Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rihtik Stempelek

Użytkownicy
  • Postów

    1 953
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez Rihtik Stempelek

  1. Jeśli chodzi nie tyle o terminy (pojęcia) ile o prawdy... święte, to wiersz do mnie przemawia, a nawet mnie opisuje, więc... :)
  2. Wyobraź sobie, że właściwie owa swego rodzaju definicja miłości, nie dotyczy Boga... choć niewątpliwie na Bożej jest wzorowana. :) Najogólniej podmiotowe uczucie to głębokie przywiązanie do kogoś, kochanie go; serdeczne uczucie, jakim Bóg darzy swe stworzenia, oraz ich pełne szacunku uczucie wobec Stwórcy; ciepłe uczucia żywione wobec siebie nawzajem przez stworzenia Boże; silna więź emocjonalna łącząca np. przyjaciół lub rodziców z dziećmi; romantyczne uczucie połączone z silnym pociągiem do osoby płci odmiennej, pobudzające do zespolenia cielesnego; także upodobanie, zamiłowanie, pociąg do czegoś, lubowanie się w czymś. Jak już wzmiankowałem Pismo Święte mówi o miłości opartej na zasadach, takiej jak umiłowanie prawości czy też miłowanie nieprzyjaciół, których przecież trudno darzyć serdecznymi uczuciami. Ten aspekt miłości oznacza bezinteresowne przywiązanie do prawości i szczerą, wyrażaną czynem troskę o trwałą pomyślność innych osób. Po hebrajsku wspomniane uczucia opisywane są przede wszystkim za pomocą czasowników ’ahéw lub ’aháw ("miłować") oraz rzeczownika ’ahawáh ("miłość”), a o ich znaczeniu i nasileniu decyduje kontekst. Słowo chaszák, przetłumaczone w Powtórzonego Prawa 7:7 na "pokochał”, wywodzi się od rdzenia oznaczającego "przylgnąć” (Rdz 34:8). W Chrześcijańskich Pismach Greckich (tzw. Nowym Testamencie) występują różne formy wyrazów agápe oraz filía, a także dwa określenia pochodzące od rzeczownika storgé (naturalne uczucie wynikające z pokrewieństwa); słowo éros, odnoszące się do miłości między osobami płci odmiennej, nie jest używane. Najczęściej jednak "miłość” jest tłumaczeniem agápe. W dziele Vine’s Expository Dictionary of Old and New Testament Words (1981, t. 3, s. 21) tak napisano o rzeczowniku agápe i czasowniku agapáo: "Miłość można poznać jedynie po uczynkach, do których skłania. O miłości Boga świadczy dar w postaci Jego Syna (I Jana 4:9, 10). Z całą pewnością nie ma ona nic wspólnego z zakochaniem, zauroczeniem, tzn. nie zrodziła się pod wpływem zalet obdarzonych nią osób (Rzym. 5:8). Stanowi świadomy przejaw woli Bożej, uzasadniony wyłącznie naturą Boga (por. Powt. Pr. 7:7, 8)”. Grecki czasownik filéo jest tłumaczony na 'kochać’, 'lubić' i 'całować’ (Mt 10:37; 23:6; Mk 14:44; Jn 12:25). Wskazuje na bardzo bliską więź, jaka łączy np. rodziców z dziećmi w dobrej, zgodnej rodzinie. Jezus kochał tak swego przyjaciela Łazarza, toteż po jego śmierci "począł ronić łzy” (Jn 11:35, 36). Tego samego słowa użyto, by opisać mocną, serdeczną, osobistą więź łączącą Jehowę z Synem i z jego uczniami, a także gorące uczucie, jakim uczniowie darzą Syna Bożego (Jn 5:20; 16:27; por. 1Ko 16:22). Warto zwrócić uwagę na różnicę między greckimi czasownikami filéo oraz agapáo, która w wielu przekładach Biblii nie została uwidoczniona. Biblista F. Zorell skomentował ją następująco: "[Agapáo] oznacza miłość do kogoś lub czegoś okazywaną chętnie i dobrowolnie z powodów, które dobrze rozumiemy; (...) [filéo] natomiast wskazuje na serdeczne, ciepłe uczucie, które rodzi się w nas spontanicznie wobec krewnych albo przyjaciół oraz wobec czegoś, co nas zachwyca” (Lexicon Graecum Novi Testamenti, Paryż 1961, szp. 1402). W słowniku Vine’a (t. 3, ss. 21, 22) tak napisano o czasowniku filéo: "Należy go odróżniać od agapao, gdyż fileo jest raczej odpowiednikiem tkliwego uczucia. (...) Kto kocha (fileo) życie, a więc za wszelką cenę pragnie je ocalić, zapominając o jego rzeczywistym celu, ten zostaje skarcony przez Pana (Jana 12:25). Natomiast miłować życie (agapao) w znaczeniu użytym w I Piotra 3:10 to rozumieć, na czym polega jego prawdziwy sens. Słowo fileo zupełnie by tu nie pasowało”. Z kolei Exhaustive Concordance of the Bible J. Stronga w słowniku greckim (1890, ss. 75, 76) podaje na temat filéo: "Być przyjacielem (lubić [kogoś lub coś]), tj. darzyć uczuciem (co nasuwa myśl o osobistym przywiązaniu wypływającym z serca; podczas gdy [...] [agapáo] jest pojęciem szerszym, obejmującym zwłaszcza ocenę i świadome wyrażenie woli, oparte na zasadach, poczuciu obowiązku i przyzwoitości [...])”. A zatem agápe oznacza miłość, którą rządzą zasady. Może, choć nie musi, łączyć się z sympatią i przywiązaniem. Na to, że bywa również serdecznym uczuciem, wskazuje wiele wersetów. W Jana 3:35 Jezus oznajmił: "Ojciec miłuje [agapái] Syna”, a w Jana 5:20 - "Ojciec kocha [fileí] Syna”. Nie ulega wątpliwości, że miłość Boga do Jezusa Chrystusa jest niezwykle ciepła. Jezus wyjaśnił też: "Tego, kto mnie miłuje [agapòn], umiłuje [agapethésetai] mój Ojciec i ja go umiłuję [agapéso]” (Jn 14:21). Ojciec i Syn darzą takie osoby serdeczną miłością. Czciciele Jehowy mają tak samo miłować Jego i Jego Syna oraz siebie nawzajem (Jn 21:15-17). Godne uwagi jest użycie obu tych czasowników w 21 rozdz. Jana. Jezus dwukrotnie posłużył się słowem agapáo, pytając Piotra, czy go miłuje. Apostoł za każdym razem zdecydowanie wyznał, że go kocha, wyrażając to bardziej zażyłym czasownikiem filéo (Jn 21:15, 16). Na koniec Jezus zapytał: "Czy mnie kochasz?”, a Piotr znowu przytaknął (Jn 21:17). W ten sposób potwierdził swe ogromne, osobiste przywiązanie do Jezusa. Wszyscy rzeczywiści chrześcijańskiego mają darzyć się nawzajem "miłością braterską” (gr. filadelfía, dosł. "kochanie brata”) (Rz 12:10; Heb 13:1; zob. też 1Pt 3:8). Powinna więc ich łączyć równie zażyła, serdeczna i mocna więź, jaka zespala członków prawdziwej rodziny. Chociaż chrześcijanie przejawiają miłość braterską, są zachęcani, żeby czynili to w jeszcze pełniejszej mierze (1Ts 4:9, 10). Grecki rzeczownik filía ("przyjaźń”) występuje w Chrześcijańskich Pismach Greckich tylko jeden raz - użył go Jakub, ostrzegając, że "przyjaźń ze światem jest nieprzyjaźnią z Bogiem”, toteż kto „chce być przyjacielem [fílos] świata, czyni siebie nieprzyjacielem Boga” (Jak 4:4). Słowo filòstorgos, czyli "żywiący tkliwe uczucie”, używane jest w odniesieniu do osoby pozostającej z kimś w zażyłych stosunkach. W skład tego wyrazu wchodzi rdzeń stérgo, który często opisuje naturalne przywiązanie łączące członków rodziny. Apostoł Paweł zachęcił chrześcijan do darzenia siebie nawzajem właśnie takim uczuciem (Rz 12:10). Wykazał też, że w dniach ostatnich pojawią się ludzie "wyzuci z naturalnego uczucia” (gr. ástorgoi) i że tacy zasługują na śmierć (Rz 1:31, 32; 2Tm 3:3). Chociaż więc agápe wyróżnia się przywiązaniem do zasad, nie jest wyzuta z uczuć, w przeciwnym razie nie różniłaby się od beznamiętnej sprawiedliwości. Niemniej miłość ta nie rządzi się emocjami ani sentymentami; nigdy nie lekceważy zasad. Chrześcijanie, mając na względzie dobro swych bliźnich, okazują agápe nawet tym, z którymi nie łączy ich żadna głębsza więź (Gal 6:10). Nie są z nimi związani emocjonalnie, ale współczują im i szczerze się o nich troszczą — w takim zakresie i w taki sposób, na jaki wskazują i pozwalają im prawe zasady. Skoro agápe oznacza miłość opartą na zasadach, trzeba pamiętać, że bywają zasady dobre i złe. A