
Lilka_Laszczyk
Użytkownicy-
Postów
1 026 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez Lilka_Laszczyk
- Poprzednia
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
- 6
- 7
- Dalej
-
Strona 2 z 41
-
Wiersz uważam za ciekawy. Podobnie do poprzednich. Zastanowienie się jest dobrą reakcją na cudze pisanie, jak każda refleksja. Z drobniutkich niczym koraliki uwag... a właściwie zapytań.. Dlaczego użyłeś myślników w dwóch miejscach? Sprawiaja wrażenie przypadkowych... Ładnie ujęta myśl dotycząca związku..( bo zechciałaś być końcem..) PS. Jeśli chodzi o komentowanie cudzych wierszy, to raczej rzecz nie polega na rewanżu ( przymusowym..) ale na ciekawości innych wierszy i innych twórców. A skoro zadałem( am) sobie trud przeczytania to skomentuję. Portale poetyckie pulsujące życiem tak mają. Może nasz tez nabierze rozpędu, jeśli zaczniemy nie tylko wstawiać ale i czytać a nawet komentować. Tak tu dawniej bywało... Pozdrawiam
-
Co to siem wyrabia w Stolicy
Lilka_Laszczyk odpowiedział(a) na Basia_Malic utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
Fajne. Tylko tyle, bo nie umiem się odnieść do slangu. Ale przeczytałam i skomentowałam. Pozdrawiam LL -
Patrząc
Lilka_Laszczyk odpowiedział(a) na Cezary_Janiak utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Może spodziewasz się peanów. Niestety nie będzie ich. Spróbuję się odnieść ( chciałeś komentarza) Wiersz jest słaby pod każdym względem. Nie przekazuje żadnej twórczej treści. Interpunkcja zupełnie przypadkowa ( a w przypadku wiersza białego, ma ona bardzo duże znaczenie) Rymy gramatyczne (uspokój, amoku, boku...) użyte bez sensu. To że skorzystasz z przypadkowych rymów nie uczyni z twojego pisania wiersza. Spróbuj poczytać innych. Może coś z klasyki. Poczytaj tez o samej sztuce tworzenia wiersza. Życzę powodzenia. PS. Postaraj się po przeczytaniu wiersza innej osoby wstawić tam swój komentarz. Wtedy inni będą komentować Ciebie ( może..?) LL -
schiza
Lilka_Laszczyk odpowiedział(a) na Alicja_Wysocka utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
@Alicja_Wysocka Wobec tego, że nie dostałaś Alicjo powtórzę jeszcze raz swój liścik i obowiązkowo zostawiam Buziaka))) L>L -
Gdyby miarą wiersza był klimat określany za pomocą przymiotników ( smutny, wesoły, radosny, przygnębiający, itd.) to pewnie największe trumfy święciłyby wiersze " naiwne" czyli proste, radosne uśmiechnięte i powszechnienie uważane za lekko tandetne. tak więc " smutasy" które jeszcze cos przekazują, również mogą wywołać pozytywne wrażenie)) Pozdrawiam LL
-
Też fajny... (Przeczytałam jako drugi.) Jedynym progiem o jaki się potknęłam było to "zapętleni". Jakos mi nie pasuje do kontekstu powietrza i snu Pozdrawia LL
-
Wiersz jest jednym z z ciekawszych na forum, jakie ostatnio czytałam. Prosty w odbiorze, ale nie prostacki. Oszczędny w słowach, ale nie ubogi w treści. No i przede wszystkim.. PRAWDZIWY! jak te wszystkie fotki i selfie i zamęczanie wszystkich znajomych wrażeniami migającymi na ścianie, z Chorwacji, wesela, lub wieczoru panieńskiego. Pozdrawiam i życzę więcej takich wierszy L>L
-
schiza
