Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

joaxii

Użytkownicy
  • Postów

    1 150
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez joaxii

  1. cyklofrenia rządzi. biedny yorick orbituje między latem a śmiercią klnąc na powtarzalność i wędrówkę dusz wiersze nie piszą się na taki układ dwóch współrzędnych zbiegłych do punktu zero. zadyszane spluwają słowami. czasem krwawią. kaszląc deflorują nietknięte rejony świadomości że się mijamy? przemijamy? rozmijamy? z prawdą? naprawdę? sprawdzamy paszporty przemytnikom znaczeń przyklejonych pod podwoziem tekstu zawsze jest ta granica. mistrzyni uników przekraczalna jak prędkość światła. wycina z uniwersum precyzyjny przecinek yang rzuca na pożarcie poetom i idiotom
  2. Ach! ócz twoich jasne lampiony Wznoszone słodko ku niebu Błękitem me serce zalały Niewinne jak płatek śniegu Ach! pukli twych krzew gorejący Jak ciemnonocne obłoki Dreszczem srebrzystym przejmuje Moje cielesne powłoki Ach! stal twoich mięśni drgająca W ciszy jedwabiu i płótnie Wieki rozkoszy przyrzeka Poniżej kibici twej smukłej Ach! zamsz głosu twego jak pyton Do uszu mych cicho pomyka Na siedmiu zorzach tęczowych Z zazdrości załka muzyka Ach! ty mężczyzno mój prężny Ukołysz wzburzone me łono I osusz ócz mych krynice A będę na wieki twą żoną
  3. Marianna piękna panna Szła żwawo raz przez las To kwiatka powąchała To ócz swych wzniosła kras Szczebiocik jej dziewczęcy Ptaszyny strącał z drzew Słoneczko uśmiechnięte Wsłuchało się w jej śpiew Paluszki bielusieńkie Listeczki wonne rwały A dziki i jelenie Spod stópek jej czmychały aż nagle spośród krzewów pacholę smagłe wyjrzało i w oniemiałym zachwycie z podziwem zagwizdało „dzieweczko moja kochana pozwól mi niechaj rozgniotę ust twoich słodkie maliny zobaczysz, co będzie potem” spojrzawszy na smagłe chłopię Marianna tylko westchnęła I pokraśniała ze szczęścia Na łąkę się osunęła Pszczółki słodziutko bzyczały Ptaszki tuliły się wzajem Motylki się całowały A łąka zdała się rajem Kiedy Marianna otwarła Oczu swych jasne krynice Nie było już obok chłopięcia Słoneczko skryło swe lice Wiaterek w wicher się zmienił Błękit się skrył za chmurami I rozpętała się burza Miotając piorunami Deszczyk brutalnie smagał Spalone wstydem jej lice Aż wreszcie piorun trzasnął Mariannę już nie dziewicę. [sub]Tekst był edytowany przez joaxii dnia 03-09-2004 11:45.[/sub]
  4. Emilko - bo to właśnie o tych nieładnych słowach... Tero, nie cukruj! :) TMZ - hm..., z pewnych względów te kartki właśnie mają tu być... Dokładniejsze wyjaśnienia (jeśli jesteś zainteresowany) - na privie. Aneto - ostatni wers to taki bełkocik dla przecietnego czytelnika. Dlatego jest taki, jaki jest :) Wszystkim bardzo dziękuję za komentarze, nie spodziewałam się tak pozytywnego przyjęcia :) Pozdrawiam serdecznie, j.
  5. Zdaję sobie sprawę, że należy to traktować jako piosenkę, a więc utwór, którego ramy wyznacza muzyka i rytm. To stwarza pewne ograniczenia. Szczerze mówiąc, brzmi to trochę jak nawoływanie do anarchii, czy młodzieńczy bunt przeciwko rzeczywistości. Nie powiem, wizja złamania wszelkich zasad kusząca, ale czegoś mi brak... Może po prostu należy ten tekst odbierać "organoleptycznie", nie drążyc w nim zbyt głęboko i nie doszukiwać się podtekstów, bo trochę tu wszystko takie oczywiste... A moze tylko mi sie tak wydaje... :) Na temat tłumaczenia wolę się nie wypowiadać - nie znam rosyjskiego. Pozdrawiam, j.
  6. Bardzo dziękuję wszystkim za komentarze, mam tylko pytanie: dlaczego logiczne??? Pozdrawiam, j.
  7. Dlaczego kości?...
  8. A co tu pisać! Podoba mi sie, jak zwykle. Małe zastrzeżenia jedynie do pojawiających sie tu i ówdzie rymów, które jakoś mi nie pasują. Ale pewnie się czepiam... Pozdrawiam, j.
  9. zlepiam ciągi liter przypadkowych atomów bez wartościowości wysławianych mlaszcząco szeleszcząco sycząco klejących się do białych kartek zębów suszonych na wietrze odrywam słowa obracam je językiem czasem obcym ślizgają się semantycznie dyskretnie gubiąc sens i przecinki znaczeniobójcze właściwości gardła zapewniają jałowość przekazu więcej emocji sypia w szczerbatych gębach bram cuchnących dosłownie zostają tylko rdzenie morfemy afiksy
  10. Chodziło mi o metafore i obraz - one nie są identyczne znaczeniowo. Metafora to bardzo specyficzny obraz, co świetnie wyjaśnił Pan Serocki. Mój wniosek dotyczący samozadowolenia wynika z Pani reakcji na post Pana Serockiego. Pozdrawiam, j.
