Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

joaxii

Użytkownicy
  • Postów

    1 150
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez joaxii

  1. najpierw pęknięcie wzdłuż linii pleców jak szczelina między drzwiami a framugą pełna puchnącego mroku bez zgrzytu klucza z cichym skrzypem pękającej arki przymierza szukaliśmy boga a znaleźliśmy matematyczny wzór pościel spętała stopy próbując powstrzymać rozkład na czynniki pierwsze zasada rosnacej entropii nie pozwoliła
  2. Odbieram ten wiersz jako tęsknotę za czasami dzieciństwa. Wtedy użycie określeń typu "rumiany", "pulchny", "malowany", "tęczowy" jest uzasadnione. Są to słowa ewidentnie kojarzące się z dzieciństwem. Jednak w takim razie nie powinno pojawić się słowo "namiętność" - chyba, że chodzi o lody czekoladowe ;)Rzeczywiście razi powtórzenie w drugiej zwrotce. Taki efekt można uzyskać wysuwajac słowo"znowu"na początek zwrotki jako osobny wers (coś jak wysunięcie przed nawias w matematyce). Ogólnie rzecz biorąc należy pamiętać, że absolutnie każde słowo zawarte w wierszu pełni ważną rolę, nie tylko znaczeniową, lecz przede wszystkich kreatywną, tworząc atmosferę. W tym wierszu atmosfera kłóci się z treścią, bo przecież jednak nie chodzi o malowany świat z dziecinnej bajki, prawda? Tymczasem tak tkliwe spojrzenie na miłość razi swoją banalnością. Życzę powodzenia na przyszłosć, i czekam na następne wiersze. Wiem, że niełatwo jest utrzymać wszystkie sznurki w garści i stworzyć coś naprawdę dobrego. Pozdrawiam, j.
  3. Przede wszystkim - trochę banalnie. Porównanie życia do drogi jest strasznie oklepane. To, że się śmiejesz, płaczesz, żałujesz i pragniesz to raczej truizm. "Błękitne skrzydła"... zastanowiłabym się nad błękitem w tym przypadku. Poza tym, skoro idziesz, to nie mogą Cię nieść skrzydła, chyba, że masz je u stóp... Poza tym, wygląda na to, że się cofasz., skoro idziesz ku pradawnym krainom. No i skąd ta krew?... Drażni też użycie wielkich liter - sprawia wrażenie nieudolnej próby zaakcentowania czegoś. Poza tym - cechuje Cię wrażliwość i autorefleksja. To dobre cechy. Spróbuj pisać trochę zwyczajniej, bez używania wielkich słów, a jednocześnie popracuj nad metaforyką. Pozdrawiam, j.
  4. Przede wszystkim - trochę banalnie. Porównanie życia do drogi jest strasznie oklepane. To, że się śmiejesz, płaczesz, żałujesz i pragniesz to raczej truizm. "Błękitne skrzydła"... zastanowiłabym się nad błękitem w tym przypadku. Poza tym, skoro idziesz, to nie mogą Cię nieść skrzydła, chyba, że masz je u stóp... Poza tym, wygląda na to, że się cofasz., skoro idziesz ku pradawnym krainom. No i skąd ta krew?... Drażni też użycie wielkich liter - sprawia wrażenie nieudolnej próby zaakcentowania czegoś. Poza tym - cechuje Cię wrażliwość i autorefleksja. To dobre cechy. Spróbuj pisać trochę zwyczajniej, bez używania wielkich słów, a jednocześnie popracuj nad metaforyką. Pozdrawiam, j.
  5. "Obślizłe" się pisze z g w środku: obślizgłe. I to w zasadzie tyle co mogę powiedzieć. pozdrawiam, j.
  6. Wydaje mi się, że można by spokojnie skończyć na czwartej zwrotce. Wtedy już wszystko wiadomo. Cała reszta do dosłowne dopowiedzenie. Psuje magię obecną w pierwszych czterech zwrotkach. Zresztą, swoją dosłownością baaaaardzo odstaje od początku. Sprawia, że wiersz staje się banalny. Ogólnie rzecz biorąc - pierwsze cztery zwrotki - duże tak. Reszta - duże nie. Pozdrawiam, j.
  7. Dobry wiersz. Kojarzy się klimatycznie z Bułhakowem. Ciekawe mozaiki powstają z obrazów, któe rysujesz. Nie powiem, że malujesz, bo wiersz jest zbudowany z ostrych pociągnięć słowem, jak ołówkiem. Najlepszy Twój wiersz jak dotąd. Zastanawia mnie użycie niektórych słów: albo jest przypadkowe i psuje efekt, nasuwając skojarzenie zmajaczeniem po wypaleniu zbyt dużej ilości trawy, albo jest celowe i muszę jeszcze popracować nad tym, czemu służy. A to już dobrze, bo zmusza do myślenia. Wrócę tu. Pozdrawiam, j.
