przyklejony do krzesła
czuję pod dupą stagnację
śniegu nie ma
spadnie od razu brudny
ciepły południk daleko
czeka na tych co nie znają geografii
na nartach potrafisz?
łyżwy moglibyśmy wyśnić
spadnie biały i przykryje
smutki otuli kołdrą
gdy wsunę się pod nią roztopię
wilgocią południowym wiatrem rozwieję troski
wolę chemię z tobą
w tę noc zazdrosną nietypowo osobną
Dobrze, że jako pierwszy podchodzę.
Piękny, cichy wiersz i nie tylko o koniach czekających na cukier. To Peel czeka na Nią, żeby powtórzyć rytuał.
subtelnie, z wyczuciem i klasą. podoba się. pozdrawiam.
S.
jak dobrze cię znowu spotkać
posłuchać Mozarta po tak koszmarnym szczęściu
uśmiechem przywracasz
gdy szorstki jesienny po twarzy
wysusza w kącikach nie to nie łzy
bzu wspomnienie
nie ma my
marznę bez ciebie
zima nadchodzi
a siedzę w swetrze jak co dzień wtedy bez
i bez bzu kwietniowego nie pamiętam drżenia
z chłodu drżały płateczki lilaka
podniecona składałam w kiście
aż powiedziałeś
odpocznij teraz odpocznij
wstawimy kwiaty do wody