zatem słowo agápe może się też odnosić do niewłaściwej miłości, kierującej się zgubnymi zasadami. Na przykład Jezus powiedział: "Jeśli miłujecie [agapáte] tych, którzy was miłują, jakąż sobie zaskarbiacie zasługę? Przecież nawet grzesznicy miłują tych, którzy ich miłują. I jeśli czynicie dobrze tym, którzy wam dobrze czynią, jakąż sobie zaskarbiacie zasługę? Czynią to nawet grzesznicy. A jeśli pożyczacie bez odsetek tym, od których spodziewacie się odebrać, jakąż sobie zaskarbiacie zasługę? Nawet grzesznicy pożyczają bez odsetek grzesznikom, żeby tyle samo z powrotem otrzymać” (Łk 6:32-34). Ludzie tacy rządzą się zasadą: "Bądź dobry dla mnie, a ja będę dobry dla ciebie”. Apostoł Paweł rzekł o swym byłym współpracowniku: "Demas bowiem mnie opuścił, ponieważ umiłował [agapésas] obecny system rzeczy” (2Tm 4:10). Demas najwyraźniej umiłował świat, wychodząc z założenia, że przyniesie mu to korzyści materialne. Jezus oznajmił: "Ludzie bardziej umiłowali [egápesan] ciemność niż światło, bo ich uczynki były niegodziwe. Kto bowiem dopuszcza się tego, co podłe, ten nienawidzi światła i nie przychodzi do światła, żeby jego uczynki nie zostały zganione” (Jn 3:19, 20). Umiłowali ciemność, opierając się na sprawdzonej zasadzie, że pomaga ona ukryć niegodziwe uczynki. Jezus polecił: "Miłujcie [agapáte] swych nieprzyjaciół” (Mt 5:44). Zasadę tę ustanowił sam Bóg, co wynika ze słów Pawła: "Bóg zaleca swoją miłość [agápen] do nas przez to, że gdy jeszcze byliśmy grzesznikami, Chrystus za nas umarł. (...) Bo jeśli będąc nieprzyjaciółmi, zostaliśmy pojednani z Bogiem przez śmierć jego Syna, to tym bardziej teraz, będąc pojednani, zostaniemy wybawieni dzięki jego życiu” (Rz 5:8-10). Bóg złożył piękny dowód takiej miłości wobec Saula z Tarsu, który stał się apostołem Pawłem (Dz 9:1-16; 1Tm 1:15). A zatem z szacunku dla zasady ustalonej przez Boga i z posłuszeństwa dla Jego przykazań powinniśmy miłować nieprzyjaciół, chociaż tego rodzaju miłości nie towarzyszy serdeczne uczucie. Apostoł Jan napisał: "Bóg jest miłością” (1Jn 4:8). Jest więc uosobieniem miłości; stanowi ona Jego dominujący przymiot. Powyższego stwierdzenia nie można jednak odwrócić i powiedzieć, że ‛miłość [abstrakcyjne pojęcie] jest Bogiem’. Bóg objawia się w Biblii jako Osoba i używając przenośni, mówi, że ma np. "oczy”, "ręce”, "serce” czy "duszę”. Przedstawia też inne swoje przymioty, takie jak sprawiedliwość, moc oraz mądrość (Pwt 32:4; Hi 36:22; Obj 7:12). Prócz tego odczuwa nienawiść, będącą przecież przeciwieństwem miłości. Jego miłość do tego, co prawe, pociąga za sobą nienawidzenie zła (Pwt 12:31; Prz 6:16). Miłość wiąże się z żywieniem i okazywaniem serdecznego uczucia, które może łączyć tylko osobę z inną osobą. Syn Boży, Jezus Chrystus, który z całą pewnością jest kimś realnym, opowiadał, że przebywał ze swoim Ojcem, współpracował z Nim, wsłuchiwał się w Jego głos i robił to, co Mu się podoba; wspomniał też o aniołach wpatrujących się w Jego oblicze. Nie mogłoby się to odnosić do Boga będącego jedynie abstrakcyjnym pojęciem (Mt 10:32; 18:10; Jn 5:17; 6:46; 8:28, 29, 40; 17:5). Dowody miłości Bożej. Istnieją niezliczone dowody na to, że Jehowa, Bóg i Stwórca całego wszechświata, rzeczywiście jest miłością. Świadczy o tym samo materialne dzieło stwórcze. Widać w nim niezwykłą troskę o zdrowie, pomyślność i dobre samopoczucie człowieka. Ludzie nie zostali stworzeni do zwykłej wegetacji - potrafią się przecież delektować jedzeniem, zachwycać barwami i pięknem świata, podziwiać zwierzęta, cieszyć się towarzystwem drugich ludzi oraz czerpać z życia mnóstwo innych przyjemności (Ps 139:14, 17, 18). Jeszcze dobitniejszym dowodem miłości Jehowy jest to, że stworzył człowieka na swój obraz i podobieństwo (Rdz 1:26, 27) - obdarzając go zdolnością kochania i potrzebami duchowymi - a także to, że objawił mu się za pośrednictwem swojego Słowa i świętego ducha (1Ko 2:12, 13). Jehowa miłuje ludzi tak jak ojciec dzieci (Mt 5:45). Nie odmawia im niczego, co służy ich dobru, i to niezależnie od kosztów, jakie musiałby ponieść. Jego miłość daleko przerasta nasze zdolności odczuwania i wyrażania uczuć (Iz 55:8; Rz 11:33; Ef 2:4-7). Najwspanialszym jej przejawem, największym dowodem ojcowskiej miłości Boga do rodzaju ludzkiego było to, że poświęcił życie swego wiernego, jednorodzonego Syna (Jn 3:16). Apostoł Jan ujął to tak: "My zaś miłujemy, ponieważ on pierwszy nas umiłował” (1Jn 4:19). Jehowa jest więc Źródłem miłości. Inny apostoł, Paweł, napisał: "Mało kto umrze za prawego; owszem, za dobrego może i ktoś odważy się umrzeć. Ale Bóg zaleca swoją miłość do nas przez to, że gdy jeszcze byliśmy grzesznikami, Chrystus za nas umarł” (Rz 5:7, 8; 1Jn 4:10). Miłość Boża trwa wiecznie. Jehowa darzy swych wiernych sług wiecznotrwałą miłością, która nigdy nie zawodzi ani nie słabnie — bez względu na to, czy są biedni, czy bogaci, czy żyją w miarę spokojnie, czy też zmagają się z ogromnymi przeciwnościami. Apostoł Paweł oświadczył: "Jestem przekonany, że ani śmierć, ani życie, ani aniołowie, ani rządy, ani rzeczy teraźniejsze, ani rzeczy przyszłe, ani moce, ani wysokość, ani głębokość, ani żadne inne stworzenie nie zdoła nas oddzielić od miłości Bożej, która jest w Chrystusie Jezusie, naszym Panu” (Rz 8:38, 39). Miłość to podwalina zwierzchniej władzy Boga. Jehowa chlubi się tym, że to właśnie miłość jest przede wszystkim podstawą Jego zwierzchniej władzy i uznawania jej przez Jego stworzenia. Wymaga od nich miłowania tej władzy i przedkładania jej nad każdą inną ze względu na wyróżniające ją prawe zasady i ze względu na Jego wspaniałe przymioty (1Ko 2:9). Słudzy Jehowy dobrze znają Jego miłość, sprawiedliwość, mądrość i inne niezrównane cechy, dlatego wolą podporządkować się zwierzchnictwu Bożemu, niż szukać niezależności (Ps 84:10, 11). Inaczej postąpił Diabeł, który koncentrował się na samym sobie i wypowiedział Bogu posłuszeństwo, do czego nakłonił także Adama i Ewę. W gruncie rzeczy zarzucił Bogu, że sprawuje władzę w sposób niesprawiedliwy i wyzuty z miłości (Rdz 3:1-5) i że również Jego stworzenia nie służą Mu z miłości, lecz z samolubnych pobudek (Hi 1:8-12; 2:3-5). Jehowa Bóg zachował Diabła przy życiu i dopuścił, by wystawiał Jego sług na próbę, a nawet przyprawiał ich o śmierć. Spotkało to także jednorodzonego Syna Bożego. Bóg przepowiedział jednak, że Jezus Chrystus dochowa Mu wierności (Iz 53). Dlaczego zaręczył za niego własnym słowem? Powodem była miłość. Jehowa dobrze wiedział, jaki jest Jego Syn, jak bardzo Go miłuje i jak umiłował prawość (Heb 1:9). Nikt nie znał go lepiej ani bliżej niż sam Ojciec (Mt 11:27). Dlatego Bóg bezgranicznie ufał, że Syn pozostanie wobec Niego lojalny. Prócz tego "miłość (...) jest doskonałą więzią jedności” (Kol 3:14). Stanowi najmocniejszą więź we wszechświecie, a Ojca i Syna zespala nierozerwalna, doskonała miłość. Z podobnych powodów Bóg ufa swym sługom tworzącym Jego organizację - wie, że miłość pobudzi większość z nich do niezłomnego trwania przy Nim w obliczu prób i że jako ogół nigdy od Niego nie odstąpią (Ps 110:3). Kolejną osobą w uniwersum, która przejawia miłość jest Jezus Chrystus. Od niezliczonych wieków pozostaje w niezwykle zażyłych, bliskich stosunkach ze swoim Ojcem, Źródłem miłości, i zna Go jak nikt inny, mógł zatem