Znajdź zawartość
Wyświetlanie wyników dla tagów 'sny' .
-
Sen z galerii obrazów. Obraz z galerii odbity w weneckiej szybie majaczącej maski. Długie życie objaśniają senniki tym co o malowidłach śnią barw spokojnego słońca. Tu oczu zdumionych trzepot. Bo w nagą źrenicę wpada molekuł prochu łzy krwawo rozszczepionej. Wtedy n-tego wymiaru wyobraźnia ściany rozsuwa - dręczona na perłowo dusza która po kątach suszy ręczników całuny wystrzępione przez demony depresji jak drut kolczasty. Skaleczonej melancholii. Rozklejonego smutku
-
Zamknąłem oczy pod okiem pełni – Wilk zawył życzenie? Niech się spełni! „Las” dziewanny wzniosłych łodyg morze Ma stopa i ręka czy wpław zmoże? Powinny, bo puszcza! za plecami. Blisko-daleko samotnia mami Kolor jej szary „lan” z metalu Spokój, gdy jak przy pręgierzu, palu. Pukam, Drzwi się niechętnie otworzą Zewnątrz dzień, wewnątrz „noc” – oczy korzą Się przed straszną czułą ciemnością. Wchodzę myśląc czyją jest własnością? Właściciel młody z wieków bagażem; Wbrew, ku niemu a on taki władczy – Znać arogant, a łagodnie patrzy. U stóp kobierzec łaskaw mi wskaże Klęknę a on tłumaczy i każe…, A wszystko to zdadzą się głupoty, Co mimo, zdadzą mi się to psoty. Musiał zoczyć niewyraźną minę, Bo spojrzał tak, że poczułem: ginę. „Jam u władz, – co chciałbym w klauzulach!” I targając mi włos na łbie rozczula. „Radzić, prognozować się zdarzało… Słuchałbyś? Spełnić by ci się dało?” Kojon patrzę w prawdziwą świecę, Pomarańcz na stole, w sen śniąc lecę. Jasno. Czyż rano? Pusto. Wychodzę, Za drzwiami na przekór przez noc brodzę, – Była pełnia. Zaszła? Tylko gwiazda, Choć jasna, – planeta? Jowisz? Wilkom Może latarnia, – macając przez las, Jakiż wonny. Pod stopą konar trzasł I prysnął jak od różdżki śniony świat. Znów zasnę? Wstanę, łazienka, prysznic – Pod wodą mrzonką sen moment się śni… Znów myśl gna mi w Twą zwykłą stronę… Na próżno?! – Czyż nie wszystko skończone? Ilustracja: Petrus van Schendel (1806–1870) „Stilleben mit Äpfeln und Kerze” („Martwa natura z jabłkami i świecą”), przed 1870.
-
Z snu na sen przechodzę Aż śnisz mi się ty Po naszym mieście błądzę Lecz taki tyś bezduszny Biegnę truchtem za tobą Jak po londyńskiej ulicy Chyba jestem twą przygodą I pada wnet deszcz łzawiący Czy pamiętasz jeszcze mnie? Gdy jasność otulała cię Nadal podążasz gdzieś biednie Krwiście na jawie ćmię Proszę, popatrz w niebo i odnajdź w nim mnie
-
„Cogito ergo sum” – [1] Myślę, więc jestem... Czuję, więc jestem. – Wbrew wątpliwości bunt: Myślisz, więc jesteś? Czujesz, więc jesteś? Myślim twych nie czytał, Czuć sercem nie imał, Że mogłeś – słaby grunt, Gdy wszechświat mój we mnie – Jaźń w niebyt płynie. Wszak emocje czuję, Ze słowy wojuję Z mych snów mar – tych tłum… Gdy myśl zacząłeś snuć, Czy mogłeś problem czuć Przez swe „solus ipsum”? [1] „Cogito ergo sum” („Myślę, wiec jestem”) René Descartes (Kartezjusz).
-
Skrajem światła sunie cień, Gdzie zawsze były skarby, Sny twarde… Nie po każdej nocy przychodzi dzień. Zostają słowa. Nawet zapach w końcu znika. Zostaje smutek i pustka na strychu. Wahadło nadzieje odcina zbyt szybko. Lis zasnął zmęczony we wnykach. A co zostanie po kimś, kto kłamie? A co jeśli pamięta wszystko?... Ja już nie chodzę na targowisko. Opowiesz, jak się spotkamy. Tymczasem niewdzięczny wciąż kocham. Nieważny świat, fakty, ludzie. Znalazłem jej miłość w trudzie, Więc może i ją znowu spotkam? A może łaskawy los resztę tej historii Zdołał opisać na serwetce w kafejce, Że serce znieruchomiało i ostygły ręce? Czasem dobry koniec, choćby i bez glorii. Czas na świat bez ludzkiej flegmy. Moje serce bije w dzieciach. Wszystko inne rozkradli przecież. Wzięli nawet duszę biedną.
