Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

bronmus45

Mecenasi
  • Postów

    2 385
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    6

Treść opublikowana przez bronmus45

  1. bronmus45

    - dyńka pracuje -

    - a chcesz "wylinieć", czy już Ci to nie grozi?
  2. bronmus45

    - dyńka pracuje -

    - a przypadkiem nie "podłączyłeś" się do konsumpcji przed skomentowaniem?
  3. bronmus45

    dyskusja w TVP

    Zgodzić się z Tobą "i chcem i muszem", bo gdy jej słucham, cierpię katusze...
  4. - też może być - nastąpiła zapewne niezbyt "dobra zmiana" nie tylko w polityce
  5. - ciekaw jestem, na jak długo... Pozdrawiam - 3msie - heeeeejjjjj!!!
  6. bronmus45

    dyskusja w TVP

    W telewizji - na żywo - widziałem "bałwana", który ględził "trzy po trzy" już z samego rana. Bajerował o słuszności czegoś - dyskutując ze swoim kolegą. Śnieg topnieje, więc gadka wodą podlewana...
  7. - przecież ja się nie obrażam, jedynie wypowiadam swoje spostrzeżenia na ten temat. Mnie osobiście przeraża nadmierna ilość metafor - co, niestety bardzo często się zdarza - wtedy tekst staje się "niestrawny", z nadmiarem erzacu poezji, a nie jej samej.
  8. ja też - według mnie wiersz powinien potrafić dotrzeć do każdego, a nie tylko do tych - "na wysokich obcasach" Pozdrawiam - 3msie!!!
  9. bronmus45

    Życzenia

    SIEMA!!! (sprawy nie ma)
  10. bronmus45

    zimowe haiku

    # grupka łyżwiarzy w blasku błękitu nieba tafla jeziora # resztki sitowia na zaśnieżonym stawie tropy zająca . P.S - zarówno w pierwszym jak i drugim tekście środkowy wers można powiązać z obydwoma skrajnymi wersami. Taki układ jest docenianym wśród wielu.
  11. Waldemar_Talar_Talar ---> Według mnie o miłości - która jest opisywana od wieków (czyli od zawsze) - napisano już wszystko i nic nowego się nie wymyśli. Jak z abecadłem.
  12. bronmus45

    - dyńka pracuje -

    Sprytnemu Felkowi gdzieś spod Radzymina, wyrosła w ogrodzie bardzo duża dynia. Wino więc z niej sobie zrobił - sfermentował, przysposobił. Wypił sporo tego. Niedługo wyliniał. . P.S - wylinieć w znaczeniu wyłysieć (pot.) . obrazek z sieci
  13. ~~~Marzec przejdzie,potem kwiecień, no - a maj to miesiąc przecież - miłych pań ... . Narkotyczny zapach wiosny, kwiaty w parkach już wyrosły - dla nas raj ... . Motylkami obrodziło w sercach naszych, jest więc miło - zew to krwi ... . W dwójkę raźniej na spacerze, kiedyś ze mną się wybierzesz - mówię Ci ... ... Moje serce, dusza płoną; nie bądź dla mnie dłużej kaźnią - bądź mi żoną (...) ~~~~~~~~~~~~~ - dla zaoszczędzenia wyobraźni czytelników, nie mam kompletnie nic wspólnego z "peelem", którego opisuję w tekście -
  14. Przygody Ciesi i Wicusia (rozdział drugi - część trzecia) . Za jakiś czas oboje podrośli dość znacznie - Wicuś już doświadczony swymi wędrówkami zmężniał, nabrał rozumu – nadal jadał smacznie, więc i sił mu przybyło - zadziwiał lotami. . . Postanowił odwiedzić mrowisko znajome. Długo nie musiał szukać, było całkiem blisko. Lądując, wnet zobaczył orszaki ruchome krążące wokół tronu, tworzące kolisko. . Na tronie zaś widocznym z daleka na wzgórku siedziała Ona – Ciesia – Jej pokłony słano. Wicuś się zmartwił, speszył, bo w swoim mundurku wyglądał teraz przy Niej, jak giermek ułanów. . Nie wiedział więc co począć, tak był tym zmieszany; już miał wracać z powrotem w kwiatki kolorowe. Lecz i jego dostrzegli, został rozpoznany jako wybawca Ciesi, teraz ich królowej. . Co tam się działo – rety – opisać nie zdołam bo by mi słów zabrakło, a i gardło ściska. Zaraz więc go wniesiono do owego koła obok tronu królowej, tak już całkiem blisko. . Ciesia z początku zbladła, płyną łzy radości; taka tym to spotkaniem była poruszona. Dalej było cudownie, bo już mieli gości na swoje weselisko - jako mąż i żona... cdn - z częścią trzecią WESELISKO
  15. bronmus45

