Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Znajdź zawartość

Wyświetlanie wyników dla tagów 'góry' .

  • Wyszukaj za pomocą tagów

    Wpisz tagi, oddzielając je przecinkami.
  • Wyszukaj przy użyciu nazwy użytkownika

Typ zawartości


Forum

  • Wiersze debiutanckie
    • Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
    • Warsztat - gdy utwór nie całkiem gotowy
  • Wiersze debiutanckie - inne
    • Fraszki i miniatury poetyckie
    • Limeryki
    • Palindromy
    • Satyra
    • Poezja śpiewana
    • Zabawy
  • Proza
    • Proza - opowiadania i nie tylko
    • Warsztat dla prozy
  • Konkursy
    • Konkursy literackie
  • Fora dyskusyjne
    • Hydepark
    • Forum dyskusyjne - ogólne
    • Forum dyskusyjne o portalu
  • Różne

Szukaj wyników w...

Znajdź wyniki, które zawierają...


Data utworzenia

  • Od tej daty

    Do tej daty


Ostatnia aktualizacja

  • Od tej daty

    Do tej daty


Filtruj po ilości...

Dołączył

  • Od tej daty

    Do tej daty


Grupa podstawowa


Znaleziono 18 wyników

  1. befana_di_campi

    Piargi

    wstążka strumienia szkło zapalone tęczą rozdzwonionych wód * pod urwiskiem mech niebem podparta zieleń samotnej sosny * leci wodospad szarzeje biel szarotki wapnieje skała * wzruszone ciepło w ramiona chwyta halny kaprysi obłok * na niepogodę kompresy wilgotnej mgły rozwiesza Beskid * przygodę z gromem niesie echo po wierchach z ognistym błyskiem * lazur nad granią szafirowy gencjanną w kolibie litwor * szkic wysokich gór spektakularna hala spiskie szafrany * kamienne światy dla wichrów krążących słońc odbitych w szreni * nasycony mrok wtedy na połoninie noc przesypia dzień * śpiewający pstrąg marzy o jasnym stawie i dziwożonach * idącym turnią podaje ciepłą rękę dobra pani Śmierć
  2. Orla Perć przysłoniła widok od południa, słońca blask przygarbiony, zjada resztki śniegu. Być może, chociaż nie wiem, narciarzom na przekór, Rupicapra tatrica, kamyczek gdzieś strąca. Zastukocze po skałach - przytępi czuwanie, Pięć Stawów już ostrzega, uspakaja dalą. Łańcuch coraz zimniejszy - przestań już nie biadol, bo góra wiarołomna, pod ręką niebawem. Orzeł przedni - rarytas - zagnieździł na gody, ciarki poszły po skórze, majestat nad głową. A jakże niepozornie jest z tobą... liczbowo, chciałbyś czas zaczarować - para się sposobi. W imię ojca i syna... a czas tyłek ściska, małe to - niepozorne, człowiek jeszcze mniejszy. Przeraża, łechta w nogach - jeszcze ze dwa metry, wiatr rozwiewa świadomość... pozostaw inicjał. Trzeba schodzić z powrotem w przepastne doliny, tam z nizin, widać lepiej, ogrom co przytłacza. Nie dziwi chęć... by dotknąć, chmurnego drapacza, a one od zarania... tylu nas zabiły! "Stękają góry, a urodzi się śmieszna, mała mysz." - Horacy.
  3. Ubrana w góry Bardzo chciała Abym na portrecie Ubrała ją... W majestatyczne góry Widziała je - Na zdjęciach, Które pokazywałam jej... Kiedyś letnim wieczorem Pamiętam Gdy zobaczyła Je po raz pierwszy... Oczarowana zamarła! W bezdechu... ufności... ?
  4. _M_arianna_