powiedzieć: "Kto mnie ujrzał, ujrzał też Ojca” (Jn 14:9; Mt 11:27). Jego miłość jest doskonała, nie wykazuje żadnych braków (Ef 3:19). Swym uczniom oznajmił: "Nikt nie ma miłości większej niż ta, gdy ktoś daje swą duszę za swoich przyjaciół” (Jn 15:13). Wcześniej rzekł im: "Daję wam nowe przykazanie, żebyście się wzajemnie miłowali; tak jak ja was umiłowałem, żebyście wy też miłowali się wzajemnie” (Jn 13:34). Przykazanie to nazwał nowym dlatego, że Prawo Mojżeszowe, któremu podówczas podlegał zarówno on sam, jak i jego uczniowie, nakazywało: "Masz miłować swego bliźniego jak samego siebie” (Kpł 19:18; Mt 22:39). Wymagało więc, aby człowiek miłował drugich tak jak siebie, nie oczekiwało jednak miłości ofiarnej, skłaniającej do oddania za kogoś życia. Unaocznieniem miłości, do której zobowiązywało nowe przykazanie, było życie i śmierć Jezusa. Kto kroczy jego śladami, wyświadcza dobro nie tylko wtedy, gdy nadarza się okazja, ale wzorem Chrystusa przejawia inicjatywę, by nieść bliźnim pomoc pod względem duchowym i w innych dziedzinach. Ich pomyślność naprawdę leży mu na sercu. Jednym z najwspanialszych dowodów miłości jest głoszenie dobrej nowiny i nauczanie jej innych ludzi, nawet wrogo usposobionych, gdyż może to dla nich oznaczać życie wieczne. Chrześcijanin ma nie tylko oznajmiać dobrą nowinę Bożą, lecz także z całych sił pomagać tym, którzy ją przyjmują, i z nimi współpracować (1Ts 2:8). Powinien również być gotów ‛wydać za nich swą duszę’, czyli własne życie (1Jn 3:16). Jak się uczyć miłości. Dwoje pierwszych ludzi otrzymało nie tylko zdolność przejawiania miłości, dominującego przymiotu Bożego, ale też umiejętność jej rozwijania, wzbogacania i pogłębiania. Zostali stworzeni mocą ducha świętego, którego owocem jest m.in. miłość (Gal 5:22). W przeciwieństwie do różnych wrodzonych cech fizycznych czy umysłowych, takich jak uroda lub muzykalność, zbożna miłość nie rozwija się bez udziału świadomości. Nie może jej przejawiać ktoś, kto nie zna Boga, nie służy Mu, nie rozmyśla o Nim i nie czuje dla Niego wdzięczności. Kto chce naśladować Boga, będącego Źródłem miłości, musi stale pielęgnować ten przymiot (Ps 77:11; Rz 12:2; Ef 5:1, 2). Adam nie pogłębiał, nie doskonalił miłości do Boga; jak się okazało, nie trwał w jedności ze Stwórcą, nie był z Nim złączony doskonałą więzią. Ale chociaż stał się niedoskonały i grzeszny, przekazał zdolność przejawiania miłości swemu potomstwu, które spłodził "na swój obraz” (Rdz 5:3). Ludzie więc na ogół potrafią okazywać miłość, często jednak błędnie ją pojmują, źle ukierunkowują, wręcz wypaczają. Ale też bywa miłość dysfunkcyjna, źle ukierunkowana. Powyższego wywody wskazują, że człowiek może żywić prawdziwą, należycie ukierunkowaną miłość tylko wtedy, gdy zabiega o ducha świętego, poddaje się pod jego wpływ, nabywa wiedzy ze Słowa Bożego i wprowadza ją w czyn. Na przykład ojciec może kochać swe dziecko, ale jeśli kierując się sentymentami, pozwala mu na wszystko i spełnia każdą jego zachciankę, sprowadza swą miłość na złe tory. Nie korzysta z władzy rodzicielskiej, żeby karcić dziecko, a w razie potrzeby także karać (Prz 22:15). Może się nawet szczycić taką pozorną miłością, co właściwie jest oznaką samolubstwa. Według Biblii tego rodzaju postępowanie nie świadczy o miłości, lecz raczej o nienawiści, gdyż nie kieruje dziecka na drogę, która może mu uratować życie (Prz 13:24; 23:13, 14). Miłość pochodząca od Boga jest zupełnie inna. Pobudza do robienia tego, co dobre i korzystne dla drugiej osoby. "Miłość buduje” (1Ko 8:1). Nie ma nic wspólnego z sentymentalizmem. Jest zdecydowana, silna, kieruje się zbożną mądrością i trzyma się przede wszystkim tego, co prawe i nieskalanie czyste (Jak 3:17). Taką miłość przejawiał Bóg wobec Izraelitów, których dla ich trwałego dobra surowo karał za nieposłuszeństwo (Pwt 8:5; Prz 3:12; Heb 12:6). Apostoł Paweł oznajmił chrześcijanom: "To, co znosicie, służy karceniu. Bóg obchodzi się z wami jak z synami. Bo jakiż to syn, którego ojciec nie karci? (...) Ponadto mieliśmy ojców o takim ciele jak nasze, którzy nas karcili, a odnosiliśmy się do nich z respektem. Czyż tym bardziej nie mamy się podporządkować Ojcu naszego życia duchowego i żyć? Oni bowiem przez niewiele dni karcili nas zgodnie z tym, co im się wydawało dobre, on zaś czyni to dla naszego pożytku, abyśmy mogli mieć udział w jego świętości. Co prawda obecnie żadne karcenie nie wydaje się radosne, lecz zasmucające, potem jednak tym, którzy zostali przez nie wyćwiczeni, rodzi pokojowy owoc, mianowicie prawość” (Heb 12:7-11). Miłość właściwie ukierunkowana dzięki wiedzy. Człowiek musi darzyć miłością przede wszystkim Boga. W przeciwnym razie źle ją ukierunkuje, co może nawet spowodować, że zacznie oddawać cześć stworzeniom lub przedmiotom. Koniecznie musi też znać wolę Bożą, bo wtedy wie, co jest najlepsze dla niego i dla innych, a tym samym jak należy okazywać miłość. Miłość do Boga ma angażować ‛całe serce, cały umysł, całą duszę i całą siłę’ (Mk 12:29, 30; Mt 22:36-38). Nie może być tylko fasadą, lecz musi stać się częścią osobowości. Miłość jest bardzo silnym uczuciem (1Pt 1:22). Może jednak zostać skierowana w złą stronę, jeśli człowiek nie napełnia swego umysłu dokładną wiedzą na temat tego, czym jest prawdziwa miłość i jak się wyraża (Jer 10:23; 17:9; por. Flp 1:9). Trzeba poznawać Boga, Jego przymioty i zamierzenia oraz wiedzieć, jak On sam okazuje miłość (1Jn 4:7). Właśnie dlatego, że jest ona najważniejszym przymiotem, w grę wchodzi oddanie się nie jakiemuś dziełu czy sprawie, lecz Osobie, której dominującą cechą jest miłość — samemu Jehowie. I w miłość do Niego trzeba wkładać całą swą siłę, całą duszę, każdą cząstkę siebie. Prawdziwa miłość, będąca owocem ducha Bożego, stale się rozszerza (2Ko 6:11-13). Nie jest skąpa, ciasna ani ograniczona. Jeśli ma być zupełna, trzeba się nią dzielić. Przede wszystkim należy miłować Boga (Pwt 6:5) i Jego Syna (Ef 6:24), a potem całą ogólnoziemską społeczność chrześcijańskich braci (1Pt 2:17; 1Jn 2:10; 4:20, 21). Chrześcijanin musi kochać swą żonę, a chrześcijanka - swego męża (Prz 5:18, 19; Kzn 9:9; Ef 5:25, 28, 33). Trzeba też kochać swoje dzieci (Tyt 2:4). Miłością powinno się darzyć wszystkich ludzi, nawet osobistych wrogów, potwierdzając to chrześcijańskimi uczynkami (Mt 5:44; Łk 6:32-36). Po wymienieniu owoców ducha, z których pierwszym jest miłość, w Biblii powiedziano: "Przeciwko takim rzeczom nie istnieje żadne prawo” (Gal 5:22, 23). Nie istnieje prawo mogące ograniczyć zakres takiej miłości. Można ją okazywać każdemu, komu się to należy - zawsze i wszędzie, w dowolnej mierze. Prawdziwi chrześcijanie nie powinni być sobie nic winni oprócz miłości (Rz 13:8). Ta wzajemna miłość jest ich znakiem rozpoznawczym (Jn 13:35). Miłość, którą uosabia Bóg, jest tak wspaniała, że niełatwo ją zdefiniować. Prościej jest wyjaśnić, jak się przejawia w działaniu. W 13 rozdziale pierwszego listu do Koryntian apostoł Paweł przedstawił jak miłość wzorowaną na Bożej miłości winni przejawiać naśladowcy Jego Syna. Opisując tę piękną cechę, najpierw podkreślił, że jest nieodzowna każdemu chrześcijaninowi, a potem szczegółowo objaśnił jej niesamolubne przejawy: "Miłość jest wielkodusznie cierpliwa i życzliwa. Miłość nie jest zazdrosna, nie przechwala