Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki
🎄 Wesołych świąt życzy poezja.org 🎄

Znajdź zawartość

Wyświetlanie wyników dla tagów 'głód' .

  • Wyszukaj za pomocą tagów

    Wpisz tagi, oddzielając je przecinkami.
  • Wyszukaj przy użyciu nazwy użytkownika

Typ zawartości


Forum

  • Wiersze debiutanckie
    • Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
    • Warsztat - gdy utwór nie całkiem gotowy
  • Wiersze debiutanckie - inne
    • Fraszki i miniatury poetyckie
    • Limeryki
    • Palindromy
    • Satyra
    • Poezja śpiewana
    • Zabawy
  • Proza
    • Proza - opowiadania i nie tylko
    • Warsztat dla prozy
  • Konkursy
    • Konkursy literackie
  • Fora dyskusyjne
    • Hydepark
    • Forum dyskusyjne - ogólne
    • Forum dyskusyjne o portalu
  • Różne

Szukaj wyników w...

Znajdź wyniki, które zawierają...


Data utworzenia

  • Od tej daty

    Do tej daty


Ostatnia aktualizacja

  • Od tej daty

    Do tej daty


Filtruj po ilości...

Dołączył

  • Od tej daty

    Do tej daty


Grupa podstawowa


Znaleziono 8 wyników

  1. Gdzieś w głębinie umysłu ślepca. W ciemnościach nieruchomego oka. Gdzie dźwięk rozmów jest podobny do szczebiotu zarażonych lodowym wichrem wróbli. Siedź sobie w niewiedzy ślepcze. Nie dawaj w ten świat kroka. Świat jest już pustynią. Pozbawioną ludzi, techniki i kabli. Całoroczna polarna tundra. Bez nawet chwili temperatury dodatniej. Wszystko zdziczało i tylko w sidła śmierci zaprasza. A w sercach ocalałych jest jeszcze chłodniej. Z zimna umarła moja dusza. We flakonie zaschnięty róż bukiet. W którym niegdyś chowały się trzmiele. Nic teraz nie znaczą. Stary pakiet. Umiera rasa ludzi. Kurczy się wegetacji pole. Nie uchronią od śmierci mikstury, czary, najgrubsze tkaniny. A życiodajny ogień będzie niczym waluta. Umiera świat bez modlitwy i winy. A oto boża kara i ludzka pokuta. Ślepcze, Twój wyraz twarzy tak surowy. Umrzemy razem. Ja do końca Twój sługa. Ostatnia wieczerza. Zapach śledziowy. Śmierć z głodu i zimna jest jak noc polarna długa. Wiersz pisany w roku 2013 przy utworze "Freezing Moon" zespołu Mayhem
  2. Wpadłeś jak wicher piekielny przez gorejącą ogniem zemsty granicę. Władyko i Carze. Pomiłuj nas i odpuść nam winy. Przez swoją mądrość, koronę i krzyż. Pobłogosław z tronu niebios nasze grzechy. I tchnij nas ku złemu. Ześlij ogień i marność na winowajców naszych. Niechaj Moskwa spłynie krwią. A na place zawita łbów ścinka. Niech sie dzieje wola Twoja, tak tu jak i w niebiosach. Ty z tronu świętej Rusi, skinieniem tylko cały naród skrwawisz. Pod pręgierzem Twego jestestwa i woli Twojej, sławić będziemy Twe imię. Ku kaźniom nowym zaczyna się branka. Poprzez, święte imie Twoje. Pocieszycielu nasz. Zgładzimy krwawo, każdego zdrajcę i ignoranta. Ty błogosławisz nam, chołopiszkom swoim. Gdzie władza Twoja, tam lud błogosławiony i w złocistych łanach wzrasta zboże. Lud Twój umiłowany, domaga się krwi. Wyprowadź więźniów na mury. Ich trwoga cicha i martwa. Jak ich skóra, biczami do kości ścięta. Hospodarze, Ciebie anioły koronowały w Uspieńskim Soborze. Cóż nam zostało od śmierci z Twej ręki lepszego. Czy zginą setki czy miliony. Dla tak boskiej istoty, jakie to ma znaczenie. Matko Rosjo, zegnij kark i módl się. Za nasze życie i za nasza śmierć. Z ręki Cara, Hospodara naszego.
