Ja palę bo sprawia mi to przyjemność. Być może kiedyś będę w natyle złym stanie że postanowię to przerwać. Póki co jaram jak smok. Pomaga mi to I jest to dla mnie pewien rodzaj subiektywnego odlotu. Dzięki za gościne.
Pozdrawiam t.
puszczam rozterki w nicość
paląc papierosa tli się niepokój
puszczam z dymem
nadzieje na lepsze frywolnie dymią
opuszczają oddech
dymi się bezwstydnie
mgliście tłusty strach
wypuszczam
rozkosznie w przestrzeń
puszczam się
perwersyjnie gasząc kolejnego peta
w popielniczce
na chodnikach
w parku i w różnych zakamarkach
tyle zwłok leży
jedna na drugiej
cuchnące myśli wypalone rozmowy
afekty zdarzeń stosy detali
pośpiech i stres
a ja tutaj
w zwolnionym tempie
czytam książki łykam poezje
słuchając muzyki alternatywnej
czasami Chopina zapraszam na whisky
przechodzę w stan nirvany
niezwłocznie musimy nauczyć się
spokoju
tylko on nas uratuje
przed wypaleniem
Za dużo powiedziane, zbyt dużo niepotrzebnych powtórzeń. Warto by to okroić. By się uratowało co nieco.
I jeszcze te trzykropki... klękajcie wierni.
Pozdrawiam t.
Coś mogłoby tutaj się zadziać, ale w tej formie troche mało. Niby dużo powiedziane w minimalistycznej kropli ale nie biore tego. Nie ma kropki nad I.
Pozdrawiam t.
wchodzę do domu
światło się pali
jak ogień
delikatny stres
nieopodal słychać
Leonard Cohen wzdycha
podchodzę coraz bliżej
rozkładasz nogi dojrzała
aleja drzew konarami odkrywa przede mną
wilgoć
ślizgam się językiem
poleruję skórę
dryluję nabrzmiałą ściółkę
strach paraliż i wstyd wylizuję
do ostatniej kropli potu
czas który nam pozostał
gotuje się
świszczy czajnik zostawiony na gazie
dzień w dzień
pijani sobą
uzależnieni