się, nie nadyma się, nie zachowuje się nieprzyzwoicie, nie szuka własnych korzyści, nie daje się rozdrażnić. Nie prowadzi rachunku krzywdy. Nie raduje się z nieprawości, ale się współraduje z prawdą. Wszystko znosi, wszystkiemu wierzy, na wszystko ma nadzieję, wszystko przetrzymuje” (1Ko 13:4-7). "Miłość jest wielkodusznie cierpliwa i życzliwa”. Potrafi znieść niesprzyjające warunki i doznawane przykrości, mając na względzie określony cel: wybawienie krzywdzicieli lub osób uwikłanych w daną sytuację, a także wykazanie słuszności zwierzchnictwa Jehowy (2Pt 3:15). Miłość jest życzliwa, i to również w obliczu rażącej prowokacji. Szorstkim czy ostrym zachowaniem chrześcijanin nie zdziałałby nic dobrego. Z drugiej strony miłość potrafi też być stanowcza i zdecydowanie bronić prawości. Ale nawet osoby uprawnione do karcenia innych mają to robić życzliwie. Brak życzliwości nie przyniósłby pożytku ani udzielającemu rady, ani winowajcy, a temu drugiemu mógłby tylko utrudnić okazanie skruchy i potwierdzenie jej prawymi uczynkami (Rz 2:4; Ef 4:32; Tyt 3:4, 5). "Miłość nie jest zazdrosna”. Nie zazdrości tym, których spotyka coś dobrego. Cieszy się, gdy bliźni otrzyma bardziej odpowiedzialne zadania. Nie odczuwa zawiści nawet wobec nieprzyjaciela, któremu się powiodło. Jest też szczodra. Bóg przecież sprawia, że deszcz pada na prawych i nieprawych (Mt 5:45). Słudzy Boży przejawiający miłość są zadowoleni ze swego losu (1Tm 6:6-8) i swej pozycji i nie usiłują sobie przywłaszczyć cudzego stanowiska, jak to pod wpływem samolubstwa i zawiści uczynił Szatan Diabeł, który domagał się aktu uwielbienia nawet od Jezusa Chrystusa (Łk 4:5-8). Miłość "nie przechwala się, nie nadyma się”. Nie szuka poklasku ani podziwu u innych stworzeń (Ps 75:4-7; Judy 16). Kto odznacza się miłością, nie poniża drugich, żeby samemu poczuć się ważniejszym. Przeciwnie, pragnąc wywyższać Boga, szczerze zachęca i buduje bliźnich (Rz 1:8; Kol 1:3-5; 1Ts 1:2, 3). Cieszy się z postępów współchrześcijanina. Nie chełpi się tym, co ma zamiar zrobić (Prz 27:1; Łk 12:19, 20; Jak 4:13-16). Zdaje sobie sprawę, że wszystkie swe osiągnięcia zawdzięcza sile pochodzącej od Jehowy (Ps 34:2; 44:8). Bóg oznajmił Izraelowi: "Kto się chełpi, niechże się chełpi tym, iż posiadł wnikliwość i poznał mnie, że ja jestem Jehowa, Ten, który okazuje lojalną życzliwość, sprawiedliwość i prawość na ziemi; bo w nich znajduję upodobanie” (Jer 9:24; 1Ko 1:31). Miłość "nie zachowuje się nieprzyzwoicie”. Nie jest nieuprzejma. Nie narusza zasad przyzwoitości przez niedozwolone praktyki seksualne czy szokujące zachowanie. Nie jest grubiańska, wulgarna, niegrzeczna, zuchwała, nieokrzesana ani arogancka. Kto przejawia miłość, będzie dokładał starań, żeby swoim wyglądem czy postępowaniem nie niepokoić swych chrześcijańskich braci. Paweł zalecił zborowi w Koryncie: „Niech wszystko odbywa się przyzwoicie i w sposób uporządkowany” (1Ko 14:40). Miłość pobudza też do przyzwoitego zachowania wobec ludzi niebędących chrześcijanami (Rz 13:13; 1Ts 4:12; 1Tm 3:7). Miłość "nie szuka własnych korzyści”. Kieruje się zasadą: "Niech każdy szuka korzyści nie swojej własnej, lecz drugiego” (1Ko 10:24). Daje tym samym wyraz trosce o trwałą pomyślność bliźnich. Taka szczera troska jest jednym z najsilniejszych, najskuteczniejszych i najpożyteczniejszych bodźców do okazywania miłości. Kto odznacza się miłością, ten nie narzuca innym własnych poglądów. Paweł oznajmił: "Dla słabych stałem się słaby, aby pozyskać słabych. Stałem się wszystkim dla ludzi wszelkiego pokroju, aby tak czy inaczej niektórych wybawić. A wszystko czynię przez wzgląd na dobrą nowinę, żeby wraz z drugimi mieć w niej udział” (1Ko 9:22, 23). Osoba przejawiająca miłość nie upiera się też przy swoich prawach, bo bardziej jej zależy na duchowej pomyślności bliźnich (Rz 14:13, 15). Miłość "nie daje się rozdrażnić”. Nie unosi się z powodu drobiazgów ani nie usiłuje usprawiedliwiać rozdrażnienia. Nie ulega napadom gniewu, które należą do uczynków ciała (Gal 5:19, 20). Kto odznacza się miłością, nie jest skłonny do obrażania się z powodu cudzych słów bądź czynów. Nie obawia się, że może przez to ucierpieć jego godność osobista. Miłość "nie prowadzi rachunku krzywdy” (dosł. "nie liczy zła”, NTint). Nie jest skora do obrazy ani nie „księguje” uraz, żeby w stosownym czasie za nie odpłacić, nie dopuszcza też do zerwania stosunków między skrzywdzonym a krzywdzicielem. Takie postępowanie równałoby się mściwości, którą Biblia zdecydowanie potępia (Kpł 19:18; Rz 12:19). Miłość nie przypisuje drugim złych pobudek, lecz jest wyrozumiała i rozstrzyga wątpliwości na ich korzyść (Rz 14:1, 5). Miłość "nie raduje się z nieprawości, ale się współraduje z prawdą”. Radość taką odczuwa również wtedy, gdy ze względu na prawdę musi skorygować wcześniejsze poglądy czy wypowiedzi. Osoba żywiąca miłość trzyma się prawdomównego Słowa Bożego. Zawsze opowiada się po stronie tego, co słuszne, nie znajduje przyjemności w krzywdzie, kłamstwach ani żadnej innej niesprawiedliwości, nawet tej, która dotyka nieprzyjaciela. Ale jeśli dostrzega zło lub oszustwo, nie obawia się występować w obronie prawdy i poszkodowanych (Gal 2:11-14). Woli też być skrzywdzona, niż skrzywdzić kogoś, dowodząc swych racji (Rz 12:17, 20). Kiedy jednak ktoś zostanie słusznie przywołany do porządku przez osobę do tego uprawnioną, miłość nie pozwoli się nad nim rozczulać ani krytykować kary czy karcącego. Takie zachowanie wcale nie byłoby wyrazem miłości. Rzecz jasna mogłoby się spodobać winowajcy, ale raczej by mu zaszkodziło, niż pomogło. Miłość "wszystko znosi”. Jest gotowa wytrwale znosić cierpienia w imię prawości. Zwrot ten dosłownie znaczy "wszystko zakrywa” (por. Bw). Kto miłuje, nie będzie skory do rozpowiadania o doznanych krzywdach. Jeśli nie są zbyt dotkliwe, przejdzie nad nimi do porządku. Gdyby były poważne, a dotyczyły spraw objętych radą z Mateusza 18:15-17, poczyni kroki zalecone tam przez Jezusa. Jeżeli po wyjaśnieniu sprawy na osobności winowajca zrozumie swój błąd i go naprawi, miłość pobudzi pokrzywdzonego do pokazania, iż naprawdę mu przebaczył, tzn. całkowicie zakrył występek, tak jak uczynił to Bóg (Prz 10:12; 17:9; 1Pt 4:7, 8). Miłość "wszystkiemu wierzy”. Miłość odnosi się z wiarą do prawd, które Bóg zawarł w swym Słowie, nawet gdyby pozory przemawiały przeciw nim, a niewierzący świat je wyśmiewał. Osoba przejawiająca ten przymiot ufa w prawdomówność wiernego i niezawodnego Boga, tak jak polegamy na prawdziwym, wiernym, kochanym i dobrze znanym przyjacielu, choćby powiedział coś, na co nie mamy dowodu (Joz 23:14). Wierzy we wszystko, co mówi Bóg, nawet jeśli nie wszystko dokładnie pojmuje; jest gotowa cierpliwie czekać na obszerniejsze wyjaśnienia lub lepsze zrozumienie (1Ko 13:9-12; 1Pt 1:10-13). Nie tylko ufa, że Bóg kieruje zborem chrześcijańskim oraz swymi zamianowanymi sługami, ale też popiera ich decyzje oparte na Słowie Bożym (1Tm 5:17; Heb 13:17). Nie jest jednak łatwowierna, gdyż zgodnie z radą biblijną ‛sprawdza natchnione wypowiedzi, czy pochodzą od Boga’, i wszystko bada w świetle Pisma Świętego (1Jn 4:1; Dz 17:11, 12). Miłość rodzi również zaufanie do wiernych chrześcijańskich braci - nie pozwala żywić wobec nich podejrzeń ani nie kwestionuje ich prawdomówności, dopóki