- 1 odpowiedź
-
4
-
- ostatni dzień
- słowa
- (i 4 więcej)
-
Nie zawsze u siebie. Noc
befana_di_campi opublikował(a) utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Pamięć zmazuje miękki dysk pachnie listopad srogą zimą bruk ślizga się pod stopami deszcz pełnią świeci trzyma oddech liczą przechodnie puste dni zmazuje pamięć miękki dysk życie za krótkie by o nim myśleć w ramki ujęte choć niedokonane więc pod stopami wyślizgany bruk ma szczęście nazwę to jest ochotę do miejsca dotrzeć domem nazwane lecz miękki dysk zamazał pamięć iść snom naprzeciw mrzonkom na wprost odkrywać w miastach kąty nieznane gdy pod stopami wyślizgany bruk było – nie było i tak zegar wróci świerszcza cykaniem zza ściany - zmazała pamięć miękki dysk - bruk ślizga się pod stopami 28.11. - 1.12.2020 -
"nasenne" Wypowiedz życzenie i módl się o spełnienie; o zasunięcie powiek. Pilnuj ich, odźwierny jak gdyby od mych marzeń sennych minęły już tygodnie. Daj im się zadomowić w głowie i wyłącz, proszę światło, niech będzie im wygodnie. Chodź, zastrzelmy słońce, zwiążmy dzień za końce, byśmy mogli wrócić każdy do własnego łóżka. Zalęgnąć w sennej sieni bez nachalnych promieni, w pierzastych poduszkach bo bez światła dzień jest nocą, i możemy dać odpocząć naszym ciężkim, ciężkim głowom, i szczypawkowym oczom. Tabletki nasenne, spadając falami, zjadają mnie, zjadają mnie żywcem. Ćwierćnocne filmy latają za oczami; zjadają mnie, zjadają mnie żywcem. Jeśli czas istnieje, to chciałbym, aby przeszedł na moją, ciemną stronę Bo jeśli czas trwa wieki, to niech mi da powieki ukoić, snem zmorzone. Tak chciałbym, by godziny, coś dla mnie znów znaczyły, bym znowu czuł się dobrze. Jeśli zrządzeniem losu, w jakikolwiek sposób, napotkasz mnie obejmującego samego Morfeusza, wiedz, że żyję we śnie w tym właśnie momencie. Więc proszę bardzo grzecznie, nie sprowadzaj na mnie jawy, nie zawadzaj dla zabawy, błagam, mnie nie ruszaj. Tabletki nasenne, spadając falami, zjadają mnie, zjadają mnie żywcem. Ćwierćnocne filmy latają za oczami; zjadają mnie, zjadają mnie żywcem.
-
Zabierz mnie na wzgórza Awentynu. Będziemy tańczyć w błogim uniesieniu naszych błądzących dusz, poszukujących ukojenia. Dusz owładniętych rajską muzyką płynącą z serc, której nie da się nigdy wyplenić. Wzniesiemy się do góry, coraz wyżej i wyżej, dosięgając gwiazd. Odnajdźmy siebie pośród bezkresnego pustkowia ziemi, pośród naszych myśli błądzących na wietrze, pozbawionych jakiegokolwiek celu. Unośmy się wśród pyłu zniszczonych dróg, po których przeszły tłumy obojętnie patrzących ludzi. Bądźmy jak mary senne unoszące się nad jeziorem, które tańczą do muzyki stworzonej przez żywioły. Wzniećmy naszym tańcem ogień, poczujmy dreszcze. Niech nas owładnie ta cudowna ekstaza, nie pozwólmy by kiedykolwiek się skończyła.
-
leciałem na snach dostałem kamieniem upadłem teraz gotuje jedzenie są bumerangiem otworzą do mnie ręce będę żył wiecznie latał bez kajdan Na pewno wrócą ugotują mnie
-
stałam się nieprzeciętna wyrwana z tłumu porwana codzienności monotonnym sytuacjom upychanym między kartki kalendarza dałeś mi nowe imię fikcyjną tożsamość która miała kształtować stawiane przeze mnie kroki w rodzącej się okrutnie toksycznej rzeczywistości byłam jak dziecko uczona posłuszeństwa tresowana niczym zwierzę w koszmarnej jawie stając się bólem i ukojeniem zaspokojeniem i głodem straciłam przeszłość by w teraźniejszości pokonać skrywaną w sobie słabość narodzić się z nienawiścią w uległości jakiej mnie uczyłeś dając ci z głębi siebie bezwarunkową miłość
-
Dziecięce wspomnienia
Bigbagofcandies opublikował(a) utwór w Warsztat - gdy utwór nie całkiem gotowy
Spirala szaleństwa powoli się rozkręca. Tłum Dziki bije do mojego umysłu pięściami Pokrytymi kłującymi ostami. Hałas strun Szaleńczo szarpanych szału szorstkimi szponami Rozrywa połączenia nerwowe. Pęknięte szkło Ukazuje miliony oczu wpatrzonych w głębię Swych odbić. Małe dziecko płaczem do matki rzekło: "Choć żyję i członki swe czuję, ona ozięble Swymi gałkami nerwowo się we mnie wpatruje. Przez to poczuwam się przez swoje istnienie błędem. Zatem jestem, nie ma mnie? Czego oczekuje? Jaki jest mój cel? Sama zniszczę się tym obłędem!"-
- ból
- wspomnienia
-
(i 2 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Opiszę ci krótki sen: umarłem w środku lasu, a jedynym świadkiem był wiatr. Możliwe, że potem mnie zawiało. Nie wiem. Wiem tylko, że po kilku dniach poczułem się całkiem dobrze.