszu i przygnębienie ani dobre jeśli chodzi o wykonanie / ale krótkie i coś mówi / t
×
×
  • Dodaj nową pozycję...