    IW ŚWIETLIKI

    I KIL TE, I W ŚWIETLIKI. A ZŁOTO/KLAPKI; KIK PAL - KOTO/ŁZA. I CELU TA IW; ŚWIECI MICE I W ŚWIAT ULECI. A BUTY ZŁOTE? TU BETO ŁZA. MA CEL PIĘKNA - RANKĘ - I POLECAM.
  5. Gdzie jesteś Sowia Góro, już cię nie zdobędę, umorusana w chmurach zerkasz z nieboskłonu. Radowałaś, straszyłaś... wspomnienia przywołuj i zawsze pielęgnuj - "ziele na kraterze". Wiosenna i uśpiona, rozkrzyczana gwarem, spowita dymem ognisk i wrzawą harcerzy. Darowałaś wytchnienie, zajrzyj jak nie wierzysz, płakałaś srogim deszczem - miłość ci wyznaję! Gdzie jesteś moja góro, patrzysz hen z daleka? Prężysz piersi po cichu w oknie ciebie widzę. Żal - nie dolecę dzisiaj, zabrakło mi skrzydeł, depczą ludzie po tobie, a ty dla nich... lekarz. Zimowa - rozchełstana, narciarzom czar dajesz, ubierasz lasy, pola, w białawe połacie. Odwaga, wiatr we włosach - szczęście swe chwytacie, należy starą górę podpisać morałem. Tyle lat ze mną czuwa na kwietnym dywanie, tyle lat z rana wstaje, budzi strugą myśli. Nawet w płaczu rozstania, czasami się przyśni, bo ona musi zostać... a te słowa dla niej! "Jest nas troje - Bóg, góry i ja." - Jan Paweł II.
  6. _M_arianna_

    Ze świata

    szeroka droga góry pełne tajemnic jadą turyści fot: MW
  7. Góry nieme, sztywne stoją same, dziwaczne, pokruszone słuchają ludzi niewzruszone pokorne. Mów co myślisz one zrozumieją wątpliwości nie rozwieją lecz pomogą - może się rozmyślisz? Skalne sterty posklejane zarośnięte dzikim krzewem przygodami poorane realizmem. Starość nie straszna dla milczących przyjaciół szarych. Kiedy ludzie klaszczą, opiewają jak gwiżdżą i wyśmiewają lub uwagi nie zwracają - nie mlaszczą i nie grymaszą - brak reakcji. Dla wrogów - uparte Dla ciekawskich - niezgłębione Leniwym - wędrówkę utrudniają Dla wiernych - pięknie przystrojone Przestraszonym - odwagi przydają. A w potrzebie twojej milcząc pomogą swoim istnieniem otulą będą ostoją. Szare głazy zapytaj poczekaj, posłuchaj odpowiedź znajdziesz w swoim sercu. Pokorne, szare, uparte wierne Przyjaciele.
  8. Nad Czarnym Stawem krążą kruki, Niczym straż wiecznie wartująca, Wciąż wnosząc w górę, hen, dopóki Nie znikną z oczu w blasku słońca. Ach też mieć skrzydła! Sięgać nieba Na zawołanie, wolą tylko! Gdy, by szczyt zdobyć, sił nie trzeba, Gdy piąć się można bez wysiłku! Nie dla nas odpoczynek błogi. Nie dla nas dar kruczego lotu. Bo nasza ścieżka to dwie nogi, To krok, to oddech, strużka potu. Wiedzie wzdłuż stawu, przez strumienie Wciąż oddalając się pomału Od dolin wszerz objętych cieniem Kierując w stronę ideału. Wiedzie wysoko stromym zboczem, Rzeźbionym ostro skał szeregiem, A potem kładzie się warkoczem Strużyny wyłożonej śniegiem. Aż przyjdzie w końcu pył otrzepać Z rąk przed klamrami w wąskim żlebie. Myślisz, że to ty patrzysz w przepaść, Ale to ona patrzy w ciebie. Zerka bezwstydnie i łakomie Bo cała pragnie twego serca. Chce abyś przepadł w jej ogromie, Jest niczym głodny ludożerca. Więc nie patrz w dół, ale na skałę, Ciągnij się w górę z całej siły. Wnet otchłań skryją kłęby białe, Które znad głowy twej zstąpiły. To znak niechybny, że niebawem Dojdziesz do celu. Siostro, bracie, Nim zdążysz otrzeć twarz rękawem Postawisz stopę na Zawracie. Tu się zatrzymaj, odwróć głowę, Zobacz gdzie stoisz miast ptaszydeł. Gdy pójdziesz zdobyć szczyty nowe, Rób to z polotem, choć bez skrzydeł.
  9. W górach Spozywam cisze Gdy wsŕod szczytów Dotykam nieba I ten blask Jego promiennej korony Przebija sie przez palce Gdy przez nie niesmialo ku gorze patrze I syce sie tym światlem I syce się tym błękitem Bo dusza wtedy jaśniejsza I serce jakby błękitsze A kamienie co byly Kiedyś w plecaku Moze i na jakąś pamiątke Dziś już jak z piór utworzyły Swoją nową historie.
  10. Nie, jednak tu tylko żyją ryby: przepraszam pomyliłem Oceany tu nie chodzi o Ocean Wieloświata lecz o Ocean przysłowiowy, żartobliwy To tylko nazwa jeziora: cyrku polodowcowego ulokowanego gdzieś w górach niezwykle przypominających nasze polskie Tatry Tu tylko żyją ryby. Nie ma ośmiornic ani płaszczek. Tu tylko żyją ryby. I jest bardzo ciemno, im bardziej bliżej dna. Jedyna łódź podwodna jaka tu się udała to żywy człowiek w kombinezonie. Który w swoim kręgosłupie miał wszczepione kulki. (które były wszechświatami)
  11. Pascal Hutyra

