Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Maciek.J

Użytkownicy
  • Postów

    2 186
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    5

Treść opublikowana przez Maciek.J

  1. Ostatnio w pewnym parku zasiano trawę zieloną, a przy okazji przy alejkach także ustawiono, ani to jakieś brzydkie ani wyjątkowo śliczne, całkiem nowiutkie takie sobie niby to ławeczki. I tak teraz mówi wiewiórka do córki wiewióreczki : -lepsza własna dziupla niż te ławki choćby... patriotyczne… autor
  2. Panowie, dziękuję za sympatyczne komentarze.
  3. W kroplach deszczu sensu szukam w kałużach oglądam własne odbicie pod czarnym parasolem ukryta sztuka idę dalej i dźwigam moje życie Słońce znowu się za chmurami chowa wszystko z wolna staje się szare i ponure zimny kamień losu pcham ciągle od nowa na tę niebotyczną szczęścia górę Nie chcę być dłużej już milczącym Syzyfem czekam kiedy Fatum coś wreszcie przemieni na brzegu oceanu czasu stoję przed klifem może dobre fale nadpłyną tej jesieni Z wodą nieśmiertelności poczuję wtedy sól ale będzie inna bo nie taka gorzka i nie słona chwycę największą falę wtenczas w ramiona gdy zmyje ze mnie ten największy ból Jeden ptak przygląda mi się stojąc na skale może to anioł przebrany patrzy teraz skrycie każdy ma swój klif o który rozbijają się fale nic tak nie boli w życiu jak… życie
  4. ,,Smutne jest piękne ale na szczęście nie wszystko co piękne jest smutne ‘’* przed smutkiem czasem uklęknę bo smutne to nie tylko serca rany przed pięknem nieraz pochylę głowę choć życie nie jest dziś takie kolorowe zaśmiecają je ciągle bzdury wierutne ale też oszczerstwa i fałsz pomówienia bo bogaty jest repertuar homo sapiens od adoracji aż do serca zasmucenia takie sercowe od A do Zet sapiens podobno znaczy rozumny lecz kiedy widzę tyle wokół siebie zła bezradny nie wiem o co toczy się gra z tego sapiens wcale nie jestem dumny ale nie chcę być ślepy jak kret bo to nie czas jeszcze na ziemię czarną choć Thanatos zawsze jest złą egoistką wybiera sam nie pytając nikogo o zdanie a umysły ludzkie nigdy tego nie ogarną ,, smutne jest piękne’’** ale mam pytanie zadam je póki sam nie będę o to zapytany czy kiedyś będzie jeszcze wesoło i błogo myślę i piszę dla wszystkich i dla nikogo */**cytaty z albumu Andrzeja Poniedzielskiego
  5. Dziś w świecie liczb bal z wyższych sfer. Będą silnie i potęgi ale bez ułamków i zer.
  6. Deszcz znowu monotonnie w parapet stuka pojedyńcze krople przegoniły złe sny On zmęczony dniem czegoś wciąż szuka wspomnienia w myślach wyciąga z szarej mgły Promienie słońca nikną bo cienkie pajęczyny cierpliwie pracowity pająk cały czas tka Na stole dzbanek z gałązkami jarzębiny z gramofonu płyną melodie które dobrze zna Senny pokój zasypia już w wieczornym mroku w kubku pachnie ciepłe jeszcze kakao On nie usłyszy za drzwiami jej kroków bo kiedy wracała to wszystko wtedy odżywało A tak bardzo wierzył że są sobie przeznaczeni niespełnione marzenia goni wspomnienie Nic już nie wróci co los na zawsze odmieni tak mu przemijają kolejne wiosny lata jesienie Bo potem już nadchodzi pora obojętnej zimy śnieg wszystko jako białą pierzyną pokryje On siedząc przy kominku składa nowe rymy i wierzy w prawdziwą miłość dopóki serce bije
  7. sequel wiersza z 25.06.2020 r. Już tyle lat jestem w mojej wiernej lokomotywie od stacji do stacji zwiedzam życia różne okolice patrzę na świat przez jej okienko jakby bokiem lecz z roku na rok bardziej zmęczonym wzrokiem i coraz mniej się wszystkiemu po drodze dziwię uważam jedynie na liczne rozjazdy i zwrotnice… Na peronach ludzie wsiadają w pośpiechu ktoś zapowiada mój pociąg bez uśmiechu a ja pamiętam każdy przystanek jak się miasto na szlaku odzywa czy to noc zapada czy poranek jadę wciąż przed siebie choć torów przybywa jutro kolejnej podróży nadejdzie nowa pora księżyc w pełni pozdrowienia śle od semafora *** Tyle lat jadę aby dotrzeć do upragnionego celu bo wtedy słońce zapuka do mojego okienka nadejdzie z moją ciuchcią pożegnania czas zanim do zajezdni odjedzie w stan spoczynku a potem bezradna pocięta zostanie na złom jeszcze wyruszę na trasę może ostatni raz i gdy wyjadę na koniec z najdłuższego tunelu dotrę do stacji na której szczęścia nie ubywa i się nazywa TWÓJ DOBRY SPOKOJNY DOM
  8. @Rolek fajne i fajnie napisane
  9. Mućka weszła na pastwisko, bo na swoim zjadła wszystko. Pyta byczek ją pod płotem: -co tu robisz, boś tu nowa -przyjdzie buhaj i co potem? -Spoko byczku, ona na to -mamy trawę, mamy lato -a ja jestem święta krowa.
  10. Maciek.J