Lilka_Laszczyk odpowiedział(a) na Alicja_Wysocka utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Witaj Alicjo))) Przeczytałam Twój wiersz i komentarz (e) dotyczące stanu forum. Uważam, że szkoda byłoby tego forum. Od czasu do czasu bywam tutaj z sentymentu, chociaż niewiele mam już do powiedzenia sama. Jednak z przyjemnością czytam niektóre wiersze. Zwłaszcza twórców, których nicki, nazwiska znam z czasów własnego wstawiania tu wierszy. Szkoda, że ten portal umiera, bo było to miejsce pełne życia i fajnej twórczej energii. Większość użytkowników zrezygnowało kilka lat temu z powodu awantur, nadmiernej krytyki i nieprzyjemnej atmosfery jaka się wówczas wytworzyła. Pozostali nieliczni. Nowi, którzy dołączają nie mają się specjalnie od kogo uczyć. Wstawiają swoje wiersze i czekają na aplauz, nie czytając innych, ani nie wstawiając własnych komentarzy. Obserwując to wszystko z daleka widzę, że gorszą sprawą od złych emocji jest totalny brak emocji. Ale pomimo wszystko przykro byłoby któregoś dnia stwierdzić że nie ma nas już.... Ratunkiem jest...pisanie i komentowanie bez względu na wszystko Pozdrawiam Cię bardzo serdecznie i zamieszczam jeszcze prywatny komentarz na prv. LL -
pokurcz
Lilka_Laszczyk odpowiedział(a) na Alicja_Wysocka utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
@Alicja_Wysocka Alicjo Leciutko, na palcach... Czyli tak właśnie jak lubię. Z ciepłym pozdrowieniem i przyjemnością PS. Stare jak świat pytanie.. Czy lepiej nie przeżywać niczego i nie cierpieć, czy niech nawet boli, byleby coś poczuć , cokolwiek.. -
Prawda czy fałsz
Lilka_Laszczyk odpowiedział(a) na Henryk_Jakowiec utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
@Henryk_Jakowiec Wiara wszędzie czyni cuda wiemy o tym od początku i zakąska spić się uda sącząc śledzia w ciemnym kątku piekło jest wybrukowane wiarą w nasze dobre chęci a gdy z kłamstwem to tożsame gumka wytrze się z pamięci Pozdrawiam Henryku -
@marek_miros Mówisz, masz Marku))). Jak się bawić i angażować słowotwórczo to i już. ja i ona on i żona można żonę wziąć w ramiona))) czyja żona na ramionach? może Jana.... moja ona? on i ona Jan i Mona Porozcinać wiatr w znamionach Sylabicznie, chirurgicznie Rankiem, wprawnie Niepoprawnie
-
Moje podróze małe i duże... ( Augustów)
Lilka_Laszczyk odpowiedział(a) na Lilka_Laszczyk utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
Studenci wszystkich kierunków artystycznych mają przechlapane. Zwłaszcza w czasie wakacji. Muszą cały miesiąc poświęcić na plener malarski. Taki los spotkał i mnie. Cztery plenery, cztery przygody. Najbardziej zapamiętałam jedną... Nie, żeby tam zaraz ze względu na doznania stricte artystyczne i uduchowione, tylko bardziej ze względu na samą niesamowitą podróż. Wiodąca do celu! Mianowicie do Augustowa. A więc jesteśmy przy podróży Szczecin-Augustów. Lato. Sierpień. Totalny brak pieniędzy, czyli standard. Pomysł na dotarcie do Augustowa? Znajomi, którzy wybierają się w tym czasie do wymarzonej Bułgarii. Takie czasy, Boże drogi, kiedy Bułgaria jest szczytem marzeń podróżniczych. Oni na lotnisko Warszawa-Okęcie, a ja Warszawa, a potem niedaleki ( z punktu widzenia szczecińskiej odległości!) Augustów. O godzinie 5 rano wyruszamy samochodem marki Polonez do wyżej wymienionej Warszawy. Oni, obładowani walizkami z zapasem kremu Nivea i witaminy C na co najmniej dziesięć lat ( łatwe do bułgarskich zamian walutowych) ja, objuczona jak wielbłąd sztalugami, blejtramami, no i standardowym plecakiem. Słonko wstaje bladawe i zwiastujące spiekotę niesamowitą. Błogość i sielanka. Jedziemy w szampańskich nastrojach, popijając wodę Kryniczankę i opowiadając sobie dowcipy. Gdzieś w okolicach Poznania coś tam zaczyna odzywać się w silniku. Nie znam się na tym, ale nawet jako laik wyczuwam silnikowy niepokój