    9c

    "Cisza, klif srogi, Spogląda mroźnym okiem, to Fontainebleau."
  12. Wędruję przez las - beskidzki, świerkowy – przed siebie, niespiesznie, przez dzikie podszyty. Odległy mi czas – ja słyszę rozmowy wśród ptaków, a wrzesień jest bliski, lecz skryty. Wędruję przez las – wśród wartkich strumieni - te gonią za słońcem ku cichej dolinie. Niejeden już głaz się w nurcie odmienił, od wody płynącej – ja razem z nią płynę. Z lewej głośny stuk – widzę dziób dzięcioła, jak pewnie, wytrwale okrąża pień świerka. Z tyłu głośny huk – jakiś drwal podołał jakiejś sośnie starej – w gęstwinie ktoś ćwierka. Szybko stawiam krok – nad leśnym moczarem; słyszę dźwięki śmielsze, ktoś nade mną kracze. Nagle - patrzę w bok – a kruk już się zdaje odległy jak wiersze pełne zmyślnych znaczeń. Przy granicy słup – to nie ta granica, którą dziś postawię, przemierzając szlaki. W dole stary trup – zginęła nornica, pragnąc umknąć w trawie przed drapieżnym ssakiem. Wtem zanika cień – opuszczam gęstwinę na rzecz ludzkiej łąki – dla serca i brzucha. Kończy już się dzień – pora do chatczyny na minut pięć wstąpić – w swoich głos się wsłuchać. To ostatni raz, nim na szlak powrócę. Chłonę wszelkie śpiewy – widoki podziwiam - i znów wchodzę w las - dołem będzie krócej – żywiczne wyziewy – i mój nos ożywa. Wędruję przez las – słońce już się chowa za Wielką Praszywką – grzbiet wskazuje drogę – muszę zdążyć w czas – nim ostatnie słowa pod wiatą ucichną – idę śladem owiec. Wędruję przez las – twardszy, niż się zdaje. Z każdym trelem pliszki coraz bliżej jest nas. Każdy górski łaz stając przed rozstajem – nawet idąc ku wsi – wędruje przez swój las. 24.08.2018
  13. W epoce minionej, gdy sztandar królewski powiewał wyniośle nad niecką Rycerki, na zboczach Bendoszki mieszany rósł las. O dostęp szeroki do sfery niebieskiej walczyły zawzięcie buczyna i świerki, a wszystko się działo z daleka od miast. Buk prężnie się wznosił, rozłożył parasol nad runem i zgasił żar życia w podszycie, na jego upadek nadzieję miał świerk. I przyszła ta chwila, gdy drwal wszedł do lasu - dla jednych dostawca, dla drugich niszczyciel - odmienił kształt puszczy, lecz wyrwał jej nerw. Gdy buki ginęły w komorach pod stalą, świerk pysznił się wielce; przejmował przestrzenie wyżarte przez piły, nareszcie rósł sam. Unosił się prędko, niedbale, lecz śmiało - nikt nawet nie dostrzegł - zajęty płomieniem - że kornik już poczuł soczysty pnia gram. Podeszła do świerków śmierć kpiąca z człowieka - wsysając żywicę patrzyła mu w oczy: na próżno te żale i na nic twój szał; gdy gasły olbrzymy, w powstałych przesiekach zjawiły się buki; to cień Gai wkroczył na zbocza i kiełków rój na nim się wsparł. A dzisiaj, w epoce turysty z plecakiem, gdy drogą wędruję aż na szczyt Przegibka, łysina Bendoszki przestaje już lśnić, lecz z przyjściem Irydy potwory wszelakie o dziwnie stłamszonych i słabych igliwkach przed Słońcem się wstydzą, a duch gór z nas drwi. 4.11.2018 Bendoszka Wielka to wzniesienie w Beskidzie Żywieckim, w Worku Raczańskim. Mierzy ponad 1000 m n.p.m. Stosunkowo niedawno postępująca gradacja kornika doprowadziła tam do zniszczenia monokultury świerkowej, którą Austriacy zastąpili naturalny, głównie bukowy las. I o tym jest ten tekst. Nie szczyt widać na zdjęciu, nie tam bowiem widać główny problem.