    o Murzynie

    @Cor-et-anima całkiem udany limeryk
  11. Maciek.J

    wystawowe oszustwo

    troszkę poprawić trzeba ilość zgłosek i będzie z tego całkiem udany limeryk i wcale nie pseudo bo treść bardzo dobra
  12. Walenty Baran koło Tymbarku, zaprosił pannę do lunaparku. Zalecał się do Heli, aż wypadł z karuzeli. Urazu doznał stawów, w tym barku. Hipolit, tynkarz spod Pacanowa, narzędzia zawsze na fajrant chowa. Menele się zakradli, i wszystko mu ukradli. Przepadła kielnia i paca*nowa.
  13. pamięci Ani, która odeszła prawie osiem lat temu powstał właśnie film poświęcony Ani Przybylskiej To niemożliwe to nie może być jawa to tylko przecież zły koszmarny sen jeden z tych których wiele październikową jesienią w bladym słońcu liście się już nie zielenią barwami tęczy słowa się układają w strofy na ostatnie pożegnanie w napisany z serca jeszcze jeden tren przecież Aniu tylko śpisz bólem zmęczona jeszcze otworzysz piękne brązowe oczy by świata łaknąc od nowa ciekawa skąd te nasze łzy jak krople rosy o poranku srebrzą się na cienkiej pajęczyny sieci dopóki poranny deszcz jej nie zmoczy przyozdobi w perłowe korale i przemieni w najcudowniejszą kolię cichutko w kąciku świerszcz na skrzypkach gra melancholię za chwilę anioł do nieba z powrotem wzleci bo to tylko sen o życia ostatnim przystanku ale jeśli to senna mara dlaczego wciąż trwa gdzie jesteś słyszę głos jakby z oddali tęsknota cały czas w moim sercu gra okrutny los zabrał na zawsze Anię tym którzy tak bardzo ją kochali
  14. @michal1975-a bardzo oryginalna metafora - czy jesteś Michale może budowlańcem ?
  15. Jutro znowu byłoby święto huczne i ozdobne uroczyste apele i akademie, wojskowe parady w końcu datą nazwano nawet fabrykę czekolady chociaż to co robili było raczej czekoladopodobne ludzie spotykali się na głośnych festynach albo siedzieli na pokazach filmów w kinach z honorowych trybun padały sławne słowa niech nam żyje socjalistyczna Polska Ludowa program partii programem narodu na wietrze trzepotały chorągiewki i flagi w końcu rocznica była tak wielkiej wagi tylko bez żadnej kultury zgniłego Zachodu dzisiaj tamta data już nie jest na czerwono i nie ma czarno białych ponurych kalendarzy oraz gazet gdzie nie było ostrych komentarzy bo co nas obchodził tamten obcy inny świat cieszyli się bardzo na ten wolny dzień młodzi mimo, że mieli od czerwca upragnione wakacje mieliśmy przecież wszyscy pokój i demokrację bukiet barwnych sztucznych ogni z nieba spadł a ja dziś czekam patrząc na tę ziemię umęczoną kiedy moja wolna Macierz naprawdę się odrodzi
