Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Znajdź zawartość

Wyświetlanie wyników dla tagów 'żałoba' .

  • Wyszukaj za pomocą tagów

    Wpisz tagi, oddzielając je przecinkami.
  • Wyszukaj przy użyciu nazwy użytkownika

Typ zawartości


Forum

  • Wiersze debiutanckie
    • Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
    • Warsztat - gdy utwór nie całkiem gotowy
  • Wiersze debiutanckie - inne
    • Fraszki i miniatury poetyckie
    • Limeryki
    • Palindromy
    • Satyra
    • Poezja śpiewana
    • Zabawy
  • Proza
    • Proza - opowiadania i nie tylko
    • Warsztat dla prozy
  • Konkursy
    • Konkursy literackie
  • Fora dyskusyjne
    • Hydepark
    • Forum dyskusyjne - ogólne
    • Forum dyskusyjne o portalu
  • Różne

Szukaj wyników w...

Znajdź wyniki, które zawierają...


Data utworzenia

  • Od tej daty

    Do tej daty


Ostatnia aktualizacja

  • Od tej daty

    Do tej daty


Filtruj po ilości...

Dołączył

  • Od tej daty

    Do tej daty


Grupa podstawowa


Znaleziono 9 wyników

  1. Końcówka upalnego lata -A o czym marzysz? zapytała dziewczynka siedząca obok mnie na ławce w parku Spojrzałam na nią, radosne dziecko, być może czekała tam na mamę -Wiesz, chciałabym… być motylem. Mogłabym wtedy odlecieć daleko stąd. -Jak bardzo daleko stąd? -Conajmniej do krainy w której lata mnóstwo motyli. -Też chciałabym być w krainie motyli.- Zrywając stokrotkę popatrzyła na mnie niebieskimi oczami w których ujrzałam błysk. -W krainie motyli byłabym jak ten kwiatek, żółty z końcówkami skrzydeł postrzępionymi jak te płatki. Pomyślałam, że jest mądrym dzieckiem Wczesno-wiosenne przedpołudnie - Biedna, jako niewinna mała dziewczynka przegrała z walkę chorobą. Pomyślałam kładąc jej na grobie stokrotkę. od tamtego czasu żółty motyl z postrzępionymi skrzydełkami często siadał mi na włosach.
  2. Z snu na sen przechodzę Aż śnisz mi się ty Po naszym mieście błądzę Lecz taki tyś bezduszny Biegnę truchtem za tobą Jak po londyńskiej ulicy Chyba jestem twą przygodą I pada wnet deszcz łzawiący Czy pamiętasz jeszcze mnie? Gdy jasność otulała cię Nadal podążasz gdzieś biednie Krwiście na jawie ćmię Proszę, popatrz w niebo i odnajdź w nim mnie
  3. nadal bolisz nasza córka na linii włosów pachnie tobą próbowałam potem umierać gdy na zakręcie boczny podmuch zmiótł motocyklistę i moje serce siadam pod drzewem kora nie bliźni tym bardziej ja ciągle mnie bolisz od wnętrza twarzoczaszki po prawy oczodół to już nie są łzy palcami dotykam drzewa duszy
  4. W parku na granicy rozsądku (nie płacz Polu twoje łzy) Wśród czerwonego liści obrządku (będą krajać moje sny) Mówi ojciec do córki o końcu. Z puszki piwa drzewo wyrasta (w października każdy rok) Wśród gałęzi są domy jak gniazda. (będziesz słyszeć cichy krok) Epitafium kolory obrasta. I niebu nie starcza błękitu (i jak cień do końca życia) By łez jej pomieścić przepychu. (będzie nucić ci z ukrycia). Jaki smutny dzień! Ona jednak nie pojmuje (ja się Bogu dziś zbuntuję) Matkę w drzewo zaczaruje (drogi mi głos uratuję) Podzieliła los! Na korzeni w parku stopniach Stoi drzewo, budzi postrach Wypatruje – dawnych dni W międzyczasie słodko śpi. (Zdjęcie zrobione telefonem podczas spaceru w parku)