    zoofil

    Filozof zoofil z Zofiówki bardzo lubił młode jałówki. Miał kilka w zagrodzie ku swojej wygodzie - i nie tylko głaskał ich główki .
  16. Największą szkodę dla Kościoła czynią ci, co zrównując wartości samej religii z wartościami hierarchów tej organizacji, nie rozróżniają walki o dobre imię samego Kościoła od walki z przejawami zwykłego draństwa wśród jego kapłanów - bronmus45. # Bredzimy, wszyscy wierni o wiary monolicie, tymczasem nasz monolit ma dość gliniane nogi; tu wiary żadnej w treść jego nie wszczepili Bogi. Nieważne, który to Kościół prawi o jej bycie. . Bo to wszystko pozory w jednym wielkim gniocie splotu różnych obrazów, płynących wciąż przez wieki aż do dnia dzisiejszego, pod przymknięte powieki. W tym coraz głośniejszym, piekielnym jazgocie. . My zaś, nauczeni słuchać przykazań kapłańskich, więc ledwo dziś pojmujemy, co dzieje się z tymi którzy to szerzą zgorszenie pomiędzy wiernymi - często kosztujących przecież uciech wielkopańskich. . Albowiem swoją postawą przeczą boskim gustom, wciąż powiązani z pijaństwem, zabawą, rozpustą...
  17. Pewien rezoner gdzieś spod Jawora czuje się pewnie w roli indora. Swoje pióra wciąż stroszy, by w prostackiej rozkoszy pouczać innych, jaka ich rola. .
  18. . leżący człowiek obok butelka wódki - woń alkoholu bieda aż piszczy wokół razem z jego potomstwem
  19. kot szarobury - to dopiero II rozdział z sześciu. Miałem (i mam nadal nadzieję) - że skierujecie do administratora Mateusza "petycję", by utworzył osobną stronę na wiersze i bajki dla dzieci (w różnym wieku), aby tutaj nie rozbić zamieszania. Moja pojedyncza prośba nic nie wskóra... Pozdrawiam - 3msie...
  20. Przygody Ciesi i Wicusia rozdział drugi - część druga . Tu zaś z głębi swej norki już spoglądał krecik na smakowity kąsek, co sam się nadarzył. Poprawił więc na głowie swój czarny berecik by zabrać się do jedzenia, o którym to marzył. . . Ostatni już był moment, jak krecika szpony sięgały po mróweczkę zemdlałą z tej trwogi. Nadleciał zacny Wicuś – złapał ją zmartwiony i frunął jak najwyżej, między gęste głogi. . Odpoczęli tu chwilkę z Ciesią przerażoną; aby oprzytomniała po takim zdarzeniu. Pofrunęli wnet dalej łąką ukwieconą nadal szukając domku, teraz już w milczeniu... . Tak zeszło popołudnie, zmrok zaczął zapadać gdy nagle tuż przed nimi pojawił się gacek. To nocny jest nietoperz, lecz lubiąc podjadać potrafi też o zmroku udać się na spacer. . . Jest to smakosz motyli, szczególnie tych nocnych, ćmami często zwanymi. Nie pogardzi przecież okazją do schwytania posiłków pomocnych. Więc Wicuś znów w opałach – tak już jest w tym świecie... . Uciekając przed gackiem skrył się w szparę drzewa - tam chwilkę odsapnęli, napastnik odleciał. Teraz już nie czekali więcej niż potrzeba; lecieli wciąż przed siebie i tak dzionek zleciał. . Szukając dziś noclegu sfrunęli pod drzewo; takie już mocno stare, z korą popękaną. Tu chcieli się rozejrzeć na prawo i lewo czy nie znaleźć w tych szparach spokoju do rana. . Najpierw, że byli głodni – szukali jedzenia, aby z pustym żołądkiem nie iść spać pod korę. Wystarczyło Wicusia jednego spojrzenia by dojrzeć nieszczęście - dobrze - że znów w porę. . . Dzięcioły dwa, kłócące się tutaj pod drzewem wielkimi są – od zawsze – mrówek smakoszami. Więc Ciesia wraz z Wicusiem musieli w potrzebie