  14. Czego w pospolitej tej przestrzeni brak? Czy kolorów lżejszych albo wód płynących? Pełno wokół słońca i wyschniętych traw, buków silnych, świerków, sarny są, zające. Znajdziesz je i u nas, na Przysłopie skwarnym, lecz tylko tu jawor, gdy u stóp przystanąć, dumny rozłożysty, znad krawędzi skarpy urok swój roztacza nad całą polaną. Nad granicą słońce rozpływa się w różu i długo nie zaśnie frywolna poświata. Nim nocy granaty zagoszczą na dłużej, zadzwonią cykady, wiatr figle popłata; skrzydełka jawora spadają pod nogi – może któreś z nich wzniesie się ku szczytom; w majestacie klonu i spokoju błogim rzuci młody jawor rys swój nad Śrubitę? Wyobraźmy sobie, że go nam zabraknie; cóż się naszym oczom w oddali ukaże? Pożółkła polana, która cienia łaknie, chociaż trochę, tyle, by moc wzniecić wrażeń: jedno miejsce, w którym możesz lec w hamaku, za nim - już nie nasze, owce tam się pasą; on jak punkt graniczny tuż przy linii szlaku, niechże długo rzuca blask nad czarną trasą. Treść utworu wiąże się z przełęczą Przysłop Potócki w Beskidzie Żywieckim i rosnącym pośrodku polany ponad przełęczą drzewem. Widać je na zdjęciu po prawej.
  15. „Świadectwo Pewnego” Wielki szum szczycący na Giewontu mrozie Ogromna władza Bogini, okryta w codziennym chłodzie Rozchodzi się krzyk Pewnego! Jak wieszczów najwspanialszych! Odrobinę inna jest to mowa, kierowana do wytrwalszych Pewien krzyczy! „Bogini Aksamitna! Zrównuję się z Tobą!” Usłyszała! Nie lekceważy! Zstąpiła biel z Anielską swobodą! Od samych gór piękniejsza, tchu aż mu brakło! Nie mógł Pewien nic wydusić! Jej już nie ma! Serce Mu wyblakło! (Dni następnych dwa podajże mija Czarna Anielska muza ku niemu stanąć baczyła) Ciemna, a biała artystycznie na lodzie płynęła Nieopodal pewien zwrócił ku niej, a owa westchnęła Między dwójką rozpoczęła się uwodzicielska gadka! Pewien, jednak się ocknął! Odeszła namiętna chrapka! (W pokoju Pewnego rozmyśleń pełen stos! Refleksja nad bytem? Wyblakłego serca los) Spojrzeć w te góry obolały chciał on nieraz Odwagi do szczęścia brak! Aksamitu marny wyraz Myślami wspina się do Bogini mówiąc „wierność!” Ona czysto patrzy na niego! On dopowiada „uczucia mego pewność” Nie uciekajmy daleko, bo tęsknota przecież boli! Serce Pewnego już wyblakłe, a jeszcze go Twoja aura koi Boleśnie w niepamięć ktoś go zabiera! „Bogini Aksamitu! Twoja Kosa mnie nareszcie wybiera!” Amicule! Nasz kunszt jest niczym w porównaniu do ich piękna i ogłady! Nasze serca nic nie mogą! Wzorkiem umysł nakłania do bólu i do zdrady!
  16. Wielkość Niepewność krwawi jak zdarte zwierzęce futro trzymane w lodówce na kształt skostniałych grani, ubranych w czapy szerpów patrzących z oddali na nizinne, wyniszczone do cna koryto. I kłębi się sierść dookoła z ochłapów wyrwanych zmarzlinie, zdychać nam przyjdzie razem, ręce ułożyć ze snem. Wielkość rozniesie nas sama szumnie rzucając kości w kotlinie. Justyna Adamczewska Może ta piosenka nieco rozjaśni obraz powyższy
×
×
  • Dodaj nową pozycję...