  5. równonoc wiosny przykryła mgła jesiennej i to na poczekaniu wodzę za tobą choć moje oczy patrzą już nie z tego świata sycisz głodzisz nie potrafię się uwolnić unoszę opadam bez dotyku drżę drzewem w kwiatach śpiewającym wódką ciemności trawiącą w czystym oddechu roślin nieudomowionych pod dębowcem czoło o korę strzyboga co zabierze odda samolot za sześć godzin będę w domu wieczna zmarzlina prababki rzwienie w ciężkiej pamięci kryje nie mam tu miejsca niepodobna noc bez zmierzchu nieskończonymi odcieniami granatu przesila jeszcze tyle czekania
  6. Do tej pory przeżywałam żałobę a Ty myślałaś, że przesadzam ze smutkiem że wybieram lenistwo nad wyraz bierna i nieciekawa Przeżywałam żałobę po matce bo jej nie miałam od dziecka, choć żyje do teraz, odrzuciła mnie w cierpieniu nad sobą Przeżywałam żałobę nad domem bo go nie miałam od dziecka, choć stoi solidnie na fundamentach nie chronił przed zimnem Przeżywałam żałobę po zaufaniu bo go nie miałam od dziecka choć żyłam z uśmiechem nie czułam bezpieczeństwa a Ty myślałaś że przesadzam ze smutkiem krytykowałaś mnie tą myślą bezmyślnie Przeżywałam żałobę po dziecku po każdym dziecku które przeżywa żałobę i nie wie skąd ten głód, gniew i niepewność i cierpi z niezrozumienia a Ty myślałaś że przesadzam ze smutkiem i w końcu ja też uwierzyłam a do tej pory przeżywałam żałobę po sobie
  7. słucham wierszy Haśki i płaczę płaczę tak mocno jakbym chciała na nowo wzniecić żałobę w mym sercu w ogóle często płaczę po Haśce albo przez nią przez ból którym ociekała głód wiedzy którym była przesiąknięta wreszcie przez pragnienie miłości to ostatnie dzielę razem z nią może dlatego właśnie wolę wiersze białe
  8. Tik tak tik tak Czas płynie, A przecież nie powinien. Świat się nadal kręci, Choć jak dla mnie, już bez wyraźnej chęci. Ja jeszcze ciągle żyję I jak wilk do księżyca, tak ja do ciebie wyję, A Ty mi nie dajesz odpowiedzi. Odszedłeś tak bez zapowiedzi. Nie dałeś mi się pożegnać. Ile jeszcze każdesz mi na siebie czekać? Bo czekam, czekam. Widzę Cię gdy oczy zamykam. A gdy je otwieram, Ciebie już nie ma Już Cię nie ma. Za oknem siedzi kruk. Czy przestąpi dziś naszego domu próg? Komu oczy wydziobie? Mam nadzieję że mnie, nie Tobie, Bo ślepa nie będę widzieć Twojego cierpienia. Po prostu odejdę w krainę cienia.
  9. graphics CC0 dekret termita rausz i kir tu pełne szkła tu gnije tył APERITIF … fino – uozo – wermut – gin tyle koktajli ile mil sens populacji pełno glin taki to młodych dzisiaj styl gdy w zapomnienie rygor dryl życie to jeden wielki cyrk APERITIF … ten jeden łyk zbawieniem był nosem po glebie smarkacz rył młodzi nie liczą lat i dni i pić i lżyć bo siła w nich życie nie boli życie mdli APERITIF … jedyny cel by wybić klin tysiące smaków wódek win i głowa szumi jak trakcja szyn złorzeczeń harem bluźni w rym miksturę znajdziesz na targu pchlim by nie był straszny ostatni czyn APERITIF … kieliszków pustych tu jak pind kumple na haju i babsztyl swing ogólnie życie – wulgarny krzyk powieka czasem lekko drży zapruty smarkacz pyta czy … kosą przejechać rzekę żył ? APERITIF … i słychać zgrzyt … czy warto było umrzeć by ? w niebycie gonić własny sznyt ? w smarkacza pomnik wrosły bzy dziś już nie ważne wisi mi … czy młodość łże czy młodość śpi jedno jest pewne – mówię Ci KOPIEC TERMITA ZEPCHNIE SPYCH … WIĘC W GÓRĘ SZKŁA … APERITIF! —
×
×
  • Dodaj nową pozycję...