Wyjdź ze mną na spacer
przez okno z czwartego piętra.
Uwierzysz, że trawa może być czerwona
i wszystko barwniej wygląda.
Jak wtedy, na ławce, kiedy cię poznałem,
byłaś taka kolorowa.
W parku prawie miejskim
wydawałaś się prawdziwsza
od innych dziewczyn.
Noc nawinęła drogi na zwoje kłębów.
Lunatykujemy, tylko
wyciągnięte dłonie - szukają wyjścia
znikąd.