  11. Jasne, wszystko można zrobić byle jak, również pisać wiersze. Wg PWN: SYNONIM [gr.], wyraz lub związek frazeologiczny, bliski znaczeniowo innemu wyrazowi lub związkowi, np. obawa, bojaźń, lęk. Blisko znaczeniowo to nie znaczy, że identyczny znaczeniowo. I dobrze by było trochę się uczyć, a nie tylko opływać w samozadowolenie. Pozdrawiam, j.
  12. Dzięki wielkie za wszystkie komentarze :) Jezeli chodzi o Australijczyka proponuję obejrzeć globus. To może sporo wyjaśnić ;) Pozdrawiam, j.
  13. Niestety, muszę zgodzić się z Czarkiem. Wiersz przeładowany określeniami, w zasadzie całą jego treść można zamknać w kilku słowach. Oklepane zwroty ("kielich goryczy"), forma fatalna, tresć również nie za dobra, bo mocno banalna. Proponuję odpuścić aniołom i rozejrzeć się po świecie. Pozdrawiam, j.
  14. z punktu widzenia australijczyka jestem martwa rozkładam się w trawie dźwigam ziemię mam taką przypadłość gdy badasz długość fali masa ucieka gdzie indziej zawsze coś mijasz taka półprzezroczystość przydaje się nie przeszkadzam piaskiem w oku cieniem na ziemi żywym
  15. Na pewno nie za krótkie. Przejrzyste, daje dużo przestrzeni na emocje, których nie nazywa bezpośrednio. Akurat w tym przypadku taka forma wydaje sie idealna. Brak tytułu?... No właśnie, mówi najwięcej... Pozdrawiam, j.
  16. Od jakiegoś czasu z zainteresowaniem śledzę Pani twórczość. Tym wierszem po raz kolejny udowadnia Pani, że jest Pani dojrzałą poetka o ogromnej wrażliwości, a jednocześnie dystansem do świata i samej siebie. Ten wiersz uderza spokojem, jakby rezygnacją. Jego prostota sprawia, że przemawia mocniej niż histeryczny krzyk. Jest wyważony, przemyślany, i świetnie napisany. Przyczepiłabym sie jedynie do żałości, mi tu by bardziej pasował żal, ale moze sie mylę... Pewnie tak, bo w Pani wierszach nie zdarzają sie nieprzemyślane słowa. Pozdrawiam serdecznie i czekam na więcej, j.
  17. Litości: znów te same schematy! Dusza, serce, omdlałe (dobrze chociaż, że nie spojrzenie), szepty, pieszczoty... Czy naprawdę nie można napisać tego jakoś inaczej?... Zbyt banalne, jak dla mnie. Pozdrawiam, j.
  18. Aga, te częstochowskie rymy to tak specjalnie?... Barokowa stylizacja, przeładowanie ozdobnikami, tematyka, kicz... To musi być żart... :) Pozdrawiam, j.
  19. Panie Rafale, tu nikt nie ocenia niczyich uczuć. Tu się ocenia wiersze. Uczucia są w Panu i dopóki tam pozostają - są nietykalne. Po przelaniu w poezję staja się tekstem, który sklada się z wielu części składowych. Proszę nie mylić uczuć z poezją. Krytyka nie ma na celu zmiany Pańskich uczuć, tylko wytknięciu błędów tak, aby mógł ich Pan uniknać na przyszłość. Tu się wszyscy uczymy. Dlatego proszę docenić to, że ktoś dzieli sie z Panem swoimi uwagami. Pozdrawiam, j.
  20. Powiem tak: pomysł nie jest zły, za to wykonanie kuleje. Po pierwsze: za dużo słów, wiersz jest przegadany. Po drugie: za dużo wyświechtanych, banalnych słów typu: dusza, cmentarzysko, nadzieja, serce. Porusza się Pani po wytartych ścieżkach, podczas gdy powinna Pani poszukać nowych. Trochę błędów logicznych (z okruchów niewiele da się utkać). Jest kilka ładnych momentów (3 zwrotka - choć niepotrzebny pytajnik). Ogólnie rzecz biorąc - do poprawy, bo jest z tego materiał na wiersz. Pozdrawiam, j.
  21. O ile się nie mylę, ten wiersz został już zamieszczony jakieś kilka dni temu. Sama pisałam do niego komentarz, który w dalszym ciągu podtrzymuję. Pozdrawiam, j.
  22. Uprzejmie proszę w takim razie o rozwinięcie tej metafory, ponieważ w swojej ignorancji i tępocie jakoś sobie z nią nie radzę. Pomimo, że się staram. I zapewniam, że nie piszę byle czego (w przeciwieństwie do niektórych "poetów") - komentuję rzadko i po przemyśleniu tekstu. Pozdrawiam, j.
  23. Sorry, krople rosy to niewypał... Pozdr.,j.
  24. Pati, chyba przegięłaś... Tęskniłem??? Poza tym nadmierne uplebsowienie nie służy sztuce... ;) Pozdrawiam, j.
  25. Kolana może mieć zartretyzowane. Trzymając się konwencji powinni pić gin, bo jest biały. Albo wódeczkę. Proponuję w miejsce kojenia zmysłów wprowadzić element cygara. Będzie dobrze korespondowało z ginem. No i z Ichtrojowatego kiczu wyjdzie nam niezły blues... :) Pozdrawiam, j.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...