  8. Podoba mi się. Fajne przejście ze sfery urzędowej do uczuciowej. Mało słów, ich luźne połączenie daje mozliwość smakowania różnych emocji i interpretacji. Przyciąga uwagę - jestem tu juz po raz trzeci... pozdrawiam, j.
  9. Napisałam go 15 lat temu... Dzięki za komentarze, pozdrawiam, j.
  10. Miałam na myśli raczej Najlepszy Wiersz Miesiąca, a może nawet Roku! Musiałbyś tylko zamieścić więcej treści sentymentalnych oraz obficiej korzystać ze zdrobnień. No i niestety, Mistrzu, korzystanie z awangardowych treści typu tłuste pchły itp. jest niezgodne z zasadami poetyki kiczowatej. Ujdą wersy 1,2,5,8,9,10. Za to rymy - miodzio! Pozdrawiam, j.
  11. Gdyby nie nie dość banalna treść zapewne wzbudziłby zachwyt u części ludzkości. Gratuluję poczucia humoru. Miejsce 1 w plebiscycie masz murowane ;) Pozdrawiam, j.
  12. dostałam od życia iskrę schwyciłam ją w dłonie schowałam głęboko głęboko rozpaliła się ogniem gorącym niespodziewanie gasnąc zostawiła garść spopielałego smutku i krwawiącą pustkę tam gdzie kiedyś było serce zamknęłam się głęboko w klatce milczenia za kratami łez bezskutecznie szukałam drzwi osaczona nie mogąc uciec próbowałam popiołem zasypać pustkę tam gdzie kiedyś było serce
  13. Przecież właśnie na tym polega poezja (nie tylko zresztą - proza czasami też). Z tego, co napisał autor, budujemy własne obrazy na podstawie wzorów, które są w nas. Poezja jest jak woda: przybiera kształt naczynia, do którego została wlana. Natomiast kolor, zapach, temperatura to cechy, które nadaje jej autor. Dlatego poezja jest taka piękna - za każdym razem potrafisz znaleźć w tym samym wierszu coś nowego, jego znaczenie zmienia się wraz z Twoimi doświadczeniami i z Tobą. Tym się różni od reportażu, relacji, sprawozdania. W dodatku jej podstawową funkcja jest szeroko rozumiane piękno i zapis emocji. Wieloznaczność i niedosłowność różnią ją od ekshibicjonizmu, o któy zresztą czasem jest posądzana. Tobie się udaje to osiągnąć. A przynajmniej ja tak to widzę ;) Pozdrawiam, j.
  14. Wracam tu po raz nie wiem który z kolei i chyba dopiero teraz jestem w stanie coś napisać. Trudno przebrnąć przez gąszcz słów i wyłowić z nich znaczenie. Po pierwszych kilku podejściach docierały do mnie tylko obrazy, emocje, które trzeba było sobie poukładać i "dopasować" do sytuacji. Wiedziałam, ze są mi one bliskie, musiałam jeszcze tylko zrozumieć dlaczego. Wyszła z tego interesująca wycieczka do wewnątrz samej siebie. Niestety - dość przygnębiająca. Mimo to doceniam prawdziwą maestrię tkania obrazów i uczuć, obecną zresztą we wszystkich Twoich wierszach. Podziwiam i dziękuję, j. PS Nic co wartościowe nie przychodzi łatwo. Naprawdę warto było sie potrudzić. I jeszcze prośba: nie zamieszczaj nigdy takich dosłownych interpretacji - zabierasz magię swoim wierszom. A one, po napisaniu, nie należą już do Ciebie ;)
  15. A może jest to samotność we dwoje? Pozdrawiam, j.
  16. sznuruje usta w gorzkie supełki wygięte w półksiężyc półuśmiechu w mgiełce bezruchu liczy pęknięcia w skorupie twarzy nieumiejętnie posklejanej w całość machinalnie wyczesuje bezdźwięczne struny włosów i pięciolinie kłamstw półgłuche na muzykę nie dotykana skóra więdnie krzepnie w kożuch nie ciepły i nieprzemakalny zapomina z każdym słowem i spojrzeniem
  17. Gwoli ścisłości - "naprawdę" naprawdę pisze się razem, nie osobno :))) Jeżeli chodzi o treść - trochę zbyt dużo patosu - apokalipsa (bez względu na to, czy dotyczy świata, czy jednostki) jest wystarczająco patetyczna - nie trzeba jej podkolorowywać. Łatwiej czytałoby się, gdyby zastosować podział na wersy, taką luźniejszą formę, bo na razie treść ginie w natłoku słów. No i pomogły by nieco oryginalniejsze metafory. Gdzieś w tym wierszu sa ciekawe przemyślenia, ale trudno je z niego "wyciągnąć". Pozdrawiam, j.