i niechęć do dalszego przemieszczania się. W końcu samochód odmawia posłuszeństwa w Pniewach. Jest bardzo konkretny. Pniewy i już! Żadnych dodatkowych ruchów. Jest przed 7 rano. Ludzie leniwie przemieszczają się do swoich pilnych zajęć. W końcu pojawiają się i panowie z pobliskiego zakładu mechaniki pojazdowej. Wgląd pod maskę. O kurczę! Zapowiada się długa przerwa w podróży. No cóż, wygląda na to, że nasze chwilowo poplątane drogi muszą się rozejść. Oni, w oczekiwaniu na naprawę, a ja, nieboga muszę sobie sama dalej radzić. Na horyzoncie (trasa przelotowa) pojawia się olbrzymi TIR. Zatrzymuję, machając rozpaczliwie. Grzeczny pan za kierownicą hamuje tuż przede mną. Okazuje się, że jedzie do Białegostoku. Znajomi pomagają załadować cały artystyczny nieład bagażowy. Machają na pożegnanie białą chusteczką a ja, wdrapując się do kabiny, moszczę się wygodnie. Nieśmiało zaczynam się rozglądać. Pan, wiek około 30-stki. Przystojny, rosły, 100 kg żywej wagi. Ja przy nim krasnoludek, waga piórkowa. Rozmowa nie ma sensu ze względu na niezrozumienie. Tirowy huk taki, że ledwie słychać własny oddech i myśli, a co dopiero słowa. Jedziemy więc, wymieniając sympatyczne uśmiechy i częstując się w milczeniu wzajemnie tym, co tam kto dobrego ma. Ja mu podsuwam papierosy ( jeszcze wtedy na kartki !), a on mnie jabłka. Jemy i palimy. Palimy i jemy. No i rzecz jasna przesuwamy się do przodu na trasie. W kabinie pachnie jabłkowo i szaro od dymu. Mija godzina, dwie. Milczenie nie pomaga, ale też nie przeszkadza. W pewnym momencie przystojny kierowca skręca na parking leśny. No, zrozumiałe myślę. Siusiu, rozprostowanie nóg i takie tam. Ale on nie zatrzymuje się na parkingu, tylko wjeżdża w las. Coraz głębiej i dalej i głębiej. W tym momencie robi mi się dziwnie. Hałas uniemożliwia porozumienie i zapytania wiszące w powietrzu, więc pozostają domysły. Szybka ocena szans. On- facet, ja- kobieta. On 2 metry wzrostu ( w tym momencie zdało mi się, że nawet 3 ), a ja mizerne 158cm. Las. Bezludzie. Na ucieczkę nie liczę, zważywszy na różnice w długości nóg, więc szanse na ewentualny ratunek - żadne. Żeby przynajmniej szybko wykorzystał i nie ukatrupił, nie zakopywał ( bo kto później znajdzie), to jeszcze jakoś przeboleję, ale kto to wie co takiemu chodzi po głowie i jakie ma zamiary? Zatrzymujemy się w środku lasu. Facet wysiada, w milczeniu przechodzi na moją stronę, otwiera drzwiczki, podaje mi rękę, pomagając zeskoczyć z kabiny i mówi: - No to do roboty W tym momencie zastygam, zamykając oczy i stając na baczność. On odsuwa mnie bezceremonialnie i gdzieś tam spod przepastnego siedzenia zaczyna wyciągać: jajka, chleb, butlę gazową, masło, pomidory itd. Kiedy przytomnieję nieco, wszystko jest równo poukładane na trawie, razem z kocykiem. Pan pyta uprzejmie: - Umiesz robić jajecznicę? - Pewnie! krzyczę. No i robię tę jajecznicę na masełku z tysiąca jajek. Najpyszniejszą, jaką kiedykolwiek w życiu zrobiłam. On również ma swój wkład w śniadanie, w postaci zrobienia sałatki z pomidorów. Jemy ze smakiem i jedziemy dalej. Ufff. W międzyczasie pożeramy masę jabłek, spalamy setkę papierosów ( prawie do zemdlenia), jesteśmy na lodach i na obiedzie, na który mnie zaprosił i wymieniamy zaledwie kilka słów. Facet jest na tyle miły, że pomimo iż jego trasa wiodła tylko do Białegostoku, odwozi mnie pod sam pensjonat w Augustowie. Ba, wnosi mi nawet bagaż na górę -
@Wanda_Szczypiorska Dziekuje bardzo za komentarz Wando...