nie ma niezbitych dowodów, że byli w błędzie (2Ko 2:3; Gal 5:10; Flm 21). Miłość "na wszystko ma nadzieję”. Z nadzieją oczekuje spełnienia się wszystkich obietnic Jehowy (Rz 12:12; Heb 3:6). Kto przejawia miłość, ten wytrwale wykonuje dzieło, czekając cierpliwie, aż Jehowa da wzrost i plon (1Ko 3:7). Poza tym w każdych okolicznościach spodziewa się po swych chrześcijańskich braciach tego, co najlepsze, nawet jeśli niektórzy z nich mają słabą wiarę. Zdaje sobie sprawę, że powinien wzorować się na Jehowie, który okazuje im cierpliwość (2Pt 3:15). Dalej też pomaga innym poznawać prawdę, mając nadzieję, iż Bóg poprzez swego ducha pobudzi ich do podjęcia służby dla Niego. Miłość "wszystko przetrzymuje”. Chcąc zachować niezłomną lojalność wobec Jehowy Boga, chrześcijanin musi przejawiać miłość. Dzięki niej zdoła przetrwać wszelkie diabelskie próby oddania i wierności i będzie lojalnie trwać przy swoim Bogu (Mt 10:22; Rz 5:3-5). "Miłość nigdy nie zawodzi”. Nigdy się nie skończy, nigdy nie przestanie istnieć. Pogłębione poznanie i zrozumienie mogą skorygować dotychczasowe wierzenia, urzeczywistnienie pewnych oczekiwań sprawia, że pojawia się nowa nadzieja, lecz miłość jest zawsze ta sama, a nawet stale się umacnia (1Ko 13:8-13). "Czas miłości”. Na miłość przestają zasługiwać tylko ci, którzy nie są już jej godni w oczach Jehowy, czyli ludzie, którzy uparcie trwają w niegodziwym postępowaniu i pokazują, że nienawidzą Boga. Tacy nie mogą już liczyć na jej przejawy. Jest tak dlatego, że zarówno Jehowa Bóg, jak i Jezus Chrystus miłują prawość, a nienawidzą bezprawia (Ps 45:7; Heb 1:9). Poza tym dalsze darzenie miłością tych, którzy zaciekle nienawidzą prawdziwego Boga nic by nie dało, bo i tak nie odpowiedzą na Jego miłość (Ps 139:21, 22; Iz 26:10). Bóg słusznie więc również ich nienawidzi i w stosownym czasie wystąpi przeciw nim (Ps 21:8, 9; Kzn 3:1, 8). A oto czego nie wolno miłować. Apostoł Jan napisał: "Nie miłujcie świata ani tego, co na świecie. Jeżeli ktoś miłuje świat, nie ma w nim miłości do Ojca; ponieważ wszystko na świecie — pragnienie ciała i pragnienie oczu, i popisywanie się swymi środkami do życia — nie pochodzi od Ojca, lecz pochodzi od świata” (1Jn 2:15, 16). Dalej dodał, że "cały świat podlega mocy niegodziwca” (1Jn 5:19). A zatem ludzie miłujący Boga nienawidzą wszelkiej niegodziwości (Ps 101:3; 119:104, 128; Prz 8:13; 13:5). Chociaż Biblia oznajmia, że mąż i żona powinni darzyć się nawzajem miłością, obejmującą też pożycie małżeńskie (Prz 5:18, 19; 1Ko 7:3-5), zarazem zdecydowanie potępia popularne w świecie obcowanie płciowe osób niezwiązanych węzłem małżeńskim (Prz 7:18, 19, 21-23). Niektórzy ludzie ku własnej zgubie zaczynają odczuwać miłość do pieniędzy (gr. filargyría, dosł. "kochanie srebra”; 1Tm 6:10, Int). W I w. n.e. umiłowanie pieniędzy cechowało faryzeuszy, a w dniach ostatnich miało być typowe dla ogółu ludzi (Łk 16:14; 2Tm 3:2). Chrześcijanie natomiast mają prowadzić życie "wolne od umiłowania pieniędzy” (gr. afilárgyros, dosł. "niekochający srebra”; Heb 13:5). Również od mężczyzny ubiegającego się o usługiwanie wymagano m.in., żeby ‛nie miłował pieniędzy’ (1Tm 3:3). Jezus Chrystus przestrzegał przed szukaniem chwały u ludzi. Ostro napiętnował obłudnych żydowskich przywódców religijnych, którzy lubili się modlić, "stojąc w synagogach i na rogach szerokich ulic, aby ich ludzie widzieli”, i z upodobaniem zajmowali "najpocześniejsze miejsce na wieczerzach i pierwsze siedzenia w synagogach”. Wykazał, że tacy w pełni odbierali swą nagrodę, którą umiłowali i której pragnęli — zaznawali chwały i szacunku u ludzi, więc od Boga już nic im się nie należało (Mt 6:5; 23:2, 5-7; Łk 11:43). Biblia donosi: "Nawet wielu władców wprawdzie uwierzyło w niego [w Jezusa], ale ze względu na faryzeuszy nie wyznawali go, żeby ich nie wykluczono z synagogi; bardziej bowiem umiłowali chwałę ludzką niż nawet chwałę Bożą” (Jn 5:44; 12:42, 43). Zwracając się do swych uczniów, Jezus powiedział: "Kto kocha [filòn] swą duszę, ten ją niszczy, ale kto nienawidzi swej duszy w tym świecie, ten ją ustrzeże dla życia wiecznego” (Jn 12:23-25). Człowiek, który woli chronić teraźniejsze życie i nie jest gotów go oddać jako naśladowca Jezusa, straci widoki na życie wieczne. Stoją one jednak otworem przed tym, kto nie przecenia życia w tym świecie i bardziej niż wszystko inne miłuje Jehowę oraz Chrystusa. Bóg nienawidzi kłamców, gdyż nie ma w nich miłości do prawdy. W pewnej wizji oznajmił apostołowi Janowi: "Na zewnątrz [miasta świętego, Nowej Jerozolimy] są psy i uprawiający spirytyzm, i rozpustnicy, i mordercy, i bałwochwalcy, i każdy, kto lubuje się [filòn] i trwa w kłamstwie” (Obj 22:15; 2Ts 2:10-12). Miłość może także oziębnąć. Kiedy Jezus Chrystus zapowiadał uczniom, co przyniesie przyszłość, wspomniał, że miłość (agápe) wielu rzekomych chwalców Boga oziębnie (Mt 24:3, 12). Według apostoła Pawła jednym z dowodów nastania krytycznych czasów miało być pojawienie się ludzi "rozmiłowanych w pieniądzach” (2Tm 3:1, 2). A zatem człowiek może zapomnieć o prawych zasadach i utracić stosowną miłość, którą niegdyś odczuwał. Koniecznie więc trzeba stale okazywać i rozwijać miłość, w czym pomaga rozmyślanie nad Słowem Jehowy i wprowadzanie w czyn Jego zasad (Ef 4:15, 22-24). Choć wydaje się, że to sporo tej wiedzy dotyczącej różnych przejawów miłości, to jednak, to nie wszystko... Ale właściwie to nie miejsce ku temu, bym się dalej o niej rozpisywał w takim biblijnym ujęciu. Z miłości życzę miłości... okazując ją niniejszym.
  3. Gdybym mówił językami ludzi i aniołów, a miłości bym nie miał, stałbym się dźwięczącym mosiądzem lub brzęczącym czynelem. I gdybym miał dar prorokowania i znał wszystkie święte tajemnice, i posiadł całe poznanie, i gdybym miał całą wiarę, tak iżbym góry przenosił, a miłości bym nie miał, byłbym niczym. I gdybym rozdał całe swoje mienie, żeby nakarmić drugich, i gdybym wydał swe ciało, żeby móc się chlubić, a miłości bym nie miał, nie odniósłbym żadnego pożytku. Miłość jest wielkodusznie cierpliwa i życzliwa. Miłość nie jest zazdrosna, nie przechwala się, nie nadyma się, nie zachowuje się nieprzyzwoicie, nie szuka własnych korzyści, nie daje się rozdrażnić. Nie prowadzi rachunku krzywdy. Nie raduje się z nieprawości, ale się współraduje z prawdą. Wszystko znosi, wszystkiemu wierzy, na wszystko ma nadzieję, wszystko przetrzymuje. Miłość nigdy nie zawodzi. Ale czy są dary prorokowania - zostaną usunięte, czy języki - ustaną, czy poznanie - będzie usunięte. Mamy bowiem częściowe poznanie i po części prorokujemy, ale gdy nadejdzie to, co zupełne, wówczas to, co częściowe, zostanie usunięte. Kiedy byłem niemowlęciem, mówiłem jak niemowlę, myślałem jak niemowlę, rozumowałem jak niemowlę; ale teraz, skoro stałem się mężczyzną, pozbyłem się cech niemowlęcia. Gdyż obecnie widzimy w mglistym zarysie za pomocą metalowego zwierciadła, ale później — twarzą w twarz. Obecnie znam częściowo, ale później poznam dokładnie, jak i ja jestem dokładnie poznany. Teraz jednak pozostaje wiara, nadzieja, miłość - te trzy; lecz z nich największa jest miłość. 1 Koryntian 13 rozdział. cbdu
  4. Może podmiot nie potrafi rozpoznać miłości... szczególnie tej opartej na zasadach?! Współczuję mu... bo przecież nie Jego to wina.