  16. mutavit post mortem Mateńko przez tyle długich lat bezustannie myślałaś o tym aby dzieci były pogodne i szczęśliwe i nie chodziły głodne nienakarmione oddając im nawet własne serce w darze tuląc do piersi młode niewinne twarze jak ptak co chroni w gnieździe pisklęta które dopiero przyszły na ziemski świat prosząc o ich dobro bo to nie był sen złoty niech za to wszystko i za to uczucie najbardziej szlachetne i prawdziwe twoje całe życie będzie pobłogosławione Mamusiu pierwsza wstawałaś bladym ranem z tym obrazem do końca pozostanę bo nie znam tylu słów wdzięczności aby nazwać ogrom niezwykłej miłości przecież dość miałaś własnych trosk a nierzadko ból choroby i cierpienia dzieci kochałaś tak bardzo i zawsze tak samo nie czując choćby najmniejszego zmęczenia Matulu marzyłaś aby lepiej nam się żyło w tamten listopadowy dzień po raz ostatni twe serce zabiło --- teraz jesteś tak wysoko ale na pewno tam szczęśliwa i znów taka młoda uśmiechnięta nadejdzie czas gdy się na pewno wyśnią wszystkie doczesne niespełnione marzenia i rozłożysz jak anioł skrzydła – drobne ramiona bardziej poczuję twoją obecność i nie będę sam moja kochana Mamo moja Niezastąpiona
  17. drugi akrostych jest z ostatnich liter w każdym wersie
  18. – akrostych podwójny - Poetki i poeci to wiedzą – dlatego i ty łap Ogromne możliwości każdego języka bo Elementarz liter wszak jest ograniczony ale Zdania są zawsze nieskończone stąd nieraz Jesteśmy skłonni tak wiele razy opiewać raj Albo piekło na tym świecie a jedynie liryka Troszczy się o nas pokazując nam lepszy świat Opisujemy życie a tak naprawdę nic i wszystko Ronimy czasem łzy albo bawi nas czarny humor Ambiwalentne uczucia pozostają w tyle bo gra Dochodzi do finału a wtedy zapanuje znów ład Owszem porządek w innym słowa znaczeniu bo Sterty śmieci wciąż zapełniają nasze głowy a los Niejednokrotnie sprawia nam psikusa nawet ten Aktualnie co przywraca uśmiech smutnego lica Kupujcie wiersze,kochajcie poetów to będzie znak Oficjalny dla dobrego czasu gdy wreszcie zło Człowieka opuści i nie będzie musiał na dnie lec Honor uczciwych zostanie ocalony i tylko śmiech Antypatyczny niewdzięcznych zginie i tylko mgła Nakryje go na zawsze z zapomnienia wieczny sen Klątwy, którymi obrzucali odejdą tyłem jak rak A teraz Muzy zapraszają tam gdzie czeka -Poezja
  19. sequel Gdy odlatuję bez ciebie w chmurach ginę jak ranny ptak przepadam w drzew szumie okręt wiary w porcie nadziei stoi na cumie usta już napoiłem nieśmiertelnym winem Jedną niewinną duszę jak powiędłą roślinę chcę uratować od zguby- kto to zrozumie dzisiaj wśród milczących twarzy w tłumie twoje skronie ozdabiam z serc wawrzynem Na Dafne czeka cierpliwie Apollin ukochany łapię myśli ocalałe niczym kolorowe motyle na dźwięki cudownej muzyki pójdę w tany I zaśpiewam jak kocham jeszcze raz i aż tyle wychodzę z cienia i patrzę na wygojone rany bo nie jesteś snem i nie wracasz już na chwilę
  20. Marzy ci się zamek na skałce, kiedy kopiesz dziś na działce. Może znajdziesz złota żyłę ? Nic na siłę ! Mówili ci już za młodu, że bardzo jesteś do przodu. Ważne że nie stoisz tyłem Nic na siłę! Chcesz uniknąć zapomnienia i wracają wciąż wspomnienia. Zaproś kiedyś wszystkie byłe. Nic na siłę! Sąsiad to jest dziad obskurny, żąda trumny zamiast urny. I tak kiedyś będzie pyłem. Nic na siłę!
  21. Moje gratulacje Grzesiu - toż to najprawdziwszy brachykolon
  22. Maciek.J