-
@rumianek Witaj Rumianku))) Dziękuje za komentarz. Jeden z założenia ma fałszywą tezę.. cyt.....brat nie powie do siostry....mój ojciec.. Owszem powie , w momencie kiedy brat jest przyrodni. I to był ten niuans, że każde z nas kojarzyło sobie koszyczek z inną sytuacją a nawet osobą. Pozdrawiam
-
wstyd
Lilka_Laszczyk odpowiedział(a) na jan_komułzykant utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
@jan_komułzykant Szczerze mówiąc nie bardzo rozumiem od trzeciej zwrotki. Dwie pierwsze jeszcze konsekwentne, ubrane w całkiem przyzwoitą formę, ale naiwnie wierzące jednostki? ( w co wierzące?) psychopatyczne zwątpienie? czy jednostki psychopatyczne. Początek wiersza podoba mi się, ciekawi i zapowiada intrygujące rozwinięcie, ale kontynuacja lekko rozczarowuje "udziwnieniem" Pozdrawiam LL -
grawitacja
Lilka_Laszczyk odpowiedział(a) na Stary_Kredens utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
@Stary_Kredens No tak nostalgia listopadowa, chociaż luty i daleko do różowości. Ładne)))) -
kiedy znowu przyjdzie
Lilka_Laszczyk odpowiedział(a) na Andrzej_Wojnowski utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
@Andrzej_Wojnowski Forma faktycznie ciekawa. Zadałeś sobie trochę trudu, ale treść banalna. Szkoda... -
@marek_miros Tylko żeby się nie pomyliły podszepty diabelsko-anielskie))). Podobają mi się te zdiwione lustra. Pozdrawiam LL.