  5. Miło mi... i dziękuję za zrozumienie. :)
  6. Pozwolisz, że niejako cytując ciebie wypowiem się, pisząc pierwsze co mi przyszło do głowy po przeczytaniu twojej wypowiedzi. Dla Boga ważne jest co masz w sercu i umyśle i czym kierujesz się w życiu! To stanowi o twoim życiu i twórczości - tego się trzymasz. Jak ongiś Salomon skonkluduję dotychczasową naszą polemikę: "Bój się prawdziwego Boga i przestrzegaj jego przykazań. Na tym bowiem polega cała powinność człowieka. Bo prawdziwy Bóg podda wszelki uczynek osądzeniu w związku z każdą ukrytą rzeczą, czy to dobrą, czy złą - Kaznodziei 12, 13; 14. Być może tobie nie robi różnicy, jak ktoś interpretuje twoje utwory (wiersze), ale przypuszczam, że nieobojętne jest ci, to w przypadku twoich wypowiedzi...!? Abyś mnie pojęła, to zastanów się jak odniosłabyś się do mnie, gdybym w tym miejscu napisał, że według mojej interpretacji lekceważysz Boga i Jego Słowo?! Interpretacja w jakiejś mierze a nawet w zupełności nadaje czyjeś wypowiedzi niezamierzone przez autora sensy, urażając go, obrażając, lekceważąc. Dlatego w moich oczach jest PODŁA. ZROZUMIENIE zaś, to co innego...! Popatrz jak pięknie deklarował je i zarazem niejako definiował Stefan Wyszyński w słowie wstępnym do tzw. Biblii Tysiąclecia: (...) "pragniemy coraz to głębiej wejść w myśl Bożą, zamkniętą w słowach i dźwiękach mowy ludzkiej. Od wieków trwa praca egzegetów, biblistów, patrologów, ascetów, mistyków, nauczycieli Prawdy Bożej, kaznodziejów i profesorów; świeżością gorącego ducha pragnie ona pochwycić myśl Bożą, niejako w samym Sercu Boga, przemawaiającego do ludzi." To, że nie jeden rozumuje na własny sposób, nie oznacza, że tak ma być! Skutkiem takiego podejścia do Słowa Bożego, jest ok. 10 liczebnych religii jakoby chrześcijańskich i 10 000 mniej liczebnych. Jeśli twierdzisz, że tak ma być, to nie zgadzasz się, z oznajmieniem utrwalonym pod natchnieniem Bożym przez apostoła Pawła: "Jedno jest ciało i jeden duch, tak jak zostaliście powołani w jednej nadziei, do której was powołano; jeden Pan, jedna wiara, jeden chrzest; jeden Bóg i Ojciec wszystkich, który jest ponad wszystkimi i przez wszystkich, i we wszystkich." - Efezjan 4, 4-6. Biorąc pod uwagę Biblię można obiektywnie stwierdzić, że w jej treści ŻADEN z wersetów nic nie mówi o Prawdziwym Bogu, jakoby miał być Trójcą Świętą, a contrario... Pierwszemu swojemu ludowi - Izraelowi - Prawdziwy Bóg oznajmił o sobie podstawową prawdę słowami: "Słuchaj, Izraelu: Jehowa, nasz Bóg, to jeden Jehowa." - 5 Mojżeszowa 6, 4. Wierząc wg tego oznajmienia psalmista zapisał: "Ty, który masz na imię Jehowa, ty sam jesteś Najwyższym nad całą ziemią" - Psalm 83, 18. Świadom tej prawdy był również prorok Malachiasz, który w natchnieniu zwrócił się do Izraela: "Czyż wszyscy nie mamy jednego ojca? Czyż nie stworzył nas jeden Bóg?" - Malachiasza 2, 10. Stąd tym bardziej nie może dziwić, że Jednorodzony Syn Boży, świadom tej prawdy rzekł: "Nikt nie jest dobry oprócz jednego, Boga." - Ew. wg Marka 10, 18. Prawda ta dotyczyła nie tylko Izraela, co wynika dobitnie ze słów apostoła Pawła, skierowanych w natchnieniu do ludzi nie będących Izraelitami: "A czyż jest On tylko Bogiem Żydów? Czyż nie także ludzi z narodów? Tak, również ludzi z narodów, skoro istotnie jeden jest Bóg, który obrzezanych uzna za prawych na podstawie wiary, a nieobrzezanych za prawych dzięki ich wierze." - Rzymian 3, 29; 30. Jak więc czytasz (w Słowie Bożym), Bóg Prawdziwy nie jest jakkolwiek pojmowaną Trójcą. O pochodzeniu tego dogmatu możesz poczytać w Encyklopedii Katolickiej i w innych dziełach, traktujących o tym jak i dlaczego ów dogmat się pojawił i upowszechnił, np.: http://pl.wikipedia.org/wiki/Tr%C3%B3jca_%C5%9Awi%C4%99ta . Niezaprzeczalnie w I wieku n.e. nikt nie wierzył w żadną trójjedyność Boga Prawdziwego (sic!). Encyklopedia Britannica - edycja polska podaje: "Słowo T[rójca] nie występuje w Nowym Testamencie, doktryna trynitarna nie jest w nim wyłożona wprost. (...) Rozwijała się stopniowo przez kilka wieków, czemu towarzyszyły liczne kontrowersje". A zatem ucząc, że Jezus to wcielony Bóg, chrześcijańskie religie tak naprawdę obrażają Chrystusa Jezusa. W jakim sensie? Zilustruję to przykładem: Pracownicy proszą o coś zwierzchnika, on jednak mówi, że załatwienie tej sprawy przekracza jego kompetencje. Jeżeli to prawda, udzieloną odpowiedzią pokazuje, że jest świadomy swych ograniczeń. Jeśli jednak może spełnić prośbę, ale zwyczajnie nie chce, to jest kłamcą. A jak zareagował Jezus, gdy dwaj apostołowie poprosili go o zaszczytne pozycje? Odpowiedział: "Zasiadanie po mej prawicy i po mej lewicy nie moją jest rzeczą, abym mógł je dać, lecz należy ono do tych, dla których zostało przygotowane przez mojego Ojca" - Ew. wg Mateusza 20, 23. Czy słowa Jezusa nie byłyby kłamstwem, gdyby faktycznie był on Bogiem? Kierując uwagę na Tego, który ma większą władzę, Jezus dał piękny przykład skromności, a zarazem pokazał, że wcale nie jest równy Bogu. Jeszcze dobitniej prawda ta padła z Jego ust w innych okolicznościach: (...) Ojciec jest większy niż ja. - Ew. wg Jana 14, 28. Podobnie w przypadku Jezusa Chrystusa - Jednorodzonego Syna Bożego - piekła (szeolu), gehenny itp co innego uczy Słowo Boże, a co innego takie siakie czy owakie religie, mieniące się być chrześcijańskimi; przy czym nie zachodzi tu żadna różnica między tym czego uczy Pismo Święte, a tym w co wierzę ja i inni ludzie RZECZYWIŚCIE dający wiarę Bogu, tj. Jego Słowu. Na pojmowanie nauk biblijnych ma wpływ nie tyle inteligencja ile... - najlepiej zacytuję, a ty sama pojmij co ma wpływ: (...) "ja, Daniel, oglądałem wizję i starałem się o zrozumienie (...) przyszedłem umożliwić ci zrozumienie tego, co spotka twój lud pod koniec dni, ponieważ wizja ta dotyczy dni, które dopiero nadejdą. (...) Danielu, okryj te słowa tajemnicą i zapieczętuj księgę aż do czasu końca. Wielu będzie przebiegać i nastanie obfitość prawdziwej wiedzy. I ja, Daniel, widziałem, a oto stali dwaj inni, jeden na tym brzegu strumienia, drugi na tamtym brzegu strumienia. Wtedy jeden rzekł do męża odzianego w lnianą szatę, który był w górze nad wodami strumienia: Jak długo jeszcze do końca tych zdumiewających rzeczy? I usłyszałem, jak mąż odziany w lnianą szatę, który był w górze nad wodami strumienia, podniósłszy prawicę i lewicę ku niebiosom, przysiągł na Żyjącego przez czas niezmierzony: Potrwa to wyznaczony czas, wyznaczone czasy i połowę. A gdy tylko się skończy kruszenie mocy ludu świętego, wszystkie te rzeczy dobiegną kresu. Ja wprawdzie słyszałem, lecz nie rozumiałem; rzekłem więc: Panie mój, jaki będzie koniec tych rzeczy? On zaś przemówił: Idź, Danielu, gdyż słowa te okryto tajemnicą i zapieczętowano aż do czasu końca. Wielu się oczyści i wybieli, zostaną też uszlachetnieni. A niegodziwi działać będą niegodziwie i żaden z niegodziwych nie zrozumie, ale wnikliwi zrozumieją. - Daniela 8, 15; 10, 14; 12, 4-10. Niestety to jak ludzie traktują również "tradycje od maleńka wpojone i sposoby spostrzegania przez rodziców" ma opłakany wpływ na rozumienie - to zaiste fatalne czynniki, utrudniające zgadzanie się z Bogiem, tj. z Jego natchnionym Słowem. Oto okoliczność w której Jezus dał wyraz temu, jak On i Jego Bóg i Ojciec w Niebie traktują coś takiego: Potem