    cierpiętnik ..

    Nie jest to twórczość zbyt wielka i niegodna dużej mojej uwagi czytać te przygody Felka łamagi gdy w tle zawsze jest butelka
  23. To miał być kolejny zwyczajny dzień na pół rozgadany a na pół z milczeniem nieznany każdemu może znany nikomu po burzy która podlała zielone drzewa wracało życie zwyczajne i szare ten jeden telefon z niedaleka w domu zostanie w sercu na zawsze wspomnieniem chociaż przepadnie w zgiełku jak cień nawet ptak inaczej odtąd zaśpiewa nie poproszę już cioci do naszego tańca bo ty z aniołami poszedłeś tej nocy w tany kiedy trzymałeś w dłoniach kilogramów parę nie wiedziałeś wujku kochany a daję tobie na to moje słowo że trzymasz kolejnego w rodzinie budowlańca choć mnie wtedy bawiły plastikowe zabawki wszystko teraz tak boli dzisiaj ogromnie już nigdy nie zadzwonię wujku a ty już nie oddzwonisz do mnie i tak jak niedawno omyłkowo nie wciśniesz czerwonej słuchawki…
  24. Poleciałbym jeszcze ten jeden raz tam gdzie świata cztery strony lecz okrutny los skrzydła odebrał mi chyba bezpowrotnie Jestem teraz jak zraniony ptak co skubie resztki ocalałych piór ukryty w pustym gnieździe po pisklętach w pamięci obrazy zamazane często mam za oknem drzewa szarpie wiatr szalony odejdź już i oddałbym tobie nawet to coś co dla mnie najbardziej jest rzeczą cenną niepokoi się sumienie kiedy tak wiejesz zacząć wszystko od nowa lecz odwrotnie cofnąć marzenia do dat zapomnianych kiedy się zmartwił za mnie zawsze ktoś poobijane kolana to były niewinne rany zaczekać z nadzieją na ten jeden znak to nie będzie wtedy zwyczajny gest sercem usłyszeć teraz cudowny psalm jak chór sprawiedliwych rozbrzmiewa niestety to nie stąd będzie ta muzyka zaśpiewać pragnę ją między wierszami zakurzony zegar w kącie już nie tyka ale pozostał jak wierny sługa ze mną choć dawno zapomniał czym jest czas który odmierzał tymi samymi godzinami porę na miłość i spełnione nadzieje Poleciałbym jeszcze ten jeden raz daleko przed siebie aż na świata koniec tylko kto wie gdzie on jest
  25. zmieniona wersja sonetu z 2015 r. Radosna moja sułtanko -o nic już ciebie nie pytam przytulam delikatnie i lekko gładzę dłonią długie rude włosy i poradzę dziś się Muhibbi- co czynić gdy twe znaki odczyta Jedyna miłości-głęboko w sercu moim ukryta cudowny kwiat w ogrodzie posadzę a płatki położę na jednej szali wadze i wówczas -na drugiej piękny kwiat już zakwita Kwiat wiary oraz nadziei będą razem odtąd oba jak serca prawdziwej miłości spragnione niestraszne im wojny i najgorsza choćby choroba Spuszczam dla ciebie w alkowie błękitną zasłonę nie tylko uśmiech w tę noc mi się spodoba bo kwiaty róży się przemienią w owoce wyśnione
×
×
  • Dodaj nową pozycję...