Znajdź zawartość
Wyświetlanie wyników dla tagów 'szarość' .
-
Strugi deszczu spływają po szybie, liście mokną w rozlanej kałuży. W ciszy trzciny szeleszczą nabrzeżne, płacze wierzba, nim wiatr ją osuszy. Na tle brzóz, których liście pożółkły, rośnie szpaler choinek zielonych. Czasem jeleń się tu zawieruszy, nim powróci do kniei znajomych. Szara droga i chmury na niebie, poszarzało deszczowe jezioro. Szary wilk wśród szarówki przebiegnie... Kolorowy tv mam... Włączono.
- 1 odpowiedź
-
5
-
- wiersze gotowe
- szarość
-
(i 2 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Wyblakłe obrazki w wyblakłych witrynach i wszechobecny zapach buraków dym biały, jakby ledwo co papieża wybrano a jedyne czego tu doświadczysz to papierzaki. Dwie twarze owite blond kosmykami To matka z córką - bardzo podobne Palimy? Pytają, a mnie konsternacja dopada Nie palimy, A, bo zapalniczki szukają Jakby dymu brakowało w powietrzu. cegiełkę chcą dołożyć do pejzażu miasta to nic, że (przeze mnie) niewyczekiwaną może ktoś inny lubi się dusić? Przecież w przeciwnym razie by stąd wyjechał
-
erratum et pulvis (błąd i kurz)
ettore opublikował(a) utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Nucę melodię idąc do Ciebie. Spoglądam w prawo, spoglądam w lewo. Tam jest przyszłość, tam jest mleko. Pukam, otwierasz, słuchasz. Mówię, całuję, zanikam. Patrzysz, nie wierzysz, zamykasz. Przepraszam, marnieję, znikam. Gdzie się podziały tamte stokrotki? Gdzie podziały się moje myśli? Czy ja oszalałem? Czemu to zrobiłem? W głowie pytań setki, w rzeczywistości reakcji niewiele. Zniknąłem, bo życie było i jest zbyt trudne. Nie umiem spojrzeć w tył, ani zobaczyć siebie w przyszłości. Utknąłem w niezrozumianej (dla mnie) teraźniejszości, gdzie piasek jest zielony, a trawa złota, gdzie niebo płacze na mój widok, a owce zaganiają pasterza. -
W tym całe życia piękno, że jest tylko jedno. W szarości codzienności, w monotonii godzin, Znajdując wartość chwili, widzę życia sedno, Choć tylko przebłysk dzieli mą śmierć od narodzin. W szarości codzienności, w monotonii godzin, Od wschodu do zachodu, w organicznym rytmie, Choć tylko przebłysk dzieli mą śmierć od narodzin, Coś mi ciągle umyka, ginie nieuchwytnie. Od wschodu do zachodu, w organicznym rytmie, Skąpy strój, skąpa miłość, skąpane w szarudze. Coś mi ciągle umyka, ginie nieuchwytnie, Znów iść muszę do łóżka, nim się dość wybudzę Skąpy strój, skąpa miłość, skąpane w szarudze, Muzyka bez polotu, kwiaty bez koloru, Znów iść muszę do łóżka, nim się dość wybudzę. Tak żyję do momentu- do chwili wyboru. Muzyka bez polotu, kwiaty bez koloru, W nieustannej obawie przed widmem decyzji. Tak żyję do momentu- do chwili wyboru, Przytłoczony setkami wojujących wizji. W nieustannej obawie przed widmem decyzji, Wiem, że żadnych koszmarów z wiekiem nie rozwieję. Przytłoczony setkami wojujących wizji, Widzę jeden promyczek, tę jedną nadzieję. Wiem, że żadnych koszmarów z wiekiem nie rozwieję. Znajdując wartość chwili, widzę życia sedno, Widzę jeden promyczek, tę jedną nadzieję- Całego życia piękno, w tym, że będzie jedno.
-
Kapią krople deszczu z nieba, szarość znowu wzywa na bój, za pomocą wiatru szepcze bezsens, myśli szarpią nerwy naśladując szum. Nie mam żadnych szans, szykanowany szeryf świata już szykuje szafot, szybkim krokiem zmierzam ku przepaści. Szarość pochłonęła wszystko, jednakże to ja umieram, dość dyskretnie, w samotności, dźgnięty ostrzem ciszy w serce. Tylko piecyk syczy z bólu, gdy uraniam kroplę smutku, wierzę, że jedyny będzie tęsknić, szlochać, gdy kaznodzieja sypnie piachem, i mówiąc o oddaniu stwórcy, spojrzy na mój uśmiech i otwarte, desperackie oczy, jakbym jeszcze tym spojrzeniem o kolory chciał poprosić.
-
najczęściej ranią mnie te słowa niewypowiedziane rzucane spojrzeniem rozrywające od środka pustym echem wspólnych dni najczęściej oczy opuchnięte są od łez których nie widać zduszonych w zarodku tych nieśmiałych na pozór silnych najczęściej czuję się samotna kiedy jesteś w domu a powietrze pachnie tobą w zachwycie wtedy nie czuję dotyku nawet twój oddech mnie nie otula
- 7 odpowiedzi
-
3
-
- życie melancholijnie
- smutek
-
(i 2 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Dotkliwy ból daje się we znaki Napełnia mnie szarością, Aż zblednę całkowicie Będę przezroczysta, zniknę Nie wrócę To ból niewypowiedzianych słów