z Jerozolimy przyszli do Jezusa faryzeusze i uczeni w piśmie, mówiąc: "Czemu twoi uczniowie naruszają tradycję mężów z dawniejszych czasów? Na przykład nie myją rąk, gdy mają jeść posiłek". On, odpowiadając, rzekł do nich: "A czemu wy naruszacie przykazanie Boże ze względu na waszą tradycję? Na przykład Bóg powiedział: "Szanuj swego ojca i swą matkę oraz: Kto obrzuca obelgami ojca lub matkę, niech poniesie śmierć. Ale wy mówicie: Kto by powiedział do ojca lub matki: Cokolwiek mam, dzięki czemu mógłbyś mieć ze mnie pożytek, jest darem poświęconym Bogu, ten wcale nie musi szanować swego ojca. I tak przez waszą tradycję unieważniliście słowo Boga. Obłudnicy, Izajasz trafnie prorokował o was, mówiąc: Lud ten okazuje mi szacunek swoimi wargami, ale ich serce jest ode mnie bardzo oddalone. Lecz na próżno mnie czczą, gdyż jako nauk uczą nakazów ludzkich". I przywoławszy tłum, rzekł do nich: "Słuchajcie i pojmujcie sens" (...) - Ew. wg Mateusza 15, 1-10. Nie będę tego komentował, bo uważam, że masz dość inteligencji aby pojąć kiedy tradycja jest ZŁA. Bardzo cię proszę, nie przypisuj moim wypowiedziom i cytatom nic więcej poza tym, co wynika z mojej miłości do Boga i Jego Syna oraz Prawdy którą zawiera Słowo Boże, Biblia, a także z miłości do ciebie jako mojego bliźniego z artystyczna duszą... :)
  7. prawda dla wielu to kłamstwo co mózgiem nie do wykrycia w istocie zaś lekarstwo niezbędne do życia cnego materialna ma kryterium w twardej rzeczywistości Bożej dowiedzie milenium - kryterium oczywistości prawym Słowo Boże prawdą nieprawym zaś głupstwem wściekłym stąd z wielką go pogardą traktują wyrazem podłym nieprawym prawdą ich słowa cokolwiek wyrażające rodzi ją ich własna głowa - twierdzenia porażające sczeźnie jako ojciec kłamstwa teza teoria pokrętna Boga kocha Boża dziatwa słuchać głosu Jego chętna
  8. Historycznie poetyka stanowiła oprawę dla prawd, szczególnie świętych prawd, do których przekazu służyła. Zastanawia mnie, co bardziej odstręcza od takiego jej wykorzystywania - jej jakość czy treści jakie w sobie mieści...? (...) "dzięki niech będą Bogu, który zawsze wiedzie nas w pochodzie tryumfalnym wespół z Chrystusem i przez nas sprawia, iż woń wiedzy o nim jest wyczuwalna na każdym miejscu! Albowiem dla Boga jesteśmy miłą wonią Chrystusową wśród tych, którzy dostępują wybawienia, i wśród tych, którzy giną; dla tych ostatnich - wonią wypływającą ze śmierci ku śmierci, a dla tamtych poprzednich - wonią wypływającą z życia ku życiu." - 2 Koryntian 2, 14-17. Jak czytać szczerą wypowiedź apostoła Pawła, mówiącą m.in. o tym, jak bywały odbierane prawdy które głosił, nawet w formie poematów (vide: poemat o miłości w 13 rozdziale 2 listu do Koryntian), to i jego wypowiedzi (natchnione!) spotykały się z różnym odbiorem. Nie inaczej było z jego i moim Mistrzem, wszak uczeń nie jest większy do niego...
  9. Brawo Anno za... lapidarną wymowność. :)
  10. Przede wszystkim dziękuję, że reagujesz w sobie właściwy sposób i adekwatnie do tego co ciebie stanowi - ja jedynie dałem ci asumpt do tego byś w ogóle zareagowała. Jak czytać twoją odpowiedź, to słusznie (proroczo:)) pisałem: Ktoś kiedyś komuś po raz pierwszy powiedział albo napisał (nie wiem) coś takiego, że odpowiedzi na pytania ukazują czyjąś wiedzę na tematy z nimi związane, a pytania ukazują inteligencję pytającego. Zapewne nie tylko inteligencję, ale... z tej najczęściej ludzie się cieszą. :) (...) Zapewne twoje wnętrze (a więc stan umysłu i uczuć) ma istotny wpływ na to jak odczytujesz nie tylko wiersze, ale także wersety biblijne... W świetle twojej reakcji na moje odpowiedzi na twoje pytania mam prawo dodać: Zapewne twoje wnętrze (a więc stan umysłu i uczuć) ma istotny wpływ na to jak odczytujesz TAKŻE MOJE KOMENTARZE. No bo spójrz co ja pisałem i jak się do tego ma twoja odpowiedź... Ponieważ ani krzty we mnie jakiegoś afektu lub innych niegodziwych myśłi lub uczuć, więc proszę postaraj się również tą wypowiedź (pro publico bono) odebrać pozytywnie... Napisałaś, że masz inne zdanie. To bardzo dobrze, że masz... własne. Byłbym zawiedziony, gdyby było inaczej. :) Najważniejsze by było niekłamane i czymś poparte, nie abstrakcyjne, nie wydumane, nie powtórzone za kimś bezmyślnie... Zdajesz się kwestionować, że Istota najwyższa "przemawia przez Biblię?"! A w uzasadnieniu napisałaś: "nie każdy ją czyta, a nawet jeśli czyta to jest tyle rodzai religii i sposobów interpretacji jej...." Prawdopodobnie zrozumiałaś i jakoś zaakceptowałaś kwestie związane z wolną wolą i dokonywaniem wyborów (zdaje się na to wskazywać pominięcie ich w twojej odpowiedzi), ale być może nie zdołałaś zrozumieć, co miałem na myśli pisząc: Skuteczność korygowania także zależy (...) właściwie to w reakcji na Jego Słowo każdy musi się korygować sam. O ile czytamy, rozważamy z przejęciem Jego Słowo, o tyle wpływa na nas dziś... właśnie w taki sposób. Pominę przypadki osób w ogóle nie czytających ROZWAŻNIE i Z PRZEJĘCIEM Pisma Świętego - osoby takie według własnej wolnej woli NIE CHCĄ Boga i ojcowskiego korygowania. Choć każdy z takich przypadków Bóg rozsądzi INDYWIDUALNIE, to przecież nie istnieją uzasadnione powody, aby tego pokroju ludzie tak traktowali Boga i Jego Słowo. Pro publico bono wypowiem się nieco szerzej o takich osobach, które czytają, ale nie dają się Słowu Bożemu korygować, uważając: "jest tyle rodzai religii i sposobów interpretacji jej....". Za taki stan rzeczy Bóg ani Jego wypowiedzi winione być nie mogą. Do Jego wypowiedzi nie można podchodzić ze swobodą właściwą dla odbiorców utworów zamieszczanych np. w serwisie www.poezja.org. Autor natchnionych wypowiedzi zasługuje na jak największą estymę i pieczołowitość w ustalaniu tego, co On miał na myśli, a nie na swobodne interpretacje poszczególnych czytelników, którzy czy to niestarannie, czy to tendencyjnie, czy nawet wręcz przebiegle poprzez INTERPRETACJE NADAJĄ sens wypowiedziom Boga, podczas gdy to TYLKO I WYŁĄCZNIE miały być one ZROZUMIANE. Poznanie tego co On zawarł w Słowie jest godziwe, a interpretacja Jego wypowiedzi narzucająca sens (wtóry) poszczególnym wersetom jest niegodziwa. Przeto nic dziwnego, że jedne z ostatnich słów utrwalonych w Piśmie świętym mówią, co następuje: „Ja świadczę każdemu, kto słyszy słowa proroctwa tego zwoju: Jeżeli ktoś doda coś do tych rzeczy, Bóg doda mu plag zapisanych w tym zwoju; a jeżeli ktoś odejmie coś ze słów zwoju tego proroctwa, Bóg odejmie jego dział w drzewach życia i w mieście świętym - rzeczach opisanych w tym zwoju. Objawienie 22, 18; 19 Napisałaś też: "nie uważam, aby katolicy byli mniej inteligentni od świadków Jehowy, bo coś inaczej interpretują, bo mają inne wartości i poglądy." Nie wiem w jaki niezamierzony sposób dałem ci asumpt do takiej emocjonalnej reakcji. Jeszcze raz czytałem, co wcześniej pisałem i... widzę, że doszły do głosu jakieś tobie znane powody, ale zapewniam cię, ja ich ci dać nie zamierzałem i nie zamierzam! Zapewniam cię, że szanuję nie tylko katolików i nie tylko za inteligencję oraz bynajmniej nie wywyższam moich współwiernych ani ponad katolików, ani ponad nikogo. Pamiętam bowiem, że wg tego, czego uczy Pismo Święte, to Jehowa Bóg jest sędzią całej ziemi i to On odbędzie sąd nad każdym czynem, słowem i rzeczą, niezależnie od tego czy