  3. Stoimy przed Tobą nadzy i spragnieni Zębów już nie mamy, ból nie daje nam spać Strasznie byśmy chcieli słodkie jeść pielmieni Tako grzmi nasza brać Dajże nam co tam masz Dość już mamy kasz Po których chce się Pić Stół Twój zastawiony jest aż duszy miło A z obrusu mgiełka tak niezwykle piękna Że wytłumiałaby knura zaśmiardłego Co chlebami rzyga Stać cię na kosz przypraw To syp bez umiaru Tak jak rzekłeś Bogu Z Jego księgi przecież będziesz ty nas karmił Tylko Ty wiesz gdzie na bagnach jest tatarak Tylko Tobie w sakwie magicznie się zjawia Najcudowniejszy, jak Chór Aleksandrowa
  4. Stoimy przed Tobą nadzy i spragnieni Zębów już nie mamy, ból nie daje nam spać Strasznie byśmy chcieli słodkie jeść pielmieni Tako grzmi nasza brać Dajże nam co tam masz Dość już mamy kasz Po których chce się Pić Stół Twój zastawiony jest aż duszy miło A z obrusu mgiełka tak niezwykle piękna Że wytłumiałaby knura zaśmiardłego Co chlebami rzyga Stać cię na kosz przypraw To syp bez umiaru Tak jak rzekłeś Bogu Z Jego księgi przecież będziesz ty nas karmił Tylko Ty wiesz gdzie na bagnach jest tatarak Tylko Tobie w sakwie magicznie się zjawia Najcudowniejszy, jak Chór Aleksandrowa
  5. “Chleb” Pamiętasz szary chleb Irlandii? Chleb Kijowa pusty w środku? Wielki głód pustynnych miast. Wielki głód ulicy wolnej. Pamiętasz o tych obozach? Praca czyni śmierć. Bunt czyni kraty. Pamiętaj o Mińsku, student i chusta wschodniej zmarszczki. Pamiętaj o flagach, które czynią Cię przegranym. O tym, że z tą inną też człowiek, choć szeptem wzburzone lęki. Jeśli czujesz się wygrany, już przegrałeś świat kolejny.
  6. Potargały mną emocje Wyrzuciły w morze wzruszeń Tylu ludzi co dzień mijam Widzę tyle smutnych oczu Bieda miesza się z dostatkiem Głód się kłóci z przejedzeniem W kącie dziecko cicho kwili Jest zmarznięte nic nie jadło Obok matka gorzko płaczę Znów nic nie ma na kolację Nikt się przy nich nie zatrzymał Każdy w swoją zmierza stronę Tyle pustych stoi domów Już nie tętnią dawnym życiem Starsza pani w oknie siedzi Patrzy tęsknie na ulicę Znów samotność ją dotyka Dziś nikogo nie przytuli Wokół cierpień jest tak wiele A zbyt mało współczucia
  7. Wszędzie jest ich bardzo wielu. Chodzą powoli, bez celu, Smutne mają tak spojrzenia, Czując gorycz niespełnienia. Lecz z jakiego to powodu? Smutek ich wynika z głodu. Głód ich męczy i dołuje, Serce boli, gdzieś tam kłuje. Głód przygnębia i zabija, Dni mijają, on nie mija. Nie pozwala żyć w radości, Ten najgorszy - głód miłości.
  8. Srebrna łyżka Czarne pastele połamały czas Mgliste odbicie lustra to przy stole siedzą żółtawe dłonie Ozdobne oczy pustych pierścionków mienią się złotem niepodrobionym. Niezaulgowy ostry posiłek Usta martwym napięciem mięśni zaciśnięte Mądry trupiszon bez przełyku próbuje wchłaniać słowa papierzysk balast literek. skóra widziadeł zwisa jak jęzor z bezzębnych warg sromu bez wartości *** Srebrzysta łyżka uderza w szczęki odmierza kęsy święconej wody zaprawionej krwią. Wiersz wg obrazu Francisco Goi "Dwie staruchy jedzące zupę" (1821 - 1923)
×
×
  • Dodaj nową pozycję...