uciekać, ukrywając pomiędzy trawami. . Wreszcie Ciesia wyczuła zapach jej znajomy podwórza swojego, przy domku w mrowisku. Więc zaraz lądowali, uściski, ukłony oraz podziękowania dla Wicka od wszystkich. . A Ciesia – jak to dziecko – znowu popłakała gdy przyszło się już żegnać z Wicusiem motylem. Czuła bowiem, że mocno już się przywiązała do tego przyjaciela, spędzając z nim chwile. . Sam Wicek też nie spojrzał już nawet przez ramię, gdy odlatywał od nich – przyjaciół swych nowych. Nie chciał by ci widzieli, że to samo znamię już w jego oczach widać - płakać był gotowy... . Obiecywał więc wszystkim, przy swym pożegnaniu; że kiedyś znów odwiedzi znajome mrowisko. Czy tak się stanie, nie wiem. W moim rozeznaniu możliwym jest to faktem – przyjaźń znaczy wszystko... - cdn...
  21. - ona (ta bajka) podoba się chyba jedynie Tobie... Dla dzieciaków jest "za mroczna" - to opinia mojego wnuka (gdzieś tak 5 lat temu) - ale nie doczytał do końca. Tymczasem wszystko dobrze się kończy. Według mojego zamiaru jej fabuła ma (miała?) traktować o sile prawdziwej przyjaźni. Pozdrawiam.
  22. Przygody Ciesi i Wicusia (rozdział II - część pierwsza) * W poszukiwaniu domku Ciesi nasi przyjaciele; a więc Wicuś i sama Ciesia mieli przygód kilka. Wszystkich tu nie opiszę, było ich zbyt wiele by zmieścić je w tej bajce – zacznę od motylka. Fruwając ponad łąką jak najbliżej ziemi; by Ciesia mogła dostrzec swój domek z daleka. Wicuś mógł się tu spotkać z nićmi pajęczymi zastawianymi tutaj, co w nich pająk czekał. . . Pająki bowiem łapią owady w te sieci; nie tylko zwykłe muszki, także i motyle. Jak tylko coś takiego do nich tu przyleci: już się nie wydostanie, mocna jest na tyle. Wicuś z mróweczką Ciesią na plecach siedzącą zaplątał się niestety o brzeg takiej sieci… Byli na szczęście parą dość dużo ważącą; że sieć ta się zerwała – mogli więc odlecieć. Musieli jednak zaraz lądować na ziemi bo niteczki z tej sieci skrzydła oplatały naszego to lotnika. Więc nóżkami swymi zsuwał je po kolei, aż się pozrywały. Ciesia tymczasem zeszła na ziemię z motylka aby sobie poszukać jakiejś smacznej trawy. Tu zaś spoglądał na nią z jakiegoś badylka mrówkolew. I to nie dla przyjaznej zabawy... . . Spostrzegł to wnet nasz Wicuś, wiedział, co się zdarzy; właśnie pozbył ze skrzydeł nieprzyjaznej sieci. Rzucił się na ratunek, skrzydłami po twarzy mrówkolwa jął okładać – ten musiał odlecieć. Po krótkim odpoczynku od nadmiaru wrażeń Wicuś wraz z małą Ciesią frunęli nad łąkę w poszukiwaniu domku - ostrożni dla zdarzeń które mogły kosztować z ich życiem rozłąkę. Głodna sikorka sobie siedziała na drzewie, rozglądając się wokół za zdobyczą wszelką. Bardzo lubi motyle, więc w tej to potrzebie chciała złowić Wicusia wraz z mrówką niewielką. . . Wicuś w ostatniej chwili dojrzał zagrożenie. Wykorzystać więc musiał cały kunszt lotnika; wślizgnął się razem z Ciesią pod jakieś korzenie. Przeczekali tu razem, aż sikorka znikła. Coś za dużo złych zdarzeń w takim krótkim czasie; pomyślał wtedy Wicuś – odpocząć chciał chwilę. I podjeść sobie nieco, by na dalszej trasie mieć siły do fruwania, jest przecież motylem. Ciesia zeszła na ziemię spod skrzydeł motylka. Również głodną już była, więc szukała jadła. Wokół się rozglądając - wystarczyła chwilka by nie patrząc pod nogi, w jakąś jamkę wpadła...
  23. bronmus45