-
Był w moim domu od zawsze. Miał charakterystyczny prostokątny kształt i starte ze starości kwiatuszki, których kolorów nie można było po latach rozpoznać. Na pewno coś tam się niebieściło i żółciło w powtarzającym się rytmie. Rączka lekko sczerniała i błyszcząca od tysięcy dotknięć. Koszyczek. Na Wielkanoc wkładałam do niego malowane wodną farbką jajka, oraz cukrowego baranka i niosłam do kościoła, przykrywając wyszczerbiony, wiklinowy brzeg serwetką. Potem dumnie królował na stole wśród szynek, serników i sałatek. Dwa dni świetności. Co roku tak samo niezmienne. Po Świętach nie trafiał wzorem innych wielkanocnych koszyków na dno szafy, tylko służył innym celom. Był np. ulubionym miejscem zabawy małej kotki, przyniesionej z podwórka. Czarno-biały kłębuszek uwielbiał mościć się na dnie koszyka i bawić piłeczką, kłębkiem wełny, czy po prostu kawałkiem papierka. Mijały lata, kotka dożywszy sędziwego wieku, dawno odeszła do swojego kociego nieba, ja wyprowadziłam się z rodzinnego domu, ale ile razy odwiedzałam mamę, to koszyk znajdował się gdzieś w zasięgu wzroku. A to mama trzymała w nim nici, a to jakieś śrubki. Pod koniec jej życia, koszyk zawsze stał przy łóżku. Były w nim chusteczki higieniczne. Olbrzymie ich ilości wypływały z wiklinowej przestrzeni. Mój rodzinny dom wypełniony był szczelnie rzeczami. Przez całe lata moja rodzicielka podróżowała i zwiedzała niepoznane kraje. Przywoziła z tych wypraw różności. Na każdej półeczce tkwiły uwięzione za szybą muszelki, kamyki, dzbanuszki, egzotyczne naczyńka, błyszczące mosiądzem. Rzeczy oryginalne i całkiem banalne. Wchodząc do mieszkania można było dostać oczopląsu i odnosiło się wrażenie, że ozdobne drobiazgi napierają na ciebie ze wszystkich stron. W ostatnim roku, kiedy starość i choroba zatrzymały moją matkę w domu, zajmowała się ona głównie porządkowaniem rzeczy. Paliła listy, przekładała książki z miejsca na miejsce. Czytała swoje niedokończone pamiętniki, wyrywała z nich strony, zostawiając tylko to co pewnie chciała, żebyśmy przeczytali. Czyściła bezsensownie każdą przywiezioną dawniej rzecz, polerowała szczeliny w kamieniach i opowiadała przy okazji, skąd każdy kamyk pochodził. Kiedy poczuła, że jej czas nadchodzi, skrupulatnie zarządziła, co do kogo ma trafić. - Pamiętaj Ewa, tylko nie wyrzucaj książek. Te o sztuce możesz sobie wziąć. Cała klasyka amerykańska ma trafić do Wojtka . Secesyjne lusterko po babci niech zabierze Kaja. Wiem, że chciałabyś ten stary marmurowy stolik, ale obiecałam go już Wojtkowi…. Kiedy kilka miesięcy temu mama odeszła, przyjechał mój przyrodni brat i stanęliśmy przed dylematem, przed jakim stają wszyscy ludzie, którzy tracą swoich bliskich. Co zrobić z tymi wszystkimi przedmiotami? Książkami zbieranymi przez lata, zdekompletowanym kompletem kryształowych szklanek, ubraniami które wyszły z mody, tysiącami fotografii z licznych podróży, niepotrzebnym leżakiem z na balkonie, z kafelkami na ścianie, przypominającymi wszystkie miejsca, których kiedyś mama dotknęła. Wszystko miało jeszcze jej zapach. Jak oddzielić sentyment od praktyczności? Jak wyrzucić, albo oddać komuś całkiem obcemu coś, co dla mamy było ważne? I przede wszystkim co zrobić z całą masą kolekcjonowanych przez nią drobiazgów? Jeszcze przed przyjazdem brata, kiedy weszłam do pustego już mieszkania, nie mogłam niczego dotknąć, ani sprzątnąć. Wzięłam stamtąd tylko jedną, jedyną rzecz. Był nią stary wiklinowy koszyczek. Następnego dnia, już wspólnie, zabraliśmy się do dzielenia i sortowania rzeczy. Cały dzień wspomnień, zatrzymania się, odkładania, przekładania. W końcu zmęczona pojechałam do własnego domu, a brat został w mieszkaniu sam ze swoim smutkiem i pewnie tęsknotą. Po południu przyjechał do nas na obiad. Powiedział, że wziął wszystko, to co chciał mieć na pamiątkę i zapytał: - Ewa, pamiętasz, mama miała taki stary, wiklinowy koszyk. Szukałem wszędzie, ale nie mogłem go znaleźć. On ma dla mnie wartość sentymentalną, bo kojarzy mi się z moim ojcem. Pamiętam, jak tata trzymał w nim leki. Zawsze stał w moim domu, na biurku ojca. Jeszcze przed jego śmiercią… Ze wszystkich ważnych i mniej ważnych przedmiotów, ze wszystkich cennych, lub nawet drogich rzeczy, zamieszkujących kąty w rodzinnym mieszkaniu, obydwoje wybraliśmy stary, zniszczony koszyk, który praktycznie nie posiadał żadnej wartości. Dla nas był jednak najcenniejszym skarbem. Z różnych względów.
