Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

hubertk

Użytkownicy
  • Postów

    301
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Odpowiedzi opublikowane przez hubertk

  1. *
    jestem zmęczona Li
    leżę w pozycji w której uczyłam się kiedyś
    składać ciało- żeby zachować czujność
    próbuję się teraz podnieść
    ale w tej śmiesznej koszuli do kolan
    wiotczeją mi nogi


    *
    myślę o tym jak do mnie wracasz
    - ja stoję przed tobą nago
    i wcieram w swe ciało
    parafinową oliwkę
    właściwie to trzymam ją w jednej ręce
    a drugą wcieram ją sobie w ciało
    później opieram na toaletce nogę
    i wtedy wyobraź sobie ta noga
    na której stoję- nawet mi nie drgnie


    *
    wczoraj spotkałam na korytarzu
    tego ładnego chłopaka z owczarkiem
    chłopak był bez owczarka- oczywiście
    ale jedna dziewczyna mi mówi
    że ten ładny owczarek- już nie jest taki ładny


    *
    chce mi się płakać Li
    chce mi się teraz z tobą kochać
    różnych rzeczy na przemian


    *
    boję się teraz zasnąć
    bo wtedy się na mnie kładzie
    wczoraj położył się na mnie
    z twarzą Freuda
    mam już po dziurki w nosie
    tych wszystkich cholernych twarzy
    - chcę żeby położył się na mnie
    z twarzą własną

  2. starość przypłynie po mnie drewnianą niebieską łódką
    - powiem że płynę na północ
    dla nieposzlaki przewieszę przez ramię włoki
    jakbym za chwilę miał wracać
    tak z bliżej nieokreślonych przyczyn odchodzą od stada
    białookie nieloty
    a oczy samicy alfa zachodzą bielmem
    - kładzie się wtedy pod drzewem i zasypia

    gdy już przypłynie po mnie starość
    przepuszczę przez palce każdy drobiazg
    aż się wyłoni sposobność- wtedy wypuszczę z dłoni wiosła

  3. jest jakieś solidne założenie, całkiem przyzwoity punkt wyjścia:
    nie wiem jak kochają inni, nie wiem jak cierpią inni, nie wiem jak umierają inni.

    - a diabeł tkwi w szczegółach, i tych szegółów mi zabrakło. wiersz szlaja się po quazi archaizmach i sferach tak bardzo rozległych, że mało przyswajalnych.

  4. od kiedy sypiam z Bargielską- ta która sypia ze mną
    umizga się do Stasiuka
    niech Pani się tak nie mizia- mówię tej która sypia ze mną
    - bo się domizia do stanu sprzed pierwszej frazy
    Bargielska się kiedyś zwinie w ten swój kłębek
    i naprawdę odejdzie do nieba- Pani zobaczy
    - po nas zostaną złoża kości
    i szkielety drapaczy powystrzelane w chmury
    w najlepszym wypadku piekło Burda*
    - i kiedy to mówię staram się być poważny na serio


    *Burda- mnich, bohater pieśni piątej- Wolter`a

  5. gdy zmierzchało a dziadek
    wracał do domu
    i wysuwał spod łóżka
    skórzany futerał
    spod przykrycia snuły się
    śnięte oczy dzieci
    a babka czerwieniała ze złości

    grzęziły w guzikach chude
    grabiaste palce

    płynęła z nich rzeka

    konały w piaszczystych ramionach
    brzegu
    wzgórza Mandżu

    czyjeś kobiety
    wplatały je w kosze

    to wszystko
    co odpływało wtedy z nurtem

    usypywało nam w gładkich
    i chłonnych ciałach
    kopczyk

    dziadek przechylał wtedy szklankę

    z tego ciała
    i z łez winorośli
    żeśmy byli

    oddychał w nas wtedy Monti

    łomotał w jaskółczych sercach
    Czardasz

    ten moment
    kiedy gubimy któryś z tonów

    chłopiec z pętelką w dłoni
    i ze zgubionym guzikiem od palta

    guzik z cudownej czapki
    Bogdychanów

    guzik Herberta


    http://www.youtube.com/watch?v=sZyiS_9Znck

  6. umarło dziecko

    dom o tej części aktu
    zawsze cichnie
    starsza kobieta otwiera
    i zatrzymuje ścienny zegar
    przewiązuje na głowie
    ciemną chustkę
    zasłania okna
    i wszystkie lustra

    przychodzą sąsiedzi
    i pierwsi bliscy

    kiedy umiera dziecko
    dom pierwszy rozluźnia
    zbolałe ramiona
    i zwraca je łożu

    ojciec obmywa wtedy
    ciało chłopca
    kilku mężczyzn ubiera go
    na biało
    na szyjach zaciska im się krawat
    będą próbować przełknąć ślinę

    dziewczynki przyniosą pod wieko
    polne kwiaty
    noc będzie długa jałowa i bezsenna

  7. zanim usiądzie kilkakrotnie
    obchodzi stołek

    każdy krok musi wybrzmieć
    muzyka
    musi rozchylać usta jak liturgia
    dźwięk upaść w powieki
    jak rozpacz
    bezradność zbyt wiotkich
    i giętkich ramion
    aby mogły utrzymać w dłoniach
    oczy
    to wszystko co roztrwoniły w dotykach
    głodne palce
    oparta o fiolet na skórze pamięć

    gdybyś była melodią
    byłabyś o czekaniu
    przypominałabyś czaplę
    na skraju jeziora
    to co oplata stopy w łoskot
    wodorośl na kostkach
    ostatnie nęcenia Charona

    zanim położy opuszki na strunach
    przywoła sen o zmarłej
    o suchych spierzchniętych ustach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...