    PiSgwarki

    do melodii z kabaretu Starszych Panów - "odrażający drab" . U kaczora na zagrodzie hodowlanych gwarków moc. On pilnuje je tu co dzień jak też i w każdą noc . - nawet w noc ta warta trwa, bo o swą władzę dba. # Gwarek to taka ptaszyna co słów pana uczy się i powtarza jak maszyna gdy pan już tego chce . - pan mu każe zabrać głos; marny więc gwarka los. # Taką tu mamy zagrodę; zna ją przecież każdy z nas. Dziś na obcą, wschodnią modę ją urządzają wraz . - o tą modę kaczor dba i to jest wredna gra. .
  24. . Z nieskładnych wyrazów przeplatanych łkaniem dowiedział się motylek historii mróweczki, która ruszyła w drogę – ciekawa poznaniem tej czy tamtej, wyrosłej na łące traweczki. . I tak wędrując, pewna swojej dorosłości mróweczka – pośród bliskich Ciesią zwana była - pobłądziła, bo w swojej zbytniej ciekawości zapomniała o drodze, którą tu przybyła. . Na dodatek deszcz padał – zmył zapachy drogi którymi mrówki swoje tropy oznaczają. Więc cóż jej pozostało – dla Ciesi – niebogi; niż pośród łez potoku pomocy wołając?... . A nasz Wicek, motylek ze szlachectwa znany - to przecież paź królowej, nie zwykłe pacholę - poprosił, by usiadła pomiędzy skrzydłami - tak mogła obserwować, co zobaczy w dole. . Mróweczka się wdrapała, wygodnie rozsiadła, motylek zaś przemierzał tereny łączyska. Ciesia się uchwyciła, aby nie wypadła; rozglądając się wokół – szukała mrowiska. . Wędrowali tak długo, nastała szarówka, omijając po drodze wszelkie zagrożenia. Bo to i sam motylek, jak i Ciesia – mrówka mieli tu sporo wrogów, ich różne wcielenia. . Zmuszeni tuż przed nocą zaniechać szukania mrowiska – domku Ciesi – więc motylek lotnik postanowił przeczekać z oblotem do rana; wylądował łagodnie tuż obok paprotki. . Zaraz też rozpoczęli poszukiwań jadła; bo oboje zgłodnieli, krążąc zamaszyście. Nie mieli z tym trudności, nim nocka zapadła obficie najedzeni, spoczęli pod liściem. . Ciepła noc wnet minęła wraz z słońcem porannym; oboje wypoczęci, nie wadząc nikomu; po obfitym śniadaniu, rosą popijanym rozpoczęli od nowa szukać Ciesi domu. . Dużo by opowiadać o wielu przygodach; kiedy to umykali sprzed dziobu ptaszyska które nań polowało, lecz tu trzeba dodać że nasz motylek – lotnik – już swą sławę zyskał. . Jako znany w swym kręgu lotnik nad lotniki, umiał on tak w powietrzu manewrować lotem; Że przemyślne figury, nawroty, uniki nie były dlań nowością, żadnym też kłopotem... - cdn ...
×
×
  • Dodaj nową pozycję...