-
lekcja mitologii
Lilka_Laszczyk odpowiedział(a) na Jacek_Aleksander_Mateusz_SOJAN utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
@Jacek_Aleksander_Mateusz_SOJAN Co za skromność... przyrównanie siebie do Homera....no no... -
delirium
Lilka_Laszczyk odpowiedział(a) na Alicja_Wysocka utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
@Alicja_Wysocka Mam takie same odczucia biegnąc galopem po wierszach trudno na własnych się skupiać gdzie indziej zieleń zieleńsza kac poetycki się zjawia rym miesza rytmem w tygielku słów nie ma z czego odławiać myśl w zamotanym supełku... Fajny, zgrabny i zabawny wiersz Alicjo. Z przyjemnością Cię poczytałam. Pozdrawiam L.L -
To mój kraj - Bez(w)ład
Lilka_Laszczyk odpowiedział(a) na Nata_Kruk utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
@Nata_Kruk Ja wybrałam sobie pierwszą zwrotkę Nato do powiedzenia ciepłego słowa o Twoim wierszu. Jest klarowna i zrozumiała. No i prawdziwa ( niestety). Reszta rzeczywiście trochę pogmatwana i rozchodząca się w treści. Może za dużo chciałaś powiedzieć w jednym wierszu... PS. Wyczuwam zgorzknienie ogólne, ( poza wierszowe) Szkoda.... Ale mam to samo. Pozdrawiam serdecznie L.L -
lekcja mitologii
Lilka_Laszczyk odpowiedział(a) na Jacek_Aleksander_Mateusz_SOJAN utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
@Jacek_Aleksander_Mateusz_SOJAN Jak dla mnie troszkę przegadane. Pozdrawiam -
Śledź po polsku
Lilka_Laszczyk odpowiedział(a) na Henryk_Jakowiec utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
@Henryk_Jakowiec Postny śledzik pod kielicha to nie byle jaka gratka kto nie pije, niechaj znika gdzieś daleko na rogatkach. My Polacy w świecie znani z przywiązania do tradycji życie byłoby do bani przy nakazie prohibicji. Co tu zrobić z wolnym czasem w taki piątek czy sobotę? na co wydać zbędną kasę będąc w barze ot przelotem. Żony będą zawiedzione kiedy mąż przykładnie w domu, to zmartwienie w drugą stronę gdy nie wyjdzie po kryjomu. Wena która dopisuje coraz bardziej w miarę picia pijąc, rośniesz i szarżujesz to argument nie do zbicia Pozdrawiam Henryku serdecznie -
A jednak, już wszystko zostało powiedziane.
Lilka_Laszczyk odpowiedział(a) na zamiatacz_ulic utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Nie chodzi o definicję poezji. Chodzi o to że Twój tekst jest wolnym tłumaczeniem filozofii Jakuba Boehme. Ungrund.... Zajrzałam do googlowej księgi mądrości i "przeleciałam" wzrokiem ten mistyczny tekst. Twój tekst jest po prostu wolnym ( a właściwie dosadnym i krótkim wytłumaczeniem? tłumaczeniem? tekstu Jakuba B... Więc dalej się upieram przy braku poezji w tym co napisałeś. Nie ma tam nic Twojego po prostu PS. Zgodzę się z Twoim twierdzeniem, że cisza w poezji nieraz ważniejsza niż nachalne i wszystkomówiące słowa. Pozdrawiam
- Poprzednia
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
- 6
- 7
- Dalej
-
Strona 2 z 41