  18. A ja uważam, że ostatni wers jest ważny. Głownie dlatego, że można odczytywać go na różne sposoby. Bo w końcu za co jest ten rachunek? Może za inspirację?... Pozdrawiam autora, j.
  19. Istnieje sześć rodzajów kwarków zwanych zapachami (flavour): u (górny - up), d (dolny - down), s (dziwny - strange), c (powabny - charm), b (spodni - bottom lub piękny - beauty) oraz t (prawdziwy - true lub szczytowy - top). Szarmancki to po prostu dowolne i bardzo przybliżone tłumaczenie zapachu "charm". A kwarki - bo czy nie jest irracjonalne nazywanie cząstek elementarnych na podstawie tajemniczego cytatu: Three quarks for Mister Mark ‘trzy kwarki dla pana Marka’ zaczerpniętego przez autora teorii kwarków z powieści pisarza irlandzkiego Jamesa Joyce’a pt. Finnegan’s Wake, a następnie dzielenie ich na zapachy (których przecież nie posiadają), o takich dziwnych nazwach? Tylko człowiek mógł coś takiego wymyślić. Patetyczna forma? Cóż, to jest modlitwa. Modlitwy zazwyczaj są patetyczne. Dzieki za komentarze, j.
  20. synu mój któryś jest na ziemi mój lecz obcy bo wolny wybierasz drogę gdy ja wyboru nie mam doskonałość to straszna klatka nie wolno mi błądzić choć wszechmocny jestem nie wolno wybierać ścieżki bowiem jedna jest tylko nudna i prosta nie zaplotę brody w warkoczyki bom niezmienny matematycznym okiem śledzę twoje poczynania irracjonalne jak szarmanckie kwarki nie rozumiem podziwiam zazdroszczę przepraszam
  21. Nie chciałam tego robić, ale co tam. Po pierwsze: dlaczego odbierasz wszystko tak dosłownie? Pierwsze dwie zwrotki to po prostu opis jesiennego deszczu. Stąd palce stukajace w okno i cała reszta. Takie stukanie świadczy też o nerwowym wyczekiwaniu. Oczy przymarzły? Tak, bo jest zimno, ciemno, a pl stoi przy oknie i się gapi, choć pewnie niewiele za nim widać. I nie moze oderwać wzroku, jakby mu oczy przymarzły. A tornister? Jeżeli samotność jest słodko-winna, jak jabłko, to kojarzy mi się z dzieciństwem i zapachem tornistra właśnie, w którym nosiłam zawsze jabłko, bo mama dbała o zdrowe odżywianie ;). Nie wiem, może to nienormalne, ale do dziś czuję ten zapach. Jakie było dzieciństwo, jak jest teraz - to chyba wynika z całości tekstu. Nie twierdzę, ze jest to dobry wiersz - ja nie piszę dobrych wierszy, ale właśnie dlatego tu jestem. Uczę się od innych, a możliwość obcowania z poezją niektórych piszących tu osób jest dla mnie bardzo ważna. Zawsze chętnie wysłucham ich życzliwych (zazwyczaj) uwag, choć wiem, ze im nie dorównam. A Szymborską i tak nie zostanę ;) Pozdrawiam i dzięki za komentarz, j.
  22. skostniałe palce stukają w okno natrętnie wierząc w coś czego już nie ma połamane paznokcie spadają z drzew mieszają się z błotem wśród martwych plam po słońcu resztki światła wyssie z nich księżyc wyczuwam jego metaliczny smak przecięty szybą na pół obecnie niewidoczny obecny niewidocznie tak blisko tak daleko gdzieś za szybą okna na północ oczy przymarzły do szyby słodko winna samotność pachnie wnętrzem tornistra w próżni jest bezpiecznie zasypiam wewnątrz przechodząc przez szybę za którą wschodzi nierzeczywiście ciepłe słońce [sub]Tekst był edytowany przez joaxii dnia 27-10-2003 10:39.[/sub] [sub]Tekst był edytowany przez joaxii dnia 27-10-2003 11:55.[/sub]
  23. Bardzo smutne, bardzo piękne, czekan na więcej. Pozdrawiam, i gratuluję debiutu na poezji.org - j.
  24. Twój wiersz jak zwykle dotyka bardzo głęboko. I boleśnie. Może rzeczywiście po zetknięciu ziemi i nieba nastąpi oczyszczenie... Może nie. Podziwiam Cię za to, ze jednak widzisz palec Boga w tym wszystkim. Może po prostu jesteś mądrzejszy ode mnie. A może bardziej naiwny... Pozdrawiam, j.
  25. Zgadzam się z Mirką, wiersz świetny, oryginalny, choć opowiada o prostych rzeczach (w tym przypadku prosty to pozytywne określenie). Zaskakuje i zmusza do myślenia. I o to chodzi. :Pozdrawiam, j.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...