była dobra czy zła - Księga Daniela 7, 10; 26; Kaznodziei 12, 13; 14. Ale skoro ty sama przyznałaś, że katolicy mają inne wartości i poglądy niż ja i moi współwierni, to... chyba pojmujesz, że Bóg będzie miał o czym rozstrzygać, zresztą nie tylko w przypadku swoich świadków. Wskazuje na to natchniona duchem świętym wypowiedź: Jest bowiem wyznaczony czas, by sąd się zaczął od domu Bożego. Jeżeli więc zaczyna się najpierw od nas, to jakiż będzie koniec tych, którzy nie są posłuszni dobrej nowinie Bożej? „A jeśli człowiek prawy z trudem dostępuje wybawienia, to gdzie się pokaże bezbożny i grzesznik?” Niech więc też ci, którzy cierpią zgodnie z wolą Bożą, polecają swe dusze wiernemu Stwórcy, czyniąc to, co dobre. - 1 Piotra 4, 17-19. Świadom tego, piszę ci też tak, jak właśnie czytasz, upewniając zarazem, że moje wypowiedzi i cytowania Słowa Bożego są bez podtekstów. Domagam się też, aby nikt nigdy ich nie interpretował, ale odczytywał ze zrozumieniem. Pisałaś: "umysł kształtuje się przez całe życie, mózg jest najbardziej tajemniczą częścią w naszej anatomii.... no i wśród ludzi nauki... wielcy odkrywcy... wielu było katolików bądź po prostu " nie świadków Jehowy" wyznanie jest bez znaczenia.... Ani myślę zaprzeczać temu jak rozwija się mózg, ani jak bardzo jest tajemniczy, ale jeśli chciałaś w tym zdaniu przemycić jakoby prawdę, że wyznanie jest bez znaczenia, to ci się nie udało. Jak już powyżej wskazałem Bóg osądzi co ktoś wyznawał i jak w związku z tym postępował, przy czym nie będzie miał względu na osoby, tytuły naukowe czy religijne, formalną przynależność, ani na cokolwiek innego, jak na to, co zapowiedział Jezus: „Nie każdy, kto do mnie mówi: ‚Panie, Panie’, wejdzie do królestwa niebios, lecz tylko ten, kto wykonuje wolę mego Ojca, który jest w niebiosach. Wielu mi powie w owym dniu: ‚Panie, Panie, czyśmy w twoim imieniu nie prorokowali i w twoim imieniu nie wypędzali demonów, i w twoim imieniu nie dokonywali wielu potężnych dzieł?’ Ale ja wtedy im wyznam: Nigdy was nie znałem! Odstąpcie ode mnie, czyniciele bezprawia. „Dlatego każdy, kto słyszy te moje słowa i wprowadza je w czyn, zostanie przyrównany do męża roztropnego" (...) - Ew. wg Mateusza 7, 21-27. Jak więc czytasz ja także uważam, że "ważne co masz w sercu i umyśle i czym kierujesz się w życiu", dodając, że zgodnie z natchnioną przez Boga wypowiedzią, zapisaną przez ap. Pawła w 2 Tymoteusza 3, 15-17, winno w nich się znajdować to wszystko CZEGO UCZY BÓG POPRZEZ SWOJE SŁOWO. Jego pojmowania (nie interpretacji) życzę najserdeczniej... abyś nie miała wątpliwości czym sie kierować w swoim życiu. :) I proszę: NIE UWAŻAJ ani moich utworów, ani innych moich wypowiedzi za nawracanie. Zaprawdę wzorem apostoła Piotra mam estymę dla ciebie i wszystkich moich bliźnich, uważając tak samo jak On: Bóg spełnił to, co uprzednio zwiastował przez usta wszystkich proroków - że jego Chrystus będzie cierpieć. „Dlatego okażcie skruchę i nawróćcie się, by zostały zmazane wasze grzechy, żeby od osoby Jehowy nadeszły pory orzeźwienia i żeby on posłał ustanowionego dla was Chrystusa, Jezusa, którego niebo musi w sobie zatrzymać aż do czasów przywrócenia wszystkiego, o czym Bóg mówił przez usta swych świętych proroków, którzy żyli w dawnych czasach. - Dzieje Apostolskie 4, 18-24. Tak więc wiara (przekonania) to rzecz najbardziej z osobistych i każdy z nas za samego siebie zda sprawę przed... Jedynym i prawdziwym Bogiem o świętym imieniu JHWH - w polskim języku (literackim) przyjęła się wymowa JEHOWA.
  11. Agnieszko Nie czuj się bynajmniej zażenowana, albo nie do końca w porządku... To bardzo dobrze, że jest jak piszesz i niech NA ZAWSZE tak pozostanie. Twoje poglądy (przekonania) MUSZĄ być autentycznie TWOJE. Lepiej byłoby jednak, stosownie, rzeczowo (oczywiście nie tracąc spokoju lub nie czując się nie w porządku) wyrazić z czym i DLACZEGO się nie zgadzasz. Służy to konstruktywnej, niezakłamanej konwersacji i pozwoli ci zyskiwać więcej w ramach dialogu. Jeśli natomiast nie potrafisz szczerze się zgodzić z ich (lub innych) wypowiedziami, a przy tym z jakichś ważnych powodów lub w ramach miłości bliźniego nie zechcesz lub nie zdołasz tego uzasadnić, to... doskonałym wzorem Jezusa po prostu MILCZ. Przecież nie masz obowiązku zawsze się nie zgadzać, tak samo jak zawsze się zgadzać. Takie zachowanie osobiście uważam za uczciwe. Piszę ci to z jeszcze większą serdecznością... życząc satysfakcjonującego rozwoju osobistego, widocznego również w twoich utworach... :)
  12. Agnieszko Ktoś kiedyś komuś po raz pierwszy powiedział albo napisał (nie wiem) coś takiego, że odpowiedzi na pytania ukazują czyjąś wiedzę na tematy z nimi związane, a pytania ukazują inteligencję pytającego. Zapewne nie tylko inteligencję, ale... z tej najczęściej ludzie się cieszą. :) Zapis z Izajasza 63,17: Dlaczego, Jehowo, sprawiasz, że zbaczamy z twoich dróg? Dlaczego zatwardzasz nasze serce na bojaźń przed tobą?, skłonił cię byś wyznała, że zawsze cię zastanawiało [cytuję]: skoro Bóg zna nasze serca na "wylot" nasze zamiary.... to czemu nie sprawia , że trzymamy się tego co dobre? pomijając wolną wolę... dokonujemy wyborów, ale on jako " dobry ojciec" powinien je korygować... czemu tego nie robi? jak na nas wpływa dziś ? w jaki sposób? Zapewne twoje wnętrze (a więc stan umysłu i uczuć) ma istotny wpływ na to jak odczytujesz nie tylko wiersze, ale także wersety biblijne... Jak nadmieniałem wyrwanie ich z kontekstu bywa niebezpieczne, nawet wręcz wypaczające sens. (np. istnieje w Biblii zapis: Nie ma Boga). Ja pozwoliłem sobie na takie wyrwanie, zachęcając jednak by uwzględnić kontekst, nieodzowny do właściwego zrozumienia. Na kontekst ów składają się nie tylko sąsiednie wersety, ale także realia historyczne, społeczne, obyczajowe i religijne w których funkcjonowali adresaci danej wypowiedzi. Odpowiadając wprost i dobitnie napiszę, że: choć Istota Najwyższa w każdej chwili MOŻE poznać nasze serca i zamiary, to nie oznacza, że je zna. Bóg nie działa bezcelowo (bez potrzeby). Unaocznia to przykład sportowca (ciężarowca), który podniósł na sztandze 250 kg ciężar; przecież fakt ów sam przez się nie oznacza, że podnosi każdy ciężar o takiej lub mniejszej wadze. Starając się nie obrazić twojej (i innych czytających) inteligencji podkreślę, że póki co Bóg nie pomija wolnej woli nawet w przypadku Szatana i demonów. Wszystkim pozwala dokonywać wyborów, jako nie tylko Dobry Ojciec, ale także Mądry Ojciec. Oczywiści z miłością koryguje... Skuteczność korygowania także zależy od wolnej woli i chęci poddania się skorygowaniu - właściwie to w reakcj na Jego Słowo każdy musi się korygować sam. O ile czytamy, rozważamy z przejęciem Jego Słowo, o tyle wpływa na nas dziś... właśnie w taki sposób. Ponieważ nie chciałbym zamienić tego forum w swego rodzaju kazalnicę, czy agorę, więc jeśli zechcesz, bym kontynuował moją wypowiedź na interesujące cię tematy to, proszę, napisz na moja skrzynkę. :)
  13. Ja podobnie, ale... jak czytasz nie przede wszystkim. :)
  14. Ach... te braki...! Nie brak mi braków. Ośmielam cię, abyś nie szczędziła mi PREZENTACJI co i JAK ulepszyć... kiedykolwiek i jakkolwiek... Dziękuję.
  15. Dziękuję, że... odbierasz jak piszę szczerze stukając w klawisze. :)
×
×
  • Dodaj nową pozycję...